Czym jest błogosławieństwo?
24 czerwca 2016Rozwijanie współczującego społeczeństwa
6 lipca 201629 maja 2016 – Bülach, Szwajcaria
Podczas tej końcowej sesji ostatniego popołudnia w Szwajcarii, Jego Świątobliwość siedział na scenie w wygodnym fotelu wyłożonym czerwonym i złotym brokatem.
Rozpoczął od wspomnień z własnego dzieciństwa w odległym zakątku Tybetu, gdzie nie dotarła nowoczesna technologia ani inne aspekty współczesnego świata. W tej bardzo tradycyjnej kulturze natura była postrzegana jako święta i traktowano ją z najwyższym szacunkiem. Ludzie wierzyli, że góry i inne miejsca to żywe organizmy i jednocześnie domy zamieszkiwane przez bóstwa. Nie było tam plastiku, nie było też potrzeby, by wprowadzać kosze na śmieci, gdyż wszystko było organiczne i biodegradowalne. I właśnie dlatego, kiedy wreszcie pojawiły się w Tybecie plastikowe opakowania, ludzie wyrzucali je byle gdzie, nieświadomi, że plastik nie rozłoży się w naturalny sposób. Życie w domu było bardzo proste. Wszystko, co posiadano, miało użycie w codziennym życiu, nie było telewizji i tym podobnych wynalazków.
Tybetański tradycyjny styl życia dowodzi, że można być szczęśliwym i zadowolonym, posiadając niewiele. Zadowolenie nawet wtedy, gdy ma się tylko kilka rzeczy, i utrzymywanie niewielu pragnień jest ważną praktyką dla buddystów.
Jego Świątobliwość wyjaśnił, że jest to szczególnie istotne w wypadku mnichów i mniszek. W języku tybetańskim wyrazy określające w pełni wyświęconego mnicha – gelong – oraz w pełni wyświęconą mniszkę – gelongma – składają się z dwóch słów. Ge [Wylie: dge] znaczy ‘cnotliwy’, zaś longła [Wylie: slong ba] to ‘żebrak’, tak więc po tybetańsku bhikszu i bhikszuni to ‘cnotliwi żebracy’. Przyjęli oni najwyższe ślubowania, a ich podstawowa praktyka to bycie zadowolonym i posiadanie niewielu pragnień i niewielu rzeczy. Tradycyjnie, jeśli szaty mnicha rozdarły się, łatano je, a kiedy były już zbyt podarte, by je nosić, prano je i używano jako szmatek, a kiedy nawet i do tego się nie nadawały, dodawano je do wyrabianych cegieł. Nic nie marnowano. Mnisi i mniszki nie mogli posiadać żadnych rzeczy osobistych. Tak właśnie żył Buddha i Jego Sangha, jak według dzisiejszych socjalistycznych zasad.
Buddha jako pierwszy wprowadził w swojej Sandze administrację, później zaś rozwinęły się wielkie uniwersytety klasztorne, jak choćby Nalanda i Wikramaśila. To były pierwsze uniwersytety świata i w nich zajmowano się administracją i finansami. Jednak władcy i ludzie świeccy składali dary, co powodowało problemy, gdyż mnichom nie było wolno posiadać rzeczy materialnych. Więc pobudowano specjalne magazyny do przechowywania tych darów. Kiedy obce armie najechały Indie, najpierw zaatakowały klasztory, zniszczyły je i zagrabiły te skarby.
Jego Świątobliwość połączył następnie kwestię posiadania mniej z problemem ochrony środowiska.
Chciałbym powiedzieć trochę o posiadaniu mniej i płynącego z tego zadowolenia jako o sposobie ochrony środowiska.
Nauka przyniosła nam wiele informacji o kryzysie w ekologii, ale sama tylko wiedza to za mało. Sedno sprawy polega na tym jak przekształcić wiedzę w działanie.
Gjalłang Karmapa podał kilka propozycji. Po pierwsze, naukowcy zajmujący się ekologią mogliby dyskutować i współpracować z przywódcami duchowymi odnośnie sposobów ochrony środowiska. Po drugie, każdy z nas powinien dokonać szczerej oceny codziennego życia i jaki wpływ ma ono na otoczenie, dzięki czemu będziemy mogli wprowadzić zmiany w celu ochrony środowiska. Po trzecie, jako że motywacja jest sprawą kluczową, wszyscy powinniśmy rozwinąć ją na głębokim poziomie, przez co stanie się silniejsza.
