Arja Kszema 2022 – Dzień szósty: Ostateczne wyjaśnienie
21 kwietnia 2022Arja Kszema 2022 – Dzień ósmy: Ścieżka wybrukowana jest dobrymi intencjami
9 maja 2022Jego Świątobliwość Siedemnasty Karmapa komentuje autobiograficzne dzieła Ósmego Karmapy Mikjo Dordże
Wiosenne nauki Dharmy Arja Kszema
2 kwietnia 2022
Siódmego dnia wiosennych nauk Arja Kszema Jego Świątobliwość Karmapa mówił o czternastym i piętnastym dobrym czynie z Autobiograficznych strof Mikjo Dordże. Według komentarza jego asystenta, Sangje Paldrupa, odnośnie do medytacji na bodhiczittę względną do przedyskutowania były dwie części:
a. Wymiana siebie na innych w medytacji
b. Czynienie z przeciwności ścieżki po medytacji.
Jego Świątobliwość zakończył część pierwszą, więc teraz przeszedł do części drugiej – czynienia z przeciwności ścieżki po medytacji, która również dzieli się na mniejsze tematy. Z dziesięciu już omówił trzy, więc teraz nadszedł czas na czwarty i piąty:
4. Przyjmowanie miłych słów jako ścieżki
5. Przyjmowanie cierpienia jako ścieżki.
Karmapa przeczytał czternastą strofę:
Prawe czyny i skutki zrodzone z nadziei na odpłatę,
Takie jak przymilne słowa czekające pochlebstwa*,
Nie mogą służyć prawdziwemu Przebudzeniu.
Jak można zawłaszczyć prawość i jej skutki?
Mam to za jeden z mych dobrych czynów.
Druga linijka tej strofy ma następujący przypis:
* Porzucając zwodzenie słowem i czynem, Pan najwyraźniej dał nam niezbędny przykład.
Ten przypis sugeruje, że niektórzy sądzili, iż w tekście pojawiły się różnice co do zapisu, co mogło wpłynąć na jego znaczenie. Według nich druga linijka mogła brzmieć: Takie jak przymilne słowa na skutek dobrej mowy.
Jego Świątobliwość skomentował to w kontekście nowoczesnego życia:
Kiedy ktoś mówi, że stara się kierować właściwym zarobkowaniem i właściwą mową, być może używa ładnych słów, ale niewykluczone, że jego głównym celem jest posłużenie się pochlebstwem, przymilaniem się i innymi metodami, by osiągnąć osobisty cel. Działając w ten sposób, nie przyznaje się do swych wad, lecz udaje, że są one dobrymi właściwościami, nawet tak je opisując. Jeśli może powstrzymać kogoś przed zrobieniem czegoś złego, nie robi tego. Nie chcąc kogoś urazić, nie wypowiada się szczerze. Zamiast tego, nie mówi wprost i otwarcie, lecz przedstawia wady jako zalety, by uchronić reputację tej osoby. Mówi: „Ten duchowy przyjaciel mówi w sposób pełen szacunku”. Tacy ludzie uważają, że pseudopozytywna mowa jest najważniejsza.
Nikt nie lubi być krytykowany. Aby uniknąć krytyki chwalimy innych, mając nadzieje, że w zamian za te pochwały zostanie nam oszczędzona krytyka. Takie osoby sądzą też, że najlepszym sposobem uzyskania pochwały jest chwalenie innych, przez co ich zasługa stanie się powszechnie znana.
Mikjo Dordże nigdy o nikim nie mówił w kategoriach statusu, władzy, bogactwa czy też ich braku. Nie kategoryzował ludzi w ten sposób. Nie mówił o czyichś zaletach, jeśli ten ktoś ich nie posiadał, nie schlebiał im i nigdy nie kierował się niższą egoistyczną motywacją czy też złymi intencjami. W ogóle nie miał samolubnych myśli. Nie żywił nadziei, że w tym życiu wszystko się dobrze ułoży, nie wyczekiwał też sławy ani pochwał. Mikjo Dordże uważał, że pseudopozytywne działania – czyli działania tylko z pozoru pozytywne – są bezsensowne i bezcelowe.
Mówiąc ogólnie, pseudozasługa, czyli robienie czegoś pozytywnego dla sławy tylko w tym życiu, nie ma sensu. Tego rodzaju intencje i działania nie doprowadzą do osiągnięcia ścieżki prowadzącej do odrodzenia w wyższych światach ani do wyzwolenia, gdyż cel nie bierze pod uwagę przyszłych żywotów, a jedynie obecny. Żadne działanie wykonane w zamyśle tylko dla obecnego życia nie przyniesie pożytku w przyszłych wcieleniach, gdyż nie przyczyni się do osiągnięcia wszechwiedzy czy wyzwolenia. Dlatego Mikjo Dordże takich czynów nigdy nie uważał za ważne czy znaczące.
Wiele osób przybywało na spotkanie z Mikjo Dordże. Wielu miało z nim powiązania, mieli więc nadzieję, że Karmapa będzie ich chwalił i wysławiał, przez co ich renoma się upowszechni i będą cieszyć się szacunkiem. Myśleli: „O, może Karmapa mnie pochwali i obdarzy komplementem”. Ale ponieważ on nie chwalił nikogo i nie szerzył jego sławy dla zysku i szacunku, ludzi ogarniał gniew i rozpowszechniali plotki, by zaszkodzić reputacji Mikjo Dordże. Działo się to wielokrotnie, ale niezależnie jak usiłowano mu zaszkodzić, Mikjo Dordże nigdy na to nie zwracał uwagi.
