Arja Kszema 2022 – Dzień trzeci: Zbieranie nagromadzeń
3 kwietnia 2022Arja Kszema 2022 – Dzień piąty: Obrona szkoły njingma: „Nasiona szczerości” Mikjo Dordże
14 kwietnia 2022Jego Świątobliwość Siedemnasty Karmapa komentuje autobiograficzne dzieła Ósmego Karmapy Mikjo Dordże
Wiosenne nauki Dharmy Arja Kszema
25 marca 2022
Po przywitaniu Jego Świątobliwość przeszedł do dalszego omawiania Autobiograficznych strof Mikjo Dordże, opierając się na komentarzu Sangje Paldrupa. Poprzednio Gjalłang Karmapa mówił o medytacji na względną bodhiczittę. Ta część dzieli się na dwie:
- Wymiana siebie na innych podczas medytacji,
- Przyjmowanie przeciwności jako ścieżki po medytacji.
Podpunkt 2. dzieli się na dziesięć podczęści. Trzeciego dnia Jego Świątobliwość mówił o pierwszej z nich, czyli o przyjmowaniu wyczerpywania się zasobów jako ścieżki. Teraz przeszedł do części o przyjmowaniu krzywdy jako ścieżki.
Przyjmowanie przeszkód jako ścieżki
Spośród trzydziestu trzech opisanych w Autobiograficznych strofach czynów to jest dwunasty. Karmapa Mikjo Dordże napisał:
Kiedy za dobro bez powodu odpłacano krzywdą,
W myślach życzyłem, bym to ja doświadczył
Wszelkich konsekwencji, a nie tamci ludzie,
I dedykowałem im całą zasługę.
Mam to za jeden z mych dobrych czynów.
Wielu z nas, kiedy myślimy o czasach Mikjo Dordże, sądzi, że była to szczęśliwa epoka, z mniejszą liczbą konfliktów i walk niż obecnie. Sądzimy, że ludzie okresu Ósmego Karmapy pokładali wielką wiarę i zaufanie w guru i nie krytykowali nauczycieli Dharmy. Ale kiedy przyjrzymy się życiu Mikjo Dordże, okaże się, że nie jest to prawda. W jego wczesnej młodości trwała dysputa czy aby Mikjo Dordże jest prawdziwym Karmapą, poza tym były też konflikty w łonie karma kamtsang i między szkołami. Do tego wszystkiego Mikjo Dordże troszczył się o wielu ludzi, obdarzając ich pożywieniem, zapasami, bogactwem i życzliwością, lecz sam nieraz był fałszywie oskarżany i spotykał się z bezpodstawną wrogością. Osoby zarówno z jego tradycji, jak i spoza niej usiłowali stworzyć przeszkody w jego aktywności szerzenia Dharmy.
W jaki sposób mierzył się z tymi przeszkodami? Jak sam napisał w swych Instrukcjach ćwiczenia się w historii wyzwolenia Mikjo Dordże:
Kiedy te zewnętrzne i wewnętrzne mary wyrządzały taką krzywdę, działo się to na skutek nagromadzenia karmy sprawiania, by krzywdziły oraz negatywnych stanów umysłu od niemającej początku samsary. Przez to w tym życiu wyrządzają krzywdę. W przeciwnym razie nie byłoby podstawy ani przyczyny, by nas krzywdziły i byłoby niemożliwe doznanie od nich krzywd. Dlatego to, na co musimy zwracać uwagę, to ciągły wysiłek w oczyszczaniu siebie z negatywnej karmy, która dojrzeje po narodzinach i która z pewnością musi być doświadczona oraz w oczyszczaniu się ze splamień, które zapobiegają odrodzeniu w wyższych światach i uzyskaniu prawdziwej doskonałości.
