Wskazówki do praktyki Czenrezika
29 sierpnia 2015Ostatni wykład w Bonn: odkrywanie prostoty i satysfakcji
30 sierpnia 2015Sanskryckie imię Akszobhja tłumaczy się na język tybetański na dwa sposoby: czasem jako Mitrugpa (Wylie: mi ’khrugs pa), co można przetłumaczyć jako ‘niezachwiany’, a czasem jako Mikjopa (Wylie: mi bskyod pa) czyli ‘nieporuszony’ czy też ‘niezdolny do ruchu’. Jeśli jednak będziemy rozumieć to imię jako ‘nieporuszony’, może to spowodować pewne nieporozumienia, tak że prawdziwe znaczenie imienia stanie się niejasne. Taki przekład mógłby bowiem sugerować, że Akszobhja nie jest w stanie się poruszać. Dlatego też, aby wyjaśnić znaczenie tego imienia, przyjrzyjmy się historii Buddhy Akszobhji.
Buddyjska kosmologia mówi nam, że na wschód od świata, który zamieszkujemy, znajduje się czysta kraina zwana Abhirati (tyb. Nynpar Gała, Wylie: mngon par dga’ ba) – kraina czystej radości. Powiada się, że dawno temu w owej krainie Abhirati nauczał Buddha znany jako Buddha Wielkie Oczy. Buddha Wielkie Oczy wielokrotnie obracał Kołem Dharmy i pewnego razu, gdy to czynił, spośród zgromadzonych słuchaczy uniósł się pewien bhikszu i zadał Buddzie następujące pytanie:
„Podczas treningu na ścieżce prowadzącej do Przebudzenia jaką najważniejszą właściwość, jaką najważniejszą praktykę należy doskonalić? Jaka właściwość lub praktyka jest absolutnie niezbędna na ścieżce?”
Odpowiedź Buddhy brzmiała:
„Podczas treningu na ścieżce prowadzącej do Przebudzenia, czyli w postępowaniu Bodhisattwy, najważniejsze jest, by zbroja cierpliwości znajdowała się na właściwym miejscu. Nasza cierpliwość powinna być tak stabilna, jak doskonała, niezniszczalna zbroja.”
A więc najważniejszą cechą jest cierpliwość odporna na destrukcyjne emocje, w tym przede wszystkim na gniew. Taka była Jego odpowiedź na pytanie mnicha.
Usłyszawszy odpowiedź Buddhy bhikszu, który zadał pytanie, poczuł się niezwykle zainspirowany. Dlatego też w obecności Buddhy Wielkie Oczy podjął bardzo mocne zobowiązanie i złożył następujące ślubowanie:
„Począwszy od dziś, aż do osiągnięcia nieprzewyższonego Przebudzenia, nigdy nie będę chował w sobie żadnej intencji gniewu i nie będę okazywał gniewu ani agresji w stosunku do żadnej czującej istoty, niezależnie od tego, kim ona jest.”
Każdy Bodhisattwa rozpoczyna swoją podróż na ścieżce od wzbudzenia w sobie silnego pragnienia osiągnięcia Przebudzenia, doskonałego Stanu Buddhy, po to, by pomóc osiągnąć ten nieprzewyższalny stan ostatecznego szczęścia wszystkim istotom. To silne pragnienie nazywamy bodhiczittą. Jest to początek ścieżki i początek naszej tożsamości jako Bodhisattwy. Podobnie było w przypadku owego bhikszu, który zadał pytanie Buddzie Wielkie Oczy i został zainspirowany przez Jego odpowiedź. Była wszakże jedna ważna różnica. Otóż spośród wszystkich obietnic, jakie złożył i spośród wszystkich altruistycznych zamiarów, najważniejsza i najsilniejsza była ta, by nie dopuścić do pojawienia się gniewu w stosunku do jakiejkolwiek czującej istoty.
Z tego właśnie powodu bhikszu ów otrzymał później imię Akszhobji, czyli ‘niezachwianego’. Kiedy w obecności Buddhy Wielkie Oczy i wszystkich słuchaczy podjął on to niezwykłe zobowiązanie, wówczas zgromadzeni odczuli wobec niego wielki podziw i szacunek.
