Kilka słów o ochronie środowiska
15 listopada 20072. Mahamudra w pięciu strofach – strofa druga
20 grudnia 2007Dopóki gorące promienie twego oddania nie sięgną
śnieżnobiałej góry czterech kai Lamy,
dopóty nie tryska źródło błogosławieństw.
Włóż więc całe serce w rozwijanie oddania.
Lamę, który w istocie jest czterema kajami, obrazuje tu ośnieżona góra, modlenie się do niego z oddaniem – gorące, słoneczne promienie, a uzyskane dzięki temu błogosławieństwa – strumień wypływający ze zbocza ogrzewanego lodowca.
To trafna metafora, zwłaszcza że oddanie niektórych uczniów bywa tak gorące, że lamowie muszą się przy nich nieźle napocić.
Gdybym zaczął mówić, że musicie mieć wielkie oddanie do Lamy, nie brzmiałoby to dobrze, bo nazywają mnie Lamą, a wy jesteście uczniami. Sami musicie decydować, czego potrzebujecie. Oddanie to coś, co rodzi się pomiędzy adeptem a mistrzem, autentycznym Lamą, lecz praktykuje je głównie ten pierwszy. Przemyślcie to sobie – zastanówcie się, czy wasz Lama jest prawdziwy i czy pragniecie czuć do niego oddanie. Jeśli tak, sami rozpracujcie, jak je coraz bardziej rozwijać. Nie będę wam podpowiadał.
Jeśli rzeczywiście jest w was oddanie, wiara i zaufanie, nie ma właściwie potrzeby zbytnio nad nimi dumać czy je analizować. Dostrzeganie przymiotów lamy, zauważanie, jak manifestują się jego intencje, naturalnie przekształca nasz sposób widzenia. Oddanie niesie umysł ucznia za lamą. To najkrótsza droga do szybkiego urzeczywistnienia ostatecznej natury. Gdyby można je było zawrzeć w kilku słowach, wszyscy ujrzeliby istotę natury Dharmy, tyle że nie da się go opisać. Przede wszystkim jest ono jednak kwestią uwolnienia się od wykoślawionych obrazów utrwalonych w umyśle oraz zaufania do nauczyciela. Otwórzcie się więc na Jego inspiracje. Ja ze swojej strony mogę ofiarować jedynie swe nadzieje i modlitwy.
Strofa czwarta
Zostały nam do omówienia jeszcze dwie kwestie: właściwa praktyka mahamudry oraz dedykacja.
Czwarta strofa mówi właśnie o praktyce:
Dopóki nieboskłon natury umysłu
przesłonięty będzie chmurami pojęciowego myślenia,
dopóty dwie gwiazdy mądrości nie rozbłysną w pełni.
Włóż więc całe serce w uwalnianie się od pojęć.
„Natura umysłu” to jego istota, pustość. Porównuje się ją do nieba, bo choć sama z siebie jest czysta, bywa przesłonięta chmurami splamień. Jeśli ich nie oczyścimy, nie ukażą nam się jej inherentne właściwości, na przykład dwie mądrości, czy też dwa rodzaje zrozumienia – natury ostatecznej i różnorodności przejawienia zjawisk. Podobnie jest z blaskiem gwiazd, którego nie widać, gdy niebo przysłonięte jest chmurami. To właśnie jest kwintesencja praktyki mahamudry.
Mówimy o naturze umysłu. Każda rzecz ma cechy indywidualne i wspólne z innymi zjawiskami. Umysł spośród nich wyróżnia przejrzystość i świadomość. Natura umysłu nie istnieje jednak samodzielnie, nie jest czymś namacalnym i nie można jej zdefiniować. Podobnie z naturą wszelkich zjawisk, które również nie istnieją same z siebie, nie są solidnymi, trwałymi bytami. W tym sensie wszystkie rzeczy są do siebie podobne.
Pustość umysłu i pustość zjawisk są jednym. Ich natura nie jest odrębna, a identyczna. Dlatego jeśli urzeczywistnimy, nie szukając daleko, pustość umysłu, będziemy mogli dostrzec też pustość wszystkiego, pustość bowiem sprowadza się do jednego.