Kierując się wskazówkami Mikjo Dordże, w takich wypadkach powinniśmy zwrócić uwagę do wewnątrz i uczynić wysiłek w oczyszczaniu zaciemnień, żebyśmy nadal nie krzywdzili innych i mogli zakończyć to nieustannie obracające się koło krzywdy i cierpienia. Niezależnie od tego, jak wiele krzywd ktoś nam wyrządza, kiedy jesteśmy na ścieżce, starając się przynieść pożytek istotom, powinniśmy postrzegać to jako sposób gromadzenia zasługi zarówno dla bodhisattwy, jak i dla mary (czyli tych, którzy tworzą przeszkody w szerzeniu Dharmy i którzy wyrządzają krzywdy). Jeśli stanie się to sposobem nagromadzenia zasługi oraz osiągnięcia Przebudzenia, udało nam się zmienić złe okoliczności w dobre warunki i dobrą przyczynę. W rezultacie nie zaznamy krzywdy. Natomiast druga osoba nie doświadczy aż tak złego dojrzenia przyczyn w przyszłości, które normalnie biorą się z wyrządzania krzywdy. Powinniśmy dostrzec jak bardzo możemy ćwiczyć się w rozległym działaniu bodhisattwy. I to jest najważniejsze, co zostało powiedziane w Instrukcjach ćwiczenia się w historii wyzwolenia Mikjo Dordże.
Przemienianie wskazówek w praktykę: nigdy nie należy tracić podejścia pełnego miłości
Zwyczajni ludzie odwracają się od tych, którzy wyrządzają im krzywdę, ale Mikjo Dordże nigdy tak nie postępował. W stosunku do tych, którzy odpłacali za jego dobroć niesprawiedliwością, nigdy nie myślał: „Och, zrobili tyle złego, powinni za to zachorować” itp. Nigdy ich nie winił i nie mówił: „Pomogłem ci kiedyś w ten sposób. Więc dlaczego teraz tak mnie traktujesz?” Nigdy nie uważał, że ma rację, a oni się mylą. Nigdy nie oskarżał ich o bycie złymi ludźmi i nie zakładał, że sam jest dobry.
Mikjo Dordże nigdy nikogo nie winił, kiedy został źle potraktowany. Przeciwnie, obdarzał wszystkich życzliwością i wyjątkową dobrocią. Tworzył aspiracje, np. „Oby ci, którzy byli wobec mnie niewdzięczni, nie doświadczyli dojrzenia złej karmy”, albo „Zadawanie krzywdy jest negatywnym działaniem, a dojrzeniem negatywnych działań może być jedynie cierpienie. Oby to cierpienie dojrzało dla mnie, a nie dla nich”. Innym przykładem był człowiek o imieniu Lhatse. Mikjo Dordże wysyłał mu liczne podarunki i traktował go niezwykle dobrze. Ale Lhatse tworzył dla Karmapy rozliczne problemy. Kiedy Mikjo Dordże usłyszał, że Lhatse zmarł okropną śmiercią, ani razu nie pomyślał: „Zasłużył sobie na to” ani „Dobrze mu tak”. Nie miał ani odrobiny radości czy satysfakcji z jego śmierci i nigdy nie wypowiedział żadnych obraźliwych słów. Mówił raczej, że Lhatse cierpiał z powodu trudności i owładnęły nim negatywne stany umysłu. Ósmy Karmapa często myślał o tych wszystkich, których owładnęły ciemności złudzeń, którzy płoną ogniem nienawiści lub są niewolnikami negatywnych stanów umysłu, gdyż gromadzili złą karmę. Asystent Mikjo Dordże, Sangje Paldrup, napisał, że Karmapa naprawdę się o nich bał, jakby jego serce przebito igłą. Dręczyło go to przez wiele dni i wylewał wiele łez przed Trzema Klejnotami.
Mikjo Dordże był nie tylko lamą słynącym z nauczania Dharmy. Rozstrzygał również światowe sprawy, ciesząc się wpływami w całym Tybecie. Tak więc, prócz autorytetu duchowego, obdarzono go także władzą świecką. Gdyby chciał, mógłby wszystkich tych, którzy go nie słuchali, byli dumni lub popełniali negatywne uczynki, ukarać grzywnami, represjami fizycznymi, a nawet śmiercią. Mógł bezlitośnie egzekwować prawo lub nałożyć surowe zasady. Ale nie działał w taki sposób. Nie mówił: „Takie są zasady w obozowisku, takie są zasady tej ziemi”. Nie sprawiał problemów czyniącym zło, nie karał ich. Nie chciał bowiem, aby cierpieli lub byli nieszczęśliwi. Jeśli miał możliwość porozmawiania z nimi, mówił im, by używali dharmicznych antidotów Czterech Mocy i wyznawali swoje przewiny, lecz nigdy nie był stronniczy, nie odczuwał przywiązania czy nienawiści do żadnych istot. Widzimy więc, że myślał jedynie o ich potrzebach i uczuciach.