„Ach, ten mnich jest naprawdę zdecydowany, jego postanowienie jest bardzo silne i wydaje się bardzo zdeterminowany. Jest całkiem nieporuszony w swym postanowieniu. To doprawdy niezwykłe” – powtarzali.
I odtąd właśnie przyjęło się, by owego bhikszu określać jako stabilnego, niezmąconego i nieporuszonego.
Buddha Wielkie Oczy, obecny pośród zgromadzonych, również pochwalił dzielnego mnicha. Rzekł do niego:
„Twój umysł jest bardzo stabilny. Jesteś niezmącony, niewzruszony. Dlatego też od dziś na imię będziesz miał Akszobhja. Będziesz nosić to imię aż do czasu, gdy osiągniesz doskonałe Przebudzenie. Dzięki temu twoje zobowiązanie, by nie okazywać gniewu wobec żadnej czującej istoty, nie osłabnie. Gdy zaś osiągniesz doskonałe Przebudzenie, będziesz znany jako Buddha Akszobhja.”
Buddha Akszobhja w naukach wadżrajany
W naukach tajemnej mantrajany jest mowa o możliwym do osiągnięcia poziomie Akszobhji, zwanym inaczej poziomem nieporuszonym. Gdy tajemna mantrajana naucza o pięciu rodzinach Buddhy, Akszobhja też pojawia się w tym pięciorakim zestawieniu. Ponadto, w najwyższej annutarajodze, w jej naukach o tantrze, Akszobhja jest przywoływany jako zasada, która symbolizuje Przebudzony umysł Buddhy. A więc spośród wszystkich aspektów: umysłu, ciała i mowy, Akszobhja jest przywoływany jako aspekt Przebudzonego umysłu. W kontekście tantry zasada Akszobhji podkreślana jest nieco dogłębniej, niż w zwykłych naukach. Jak wspomnieliśmy na początku, istnieją dwa sposoby tłumaczenia imienia Akszobhja na język tybetański: Mikjopa, czyli ‘nieporuszony’ oraz Mitrugpa jako ‘niezmącony’. W kontekście tantrycznym nie używa się zbyt często terminu Mitrugpa. W naukach tantry najczęściej słyszymy imię Mikjopa. Ten termin w kontekście tantrycznym stosowany jest na opisanie nieporuszonej Dharmaty, czyli niezmiennej natury rzeczywistości, a zatem użycie nazwy Mikjopa odnosi się do nieco głębszego poziomu rzeczywistości.
Kiedy mówimy o klasach tantry w wadżrajanie, mówimy o pewnego rodzaju sekwencji postępującej, o przechodzeniu od niższych do coraz wyższych klas. W ich ramach w coraz subtelniejszy sposób nawiązujemy związek z prawdziwą naturą rzeczywistości i wykonujemy coraz subtelniejsze praktyki. Rozpoczynamy od krijatantry, czyli tantry działania. Na tym etapie możemy powiedzieć, że najważniejszą cechą jest Przebudzone ciało. Potem mamy jogatantrę. Tutaj, jak się zdaje, najwyższą cechą jest Przebudzona mowa. Przebudzona mowa zaś wiąże się z Sambhogakają, a w szczególności z jej formą pod postacią Buddhy Wajroczany. Tak więc Przebudzona mowa i Sambhogakaja są ze sobą mocno powiązane. Następnie mamy poziom najwyższej annutarajogi i tu najważniejszą cechą staje się Przebudzony umysł. Właśnie w tym kontekście Buddha Akszobhja reprezentuje niedualną mądrość Przebudzonego umysłu.
Związek Buddhy Akszobhji z linią Karmapów
Na dzisiejszym spotkaniu jest z pewnością wiele osób, które spotkały Jego Świątobliwość Szesnastego Karmapę, a jeszcze więcej jest pewnie tych, które, chociaż Go nigdy nie spotkały, czują z Nim specjalny związek i jest On bliski ich sercom. Jak wielu z was wie, Szesnasty Karmapa podróżował do różnych krajów i odprawiał ceremonię Czarnej Korony. Warto wspomnieć parę słów o Czarnej Koronie, gdyż jest ona wyjątkowo silnie związana z Buddhą Akszobhją.