Jego Świątobliwość zauważył, że informacje, statystyki i wiedza angażują nasz intelekt, ale niekoniecznie przynoszą zmianę w naszym postępowaniu. Na przykład, ostrzeżenia i obrazy na opakowaniach papierosów nie odstraszyły palaczy. Zaślepienie w ludziach jest czasem tak wielkie, że często nie dostrzegamy rzeczy, jakimi naprawdę są.
Ponadto powinniśmy rozwijać w sobie zadowolenie, które Jego Świątobliwość określił jako „naturalny skarb”. Gdy jesteśmy zadowoleni, mamy poczucie, że niczego nam nie brakuje. Nauczenie się bycia zadowolonym jest ważniejsze niż posiadanie mniejszej ilości pragnień, ponieważ bez zadowolenia nigdy nie odczujemy satysfakcji. Niespełnione pragnienia zawsze pozostaną, a także poczucie braku czegoś.
Wracając do tematu swoich poprzednich wykładów, Jego Świątobliwość zauważył, że możemy rozwijać zadowolenie przez praktykę medytacji. Gdy nasza świadomość spoczywa na oddechu, jesteśmy skupieni na chwili obecnej, nie ganiamy za wspomnieniami z przeszłości i nie spekulujemy na temat przyszłości. Dzięki takim praktykom zadowolenie może stopniowo wzrastać. Czasami, gdy czujemy się bezradni, bądź też mamy wrażenie, że czegoś nam brakuje, a może odczuwamy stratę, skupiając umysł na oddechu, możemy znowu poczuć szczęście. Ponadto, medytacja na oddech przypomina nam o współzależności ze środowiskiem i roślinami, które dostarczają nam tlen. W oddechu można dostrzec prawdziwy cud.
Jednak z powodu ciągłych pragnień nasz umysł i ciało nie mogą zaznać spokoju. „W pewnym momencie powinniśmy powiedzieć: wystarczy!” – doradził Karmapa, jako że nasze pragnienia mogą być nieograniczone, a jeśli są bardzo silne, nie będziemy w stanie znaleźć zadowolenia. Ostatecznie powinniśmy zrobić krok wstecz i zignorować pragnienia, puścić przywiązanie. Na tym polega wyrzeczenie.
Wyrzeczenie wiąże się z odrzuceniem pewnych zasad, którymi kieruje się nasze otoczenie. Jego Świątobliwość podał przykład z New Delhi. Kiedy przybył do Indii w 2000 roku, na ulicach było o wiele mniej samochodów. Teraz natomiast korki są wszędzie, a powietrze jest bardzo zanieczyszczone. Głównym problemem jest pięć milionów aut poruszających się po ulicach Delhi, a pogarsza go jakieś 4 czy 5 tysięcy nowych samochodów dziennie. Jego Świątobliwość wspomniał, że swego czasu zapytał tybetańskiego kierowcę skąd się bierze tyle samochodów, a ten odpowiedział: „Gdy twój sąsiad kupuje samochód, ty też musisz kupić samochód.”
„Tak sytuacja wygląda dzisiaj” – skomentował Karmapa.
Zamiast oprzeć się na własnej mądrości i inteligencji zaślepieni robimy to, co inni. Pozwalamy, by zewnętrzne czynniki i okoliczności kierowały naszym życiem. Kiedy mówimy o wyrzeczeniu i odpuszczeniu pragnień, oznacza to, że nie jesteśmy już pod ich wpływem, mamy inteligencję i mądrość, dzięki którym wybieramy własną drogę.
Należy rozpoznać, że to, co oferuje nam społeczeństwo jako coś prawdziwego, jest raczej kłamstwem. Wówczas będziemy mogli podążać własną ścieżką.
Wreszcie, należy brać odpowiedzialność za własne decyzje. Jeśli kupujemy samochód, jest to nasza decyzja, ale ta decyzja będzie miała konsekwencje. Gdy jedziemy tym samochodem, przyczyniamy się do zanieczyszczenia powietrza, korków itd. Nie możemy ucieć od faktu, że jesteśmy częścią społeczeństwa i należy żyć w zgodzie ze wszystkimi, jednak niezwykle ważne jest, byśmy wiedzieli jak właściwie postępować.
Następnie Jego Świątobliwość otworzył dyskusję.