Jego Świątobliwość stwierdził:
Dharma mówi nam, że kiedy praktykujemy światowe samadhi, możemy przejść z niższych światów do wyższych. A kiedy przechodzimy z najniższej sfery, sfery pożądania, jeśli praktykujemy dhjanę, tuż przed przejściem do wyższej sfery zgromadzą się wszystkie mary, ale zobaczyć jak też mogą nam zaszkodzić, usiłując nie dopuścić nas do przejścia do wyższej sfery swym nikczemnym działaniem. Ale niezależnie od tego jak bardzo się starają, powinniśmy odpowiedzieć na to tylko przez wzbudzenie w sobie samadhi miłości. Zawsze należy kierować się miłością, a nie złymi myślami.
Jeśli tak jest z ludźmi praktykującymi światowe samadhi, to bodhisattwowie potrzebują jeszcze szerszej wizji. Bodhisattwowie pragną osiągnąć stan poza samsarą i poza nirwaną. Dążą do stanu wszechwiedzy. Ale skoro usiłują uwolnić wszystkie istoty w całej przestrzeni od cierpienia, to oczywiście pojawią się takie istoty, które będą chciały im zaszkodzić. Dla nich bodhisattwowie powinni mieć wielką miłość i szczególne współczucie.
Myśląc o tym wszystkim, weźmy pod uwagę ludzi w naszym społeczeństwie, którzy stali się ofiarami cierpienia. Mylą oni złudne szczęście z przyjemnością. Wierzą, że wysoki status, władza i bogactwo przyniosą im szczęście, ale zamiast tego gonienie za tymi światowymi dążeniami przynosi cierpienie, gdyż nie daje przyjemności. Ludzi ci sądzą, że jeśli zdołają przekonać innych, by dobrze o nich myśleli i chwalili ich, być może osiągną szczęście. Ale to szczęście jest złudne. Z tego względu powinniśmy mieć w sobie więcej współczucia. Nie należy z powodu takiego postępowania unosić się gniewem.
Mikjo Dordże to rozumiał. Kiedykolwiek z kimś rozmawiał lub kogoś chwalił, zawsze robił to, kierując się głębokim zrozumieniem. Zawsze zastanawiał się czy przyniesie to pożytek i szczęście wszystkim. Nawet kiedy opowiadał żarty i prowadził zwyczajne rozmowy, sposób, w jaki mówił, był inny niż kogokolwiek. Używał słów pełnych znaczenia. Ludzie zawsze wtedy myśleli: „Może powinienem to zanotować”.
Kiedykolwiek wskazywał najważniejsze kwestie praktykowania pozytywnych działań i porzucania negatywnych lub gdy mówił o Dharmie czy światowych sprawach, zawsze niosło to wielkie znaczenie. Kiedy myślimy o właściwej mowie – jednej z ośmiu gałęzi ścieżki szlachetnych – powinniśmy mierzyć ją kategoriami Mikjo Dordże.
Najważniejsze, jeśli chodzi o czternasty dobry czyn, jest to, by gromadząc zasługę, nie oczekiwać odpowiedzi.
Jego Świątobliwość sprecyzował to, powracając do trzech najważniejszych punktów z wcześniej wymienionych tematów:
1.Prawienie komplementów innym, aby być chwalonym, by się o nas troszczono i okazywano nam miłość.
Chociaż tę strofę napisano tak dawno temu, wciąż jest aktualna. Mikjo Dordże mówi, że celem dobrych czynów nie powinna być pochwała, gdyż nie jest to wówczas prawdziwie dobry czyn. Nie należy chwalić innych tylko po to, by oni chwalili nas i prawili nam komplementy.
Karmapa dał cztery będące na czasie przykłady:
Obecnie ludzie ubierają się bardzo stylowo, kiedy pokazują się publicznie, choć mnisi i mniszki tego nie robią. Ale zasadniczo wychodząc, ludzie chcą robić sobie selfie, żeby się przekonać jak wyglądają. Korzystają z wielu sposobów, by się upiększyć, nawet z upiększających aplikacji, żeby wyglądać niezwykle atrakcyjnie. Kiedy są zadowoleni z efektu, publikują zdjęcie w mediach społecznościowych i czekają aż dostaną polubienia. Pełni nadziei czekają, choć ich zdjęcia są kompletnie sztuczne, a w rzeczywistości ta osoba wygląda zupełnie inaczej. Robią tak, mając nadzieję, że inni będą ich lubić, podziwiać i obdarzać pochwałami i komplementami.
Natomiast w Tybecie, kiedy starsze kobiety udawały się do świątyni Dziokhang w Lhasie lub na spotkanie ze swym rdzennym guru, czy też z wizytą w świętym miejscu albo w pustelniczej jaskini na skalistej górze, zakładały nowe ubrania i bardzo o nie dbały. Kierowały się przy tym głęboką wiarą i oddaniem w takich miejscach, jak przy posągu Dzioło lub w obecności rdzennego lamy. A więc celem wizyty było okazanie szacunku, zaś piękny strój był wyrazem oddania dla wiary, przez co były zadowolone i szczęśliwe. Nie ubierały się tak i nie zakładały nowych strojów po to, by uzyskać czyjąś pochwałę.