Zacznijmy od tego, skąd w ogóle wzięła się tradycja noszenia ceremonialnych czapek. Powód był bardzo prozaiczny, a wynikał z tybetańskiego klimatu, który jest generalnie bardzo zimny, wyjątkowo zimny. Lamowie zaczęli więc zakładać rozmaite czapki. W takich, przykładowo, Indiach, nie widziano, by wyświęcona Sangha nosiła zbyt wiele nakryć głowy, gdyż zasadniczo klimat subkontynentu indyjskiego jest gorący. Jednak w Tybecie było inaczej i tak powstała tradycja czapek. W różnych szkołach różni nauczyciele zaczęli nosić różne nakrycia głowy. Tych czapek pojawiło się naprawdę wielkie bogactwo. Kiedy gromadzili się mnisi z różnych tradycji i nosili na głowach specjalne czapki swoich linii przekazu, mieliśmy wielkie zgromadzenie rozmaitych czapek. Czapki różniły się kolorami i kształtami. Z czasem czapki przekształciły się w element rytualny. Następnie praktykę zakładania czapek wpleciono w symbolikę wadżrajany, w której za pomocą różnych cech wyglądu zewnętrznego przedstawia się rozmaite cechy duchowe. Pojawiło się więc połączenie symboli i symbolizowanych cech. Związek symbolu z tym, co symbolizuje. Pierwotną jednak przyczyną noszenia czapek był, jak się zdaje, klimat.
Jeśli chodzi o Czarną Koronę Karmapów, to tradycja noszenia tej czapki sięga czasów Pierwszego Karmapy Dusuma Khjenpy. Z tym, że jego czapka nie do końca jeszcze przypominała tę, którą znamy z czasów późniejszych. Wizerunek nam znany pojawił się w kolejnych stuleciach. Chodzi jednak o to, że sama obecność tej czapki, jako tradycja, zaświadczona była już w czasach Dusuma Khjenpy. Potocznie mówimy, że jest to Czarna Czapka lub Czarna Korona, choć tak naprawdę nie jest ona całkowicie czarna, a ciemnoniebieska.
Pytanie brzmi: w jaki sposób Czarna Korona Karmapów wiąże się z Akszobhją? Wróćmy do tego, co mówiłem wcześniej, czyli że Akszobhja symbolizuje Przebudzony umysł Buddhów
, czy też niezmienną Dharmatę, Przebudzoną mądrość Buddhów, która jest niezmienną naturą rzeczywistości. A więc, gdy opisujemy Przebudzony umysł, pojawia się cecha niezmienności, a gdy chciano tę cechę przedstawić jako symbol w kontekście ubioru rytualnego, należało wymyśleć taką kombinację kształtów i kolorów, która by dobrze oddawała niezmienność. W Tybecie symbolem niezmienności jest niebo. Jego obecność jest stała. W Tybecie niebo ma bardzo głęboki, niebieski kolor. I to właśnie kolor nieba został zapożyczony, by symbolizować cechę niezmienności, która jest opisywana jako naturalna cecha Przebudzonego umysłu.
Podczas ceremonii Czarna Korona jest symbolem, który reprezentuje niezmienny Przebudzony umysł, mądrość niezmiennej prawdziwej rzeczywistości. Dlatego ci, którzy są świadkami ceremonii Czarnej Korony, poprzez zewnętrzną i wewnętrzną współzależność mogą, jeśli mają takie szczęście, rozpoznać własną prawdziwą naturę umysłu, która jest mądrością niezmiennej prawdziwej rzeczywistości. Jest tak dzięki współzależności między symbolem i tym, co jest symbolizowane.
To tyle, jeśli chodzi o znaczenie imienia Akszobhji i jego związek z Czarną Koroną Karmapów. Teraz chciałbym powiedzieć trochę o moim osobistym związku z praktyką Buddhy Akszobhji.
