Życzenia Karmapy z okazji Dnia Niepodległości Indii
15 sierpnia 2018Karmapa dzieli się swymi przemyśleniami z tybetańską młodzieżą
29 sierpnia 201831 lipca 2018 – Voice of America, Waszyngton
Podczas ostatniej wizyty w stolicy kraju Jego Świętobliwość odwiedził siedzibę Głosu Ameryki (VoA), gdzie przeprowadzono z nim wywiad. Poniżej przedstawiamy zredagowaną wersję tej rozmowy ze skróconymi pytaniami.
Pierwsze pytanie brzmiało: Jaki był powód przyjazdu do Waszyngtonu.
Przyjechałem, aby uczestniczyć w oficjalnym forum dotyczącym wolności wyznania. Jego organizatorem był amerykański Departament Stanu. Wśród panelistów był m.in.: Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych. Mówiono także o potrzebie zwrócenia uwagi na wolność Tybetańczyków. Trzeciego dnia wydarzenia brałem udział w dwóch panelach zorganizowanych przez Amerykański Instytut Pokoju (USIoP) jako uzupełnienie dwudniowej konferencji
Drugie pytanie dotyczyło bezpośrednich związków Karmapy z Tybetem i wpływu jego działalności.
Nie mogę komunikować się bezpośrednio z nikim w Tybecie, więc trudno jest dokładnie powiedzieć, jaki jest wpływ mojej działaności. W Indiach udało nam się zaostrzyć dyscyplinę i ożywić takie tradycyjne wydarzenia, jak Kagju Gyncie i Kagju Mynlam. Udało się to zrealizować dzięki zmianie obowiązującego programu studiów, przepisów dotyczących procedur rytualnych oraz zmianie osobistego postępowania. Wszystkie zostały wprowadzone zgodnie z tybetańskimi tradycjami.
Mimo, że nie mam bezpośredniego kontaktu z naszymi wspólnotami mnichów i mniszek w Tybecie, to działania, które przeprowadzamy w Indiach stają się wyznacznikiem dla klasztorów w Tybecie. Dla przykładu, dokonaliśmy zmian w nauczaniu w klasztorach na poziomie szkoły wyższej w Indiach i ten nowy program stał się również podstawą nauczania w Tybecie. Podobnie, podczas Kagju Mynlam, odbyły się nauki dotyczące postępowania mnichów i mniszek, i te nowe sposoby postępowania przynoszą korzyści wyświęconej Sandze w Tybecie.
Następne pytanie dotyczyło zachowania języka tybetańskiego.
Język tybetański jest linią życia, która łączy nas z naszą kulturą, naszą sztuką i naszą duchowością. Kiedy jesteśmy dziećmi, puszczamy latawce, trzymając za sznurek, który nas z łączy z latawcem. Język jest jak ten sznurek i obawiam się, że jeśli utracimy nasz ojczysty język, to połączenie z naszą bogatą kulturą zostanie utracone. Można by też powiedzieć, że język jest naszą siłą życiową, bez niego nasza kultura jest trupem. Jest więc szczególnie ważne, żeby Tybetańczycy na całym świecie kładli nacisk na naukę języka pisanego i mówionego. Jest wielu Tybetańczyków w samym Tybecie, którzy mówią teraz po chińsku lub częściowo po chińsku i częściowo po tybetańsku. Na szczęście jednocześnie istnieje też duża populacja Tybetańczyków, którzy mądrze używają swojego języka i czynią wysiłki, by go chronić.
Jednak liczba Tybetańczyków żyjących poza ich ojczyzną znacznie się zmniejszyła, a dodatkowo są pod silnym wpływem otaczającego ich „nietybetańskiego” świata, więc jest coraz mniej ludzi, którzy dobrze mówią po tybetańsku. Wśród Tybetańczyków na wychodźstwie jest wielu, którzy nawet nie mówią, ani nie czytają po tybetańsku. W takiej sytuacji musimy być bardzo ostrożni. Patrząc na to z zewnątrz, ludzie mówią, że nie mają swobody w tworzeniu grup lub organizacji do nauki języka. Jednak jeśli spojrzymy na to z wewnątrz świata tybetańskiego, jasne jest, że nie zrobiliśmy wystarczająco dużo. Rodzice nie podkreślają w wystarczającym stopniu znaczenia nauki ojczystego języka. Prawdą jest również, że wielokrotnie są możliwości nauki języka, ale nie ma zainteresowania.