Poza tym, kiedy jesteśmy zaproszeni na jakąś wielką uroczystość, na przykład ślub, galę lub inne ważne wydarzenie, należy właściwie się ubrać. I to jest jak najbardziej uzasadnione, w przeciwnym razie nie postąpimy właściwie. Ale jeśli jesteśmy w sierocińcu czy przekazujemy dary potrzebującym i się stroimy i nakładamy pełny makijaż, może to się wydać dziwne. Wiele sławnych osób, gwiazd muzyki i filmu, rzeczywiście wierzy w dobre czyny i pomaganie biednym, ponieważ kierują się życzliwością wobec nich. Możliwe jest też, że niektórzy robią to tylko po to, by lepiej wyglądać w społeczeństwie i poprawić swą reputację. Czy robimy to, gdyż oczekujemy reakcji, kiedy gromadzimy zasługę?
Jeśli chodzi o buddystów, praktykujący nie powinni dokonywać pozytywnych czynów, kierując się pragnieniem uzyskania pochwały, by inni mówili: „Ileż on ma wiary i oddania. Studiował tyle tekstów. Tak długo przebywał na odosobnieniu”. Oczywiście powinniśmy cieszyć się ze studiowania i przebywania na odosobnieniu, ale nie w oczekiwaniu na pochwały, zainteresowanie i uwagę innych. Gromadzenie zasługi w taki sposób nie ma wielkiego sensu.
Jego Świątobliwość stwierdził, że w Tybecie, gdy był małym chłopcem, wielu starszych ludzi było niepiśmiennych. Nie mieli głębokiego rozumienia Dharmy. Ale jeśli tylko mieli czas, nie marnowali go, lecz recytowali mantry. Wypowiadali setki milionów mantr dla dobra wszystkich istot. I robili to tak, by nikt nie widział. To właśnie jest prawdziwy sposób gromadzenia zasługi.
Dalej Jego Świątobliwość powiedział: „Kiedy dokonujemy prawych czynów, absolutnie niezbędne jest badanie naszej motywacji. Jakie są nasze pierwsze intencje? Czy jest to dobry sposób na przyniesie innym pożytku, czy może działamy w celu uzyskania pochwały? Jeśli, gromadząc zasługę, kierujemy się błędną motywacją, wszyscy, my i pozostali, stają ofiarą oszustwa tych fałszywych dobrych czynów”.
Niektórzy sądzą, że nigdy nie powinni przyjmować pochwał od innych, jeśli wykonują jakieś pozytywne działania, ale wcale nie o tym jest tu mowa. Kiedy robimy coś dobrego, pozytywnego, nie powinniśmy udawać, że nie chcemy pochwał i nie powinniśmy mówić, że nie możemy ich przyjąć. Ojcowie kagju mówili: „Coś, co wydarza się automatycznie, jest siddhi, więc nie rezygnuj z tego”.
2. Nie należy dokonywać pozytywnych działań, aby coś od kogoś uzyskać – rzeczy lub reputację.
Mikjo Dordże powiedział, że nie powinno się dokonywać dobrych czynów, by uzyskać pochwałę, ani też z nadzieją na rezultaty, które przyniosą nam pożytek. Nie powinniśmy taką nadzieją się kierować.
Dlaczego więc dokonujemy pozytywnych czynów? Robimy to, aby zbierać nagromadzenia. Ale najpierw należy nauczyć się jak wypełniać dobre działania. Jeżeli kieruje nami duże przywiązanie do dobrego wyniku i wielkie oczekiwanie otrzymania czegoś w zamian, nie zdołamy być szlachetni.
Praktykowanie pozytywności to cecha wewnętrznego umysłu.
Jego Świątobliwość wyjaśnił dalej:
Obecnie wielu z nas lgnie jedynie do rzeczy zewnętrznych. Spoglądamy tylko na zewnątrz. Rzeczy zewnętrzne zostały obecnie tak mocno rozwinięte, że ogłupiła nas ich atrakcyjność.
Mamy w sobie tak silne nawykowe skłonności do rzeczy zewnętrznych, że postrzegamy gromadzenie zasługi również jako coś zewnętrznego, choć faktycznie jest odwrotnie. Efektem tego jest nasza nadzieja, że dobre rezultaty przyjdą z zewnątrz.
Jego Świątobliwość porównał gromadzenie zasługi do sadzenia jabłoni. Zależy to od naszej motywacji. Jeżeli zależy nam jedynie na tym, byśmy sami mogli zjeść owoce, co dzieje się ze stanem naszego umysłu, gdy czekamy, aż jabłka dojrzeją? Cały czas patrzymy na zewnątrz, patrząc, czy nadchodzi oczekiwany rezultat – jedzenie jabłek. Jeżeli sadzimy jabłonkę, bo lubimy jabłonie, i jeżeli sadzimy ją nie w naszym ogrodzie, lecz w publicznym parku, to pewnego dnia, gdy owoce dojrzeją, możemy się z nich cieszyć i każdy, kto przychodzi do parku, może się z nich cieszyć. Wówczas możemy być zadowoleni, że każdy, kto jest w parku, może kosztować owoce i być szczęśliwy. Nie powinniśmy myśleć, że to wszystko jest tylko dla nas. Tak należy praktykować. Ważne jest też, by pamiętać, że gdy praktykujemy dobre czyny, rezultaty nie przychodzą od razu. Trzeba wierzyć, że pewnego dnia owoc dojrzeje.
Należy wierzyć w karmiczną przyczynę i skutek. Pewnego dnia owoce dojrzeją. Ale nie należy wyczekiwać rezultatów niecierpliwie każdego dnia. Nie powinniśmy kierować się światowymi myślami typu: „Ja zrobiłem coś dobrego dla nich, to teraz oni nie mają wyboru i muszą zrobić coś dobrego dla mnie. Zastanawiam się, kiedy zrobią dla mnie coś dobrego”. To wcale nie jest gromadzenie zasługi.