Od jakichś dziesięciu lat, podczas Mynlamu Kagju w Bodhgai, który jak wiecie odbywa się tam co roku, mamy zwyczaj wspólnego wykonywania praktyki Akszobhji. Skupiamy się podczas tej praktyki głównie na osobach, które zmarły. Gromadzimy korzenie zasługi, aby przynieść im pożytek. Im też przede wszystkim dedykujemy zasługę z praktyki Akszobhji.
Właśnie dlatego, dzięki corocznej praktyce Buddhy Akszobhji podczas Mynlamu Kagju, mogłem jeszcze głębiej wniknąć w ów temat. Zabrałem się za lekturę sutr, które były związane z osobą Akszobhji. Niektóre z tych sutr nie były w ogóle dostępne w języku tybetańskim, a istniały jedynie po chińsku. Zapoczątkowałem więc kilka projektów tłumaczenia tych sutr na język tybetański. Między innymi dlatego czuję, że lepiej zaznajomiłem się z postacią Akszobhji i pogłębiłem z Nim swój związek.
Szczególne zobowiązanie Buddhy Akszobhji
Jeśli chodzi o moje najbardziej osobiste związki z nauką o Akszobhji, myślę, że opowieścią, która wywarła na mnie największe wrażenie, była ta o bhikszu, który stał się znany jako Akszobhja; tym, który wstał przed Buddhą Wielkie Oczy i wyraził życzenie, by nigdy, aż do osiągnięcia Przebudzenia, nie odczuwać i nie okazywać gniewu ani agresji w stosunku do żadnej czującej istoty, niezależnie od tego, kim ona jest.
Wydaje mi się, że powód, dla którego ta właśnie historia wywarła na mnie największe wrażenie, wiąże się z faktem, że od momentu złożenia ślubowania do osiągnięcia Przebudzenia mija bardzo, bardzo długi czas. Według tradycyjnych nauk buddyjskich, Bodhisattwowie odznaczający się najbystrzejszym umysłem i z najlepiej rozwiniętymi dobrymi właściwościami potrzebują na to aż trzech niepoliczalnych kalp.
Według tradycyjnego tybetańskiego sposobu liczenia, czy też buddyjskiego sposobu liczenia, niepoliczalny to tak naprawdę nazwa pewnej konkretnej liczby, a nie ogólny wyraz oznaczający po prostu bardzo dużo. Mówiąc „niepoliczalny” w tym kontekście mamy tak naprawdę na myśli konkretną liczbę lat, jakie liczy sobie kalpa. W przełożeniu na zachodni sposób liczenia jest to zapewne 1059 lub 1060. Podróż Bodhisattwy od chwili wejścia na ścieżkę aż do osiągnięcia pełnego Przebudzenia powinna zająć trzy takie niepoliczalne kalpy.
Dotyczy to Bodhisattwów o najwyższych zdolnościach. Tym mniej bystrym przejście przez ścieżkę zajmuje około 30 niepoliczalnych kalp. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, jest to niezmiernie długi czas.
Skoro zatem mówimy o praktycznie niewyobrażalnym czasie, oczywiste jest, że nim osiągniemy Przebudzenie może pojawić się bardzo wiele różnych sytuacji. Wiele zdarzeń może nastąpić w naszym otoczeniu, a my sami możemy przyjmować najróżniejsze ciała. Czasami możemy mieć ciało ludzkie, ale czasem naszą podporą może być ciało innej istoty. I to właśnie czyni aspirację Akszobhji tak niezwykłą. Gdy dokonywał tej deklaracji, z całą pewnością miał na uwadze ogromnie długi czas, na jaki przyjmuje ślubowanie, a także rozmaitość sytuacji, którym z pewnością będzie musiał stawić czoła. Wiedział, że nie jest to błaha sprawa, ale bardzo poważne zobowiązanie. Dlatego robi to na mnie tak wielkie wrażenie.