Choć nie czynił w tym kierunku żadnego wysiłku, sława i zasługi Mikjo Dordże niosły się szeroko. W efekcie niektóre osoby z innych szkół i tradycji ogarnęła zazdrość i rozdrażnienie. Oskarżali go więc i krytykowali niesprawiedliwie. Uniemożliwiali też innym ludziom zobaczenie go lub odbycie z nim audiencji. Na przykład, kiedy miał trzydzieści parę lat, nie mógł się udać do Lhasy, by zobaczyć drogocenny posąg Dzioło. Nie mógł tego zrobić, gdyż pewni ludzie żywili wobec niego urazę i nie udało mu się wyjechać. Kiedy przekroczył czterdziestkę, ważny tybetański władca Phagdru ofiarował Karmapie klasztor Sulpu w prowincji U. Był to jeden z najważniejszych ośrodków studiowania buddyzmu za czasów Dzie Tsongkhapy. Pokazując zdjęcie ruin, Jego Świątobliwość wyjaśnił, że Mikjo Dordże nie chciał być administratorem tego klasztoru. Nie wierzył, że byłoby to wykonalne. Nie mógł jednak odrzucić daru, gdyż Phagdru być niezwykle ważną osobą. Oskarżając Mikjo Dordże o bycie emanacją mary i wkroczenie z zamiarem zabrania ich miejsca, członkowie sanghi z innych tradycji chwycili za broń, by uniemożliwić Mikjo Dordże wjechanie na ich terytorium.
To pokazuje jakich trudności i konfliktów doświadczał Mikjo Dordże, który jednak nigdy nie utracił pełnego miłości nastawienia do tych, którzy go krzywdzili. Mówił nawet, że powinno im się zapewnić pożywienie i inne rzeczy.
Mówimy, że osoby ciemiężone martwią się własnym cierpieniem, ale szlachetne istoty martwią się o innych, gdyż wiedzą, że ci ludzie doświadczą cierpienia. Możemy się zastanawiać jak istoty mogą krzywdzić innych. Jego Świątobliwość wyjaśnił, że w tej epoce upadku mary, duchy i demony, które nie lubią Dharmy, mogą mieć wielki wpływ na innych i zmieniać sposób myślenia i działania ludzi, aby wyrządzali krzywdę. Karmapa wyjaśnił, że możemy nie widzieć tych duchów i mar na własne oczy, ale starają się one zmienić przede wszystkim wpływowych i posiadających władzę ludzi. Będąc pod wpływem własnej karmy i negatywnych stanów umysłu, nie mogą być winieni za swe czyny.
Mikjo Dordże bardzo dużo o tym myślał. Zamiast winić innych za złe traktowanie go, robił, co mógł, by usunąć ich negatywne stany umysłu. Jeśli nie mógł tego zrobić, korzystał ze zręcznych metod, by powstrzymać ich szkodliwe czyny. Na przykład, unikał podróżowania w miejsca, gdzie miałby wielu uczniów i otrzymałby wiele darów. Wolał raczej udawać się w odosobnione tereny. Modlił się, by karmiczne skutki złych czynów dojrzały w nim, a rezultaty jego dobrych czynów pojawiły się w innych. Więc dedykował swą zasługę złym istotom, które mu groziły lub go krzywdziły. Mikjo Dordże napisał, że jest to jeden z jego dobrych czynów.
Cechy wspólne historii wyzwolenia Karmapów
Jego Świątobliwość wyraził motywację nauczania historii wyzwolenia Karmapów. Stwierdził, że jako zwyczajna istota, targana trzema truciznami umysłu, kiedy naucza i mówi o historiach wyzwolenia, myśli o sobie, jako o uczniu Karmapów i buddyzmu. Podążanie za ciałem, mową i umysłem Karmapów wymaga od niego przestudiowania ich historii wyzwolenia i robienia, co tylko się da, by je praktykować. Wszyscy powinniśmy podzielać tę motywację.