Co jednak tak naprawdę znaczy „nierzeczywistość” i „pustość”? Jaka jest pustość umysłu i wszechrzeczy? Mamy instrukcje, jak badać umysł – jego kolor, kształt, miejsca, w których przebywa, do których przychodzi i odchodzi. Kiedy ich nie znajdujemy, myślimy: „To jest pustość, tak ona wygląda”, ale to tylko jej obraz mentalny, biorący się z przemyśleń. Kiedy wyciągamy wnioski w taki sposób, musimy się czegoś trzymać, znajdować punkty odniesienia w myśleniu. Przemiany czegoś, co nie ma żadnego punktu odniesienia, w coś, co go ma, można dokonać tylko przy pomocy tworzenia pojęć, konceptualizacji. To nie jest bezpośrednie doświadczenie. Najpierw się czegoś trzymamy, a potem staramy ze wszystkich sił od tego uwolnić. Trudno nazwać pustością wymyślone struktury pojęciowe.
W chwili, w której coś zaczyna być, w momencie, kiedy się pojawia, nie istnieje samo z siebie. Jest obraz, lecz nie istnieje sam w sobie – jest niezależny od tego, czy poddamy go analizie czy nie. Dzieje się tak od momentu, w którym się ukazuje. Jeżeli zdołamy to urzeczywistnić, urzeczywistnimy pustą naturę zjawisk.
Z reguły zaczynamy od jej zrozumienia – mówimy więc „pustością jest to i tamto”, czyli pustości tu i tam się doszkujemy. Jeśli, powiedzmy, mamy skrzynię, którą chcemy opróżnić, najpierw musimy wyjąć z niej zawartość. To konkretna praca. Kiedy jest po wszystkim, myślimy sobie: „puste”. Pusta czy pełna, skrzynia ma w sobie przestrzeń (nie mówię tu o pustości), tyle że przestrzeni tej nie widać, gdy jest czymś wypełniona,. Aby dostrzec miejsce, trzeba je wcześniej zwolnić.
Próby zrozumienia,oczywiście są ważne, niemniej prawdziwa pustość to naprawdę tylko tyle. Pojawianie się i znikanie rzeczy uzmysławia, że nie istnieją one same z siebie, nie zależą od naszych poszukiwań ani pomysłów. Nawet jeśli zrozumiemy, że zjawiska są pozbawione trwałego bytu, nie przeszkodzi im to w dalszym przejawianiu się. Wasze rozumienie nic nie zmienia, nie musicie ustanawiać pustości. Na każdą pojawiającą się rzecz patrzcie po prostu jak na coś, co jest puste, jak na zjawisko, przejaw, obraz.
Słysząc to możecie pomyśleć, że nie da się zobaczyć pustości, póki nie usunie się z pola widzenia wszystkich zjawisk. To nieprawda. Postrzeganie pustości nie wymaga rozpędzania zjawisk. Lgniemy do nich jak do rzeczywistych – jak gdyby posiadały cechy i solidny byt. Chwytamy coś w chwili, gdy się pojawia i natychmiast, bez zastanowienia, się przywiązujemy. Nie zastanawiamy się nawet, czym to jest i od razu staramy się to zagarnąć. Taka jest potęga niewiedzy. Skierowanie uwagi na pustość nie wymaga usunięcia wszystkich pojawiających się zjawisk, tylko zatrzymania mentalnego lgnięcia do nich jako do czegoś rzeczywistego. Samo przejawianie się nie jest bowiem przeszkodą.
Przypomina to generatory hologramowych złudzeń. Wkładacie do miski różę, przykrywacie pokrywką i pojawia się nad nią trójwymiarowy obraz kwiatu, choć kwiat ten jest w środku, a nie na zewnątrz. Możecie chcieć go wziąć w palce, tyle że nie ma tam nic, co dałoby się uchwycić.
Mahamudra to doświadczenie. Zbliżanie się do tego, jakie rzeczy są naprawdę. Kiedy mamy coś w głowie, umysł nie może pogodzić się z pustością, gdy jest w nim pustość – odwrotnie. Naprawdę jednak wszystko jest połączeniem zjawisk i,pustości. Jak to? Spoczywajcie w tym po prostu naturalnie, niczego nie zmieniając. Natura umysłu jest zawsze, lecz za sprawą kombinowania nie możemy spocząć w niej bez pragnienia ciągłych zmian. I tw ten sposób umyka naszym umysłom bezpośrednia naturalność.