Buddyjskie nauki różnorako wypowiadają się na temat tego, jakie odrodzenia, czy też jakie fizyczne formy można przyjąć na drodze do Przebudzenia, a w szczególności odkąd wzbudziliśmy w sobie intencję bodhiczitty, czyli pragnienie osiągnięcia Przebudzenia dla dobra wszystkich istot. Są szkoły, które mówią, że od chwili powzięcia tego zamiaru, jeśli nasza bodhiczitta nie osłabnie, nie jest możliwe odrodzenie się w niższych światach, np. jako zwierzę. Inne tradycje twierdzą natomiast, że jest to możliwe, a Bodhisattwa, nawet jeśli odrodzi się np. jako zwierzę, i tak będzie się odznaczał szczególnymi właściwościami, takimi jak miłość i współczucie. Pytanie, jakie pojawia się w tym kontekście, to czy taki bodhisattwa będzie pamiętał wszystkie swoje wcielenia czy też nie.
Nie musimy jednak zagłębiać się w szczegóły, jeśli chodzi o dywagacje filozoficzne dotyczące liczby wcieleń, rodzaju ciał itd. Powinniśmy raczej rozważyć, w jakim stopniu sami jesteśmy w stanie przyjąć zobowiązanie na miarę tego, które wziął na siebie Akszobhja. Wydaje się, że ślubowanie, jakie złożył Akszobhja, tj. całkowite wstrzymywanie się od gniewu i agresji aż do osiągnięcia pełnego Przebudzenia, jest dla nas zbyt trudne. A gdybyśmy tak przyjęli takie zobowiązanie od teraz aż do momentu naszej śmierci? Myślę, że nawet to mogłoby okazać się bardzo trudną do spełnienia obietnicą. Może w takim razie przyjęlibyśmy jako ramy czasowe dla tej praktyki tylko jeden tydzień i ślubowali, że przez tydzień ów nie damy ponieść się gniewowi czy agresji w stosunku do żadnej czującej istoty? Nie jestem pewien, czy nawet takie zobowiązanie moglibyśmy podjąć w sposób bardzo zdecydowany. A gdybyśmy tak wyznaczyli sobie tylko jeden dzień i obiecali, że aż do wieczora nie popełnimy żadnego agresywnego czynu? Cóż, wydaje mi się, że nie mamy specjalnie dużego doświadczenia w tego rodzaju zobowiązaniach. Tym niemniej dobrze jest zadawać sobie takie pytania i rozmyślać o nich w kontekście zobowiązania Buddhy Akszobhji i jego niezwykłej odwagi. Nie musimy podejmować aż takiego zobowiązania, które on wziął na siebie. Spróbujmy raczej zastanowić się, w którym miejscu – na skali dni, tygodni, miesięcy czy lat – my sami bylibyśmy w stanie umiejscowić swe możliwości. Jak długo bylibyśmy w stanie wytrzymać? Warte jest to co najmniej zastanowienia
Samo myślenie, czy mogę, czy nie mogę czegoś zrobić, albo czy powinienem to zrobić, oczywiście nie wystarcza. Musimy jeszcze włożyć w to pewien wysiłek i dopiero wówczas zobaczymy, do czego rzeczywiście jesteśmy zdolni.
Przekształcanie gniewu
Jest jeszcze jedna sprawa – co tak naprawdę rozumiemy pod pojęciem niewzbudzania czy też nieokazywania gniewu i agresji? Myślę, że ludzie wiele sobie wyobrażają na temat buddyjskiego podejścia do pracy z emocjami czy splamieniami umysłu. Mając jedynie dość ogólne pojęcie na temat przeróżnych środków, które buddyzm oferuje jako antidota na przeszkadzające emocje, często kojarzą je z koniecznością tłumienia własnych emocji. Jest to nieporozumienie.