„Jest to czternasty dobry czyn” – podsumował Jego Świątobliwość.
Po przerwie Gjalłang Karmapa przeszedł do omówienia piętnastego dobrego czynu. Jeśli chodzi o strukturę komentarza, jest to dziesiąty podpunkt: przyjmowanie cierpienia jako ścieżki.
Jego Świątobliwość przeczytał strofę o piętnastym dobrym czynie:
Niedorzeczne, nieznośne, uprzykrzone same w sobie,
Im więcej spadało na mnie karmicznych skutków,
Tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu o słuszności słów Buddhy
I konieczności obracania przeciwności w ścieżkę.
Mam to za jeden z mych dobrych czynów.
Jak Jego Świątobliwość mówił w ciągu ostatnich dni, na Mikjo Dordże spadało wiele nieuzasadnionych oskarżeń. Ludzie odpowiedzieli nikczemnością na jego dobre działania. Nawet niektórzy jego zaufani pomocnicy oszukali go. Były czasy, kiedy cierpiał z powodu choroby lub pojawiały się przeszkody w jego aktywności. Niezależnie od tego, jakim przeciwnościom musiał stawić czoła i jakie niekorzystne okoliczności się pojawiały, nigdy nie mówił: „Jestem tulku. Jestem wcieleniem Karmapy. Nigdy nie odwracam się od Trzech Klejnotów. Moją jedyną motywacją jest niesienie pomocy istotom. Wszystko, co robię, jest zgodne z Dharmą, więc jeżeli pojawia się zła karma, to jest to nie w porządku, że przytrafia się właśnie mnie”. Nigdy nie powiedziałby niczego takiego.
Mikjo Dordże mówił natomiast: „Od niemającej początku samsary skrzywdziliśmy wiele istot. Wciąż na liczne sposoby je krzywdzimy i zadajemy wiele cierpienia. To jest karmiczne dojrzewanie. Jest to rezultat związku między przyczyną i skutkiem, którego obecnie w całości nie rozumiem. Ale nawet jeśli nie mogę go zrozumieć w całości, kiedy czytam słowa Buddhy, wiem, że tak działa prawo przyczyny i skutku. I mam co do tego pewność.”
Jego Świątobliwość dodał:
Jeśli ktoś wierzy w słowa Buddhy i rozmyśla nad jego naukami, szanuje je, dla takiej osoby będziemy mieli szacunek. Jeśli jej nie szanujemy, możemy myśleć: Aha, on coś wie, ale nie wie jak się mają moje sprawy.
Jeśli ktoś urodził się w linii przekazu Dharmy lub z umysłem, w którym zasiana jest Dharma i naprawdę potrafi praktykować, dla takiej osoby choroby, cierpienie i przeciwności nie są prawdziwymi przeciwnościami. Dla kogoś takiego są to doskonałe warunki, które motywują do dobrych działań. Kiedy napotykamy przeciwności, praktykowanie Dharmy i wyrzeczenia przynosi wiele pożytku, więc odnosimy wspaniałe korzyści. Jego Świątobliwość podał trzy przykłady wyrzeczenia:
W Tybecie największym mahasiddhą był Milarepa. Kiedy był młody, uprawiał czarną magię, za pomocą której zabił wielu ludzi i nagromadził wiele negatywności. Kiedy już ich dokonał, nie mógł nic zrobić, by je naprawić lub przemienić w dobro. Ale dzięki odwadze i podejściu, jakie prezentował, myślał o tych złych czynach i o negatywnej karmie, jaką nagromadził, jako o czymś, co może stać się pożyteczną okolicznością, by komuś przynieść pożytek. To dało mu odwagę i zdolność przejścia przez niezliczone trudy, jakie miały się pojawić jako rezultat negatywnych czynów z przeszłości.
Natomiast Gampopa, kiedy był młody, ożenił się i miał syna i córkę. Żył jako świecki człowiek. Ale nastała epidemia i żona wraz z dziećmi zmarła. Z powodu tych trudności wyraził życzenie wyzwolenia z samsary i przejścia przez bramę Dharmy. Został ojcem linii przekazu dakpo kagju.
Kiedy pełen chwały Dysum Khjenpa miał piętnaście lat, kochał pewną dziewczynę. Ale opuściła go. Bardzo go to rozgniewało, więc rzucił urok na mężczyznę, którego kochała i go zabił. Z tego powodu rozwinął w sobie pragnienie wyzwolenia się z samsary i przejścia przez bramę Dharmy. Zaczął praktykować.
Jego Świątobliwość podsumował:
Chociaż w samym doświadczeniu cierpienia i przeciwności nie ma różnicy między nami i wielkimi istotami, to te istoty potrafią przemienić je w korzystną sytuację. Posiadają mądrość i odwagę, by przekształcić niekorzystne okoliczności w coś, co przyniesie nam pożytek.
Kiedy zwykli ludzie doświadczają cierpienia i przeciwności, martwią się, że utracą status, majątek i władzę, a także renomę. Kierują się przywiązaniem i awersją do rzeczy tego życia i boją się ich utraty.
Kiedy ktoś myśli: „Och, praktykuję Dharmę”, czy ta osoba ma prawdziwą wiarę w karmiczną przyczynę i skutek? Prawdopodobnie nie. Czy bierze pod uwagę subtelne aspekty tego, co należy robić, a od czego się powstrzymać? Czy unika pewnych pospolitych działań, które powinna porzucić?