Jego Świątobliwość wybrał do omówienia dzisiaj cztery cechy, które są wspólne dla historii wyzwolenia. Po pierwsze, inkarnacje Karmapów posiadały zdolności i ciężko pracowały, jako przywódcy duchowi. Karmapowie korzystali z wielu metod, by szerzyć Dharmę w wielu miejscach. Karmapowie nieraz wcale nie pozostawali w jednym miejscu, lecz podróżowali w odległe rejony i wiele obszarów Tybetu, Chin i Mongolii. Dzięki temu wielu ludzi miało okazję zobaczyć i usłyszeć ich, przez co nawiązały się głębokie więzi z ludźmi wielu regionów. Nawet obecnie w niektórych miejscach, gdzie nie ma ani jednego klasztoru kagju ani mnichów, wiele rodzin podąża za wielowiekową tradycją odmawiania mantry Karmapa khjenno. Pokazuje to wyraźny ślad pozostawiony przez podróżujących w przeszłości Karmapów w tych miejscach, gdzie zawiązali relacje z miejscowymi ludźmi. Na tej podstawie widzimy, że poprzedni Karmapowie szerzyli Dharmę w wielu regionach Tybetu i ciężko pracowali, by przynieść pożytek ludziom.
Drugą charakterystyczną cechą jest to, że każdy z Karmapów miał swą własną osobowość i styl, i wniósł do tradycji swoje idee. W tym sensie tradycja Karmapów nie była stara, skostniała i dogmatyczna. Niektórzy Karmapowie byli gniewni, inni bardziej łagodni. Mieli rozmaite zainteresowania. Na przykład, Mikjo Dordże bardzo lubił studiować i omawiać teksty z innymi, lubił też posągi i inne przedstawienia Ciała, Mowy i Umysłu. Miał ponadto rozpoznawalny styl pisania. Mówi się, że Ozdoba myśli Nagardżuny została napisana przez Genduna Ciomphela pod wpływem stylu Mikjo Dordże, jaki widzimy w Rydwanie siddhów praktyki. A chociażby Dziesiąty Karmapa, Ciejing Dordże, bardzo interesował się sztuką i miał własny styl artystyczny. Możemy powiedzieć, że Karmapowie nie tylko pomogli szerzyć Dharmę, ale też mieli światłe umysły i reprezentowali różne dziedziny wiedzy.
Po trzecie, żadnego z Karmapów nie interesowała władza i wpływy. Nie chodzi tu jedynie o władzę polityczną. Również nie za bardzo interesowało ich zarządzanie klasztorami, np. Tsurphu i niespecjalnie też przejmowali się utrzymaniem statusu Karmapy. Historie wyzwolenia Ósmego i Dziewiątego Karmapy pokazują nam, że woleli oni udawać się w odosobnione miejsca i niewiele robili, by utrzymać Obozowisko.
Trzecią charakterystyczną cechą jest odrzucenie przez Karmapów postawy sekciarskiej i utrzymywanie szerokiego poglądu pomagania całemu Tybetowi. Chociaż mówimy, że ich głównym działaniem i odpowiedzialnością było podtrzymanie linii kagju, w Jasnej lampie nauk Czternasty Ganden Tripa Rinczen Yser pisze: „Karmapowie są otaczani jednakową czcią wszędzie w Chinach i w Tybecie”. Jeśli prześledzimy aktywność Karmapów aż do Dziesiątego, zobaczymy, że mieli szeroki pogląd, zgodnie z którym uczyli wszystkich Tybetańczyków i wszystkie szkoły. Nie uważali, że tylko linia kagju jest prawidłowym przekazem. Raczej widzieli konieczność istnienia wielu szkół, a także tradycji bon. Karmapowie co do jednego odrzucali postawę sekciarską i uprzedzenia do innych szkół i tradycji. Dlatego właśnie Patsap Lotsała dał Pierwszemu Karmapie Dysumowi Khjenpie dwa święte przedmioty: malowidło ukazujące wszystkich dzierżycieli nauk Buddhy, od Buddhy Śakjamuniego po Bhikszu Simhę, oraz konchę pochodzącą ponoć z Bodhgai z czasów Nagardżuny. Wręczając je Pierwszemu Karmapie, Patsap Lotsała powiedział: „Daję ci nauki Buddhy, musisz więc wziąć na siebie odpowiedzialność przekazywania całości nauk Buddhy”.