Równie błędne jest stosowanie antidotów tylko od czasu do czasu, w porywach, kiedy nasze destrukcyjne emocje są najsilniejsze. W ten sposób nie zajmujemy się ich faktycznymi przyczynami, a jedynie samym ich przejawieniem. To również jest podejście niewłaściwe. Mówiąc krótko, niektórzy buddyści pojmują to tak: „Gniew jest niedobry, skoro więc jestem buddystą, to nie powinienem się złościć. Jest to żenujące i uwłaczające. W ogóle powinienem wyeliminować gniew.” W efekcie, kiedy uczucie gniewu się pojawia, próbują je stłumić, aby nie wystawiło na wierzch swojej głowy, nie uzewnętrzniło się. Bardzo dobrze obrazuje to tybetańskie przysłowie, które mówi: „Jeśli w brzuchu płonie ogień, to dym, choćby go powstrzymywać, i tak wyjdzie przez usta.” A zatem gdy gniew się pojawia, nie należy dławić go w sobie i udawać, że nic się nie dzieje. Udawanie, że wszystko jest piękne i przyjemne nie jest podejściem zbyt zdrowym, jeśli chodzi o radzenie sobie z emocjami.
Tym, co powinniśmy w sobie rozbudzić, jest szczera chęć, by pracować z umysłem i emocjami. Powinniśmy wręcz kultywować pewien rodzaj entuzjazmu, a nawet radości w stosunku do pracy z emocjami takimi, jakie naprawdę są i jak się przejawiają. Jeśli tego typu podejście nam odpowiada i czujemy, że nas inspiruje, to dobrze. Jeśli jednak takiego podejścia nie ma, to nie będziemy chętni, by pracować z przekształcaniem emocji. Raczej będziemy ciągle próbowali coś sobie narzucić i nie sądzę, żeby na dłuższą metę okazało się to skuteczne. Dlatego właśnie chęć i inspiracja są tak istotne.
Ja sam czuję się niezwykle zainspirowany motywacją, jaką wzbudził w sobie Akszobhja. Jego motywacją, oraz ślubowaniem niewzbudzania w sobie gniewu, nieposiadania żadnej intencji gniewu, niewyrażania gniewu żadnym działaniem w stosunku do żadnej czującej istoty aż do osiągnięcia Przebudzenia. Przykład Akszobhji jest dla bardzo uczący. Myślę też, że zasiał w moim strumieniu świadomości ziarna nowych nawykowych skłonności. Moim zdaniem przykłady, które powinniśmy zgłębiać, to żywe przykłady dawnych nauczycieli: Buddhów oraz ich niegdysiejszych uczniów. Myślę, że takie życiowe przykłady, faktyczne czyny mistrzów, są dla nas najważniejsze. Instrukcje spisane na papierze są bardzo dobre, ale koniec końców to tylko litery. Autentyczne czyny mistrzów to zaś prawdziwe, żywe nauki. Nie musimy ich kopiować w stu procentach, ale powinniśmy się z nich uczyć. Powinniśmy pozwolić, by nas inspirowały i by pomogły nam w przemianie. Przykład mistrzów może bowiem stać się paliwem dla naszej pozytywnej motywacji.
Intencja, by powstrzymać się od agresji w stosunku do istot, jest bardzo ważna. Jest ona podstawą dla umysłu miłości. Umysł miłości w stosunku do czujących istot to umysł, który życzy wszystkim istotom osiągnięcia szczęścia. Zaś umysł agresji życzy istotom cierpienia.
Akszobhja jest uważany za Nirmanakaję, a nauki mówią jasno, że wszystkie Nirmanakaje muszą dokonać Dwunastu Czynów. Każdy z nas zna słynne Dwanaście Czynów Buddhy, do których należy ujarzmienie Mary, czyli poskromienie niesprzyjających sił. Wyjątkową cechą Akszobhji jest jednak to, że – jak się zdaje – tego właśnie czynu nie dokonał. Dokonywać bowiem nie musiał, gdyż na jego drodze nie pojawiały się żadne stwarzające przeszkody mary, co z kolei było skutkiem jego wcześniejszych aspiracji. Miejsce, w którym osiągnął stan Buddhy, to czysta kraina na wschodzie, Abhirati – czysta kraina prawdziwej radości. Podczas całej swojej podróży na ścieżce Bodhisattwy aż do osiągnięcia stanu Buddhy Akszobhja utrzymywał ślubowanie niekrzywdzenia gniewem żadnej czującej istoty. Dzięki zgodności intencji i postępowania rezultat karmiczny był taki, że żadne istoty, mogące wyrządzić krzywdę, nawet się do niego nie zbliżały.