Ludzie często wyolbrzymiają swoje zdolności, ale kiedy ktoś powie coś choć trochę nieprzyjemnego na ich temat, lub pojawi się cierpienie, albo choroba, jeśli ktoś zaufany ich oszuka, albo zostanie skradziony, czy też przepadnie ich majątek, jeśli muszą opuścić swój dom i cokolwiek posiadali, przyjaciół i krewnych, kiedy tak się dzieje, niektórzy mogą powiedzieć: „Naprawdę praktykuję Dharmę i dlatego właśnie ludzie mówią okropne rzeczy o mnie. Szargają moje dobre imię, lepiej będzie, jeśli odejdę”.
Boją się, że utracą pozycję zyskaną w tym życiu. Mają tak wielkie przywiązanie do obecnego żywota. Karmapa porównał ich do Mikjo Dordże. Jego myślenie było zupełnie inne. Kiedy Ósmy Karmapa mówił o istotach, uważał, że ponieważ zawsze były pod kontrolą karmy i negatywnych stanów umysłu, były słabe. Były słabe, gdyż zawsze, na tyle różnych sposobów, nawzajem siebie raniły, aby zapewnić sobie szczęście.
Istoty przypominają chorego na raka pacjenta, u którego zdiagnozowano śmiertelną chorobę, na którą nie pomoże żadne lekarstwo, nic go nie wyleczy i nic już nie da się zrobić. Będzie musiał cierpieć. Podobnie, istoty od samego początku doświadczają cierpienia, jak pacjent, na którym lekarze postawili krzyżyk.
Mimo to Mikjo Dordże spoglądał na te chore i słabe istoty i miał dla nich nieprawdopodobne współczucie. Jakie były oznaki tego niesłychanego współczucia i jakie były jego przyczyny?
Mikjo Dordże dożył zaledwie czterdziestu ośmiu lat. Cierpiał na wiele chorób, a część z nich sprawiała mu naprawdę wielki ból. Ale on tak myślał o tym cierpieniu: „Całe cierpienie, jakiego doświadczam, to nic innego jak dojrzewanie krzywd, które wyrządziłem innym w samsarze od niemającego początku czasu”. Nieważne ile musiał znosić cielesnego cierpienia, jeszcze bardziej zwracał uwagę na swe działania, myśląc o karmicznej przyczynie i skutku. Patrząc na jego postępowanie, biorąc pod uwagę, co przydarzyło się tej wielkiej i dobrej istocie, wciąż przejawiały się w nim ślady cierpienia.
Należy rozważyć tutaj co jest podstawą cierpienia i jakie są antidota. Jaki jest najlepszy sposób na zakończenie cierpienia? Wszystko to zobaczymy w życiu Mikjo Dordże.
Jeśli ktoś nie ma takiej umiejętności, będzie myślał: „Jeżeli takie cierpienie może przydarzyć się tak wielkiej istocie, jak Mikjo Dordże, te wszystkie problemy fizyczne, jakie miał i cała zła karma, to wydaje się niemożliwe, że do czegoś takiego doszło. Jeśli on miał takie trudności, to powinniśmy wykonywać rytuały opisywane w sutrach i zatroszczyć się o odpędzenie niekorzystnych okoliczności”. Ludzie naprawdę nie rozumieli działań i myśli Mikjo Dordże. A to dlatego, że aktywność Buddhów i bodhisattwów przede wszystkim zależy od uczniów.
Mamy różne poziomy zaciemnień i negatywnych działań. Kiedy ludzie widzą postępowanie guru, czasem uznają je za dobre, a czasem za nie do końca dobre. Po prostu mają różne sposoby postrzegania. Zależy to od naszych karmicznych zaciemnień i od przywiązania.
Jego Świątobliwość przytoczył historię Maudgaljajany, wielkiego śrawaki i ucznia Buddhy:
Za czasów Buddhy było ośmiu wielkich uczniów, a dwaj najbardziej znani to Śariputra i Maudgaljajana. Śariputra miał największą pradżnię, zaś Maudgaljajana słynął z dokonywania cudów i był najsilniejszy. Ale jak Maudgaljajana umarł? Dżinijscy uczniowie pobili go na śmierć. Choć miał największą zdolność dokonywania cudów, zginął od pobicia. Dlaczego nie okazał cudu w tym momencie? Buddyjskie wyjaśnienie mówi, że Maudgaljajana zgromadził w przeszłości karmę bycia pobitym i musiała się ona przejawić i doprowadzić do tego doświadczenia. Nikt by temu nie zapobiegł, nawet Buddha. Kiedy był bity, zupełnie zapomniał o swych cudownych mocach, o samadhi, zapomniał, że może okazać cud, bo nawet nie był w stanie o tym myśleć. Nawet tak wielki śrawaka, jak Maudgaljajana nie mógł powstrzymać mocy dojrzewającej karmy.
Dużo przydarzało się też samemu Buddzie. Cierpiał na bóle głowy, w stopy wbijały mu się ciernie, miał problemy ze swym przyrodnim bratem Dewadattą. Kiedy spoglądamy na przykłady dane przez Buddhów i bodhisattwów, historie wyzwolenia wielkich istot, możemy dostrzec różne poziomy postrzegania, dzięki czemu istoty mogą zobaczyć wielkie istoty na różne sposoby. Buddhę też jedni postrzegali jako dobrego, inni jako złego. Kiedy pojawił się w Indiach, wcale nie był uniwersalnie gloryfikowany. Nie-buddyści wcale nie widzieli go, jako kogoś dobrego.