Podobnie Drugi Karmapa Mahasiddha Karma Pakszi nie miał postawy sekciarskiej i nie żywił uprzedzeń wobec żadnej istoty i szkoły. Przyrównywał swój włączający wszystkich pogląd do słońca na niebie:
Niczym słońce na niebie,
Oby istota o imieniu Rangdziung Dordże
Odznaczała się niesekciarską pomyślnością.
Oby poprzez działania bodhisattwy
Światło jego współczucia jaśniało
We wszystkich kierunkach, jak księżyc w pełni.
Niech na świecie zapanuje
Pomyślność szczęśliwości.
Bodhiczitta to brak stronniczości do jakiejkolwiek istoty, bliskiej czy dalekiej, który możemy porównać do księżycowego światła świecącego na wszystkie istoty, nie dzieląc ich na frakcje i odłamy. Działanie bodhisattwy jest jak światło współczucia świecące we wszystkich kierunkach jednakowo, a jedynym pragnieniem bodhisattwy jest osiągnięcie „pomyślności szczęśliwości na świecie”.
Dokumenty Trzeciego Karmapy Rangdziunga Dordże oraz Piątego, Deszin Sziekpy, mówią, że Karmapowie nie należą do linii indyjskich królów ani chińskich cesarzy. Ich linia dzierży nauki Buddhy, a więc nie jest sekciarska.
Również Siódmy Karmapa Ciedrak Gjatso tak napisał.
W Tybecie wszystkie linie przekazu przede wszystkim należą do mahajany, a w szczególności do tajemnej mantry. W naukach Buddhy nie ma niezgody. Obecny podział na sakję, dzionang, szialu, bodong, gelug, radreng czy kadam, sangpu, gampo, tsurphu, drikung, taklung czy drukpów itd. nie oznacza istnienia odrębnych linii przekazu Dharmy. Są to niezależne tradycje codziennych modlitw, czapek noszonych w różnych regionach oraz zwyczajów wynikających z rozwoju poszczególnych klasztorów. Tak się różniąc, nie znaczy, że również i przekazywane przez nie nauki Buddhy się różnią. Wszystkie one są autentycznymi, czystymi naukami Buddhy, jest to więc dowód, iż są prawdziwymi odbiorcami darów gromadzących zasługę.
Siódmy Karmapa podkreśla, że choć istnieje wiele linii przekazu, jesteśmy tym samym jako praktykujący nauki Buddhy. Jest między nami harmonia, niezależnie od tego czy praktykujemy nauki sakji, gelug, pojazdu podstawy, mahajany, tajemnej mantrajany itd. Podzieliliśmy się na wiele linii, nosimy różne imiona, założyliśmy różne klasztory, nosimy różne czapki lub w nieco inny sposób dzwonimy dzwonkami w czasie pudży, ale tak naprawdę jesteśmy tym samym. Niewielkie różnice w zewnętrznych formach nie czynią prawdziwej różnicy, gdyż wszyscy jesteśmy jednym: praktykującymi nauki Buddhy.
W Liście mającym być ogłoszonym we wszystkich królestwach Siódmy Karmapa napisał ponadto:
Jako Karmapa nie czynię rozróżnienia między frakcjami w poszczególnych miejscach, społecznościami, uczniami, naukami, tradycjami Dharmy itd. Nie uważam, że istnieje coś takiego jak odrębna „tradycja Karmapy” czy „nauka”. Nauki Buddhy są naukami Karmapy. Troszczę się o nauki Buddhy. Ktokolwiek wchodzi na ich ścieżkę, wchodzi na ścieżkę nauk Karmapy.