Istnieje ścisły związek pomiędzy splamieniami umysłu (kleśa) i marami: im więcej kleśa obecnych jest w naszym umyśle, tym więcej pojawia się mar. Dotyczy to w szczególności gniewu. A zatem na ile nasz umysł poradził sobie z gniewem, na tyle będziemy odporni na szkodliwe działania mary. Dlatego ostatecznie możemy uznać, że prawdziwe mary to nic innego jak kleśa, czyli przeszkadzające emocje, które są obecne w naszym umyśle.
Jak działa umysł? Można powiedzieć, że umysł ma stronę ciemną i stronę jasną, coś jak czerwony Spiderman i czarny Spiderman. Większość czasu spędzamy w ciemnej części umysłu. Niekiedy sytuacja się przejaśnia i do głosu dochodzą jego pozytywne właściwości, zdarza się to jednak rzadko. Powodem tej sytuacji jest brak zewnętrznego bodźca, który zaktywizowałby w umyśle jego jasny aspekt. Ów bodziec mógłby skłonić do działania, do odsunięcia się od tego, co wywoła negatywne konsekwencje. Podam przykład: jeśli pojawia się strach lub zewnętrzne niebezpieczeństwo, wówczas następuje ze strony naszego mózgu natychmiastowa reakcja. Gdyby bezpośrednio przed nami pojawił się lew lub tygrys, wówczas od razu nastąpiłaby silna reakcja i niechybnie zrobilibyśmy coś, żeby się ratować. Natychmiast dalibyśmy gaz do dechy i podjęlibyśmy odpowiednie kroki. Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś nam powie, że tygrys lub lew pojawi się przed nami za miesiąc, to być może będziemy tym nieco zaniepokojeni, jednak raczej nie na tyle, by podjąć natychmiastowe działania.
Na świecie dzieją się rzeczy, które są straszne, przerażające. W wielu częściach świata rozgrywa się wojna, w wielu wydarzają się katastrofy naturalne, w wielu miejscach wybuchają tragiczne w skutkach epidemie, jak chociażby, nie tak dawno, ebola. Większość z tych klęsk wydarza się w świecie zewnętrznym lub na skutek tego, co dzieje się w świecie zewnętrznym. Ale istnieje jeszcze inny rodzaj katastrofy – katastrofa, która dotyczy naszego wnętrza, naszego umysłu. Tę katastrofę stanowi brak miłości, nieumiejętność jej odczuwania i wyrażania. Kiedy brakuje nam miłości, wówczas może się zdarzyć, że miejsce jej zajmie gniew. I to jest prawdziwa katastrofa: umysł, w którym w miejscu miłości pojawia się gniew. Żeby do tego nie dopuścić, należy praktykować uważność.
Nigdy nie wiemy kiedy pojawią się mary, przeszkadzające moce. A kiedy już wyrządzą szkodę, wówczas jest za późno, by coś na to poradzić. Dlatego właśnie powinniśmy być nieustannie uważni i świadomi.
Jest zatem niezwykle ważne, by wzbudzać w sobie chęć, entuzjazm i radość, i pozostawać otwartym na inspiracje. Inspiracja i radość mogą pojawić się na bazie różnych przyczyn i okoliczności. Czasem czujemy, że otrzymaliśmy błogosławieństwo od naszego lamy, bądź też dzięki praktyce jidama pojawia się w nas współczucie – to właśnie może sprawić, że poczujemy wiarę i inspirację. Możemy też poczuć wielką życzliwość, którą obdarzyły nas zwykłe czujące istoty – nasi rodzice, co sprawia, że w naszym sercu następuje zmiana. Dlatego mam wielką nadzieję, że dzięki tym naukom, także i wy znajdziecie w sobie zachętę i inspirację, która będzie początkiem pozytywnej przemiany.
29 sierpnia 2015 – Bonn. Przekład: FM