Dla Tybetańczyków mieszkających za granicą, mamy zajęcia w weekendy, aby zachować kulturę tybetańską, ale zastanawiam się, ile korzyści może przynieść jeden lub dwa dni nauki w tygodniu. Główny wpływ ma to, co dzieje się w codziennie w domu. Rodzice muszą rzeczywiście zainteresować się tybetańską kulturą i uczyć swoje dzieci (nie ma nikogo ważniejszego, prawda?) co to znaczy być prawdziwym Tybetańczykiem i jak czytać posługiwać się ich ojczystym językiem. W tekstach dotyczących cech lub definicji rzeczy człowiek definiowany jest jako „ten, który potrafi mówić i rozumieć znaczenie”. Jeśli przeniesiemy to na tybetański kontekst, możemy powiedzieć: „Tybetańczyk to ten kto wie, jak mówić po tybetańsku i jak rozumieć znaczenie w języku tybetańskim”. Dlatego, aby mieć tożsamość prawdziwego Tybetańczyka, musimy umieć mówić i rozumieć nasz język. Aby tak się stało, duże znaczenie miałoby, gdyby rodzice kładli większy nacisk na uczenie tybetańskiego.
Następne pytanie dotyczyło środowiska naturalnego, którym Karmapa wykazuje duże zainteresowanie.
Środowisko naturalne Tybetu ma szczególne znaczenie. Himalaje, z masą śniegu i wielkimi lodowcami oraz obszarem rozległego tybetańskiego płaskowyżu, nazywane są Trzecim Biegunem, skarbcem wody lub rezerwą wodną Azji, ponieważ są źródłem wielu głównych rzek Azji. Z tego powodu środowisko naturalne Tybetu nabiera znaczenia, które znacznie przekracza jego rzeczywiste terytorium. Jest niezbędne nie tylko dla Tybetańczyków, ale także dla narodów Indii, Chin, Laosu, Kambodży i wielu innych azjatyckich krajów, które są w pobliżu. Z tych powodów ochrona środowiska tybetańskiego jest bardzo ważna.
Tybetańczycy najlepiej nadają się do zachowania tego środowiska, ponieważ żyjemy na tej ziemi od tysięcy lat. Wiemy, jak się nim opiekować i naturalnie poświęcamy się opiece nad nim. Co więcej, w naszej tradycji podkreśla się znaczenie dbałości o środowisko. Pamiętam, że jako dziecko uczyłem się postrzegać środowisko nie jako zbiór kamieni, ziemi i gór, ale jako żywy system, który zawierał także miejsca nagów, pałace bogów i inne królestwa, które miały wpływ na to, co się działo, na przykład, z pogodą. Dlatego ważne jest, aby brać pod uwagę tybetańskie środowisko w połączeniu z tybetańską kulturą.
Podsumowując, środowisko naturalne Tybetu jest ważne nie tylko dla mieszkańców Tybetu, ale także dla większości krajów Azji, a zatem dla całego świata.
Piąte pytanie dotyczyło plotek o powrocie Karmapy do Indii.
Prawdą jest, że po osiemnastu latach życia w Indiach przebywam na Zachodzie już nieco ponad rok, czyli najdłuższy czas jaki dotąd spędziłem poza Indiami. Rzeczywistym powodem tej sytuacji była potrzeba opieki medycznej. Planowałem powrót pod koniec czerwca, ale potem pojawiło się wiele plotek o tym, że pozostanę w Stanach Zjednoczonych albo że pojadę do Chin, a także w w niektórych wydziałach indyjskich służb specjalnych pojawiły się mylące raporty dotyczące mojej osoby.
Nie mam żadnych planów wyjazdu do Chin, a w najbliższej przyszłości wrócę do Indii. Zanim to nastąpi muszę wyjaśnić swoją sytuację z rządem indyjskim. Gdy już wyjaśnimy sytuację, wtedy wrócę. W listopadzie odbędzie się spotkanie głównych lamów i powinienem tam być, więc najprawdopodobniej wrócę w okolicy listopada.
