Gjalłang Karmapa spotkał się z wolontariuszami Mynlamu
14 lutego 2017Kuchnia polowa im. Akonga Tulku Rinpocze
14 lutego 201714 lutego 2017 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja, Indie
Druga sesja objaśnień do tekstu Długa rozmowa z samym sobą rozpoczęła się od przytoczenia fragmentu tekstu:
Zatem tylko nielicznym udało się odwrócić umysł od obecnego życia. Wielu określa siebie mianem Bodhisattwów, ale zastanawiam się czy aby nie koncentrują się na tym życiu. Sam myślę o tym, co by było, gdybym miał dzisiaj umrzeć i nie obchodzi mnie, co będzie jutro lub w dalszej przyszłości. Dzięki temu zrozumiałem główne przesłanie Dharmy. Jest ono zarazem najlepszym pokarmem medytacji. Myślałem, że inni się ze mną zgodzą, ale okazuje się, że ich postawa zawsze różniła się od mojej.
Jego Świątobliwość skomentował, że jest to dobra ilustracja tego jak Gesze Potoła wcielał w życie Dharmę, gdyż wiedział, że jest ona antidotum na cierpienie. Sama tylko znajomość Dharmy i nauczanie jej nie wystarcza. Należy ją praktykować, analizować i stosować w życiu tak, jak jest nauczana.
W tekście Gesze Potoła mówi o tym jak ludzie wyrażają troskę o niego. Uważają, że jego poglądy są zbyt skrajne i usiłują odwieść go od praktyki. Według niego jest to jedna z czarnych dharm [upadków Bodhisattwy] – sprawianie, że ktoś żałuje czegoś, czego nie powinien. On sam odczuwa smutek i zniechęcenie takimi radami, gdyż jasne jest dla niego, że ci ludzie nie rozumieją Dharmy. To tak, jakby mówili: „Rób wszystko, aby nie wyzwolić się z samsary.” Według mistrza Potoły problem polega na tym, że wielu praktykujących wciąż zaprząta sobie głowę światowymi sprawami i nie wyrzekli się jeszcze samsary.
Gjalłang Karmapa zauważył, że bardzo mało jest ludzi, którzy odwrócili umysł od tego życia, bardzo niewielu, którzy odczuwają odrazę do obecnego życia, ale za to jest dużo takich, którzy twierdzą, że są Bodhisattwami, aby zyskać sławę.
Według Gesze Potoły w ogóle nie powinniśmy troszczyć się o to czy inni uważają nas za Bodhisattwów czy nie. Jeśli nie jesteśmy przywiązani do tego życia, wówczas nasz umysł pozostaje niewzruszony w każdych okolicznościach.
Autor nie czyni żadnych planów na przyszłość i naiwnie sądzi, że inni też tak postępują. Jednak inni martwią się o niego, obawiając się, że umrze w okropnych warunkach. Natomiast Gesze Potoła odczuwa wobec nich żal i współczucie, gdyż za bardzo skupili się na obecnym życiu i nie zrozumieli Dharmy.
Musimy zwrócić się do wewnątrz i odnaleźć w sobie prawdziwe przekonanie, wiarę i pewność, w przeciwnym razie medytacja nie przyniesie pożytku, a umiejętność nauczania Dharmy w niczym nam nie pomoże. Musimy naprawdę rozumieć i mieć pewność co do tego, że wszelkie złożone zjawiska są nietrwałe. Ponadto powinniśmy mieć przekonanie co do tego, że obecne życie jest daremne.
Inni próbują sprawić, by Potoła żałował sposobu, w jaki praktykuje. On zaś widzi jak ludzie marnują swoje życie, skupieni na zdobywaniu pożywienia i ubrań. Jego Świątobliwość przywołał także słowa sutr mówiące o tym, że radowanie się czyjąś zasługą daje nam połowę tejże zasługi. A więc gdyby ludzie rozumieli i znali Dharmę, cieszyliby się z poświęcenia mistrza Potoły. Niestety, ich działania i rady dowodzą jedynie wielkiego przywiązania do obecnego życia. Gesze uznał, że rozmawianie z nimi o Dharmie jest bezowocne i należy po prostu pozwolić im paplać.
Mistrz Potoła opisuje jak nawet osoby, które uważane są za dobrych praktykujących mają niewłaściwe priorytety. Mówią, że zamierzają zamieszkać w klasztorze i intensywnie praktykować Dharmę, ale najpierw muszą zgromadzić pożywienie i ubrania, aby nie być zależnymi od innych. „Naprawdę poza jednym, może dwoma praktykującymi nie ma więcej takich, którzy myślą: ‘Co ma być, to będzie’.”
Jego Świątobliwość podał przykład:
Załóżmy, że mamy tylko pięćdziesiąt lat życia. Dwadzieścia pięć z nich spędzamy wtedy na spaniu. Z tych dwudziestu pięciu pierwszych dwadzieścia odpada, gdyż nie mamy odpowiedniej dojrzałości, by praktykować Dharmę. Tak więc po osiągnięciu dojrzałości zostaje nam jedynie pięć lat. Z tego ćwierć czasu poświęcamy na zdobywanie pożywienia i ubrań. A więc z tych pięciu lat pozostaną nam trzy czwarte, które możemy przeznaczyć na praktykę Dharmy lub światowe sprawy. W czasie, który pozostał, jeśli najpierw będziemy myśleli o tym, co mamy osiągnąć w tym życiu oraz czego nam obecnie potrzeba, a dopiero potem zwrócimy uwagę na następne życie, nie wystarczy nam czasu.
Należy jasno zdać sobie sprawę:
Nie możemy skutecznie dbać zarówno o obecne jak i przyszłe życie. Musimy wybrać jedno z nich.
Następnie Jego Świątobliwość porównał tych, którzy nie odwrócili się od obecnego życia, którzy martwią się o starość i śmierć, do pszczół zbierających nektar. Cały swój czas ciężko pracują, zbierając nektar z kwiatów, a na koniec i tak zostanie on im skradziony. W życiu nie ma niczego stabilnego i trwałego. Wszystko jest nietrwałe, w ciągłym ruchu, a na koniec czeka nas śmierć.
Jeżeli przylgniemy się do trwałości i będziemy mieli silne przywiązanie, nasze cierpienie jedynie wzrośnie.
Na zakończenie nauk Jego Świątobliwość poprowadził pięciominutową medytację szine, której obiektem był dźwięk specjalnej grającej misy, wykonanej z pyłu diamentowego (pozostałego po obróbce diamentów).
„Dziś będę udawał, że jestem artystą” – zażartował.
W pawilonie zapadła zupełna cisza, gdy mnisi, mniszki i świeccy siedzieli z wyprostowanymi plecami, skupieni na zmieniającym się dźwięku, dobywającym się z misy.