Skoro nawet Buddha nie był jednoznacznie postrzegany jako dobry, to nasze pragnienie, by wszyscy widzieli nas pozytywnie, jest niemożliwe do spełnienia. Każdy ma swe karmiczne zaciemnienienia i ślady. Niektórzy mają bardzo mocne, głębokie ślady, inni tylko nieznaczne. I dlatego właśnie postrzegamy na tyle sposobów.
Jego Świątobliwość podsumował znaczenie piętnastego dobrego czynu w pięciu punktach:
1. Przeciwności i cierpienie są rezultatem negatywnej karmy nagromadzonej od niemającej początku samsary, musimy więc mieć wiarę w karmiczne przyczyny i skutki.
Karmiczna przyczyna i skutek to esencja buddyzmu. Zawsze o tym mówimy. Dlaczego doświadczamy przeciwności i cierpienia w tym życiu? Jest to efekt negatywnych działań nagromadzonych w przeszłości. Nie tylko zresztą przeciwności i cierpienia, lecz także przyjemność, szczęście i reputacja oraz problemy to rezultaty naszej karmy. Karmiczne rezultaty to skutki działań dokonanych w przeszłości.
2. Obecne życie to od samego początku cierpienie i nie ma w nim żadnej sprawiedliwości. I nie tylko obecne życie jest niesprawiedliwe, to samo dotyczy wszystkich innych wcieleń.
Zazwyczaj myślimy: „Dlaczego muszę tak cierpieć? Dlaczego traktuje się mnie z taką pogardą? Dlaczego odszedł ode mnie ukochany? Dlaczego krewni zmarli? Dlaczego spotkała mnie taka ciężka choroba? Dlaczego przydarzyło się to mnie, a nie komuś innemu? Dlaczego straciłem pracę? Skąd się biorą te wszystkie okropne trudności…?”
Zadajemy sobie te pytania, gdyż uważamy, że życie jest niesprawiedliwe. Więc dochodzimy do wniosku: „Życie nie jest dobre, nie jest w porządku. Jedni ludzie są bogaczami, inni żebrakami. Robię tylko dobre rzeczy, a jednak wszystko to się mi przydarza…” Oznacza to, że nie rozumiemy natury samsary i nasza wiara w karmiczne przyczyny i skutki nie jest głęboka.
Skąd się bierze cierpienie i nieszczęście? Jest to wynik nagromadzonej w przeszłości negatywnej karmy. Może to być coś, co zrobiliśmy wczoraj lub w poprzednim życiu, cokolwiek z przeszłości. Większa część karmy została nagromadzona w poprzednich wcieleniach. A mieliśmy ich wiele. Nie jesteśmy nawet w stanie wyliczyć, które życie było pierwsze. Jeśli żyliśmy niezliczoną ilość razy, oczywiście karma zgromadzona w tych wcieleniach jest niezmierzona. Kiedy zdarzy nam się pomyśleć, że życie nie jest sprawiedliwe, wystarczy przypomnieć sobie o tych wszystkich życiach i sytuacjach, a wówczas być może uznamy, że jednak nic jest bardziej sprawiedliwe niż obecny stan. To właśnie mamy na myśli, mówiąc o karmicznej przyczynie i skutku. Nie ma nic prawdziwszego niż to.
3. Cierpienia i przeszkód doświadczają nawet takie istoty, jak Buddha czy Karmapa.
Jakie są granice sprawiedliwości i prawidłowości karmicznych przyczyn i skutków? Różne inkarnacje Karmapy, a nawet sam Bhagawan Buddha również doświadczyli cierpienia. Pojazd podstawy naucza, że ciało Buddhy jest zbiorem cierpienia. Therawada mówi, że ciało Buddhy to prawda o cierpieniu, co oznacza, że takie istoty doświadczają cierpienia, nieszczęścia, przeszkód i przeciwności.
Jeśli chodzi o Karmapów, przeciwności i trudności, jakich doświadczyli, były częstsze i większe niż w przypadku zwyczajnych ludzi. Karmapowie znajdowali się w samym centrum licznych konfliktów, przeszkód oraz pod polityczną, środowiskową i religijną presją, której zwyczajni ludzie nie mogliby pojąć.
A jednak Karmapowie nigdy nie czuli, że nie są w stanie iść naprzód i nigdy nie zamierzali się poddać. Odznaczali się wyjątkową odwagą i pradżnią, i dlatego byli w stanie podołać wszystkiemu. Nie uważali, że życie jest niesprawiedliwe. Nigdy nie mieli wątpliwości co do prawa przyczyny i skutku. Wiedzieli, że wszelkie trudności i cierpienie, jakich doświadczali, były rezultatem negatywnej karmy z przeszłości. Mieli pewność, co do tego, że karmiczne prawo przyczyny i skutku jest sprawiedliwe, pewne i prawdziwe. I z tą odwagą, niezależnie od tego, co się im przydarzało, potrafili to przyjąć i znieść. Nigdy się nie poddali, ani nawet trochę nie zawahali w swej miłości do istot i w swej wierze i zaufaniu do Trzech Klejnotów.
Poprzedni Karmapowie inaczej patrzyli na przeciwności i trudy. Nigdy nie winili, nie oskarżali nikogo, do nikogo nie żywili urazy, nawet jeśli ktoś groził im śmiercią, ponieważ ci ludzie nie rozumieli jaką negatywną karmę gromadzą i jakie przerażające nieszczęścia czekają na nich w przyszłości. Karmapowie wręcz darzyli te osoby jeszcze większą miłością i współczuciem, gdyż znajdowały się one pod kontrolą karmy i negatywnych stanów umysłu. Kiedy ktoś szkodził Karmapom lub ich o coś obwiniał, oni nigdy sie nie denerwowali. Przeciwności przez te osoby spowodowane stały się przyczynami miłości i zwiększenia bodhiczitty.