Następne pytanie dotyczyło wizyty Karmapy w Sikkimie.
To prawda, że ludność i rząd Sikkimu wielokrotnie zapraszali mnie do swojego kraju. Jednak tym, co naprawdę zmieniło tę sytuację, było to, że urzędnicy Ministerstwa Obrony [Indii] stali się lepiej poinformowani i zmienili swoją opinię o mnie. Wcześniej byłem podejrzewany o bycie Chińskim szpiegiem, pojawiały się również inne fałszywe oskarżenia. Zostałem z nich oczyszczony, w związku z czym Ministerstwo Obrony zmieniło swoje stanowisko i mogę odwiedzać miejsca takie jak Sikkim, gdzie wcześniej nie wolno mi było jechać. Tak więc głównym powodem, dla którego mogę podróżować do Sikkimu, było to, że urzędnicy Ministerstwa Obrony zmienili swoje wcześniejsze opinie i wprowadzili nową politykę.
Karmapowie mają odwieczne historyczne powiązania z Sikkimem, w tym również fakt, że poprzedni Gjalłang Karmapa założył swoją siedzibę i zbudował swój klasztor w Rumteku, w Sikkimie i tam mieszkał, więc także w najnowszej historii Karmapowie mają szczególny związek z Sikkimem. To, czy będę mógł odwiedzić Rumtek, zależeć będzie od rozstrzygnięcia obecnego sporu prawnego związanego z klasztorem. Natomiast Rząd Centralny dał mi pozwolenie na odwiedzenie wszystkich innych miejsc w kraju, i bardzo się cieszę, że będę mógł odwiedzić Sikkim i spotkać się z jego mieszkańcami.
Następnie Karmapa został zapytany o stworzenie własnego miejsca w Indiach.
Ogólnie rzecz biorąc, zazwyczaj myślę o Indiach jako miejscu, w którym znajduje się moja główna siedziba. Składałem wniosek do indyjskiego rządu o zezwolenie na powrót do Rumteku, ale prośba ta została odrzucona. Pomimo wielkiej dobroci ofiarowanej mi przez klasztor Gjuto, główne trudności polegają na tym, że przestrzeń dostępna dla Tsurphu Labrang jest ograniczona, i co za tym idzie nie ma miejsca wystarczającego, by przeprowadzić nauki i spotkania z dużą grupą ludzi. Poprosiłem więc rząd Indii o miejsce do budowy, a oni udostępnili mi około pięciu akrów w rejonie Delhi, z czego jestem bardzo zadowolony. Ze względu na znaczny koszt, nie jestem w stanie natychmiast wykupić całej ziemi, ale będę kupował tyle, ile będę mógł z intencją, żeby wybudować tam swoją główną siedzibę. Jednakże przyzwyczaiłem się do mieszkania w obszarze Dharamsali, a Delhi jest często zanieczyszczone i gorące, więc lepiej byłoby pozostać w Dharamsali. Jeśli uda mi się zbudować biuro na nowej ziemi, to od czasu do czasu będę tam przyjeżdżał.
Następne pytanie dotyczyło znaczenia podziału Tybetu na tak zwane „trzy prowincje”.
Jest powiedziane, że Drogon Czogjal Phagpa (1235-1280) trzykrotnie udzielił mongolskiemu cesarzowi Kubilaj Chanowie (1215-1294) Abhiszeki Hewadżry, a w zamian otrzymał trzy dary od niego. Drugim prezentem były trzy prowincje i to wydaje się być źródłem tego podziału. Istnieją różne wyjaśnienia tego terminu, niektórzy dla przykładu twierdzą, że pochodzi on z mongolskiego, ale krótko mówiąc, tak naprawdę narazie nie wiemy, do czego się odnosi. Nie będąc w stanie zidentyfikować tego jasno, łatwo użyć terminu „trzy prowincje” w niewłaściwy sposób. Musimy zbadać to określenie i jego genezę aby znaleźć jego prawdę historyczną, zaglądając do pism Czogjala Phagpy, jego biografii, a także historycznych odniesień do tego terminu. Powinniśmy również pójść o krok dalej i zajrzeć do chińskich zapisów i ogólnych historii. W dzisiejszych czasach musimy postępować zgodnie z racjonalnymi procedurami i obiektywnie badać, szukając wielu źródeł, aby dowiedzieć się, na przykład, czy cesarz naprawdę zrobił ten dar, a jeśli tak, to w jaki sposób to zrobił?
