Dzień jedenasty: Trzy Klejnoty są źródłem wszelkiego szczęścia
23 marca 2021Dzień trzynasty: Zatrzymanie strumienia złych czynów
7 kwietnia 2021Jego Świątobliwość Siedemnasty Karmapa komentuje autobiograficzne dzieła Ósmego Karmapy Mikjo Dordże
Wiosenne nauki Dharmy Arja Kszema
4 marca 2021
Gjalłang Karmapa rozpoczął od podzielenia się najświeższymi wiadomościami na temat epidemii Covid-19 w tantrycznym klasztorze Gjuto koło Dharamsali, jego indyjskiej bazie przez niemal osiemnaście lat. Mówił o wielkiej życzliwości, jaką okazywali jemu i jego labrangowi mnisi i pracownicy klasztoru w tamtym czasie. Jeśli chodzi o współpracę i wsparcie dla Karmapy i jego ludzi, nie można było im niczego zarzucić. W przeciwieństwie do tego, co myślało wiele osób, przebywanie w klasztorze Gjuto Ramocie wcale nie było dla niego trudną sytuacją i czuł się tam jak w domu. Wielu starszych mnichów z Gjuto uciekało z Tybetu przez Bhutan i czuli z nim związek. Jeszcze gdy był w Tybecie, ujrzał Gjuto we śnie i odwiedził klasztor Ramocie w Lhasie po raz pierwszy na krótko przed udaniem się do Indii. Z tego powodu wierzył, że był jakiś powód tego, że tyle lat spędził w Gjuto.
Poprosił wszystkich o modlitwy, aby sytuacja w klasztorze się uspokoiła i przestrzegał, że do tego problemu doszło, gdyż ludzie zwracają niewielką uwagę na środki zapobiegawcze po długiej kwarantannie.
Dzie Tsongkhapa i tradycja kagju
Jego Świątobliwość wyjaśnił, że Gjuto i Gjume to dwa wielkie tantryczne klasztory, niezwykle ważne dla nauk buddyjskich ogólnie, a w szczególności dla nauk tantrycznych Dzie Tsongkhapy, opartych na trzech tantrach przyniesionych z Indii do Tybetu przez Lhodraka Marpę Lotsałę. Trzy najważniejsze Jidamy w tradycji gelug to Guhjasamadża, Czakrasamwara i Wadżrabhairawa. Dzie Tsongkhapa za najważniejszą uważał tantrę Guhjasamadży i stąd jest ona esencjonalną tantrą tradycji geluk. W namtharze Dzie Tsongkhapy autorstwa Dziamjanga Ciedzie napisano:
Na tronie wysadzanym licznymi klejnotami
Siedzi wszechwiedzący Buton Rinczen Drum,
Który przekazał mu rdzenną tantrę Guhjasamadży,
Mówiąc: „Bądź jej mistrzem”.
Zanoszę prośby do pełnego chwały guru.
Wręczył mu księgę i wraz z mantrą i mudrą
Pobłogosławił na czubku głowy.
Zrozumiał, że punkty mieszania i phoły od Lhodraka Marpy
To tantra i kluczowe wskazówki Szlachetnego.
Zanoszę prośby do pełnego chwały guru.
To mówi nam, że Dzie Tsongkhapa nabrał pewności, że wskazówki Marpy odnośnie do mieszania i phoły niosą prawdziwe znaczenie tantry i kluczowych nauk Nagardżuny i jego uczniów.
Jak powiedział Drukpa Kunle: „Gelugpowie mają tantry, które Marpa przyniósł z Indii… i praktykują oraz medytują na ścieżkę zjednoczenia faz tworzenia i zakończenia. Mają naukę o pranie i umyśle wchodzących do kanału centralnego. Jest to bezbłędna praktyka szkoły gelug”.