Niektóre spośród inkarnacji Karmapy zdawały się mieć gniewne oblicze i charakter. Patrząc z zewnątrz, ci Karmapowie zdawali się być surowi i nieokiełznani. Ale tak naprawdę byli jak kochające matki z odrobiną charakteru. Prezentowali postawę matki, która martwi się, że jej dziecko podąża błędną ścieżką. Dlatego się gniewa i je karci.
Jego Świątobliwość dodał do tej analogii jeszcze bodhasattów takich, jak Subhuti czy Mandziuśri, których nazywamy „młodzieńczymi”, ponieważ z charakteru byli jak dzieci, naturalni i czyści, bez typowych dla dorosłych komplikacji. Karmapowie, którzy wydawali się być gniewni, byli właśnie jak takie dzieci.
Byli też Karmapowie o łagodnym usposobieniu. Byli jak matki, kochający i delikatni, i niezależnie od tego, ile błędów narobiły ich dzieci, kochali je jeszcze bardziej. Gniewni czy łagodni, wszyscy Karmapowie mieli ten sam cel.
Nie ma nikogo, kto by nie napotkał w życiu cierpienia i trudności.
Jeśli brak nam wiary w karmiczną przyczynę i skutek, będziemy postrzegać życie, jako niesprawiedliwe. Ale jeśli się temu lepiej przyjrzymy: gdybyśmy w ogóle nie wierzyli w prawo przyczyny i skutku, to jak moglibyśmy cokolwiek osiągnąć? Tak naprawdę wszyscy do pewnego stopnia wierzymy w przyczyny i skutki. Dlaczego rolnicy obsiewają pola? Gdyby nie wierzyli, że będzie z tego plon, nigdy by tego nie robili. Czy wysiłek, jaki czynimy teraz, przyniesie rezultat? Wykonujemy działania, kierując się oczekiwaniami i nadzieją. Gdybyśmy ich nie mieli, to czy w ogóle byśmy podejmowali jakieś starania? Bez karmicznych przyczyn i skutków, nie byłoby żadnej nadziei ani owoców, cokolwiek byśmy nie robili. Ale nieraz tzw. przeszłe i przyszłe żywoty rozciągają się tak bardzo w czasie, a ponieważ nie pamiętamy wydarzeń z poprzednich wcieleń, zastanawiamy się dlaczego coś nam się obecnie przydarza.
Kiedy nauczamy w jaki sposób cierpienie przedstawione jest w Czterech Prawdach Szlachetnych, mówimy o tym, że póki jesteśmy w samsarze, doświadczamy tylko cierpienia i ani jednej chwili przyjemności. Teksty buddyjskie mówią o wielu rodzajach cierpienia, grubych i subtelnych, ale cierpienie, jakiego doświadczamy w życiu, zgrupowane chociażby w osiem rodzajów, pojawia się po prostu dlatego, że jesteśmy w samsarze. Ono zwyczajnie się wydarzy. Choćbyśmy nie wiadomo jak usiłowali go uniknąć, ono będzie. I dlatego praktykujemy Dharmę. Dlatego usiłujemy osiągnąć wyzwolenie. Gdyby w samsarze nie było cierpienia, a jedynie szczęście, to po co byśmy praktykowali Dharmę? Dlaczego mielibyśmy poszukiwać drogi do wyzwolenia? Życie ludzkie i samsara to cierpienie od samego początku, a nie tylko wówczas, gdy doświadczamy bólu i przeciwności.
4. Kiedy przydarzają nam się dobre lub złe sytuacje, wszystko zależy od umysłu.
Kiedy trudności, cierpienie i przeszkody pojawiają się w życiu, najważniejsze to pamiętać, że są one zależne od tego, jak na nie patrzymy. Kiedy analizujemy przeciwności i ból, ważne jest, jak umysł postrzega taką sytuację.
W obliczu przeszkód i przeciwności pesymista powie: „Dlaczego to się przydarza mnie? Dlaczego ja jestem winny?” I poczuje się potraktowany niesprawiedliwie. Natomiast optymista powie: „Obecne życie jest karmiczną konsekwencją poprzednich wcieleń. Jest to więc próba w obecnym życiu. Jest to dla mnie prawdziwy trening. To dla mnie okazja, by oczyścić karmę z przeszłości”.
Jest wiele sytuacji, które, jeśli spojrzymy na nie jedynie w kontekście tego życia, wydają się ogromne. Lecz jeśli popatrzymy z perspektywy wielu wcieleń, mogą nam się jawić jako drobne w obliczu wszystkich napotkanych sytuacji.
To, czy jakieś zdarzenie jest pozytywne czy negatywne zależy przede wszystkim od tego, jak na nie patrzymy i jak o nim myślimy. I dlatego powinniśmy dbać o nasz umysł, przejąć nad nim kontrolę. Musimy zainteresować się tym, w jaki sposób myślimy o różnych sprawach, obserwujmy to. Wszystko sprowadza się do umysłu.