Pierwsza osoba poprosiła o praktyczne sposoby ochrony środowiska, a jednym z nich jest przejście na wegetarianizm. Kiedy robimy zakupy, nie powinniśmy myśleć tylko o tym, czego my chcemy, ale też o tym jak to, co kupujemy, wpłynie na środowisko. Jeśli chodzi o wegetarianizm, jako osoby współczujące powinniśmy rozważyć porzucenie jedzenia mięsa lub ograniczenie jego ilości, co pozytywnie wpłynie na środowisko.
Drugie pytanie dotyczyło dylematu wegetarianina, który musi kupować i przyrządzać mięso dla innych.
Jego Świątobliwość wyjaśnił, że w czasach Buddhy Sangha mogła spożywać mięso, ale wiązało się to z pewnymi restrykcjami, np. zwierzę nie mogło być zabite specjalnie dla mnichów. Jeżeli już musimy przyrządzać mięso, są pewne mantry, które możemy recytować. Możemy też przywoływać imiona Buddhów. Jeśli jemy mięso, dobrze jest wyrazić życzenia i modlić się za zwierzęta, które straciły życie.
Trzecia osoba zapytała, co należy robić, gdy umrze nasz główny lama. Czy powinno się znaleźć innego lamę, czy też praktykować dalej według wskazań nauczyciela, który odszedł?
Jego Świątobliwość wyjaśnił, że Dharmę można praktykować na wiele sposobów, można ją także otrzymać od wielu lamów, również z różnych linii przekazu. Wszyscy wielcy mistrzowie, którzy przywrócili nauki w Tybecie, byli spoza określonych tradycji i sami otrzymali nauki od lamów z różnych szkół.
Jeśli jednak mamy wielu nauczycieli, może pojawić się niebezpieczeństwo zamieszania. Nasz główny lama jest tym nauczycielem, z którym mamy najsilniejszy związek, do którego odczuwamy największy szacunek i miłość. Nie musi on jednak koniecznie być lamą żyjącym. Jeżeli mamy głębokie oddanie i silny związek, możemy modlić się do lamy nawet wtedy, gdy odejdzie. Jeżeli w naszej praktyce napotkamy na trudności, najlepiej jest skonsultować to z innym lamą, tym niemniej nasz główny lama nadal jest obecny w naszym sercu i związek z nim trwa.
Wracając do tematu ochrony środowiska, kolejny uczestnik spotkania zapytał Jego Świątobliwość, czy według Niego Ziemię można by uratować, gdyby ludzie zmienili swoje postępowanie.
Nadzieja, że Ziemia zostanie uratowana wiele nie pomoże, musimy zrobić coś konkretnego.
Kolejne katastrofy naturalne będą działały jak sygnał alarmowy, ale i tak nie jest łatwo zmienić postępowania i nawyków. Kryzys ekologiczny rozprzestrzenił się na wielką skalę i trudno jest zmienić całą tę sytuację. Tym niemniej, jest takie tybetańskie przysłowie: „Kropla do kropli i zbierze się ocean. Kropla do kropli i w skale powstanie dziura.” Jeśli będziemy pracować wspólnie, możemy coś zdziałać. Jeśli będziemy czekali aż rząd coś zrobi, to trochę to zejdzie, więc należy podejmować własne decyzje i działania.
Możemy wybierać produkty, które są dla środowiska mniej szkodliwe. Jeśli my zmienimy nasze przyzwyczajenia konsumpcyjne, damy tym samym przykład innym i wpłyniemy na zmianę w ich nastawieniu.
Na zakończenie Karmapa wyraził głęboką wdzięczność wszystkim, którzy sprawili, że Jego wizyta w Szwajcarii była tak udana. Ponownie mówił o tym, że chciałby tu powrócić, a także odwiedzić inne kraje Europy. Szczególne podziękowania złożył na ręce Namkhi Rinpocze i Biura Jego Świątobliwości Dalajlamy w Szwajcarii.
Przewodniczący organizacji Rigdzin Switzerland, Andres Larrain, wstał i podziękował Jego Świątobliwości, podsumowując wizytę w Szwajcarii i przekazując wdzięczność wszystkich za „nieopisane błogosławieństwa”, jakie przekazał podczas swojego pobytu.
Jego słowa zawarły w sobie doświadczenie tych wszystkich szczęśliwców, którzy mogli uczestniczyć w naukach:
Uczyłeś nas o głębiach buddyzmu w sposób jednocześnie dogłębny, prosty do zrozumienia i pełen poczucia humoru.