Pojawia się również pytanie, do których obszarów odnosi się ta etykieta. Jak były one podzielone? Mówi się, że ziemia została podzielona na trzy, ale najprawdopodobniej nie na podstawie różnych narodów lub języków. Obecnie jednak, gdy wspomniano o „trzech prowincjach”, ludzie rozumieją, że Utsang, Kham i Amdo odnoszą się do odrębnych narodów i że na przykład charakter i sposób przebywania w świecie osoby z Kham jest zupełnie inny od osoby z Utsang i że Amdo należy również do odrębnego narodu i świata. Jednak różnice kulturowe i językowe są niewielkie, a w szerszej perspektywie jesteśmy jednym narodem, wszyscy jednakowo tybetańscy. Jeśli pochodzisz z Khamu, jesteś Tybetańczykiem. Jeśli pochodzisz z Amdo, jesteś Tybetańczykiem. Jeśli pochodzisz z Utsang, jesteś Tybetańczykiem. Jest dla nas bardzo ważne, abyśmy podkreślali naszą jedność jako naród i byli bardzo krytyczni wobec użycia tego podziału spowodowanego krótkowzrocznymi, lokalnymi uprzedzeniami.
Jednym z problemów jest to, że ten podział stał się podstawą dla różnych tybetańskich organizacji, a także dla podziałów politycznych. Co więcej, ludzie i organizacje czerpią zyski z tej separacji, co jest całkowicie nie do przyjęcia. Byłoby dobrze, gdybyśmy mogli skonsolidować nasze myślenie o trzech prowincjach i pojmować je jako jedno. Musimy podjąć prawdziwe wysiłki, aby stworzyć harmonijne relacje między wszystkimi trzema obszarami.
Następne pytanie dotyczyło przyczyn tych trudności i kto jest za nie odpowiedzialny.
Przywódcy i starsze pokolenie ponoszą największą odpowiedzialność. Młodsi mieszkający za granicą mają takie powiedzenie: Starsi każą nam nie powodować problemów, ale to oni je tworzą. Starsi radzą młodszym, by uszanowali życzenia Jego Świątobliwości Dalajlamy i tym podobne, ale ci, którzy stwarzają najgorsze problemy, to sami starsi. Chociaż każda osoba może mieć swoje osobiste upodobania, myślę, że przywódcy polityczni, społeczni i religijni muszą odłożyć te sprawy na dalszy plan i nigdy nie wykorzystywać swojej pozycji do osiągania osobistych celów i korzyści.
W smutnych okolicznościach Tybetu, ponad 150 ludzi poświęciło swoje życia dla dobra narodu tybetańskiego. Poza granicami kraju, Tybetańczycy nie tylko nie studiują swojej kultury i języka, ale nie mogą nawet się ze sobą dogadać. Ich sytuacja jest tak haniebna, że, jak mówi ludowe powiedzenie, „zmarli nie mogą zamknąć oczu, a żyjący są przygnębieni”.
Z mojego osobistego doświadczenia, trzy prowincje są nierozłączne. Właściwie myślę, że lepiej byłoby w ogóle nie używać tego określenia, które jest tylko konwencją werbalną. Ale nie mogę być w tym odosobniony. Sama modlitwa nie jest wystarczająca, nie można też po prostu ludzi zmusić do takiego użycia słów. Każdy z osobna musi podjąć wysiłek a zwłaszcza ci, którzy mają wpływ i władzę, muszą być bardzo ostrożni.
Dlaczego ludzie wciąż trzymają się tej koncepcji trzech prowincji?