Choć Jego Świątobliwość nie omawiał ich tutaj szczegółowo, wspomniał Wskazówki dla pana Kurapy i jego bratanków jako dodatkową, wartościową lekturę. W tym tekście Mikjo Dordże przedstawia szczegółowe argumenty, dlaczego kierowanie się sekciarskimi poglądami odnośnie do nauk Buddhy nie jest właściwe.
Następnie Jego Świątobliwość podkreślił jeden z najważniejszych punktów dzisiejszych nauk: tego, jak ważna jest właściwa ocena sytuacji na świecie i dostrzeżenie, że stronniczość jest krzywdząca. Na co dzień przebywamy w naszych klasztorach, istniejących w ramach konkretnych dharmicznych tradycji. To kształtuje nasze widzenie świata oczami i myślenie o nim umysłem. Może to jednak prowadzić do ograniczenia poglądów. Bierzemy pod uwagę jedynie to, jak nasze własne klasztory i labrangi działają i uważamy, że nasze klasztory powinny trwać wiecznie. Konsekwencją tego jest to, że w ogóle nie dostrzegamy innych i nie widzimy, że stan rzeczy ulega zmianie. Należy więc myśleć bardziej głęboko i używać oczu raczej do spojrzenia na nas samych niż na innych. Jego Świątobliwość doradził, by patrzeć na własny klasztor, tradycję czy labrang, jak osoba z zewnątrz. Dodał też, że powinniśmy poszerzać horyzont, by w końcu rozszerzyć poglądy.
Jako, że dotarliśmy do XXI wieku, nie możemy, jak dotychczas, żyć z przesłoniętymi oczami. Widzimy, że na świecie istnieje wiele religii, a spośród nich wiele jest prawdziwych. Chrześcijaństwo i islam to największe z nich, a niektóre kraje identyfikują się jako chrześcijańskie lub muzułmańskie. Natomiast krajów buddyjskich zostało bardzo niewiele. Choć buddyzm jest uważany za jedną z wielkich światowych religii, jeśli porównamy jego szerzenie się z tym, jak kroczyły po świecie chrześcijaństwo i islam lub inne wielkie religie, jest on dość mały. Dawniej istniało więcej buddyjskich krajów niż obecnie. Pokazuje nam to, że doszło do znacznego upadku buddyjskich nauk.
I chociaż można mówić o pewnych zewnętrznych czynnikach, które przyczyniły się do upadku buddyzmu, na przykład przechodzenie na inne wiary, Jego Świątobliwość zasugerował, że najważniejszym był czynnik wewnętrzny, w tym przede wszystkim podziały i frakcje, jakie wciąż istnieją w buddyjskich społecznościach. Tak naprawdę istnieje bardzo niewiele dobrych relacji między buddystami. Należy to naprawdę dobrze przemyśleć. Wciąż czynimy wiele rozgraniczeń, na przykład na pojazd podstawy i mahajanę, czy sutrajanę i wadżrajanę. Mówimy też: buddyzm tybetański, buddyzm chiński, therawada. Nawet w samym Tybecie mamy pięć wielkich linii przekazu. W ramach kagju mamy dziesiątki tradycji, w tym starsze i młodsze linie oraz inne podziały.
Początkowo istniało niewiele buddyjskich linii przekazu, jednak z czasem coraz bardziej się dzieliły i stawały coraz słabsze. Istnieje niebezpieczeństwo, że pewnego dnia nie zostanie już nic. Dlatego też buddyści w ramach buddyzmu tybetańskiego i szkoły kagju nie powinni mieć sekciarskiego podejścia i mówić: „my” i „oni”. Nawet samo czynienie takich rozróżnień nie jest dobre, gdyż przez rozróżnienie automatycznie zaczynamy być stronniczy. Pierwszy krok musimy wykonać sami. Należy działać, w przeciwnym razie będzie to jak z posiadaniem wspaniałego owocu. Kładziemy go na talerzu i zostawiamy. Co się dzieje? Gnije. Zacznijmy od naszych własnych klasztorów i tradycji. Sposobem na to jest szerzenie idei tworzenia relacji i jedności oraz wyjaśnienie idei przynależności, aż w końcu osiągniemy pogląd, że jesteśmy tacy sami i zrozumiemy jedność buddyzmu. Tak naprawdę sprowadza się to do zrozumienia, że jeśli upadnie jedna tradycja, wszystkie upadną, jeśli jedna rozkwitnie, wszystkie rozkwitną. A więc upadek lub rozwój buddyzmu zależy tak naprawdę od tego właśnie. Zobaczcie na przykład Stanów Zjednoczonych. Ponieważ jest to potężny kraj, jego obywatele mogą chodzić z wysoko uniesionymi głowami i być pewni siebie gdziekolwiek się znajdą, jako Amerykanie. Jeśli natomiast jakiś kraj nie radzi sobie zbyt dobrze, jego mieszkańcy będą słabsi i nie będą mieli takiej pewności siebie. Trudno jest nam rozwinąć w sobie to uczucie, jeśli pozostajemy w sztywnych ramach naszych małych tradycji.