5. Kiedy pojawiają się przeciwności, możemy zgromadzić olbrzymią zasługę.
Kiedy pojawiają się przeciwności lub znajdziemy się w najtrudniejszym momencie życia, powinniśmy postrzegać to jak znalezienie się na dnie wąwozu. Jest to najlepsza okazja do gromadzenia zasługi. Zasługa jest jak woda płynąca tym wąwozem w niższe rejony, jesteśmy więc w najlepszym punkcie, by nagromadzić zasługę.
Powinniśmy dobrze się zastanowić w jaki sposób gromadzimy zasługę, by nie przegapić okazji:
- Kiedy staniemy w obliczu przeciwności, należy je rozpoznać jako najlepszą okazję do zbierania nagromadzeń, aby oczyścić splamienia.
- Kiedy ktoś wyrządza nam krzywdę, nie należy żywić wobec niego złych myśli, lecz utrzymać pełną życzliwości motywację. Pomnoży to naszą zasługę w niebywały sposób.
- Kiedy pojawiają się przeciwności, jest to niezwykła okazja, by ćwiczyć umysł. Jak powiedział Gesze Langri Tangpa: „Przeciwności są duchowym przyjacielem”. Prawdziwy duchowy przyjaciel czy nauczyciel, to ktoś, kto może zmienić lub ulepszyć nasz umysł.
Jeśli jesteś żołnierzem, najlepszym treningiem będzie udział w prawdziwej bitwie. Wzięcie udziału jedynie w symulowanych ćwiczeniach to coś zupełnie innego niż walka w rzeczywistym starciu. Jeżeli zawsze mamy tylko pozytywne doświadczenia, każdy może wyglądać na dobrego praktykującego Dharmę.
Trudności pokazują nam czy mamy wiarę w Trzy Klejnoty i w guru. Kiedy napotkamy przeszkody, wiemy czy wierzymy w prawo przyczyny i skutku i czy ufamy Trzem Klejnotom oraz nauczycielom.
Kluczowy moment przychodzi, gdy leżymy na łożu śmierci i oczekujemy na ostatni oddech. Wówczas należy pamiętać, że nie pozostaje nam już nic innego, jak tylko zawierzyć Trzem Klejnotom i guru. Wówczas wiara i zaufanie pomogą nam zmierzyć się ze strachem i cierpieniem, ale przygotowywać do tego musimy się już teraz.
Okresy, kiedy zmagamy się z przeciwnościami, to czas, gdy możemy usprawnić praktykę. Ważne, abyśmy nie pozwolili tym przeciwnościom przejść nam koło nosa. Nie musimy ich szukać, bo one na pewno przyjdą, ale kiedy już będą, nie powinniśmy zaprzepaścić szansy. Oczywiście, lepiej jest kiedy nie cierpimy i nie zmagamy się z przeszkodami, ale należy być na nie przygotowanym i nie wpadać w panikę i uciekać. Należy zgromadzić w sobie odwagę, pocieszać się i nie utracić nadarzającej się sposobności. To bardzo ważne.
Różnica między nami a wielkimi istotami przejawia się w czasie, gdy przydarzają się im cierpienie i problemy. Wielkie istoty często doświadczają większych przeciwności, gdyż ich działania są większego kalibru. Największa różnica jest taka, że wielkie istoty stawiają czoła trudnościom i idą dalej. Kiedy przeciwności przytrafiają się nam, powinniśmy nauczyć się, jak im sprostać i również ruszyć dalej. Dlatego dobrze jest studiować życie wielkich istot i historie ich wyzwolenia.
Na tym Jego Świątobliwość zakończył nauki tego dnia, ale zakomunikował, że chciałby jeszcze dać przekaz tekstu.
Gjalłang Karmapa zauważył, że wszystkie wielkie istoty miewają wspaniałe sny i znaki, a on sam na ogół ich nie ma. Tym niemniej w 2019 roku w jego śnie pojawił się Kjabdzie Thrangu Rinpocze. W tymże śnie Jego Świątobliwość wykonywał pudżę długiego życia dla Rinpoczego i recytował modlitwę w intencji długiego życia, którą napisał. Jako, że był to związek, który zwykle się nie przydarza, był tym bardzo zaskoczony. Udało mu się zapamiętać dużą część modlitwy ze snu i po przebudzeniu spisał ją. „Kjabdzie Thrangu Rinpocze jest jednym z największych lamów, który poprzez swą życzliwość zawsze robił, co tylko mógł dla nauk klasztorów kagju”.
Karmapa przypomniał, że wielu wielkich lamów już odeszło: Kjabdzie Bokar Rinpocze odszedł w dość młodym wieku, zmarł Tenga Rinpocze, wielu innych starych lamów zmarło. Khenpo Tsultrim Rinpocze nie cieszy się dobrym zdrowiem. Natomiast Kjabdzie Thrangu Rinpocze wciąż wykonuje swe działania i udziela nauk. Wszyscy powinniśmy się tym cieszyć, gdyż Rinpocze jest już w bardzo podeszłym wieku, jest wielką istotą, jak skarb. Jego Świątobliwość prosił, byśmy wyrazili życzenie: „Proszę, pozostań dopóki są istoty”.
Karmapa dodał, że zawarł tę modlitwę o długie życie we wszystkich modlitwach dla istot, które odmawia, wśród nich są m.in. codzienne modlitwy o długie życie Jego Świątobliwości Dalajlamy, synów serca i wszystkich wielkich istot karma kagju. Odmawia je codziennie, gdyż „jeśli te wielkie istoty mogą pozostać, będziemy doświadczać dobrych czasów. Jeśli odejdą, przyjdzie cierpienie. Dlatego powinniśmy recytować modlitwę długiego życia dla Kjabdzie Thrangu Rinpocze”.