Nie ma rzeczywistego powodu, który opierałby się na racjonalnym myśleniu. Jednak mogą istnieć pozorne przyczyny. Ludzie mogą mieć różne powody dla wierności regionalnym powiązaniom, ale jeśli naprawdę je przeanalizujemy, zobaczymy, że tak naprawdę są one powierzchowne i nie dają podstaw dla autentycznego uzasadnienia tej lojalności.
Te zależności są kontynuacją zakorzenionych historycznych uprzedzeń. Jeśli każdy z nas przeanalizuje czy te koncepty działają na naszą korzyść, to nie będzie nam do śmiechu. Jeśli to działa na naszą korzyść, to nie jest to uprzedzenie, ale problem. Jednak w tym przypadku korzyść w końcu okaże się tylko pozorna. Dodatkowo ludzie uogólniają niewłaściwe zachowanie jednej osoby, aby potępić wszystkich z danego obszaru. Jeśli osoba z Khamu popełni błąd, wszyscy ludzie z Khamu są winni. Te generalizacje są używane do oczernienia całego regionu, ale bazują na jakimś szczególe albo uprzedzeniu. Tak jak mówiłem wcześniej, musimy pamiętać że „trzy prowincje” są jedynie konceptem.
Czemu zawdzięczasz swoje zainteresowanie malarstwem i poezją?
Kolejni Karmapowie tradycyjnie byli żywo zainteresowani sztuką, a wielu z nich było artystami. Szczególnie Dziesiąty Karmapa Ciejing Dordże oświadczył, że przyszedł na świat ze względu na poezje i malarstwo. Obecnie jego obrazy i rzeźby są cenione na całym świecie i wysoko wyceniane na aukcjach.
Nie mógłbym powiedzieć, że istnieje jakiś szczególny powód dla mojej artystycznej skłonności albo, że jestem autentycznym artystą, ale od dzieciństwa uwielbiałem poezję i malarstwo. Prawdą jest również, że jeśli ktoś lubi jedną dziedzinę sztuki, to to upodobanie może się rozszerzyć na inne jej dziedziny.
Oczywiście, mój czas na realizację tej pasji jest ograniczony, jak mówimy „sztuk jest wiele, a dni są krótkie”. Możesz też powiedzieć inaczej, że jestem leniwy. Być może, jednak praktykuję te sztuki najlepiej jak potrafię. Prawdą jest również, że chociaż wielu jest zainteresowanych buddyzmem w Tybecie, niewielu jest świadomych naszych tradycji artystycznych, dlatego staram się je promować i uwidaczniać.
Ostatnie pytanie dotyczyło studiów Karmapy.
Dużo się uczyłem, jednak nie byłem w stanie uczyć się tak dokładnie i rygorystycznie jak w klasztornej szkole wyższej. Mieszkając w Gjuto, otrzymałem wiele wskazówek dotyczących mojej nauki od wielu Rinpoczów i kilku khenpo. Ponieważ wielu z nich jest bardzo zapracowanych i ma wiele własnych zobowiązań, nie mogę powiedzieć że ich wskazówki były tak rygorystyczne jak otrzymałby ktoś w standardowym programie nauczania. Jednak głównym problemem był dla mnie brak innych studiujących, którzy stworzyliby żywą atmosferę do nauki. Jedną z rzeczy, które dzieją się w grupie uczniów w szkołach monastycznych jest to, że zachęcają się oni i pobudzają do nauki.
Z tych powodów nie mogę szczerze powiedzieć, że moje studia były doskonałe, ale zrobiłem, co mogłem, aby studiować moje i inne tradycje. Zwłaszcza, że w tradycji mahajany naucza się, że obowiązkiem wszystkich, którzy byliby bodhisattwami, jest aby studiować i uczyć się wszystkiego, co mogłoby pomóc innym. Nadal uczę się wszystkiego, czego mogę i nie jestem usatysfakcjonowany tym, co już wiem. Na przykład od dawna kontynuuję naukę wielu języków. Niektórzy myślą, że robię to ze względu na pozory, ale tak nie jest. Studiuję języki, więc gdy spotykam ludzi, którzy przybyli z wielkiej odległości, mogę przynajmniej porozumieć się z nimi bezpośrednio. Sądzę, że szkoda byłoby, gdybym nie mógł rozmawiać z ludźmi.