Powiedziano, że do bezpośredniego doświadczenia mahamudry niezbędne jest błogosławieństwo lamy. Najpierw trzeba nam więc autentycznych lamów dzierżących linię mahamudry, mogących udzielić błogosławieństwa jej urzeczywistnienia. Musimy postępować za tymi, którzy mają takie przymioty. Kiedy to uczynimy, usłyszymy od nich: „To jest mahamudra”. Należy mieć wtedy bardzo wielkie zaufanie. Jest ono niezbędne. Jeśli mamy zaufanie, nie ma żadnej potrzeby czegokolwiek zmieniać.
Ufność, która pozwala powiedzieć „jest właśnie tak”, bierze się ze zdolności do spoczywania w naturalnym stanie. Najpierw patrzycie, jak rzeczy naprawdę są. Kiedy to dostrzeżecie, niezależnie od okoliczności powiecie „jest właśnie tak”. I będziecie mogli w tym spocząć. Czy Lama naucza mahamudry jak należy, czy popełnia jakieś błędy, waszemu „jest właśnie tak” towarzyszy siła zaufania i oddania. Nawet jeśli nie rozwijamy się za sprawą mocy Lamy, możemy to robić dzięki owym własnym doświadczeniom. Moim zdaniem, mimo że Lama nie potrafi dokładnie przekazać treści nauk i są w tym drobne uchybienia, ich znaczenie może w nas zaświtać dzięki połączeniu naszego zaufania z jego błogosławieństwem. To właśnie jest mahamudra.
Strofa piąta
Dopóki szlachetnymi dążeniami nie oszlifujesz
spełniającego życzenia klejnotu zasługi i mądrości,
dopóty nie otrzymasz tego, czego pragniesz i potrzebujesz.
Włóż więc całe serce w poświęcanie zasługi.
Dzięki czynieniu rzeczy prawych mamy przepiękny klejnot. Jeśli nie będziemy go czyścić i polerować, pokryje się taką ilością kurzu, że w końcu przestanie być widoczny. Musimy go nieustannie polerować, by nieskazitelnie lśnił. Na tej samej zasadzie, jeśli cudowny, spełniający życzenia klejnot, który stanowią wszystkie nasze prawe uczynki, pokryje się samolubnymi pragnieniami, egoizmem i miłością własną, straci cały blask. Kiedy jednak pokażecie go innym ku ich radości, od razu nabierze uroku. Kiedy mamy coś cennego, dobrze jest dzielić się tym z innymi. Jeśli zatrzymamy to tylko dla siebie, nikt się o tym nigdy nie dowie. W imię doczesnych i ostatecznych korzyści, dla nas i dla innych, dedykujmy wszelkie nasiona prawości osiągnięciu Stanu Buddhy przez wszystkie czujące istoty. Te istoty wypełniające bezkres przestrzeni, to nasze matki.
Bardzo się cieszę, że przyjechaliście na Kagju Mynlam i zebraliście się tu dziś wieczór. Dziękuję wam za to z całego serca.
Kiedy się rozglądam, dostrzegam wiele uśmiechniętych, szczęśliwych, podekscytowanych twarzy. Widzę to i modlę się, żebyście zawsze byli szczęśliwi.
Całą nagromadzoną zasługę dedykuję wam oraz wszystkim czującym istotom gdziekolwiek są. Modlę się, byście bez trudu spełnili swe doczesne i ostateczne zamierzenia.
Zbliża się Nowy Rok, życzę wam w nim wszystkiego co najlepsze. Czekamy na niego z nowymi nadziejami. Jak już mówiłem, modlę się, bym umiał w nim jeszcze lepiej spełniać pragnienia wszystkich, którzy pokładają we mnie zaufanie. Większość z was przybyła tu z odległych stron, z wieloma znam się i przyjaźnię; często o was wszystkich myślę. Modlę się, byśmy w nowym roku mogli spotykać się w wielu miejscach. Sarwa mangalam!