Ludzie nieraz nie potrafią uzmysłowić sobie jak niezwykle cenną jest możliwość mieszkania w buddyjskim klasztorze w obecności sanghi. Ale jeśli pewnego dnia pojedziecie do Europy lub jakiegoś niebuddyjskiego kraju, nie znajdziecie tam zapewne ani jednego posągu Buddhy, a co dopiero mahajany, tajemnej mantrajany czy debat między tybetańskimi szkołami. Jeśli w takim miejscu zobaczymy statuetkę Buddhy, będziemy tacy szczęśliwi! My takie rzeczy przyjmujemy za coś normalnego, ale przecież w tak licznych krajach na świecie nawet nie ma buddystów, a co dopiero kagjupów lub karma kagjupów. Kagjupowie są jak króliki z rogami: nie istnieją! A mimo to tak wielu z nas siedzi w klasztorze i myśli sobie: „Niebo jest kagju, ziemia jest kagju, wszystko jest kagju!” Takie myślenie to nic innego, jak bycie żabą w studni, która nie potrafi zobaczyć świata zewnętrznego i większej sytuacji.
Niektórzy mnisi i mniszki siedzą sobie i myślą, że nic się nie zmieni, ale już teraz tak wiele się na świecie zmieniło. Stajemy się jedną, globalną, ludzką społecznością o coraz bliższych relacjach. Jeśli w okresie takiego rozwoju pozostajemy w naszym małym, zamkniętym świecie, zamykając oczy, to tylko się oszukujemy. Otwórzmy oczy!
Jeśli chodzi o bycie buddystą i przynoszenie pożytku naukom buddyjskim, wszyscy musimy szanować siebie nawzajem i służyć wszystkim w takim samym stopniu. To podstawa bycia buddystą i musimy się o tę wspaniałą podstawę zatroszczyć. To znaczy, że możemy być uczniami Buddhy i praktykować Dharmę tak, jak jest nauczana, a więc bez stronniczości w nauczaniu w stosunku do ludzi, czy też bez kierowania się jakimiś koncepcjami mniejszego lub większego. Nie możemy pozwolić, by życzliwość wielkich mistrzów przeszłości, którzy podtrzymywali i szerzyli nauki z takim wysiłkiem, została zmarnowana.
Jego Świątobliwość sprecyzował co oznacza bycie niesekciarskim. Nie oznacza to, że nie mamy własnego zdania czy stanowiska. Każdy z nas ma konkretne karmiczne powiązania i tradycję, do której przystąpił ze względu na nie, jest więc naszym pierwszym obowiązkiem tej tradycji służyć. To niezwykle ważne, aby ją szanować. Natomiast podejście niesekciarskie oznacza traktowanie innych tradycji, jako takich samych, a nawet lepszych od naszej. Nawet z intencją zachowania i szerzenia nauk buddyjskich na świecie, jeśli nasze myślenie i spojrzenie są staroświeckie, jeśli nie mamy woli, by otworzyć oczy i zobaczyć jak wygląda obecnie świat, samo mówienie „Spędzę niezliczone kalpy na osiąganiu stanu Buddhy” to po prostu zbiór słów, których znaczenia nie zdołamy osiągnąć. Dlatego powinniśmy ćwiczyć się w historiach wyzwolenia Mikjo Dordże i rozmyślać o wadach, jakie wypływają z podziałów i stronniczości.