Uczeń Dzie Tsongkhapy, Ciennga Synam Gjaltsen, z linii pakdru kagju, powiedział w Pytaniach i odpowiedziach: Sznurze Wajdurji, że Dzie Tsongkhapa nigdy nie odrzucił założeń kagju. Dodał, że można udowodnić, że są one i w jego własnej tradycji. Dzie Tsongkhapa, jeśli chodzi o pogląd, zasadniczo opowiadał się po stronie poglądu prasangiki (konsekwencjalistów), a zwłaszcza Czandrakirtiego. Mówił, że Marpa również należał do prasangiki, czego dowód znajdujemy w pieśni Marpy:
Na brzegu rzeki Ganges na wschodzie,
Dzięki dobroci wielkiego guru Maitripy,
Urzeczywistniłem podstawę, niepowstającą dharmatę,
Umysł jaśniejący w pustości.
Argumentował on, że Maitripa nauczał niepowstającej dharmaty Marpę, a to właśnie jest znaczenie tantry Czakrasamwary. Inny uczeń Dzie Tsongkhapy, Lhencik Kjepe Dordże stwierdził, że nie było większego wadżra-mistrza od Marpy.
Prasangika ma dwie tradycje: jedna mówi o wszystkich zjawiskach jako po prostu istniejących, dodając, że stają się one prawdziwe. Druga twierdzi, że nie stają się prawdziwe. Pierwsza z nich to przekaz prawdy względnej. Zarówno Dzie Tsongkhapa, jak i Milarepa przyjęli ten pierwszy pogląd. Jedna z pieśni Milarepy jasno o tym mówi:
Zgodnie z myślami was początkujących
Wszechwiedzący Buddha rzekł, że
Wszystko istnieje.
Jest to więc przedstawienie prawdy konwencjonalnej czy też względnej odnośnie do kwestii istnienia zjawisk.
Jeśli chodzi o prawdę ostateczną,
Nawet Buddha nie istnieje…
Jest to przekaz prawdy ostatecznej o nieistnieniu zjawisk.
To, co istnieje i przejawia się jako zjawiska
Oraz nieistniejąca pustość
Są w swej esencji nierozdzielne i mają jeden smak.
To ustanawia współzależność przejawiania się zjawisk jako rzeczy oraz bycia z natury pustymi. Dzie Tsongkhapa mawiał, że takie łączenie pustości i przejawiania się, bez żadnej sprzeczności, jest szczególnym poglądem szkoły kagju. Zwracał uwagę na słowa Pana Gampopy: „Kiedy urzeczywistnisz pustość, musisz być bardziej skrupulatny co do współzależności” i dodawał, że jest to kwestia kluczowa. Dzie Tsongkhapa również chwalił Phagmo Drupę Dordże Gjalpo (bezpośredniego ucznia Gampopy i założyciela phagdru kagju) jako autorytet. Wychwalał mahamudrę, choć późniejsi uczeni krytykowali ją jako pogląd nihilistyczny. Twierdził, że najlepsza tradycja tantry Guhjasamadży pochodzi od Marpy, którego kluczowe nauki pozwalają uczniom rozwinąć pewność. Podobnie, utrzymywał, że najważniejsza tradycja tantry Czakrasamwary pochodzi od Naropy, wraz z dodatkowymi naukami innych indyjskich mistrzów. Natomiast odnośnie do fazy zakończenia tantr ojca i matki polecał sześć jog Naropy, jako źródło najlepszego wyjaśnienia najważniejszych kwestii.
Choć stosuje się różną terminologię, faktyczne nauki na temat poglądu, medytacji i postępowania według Dzie Tsongkhapy i według kagju są zasadniczo takie same. Różnice sprowadzają się do sposobów wyjaśniania, lecz w znaczeniu nie ma istotnych rozbieżności. Nie mamy żadnych dowodów na to, iż Dzie Tsongkhapa był kiedykolwiek wrogo nastawiony do kagju. Jeśli zdarzało się, że odrzucał niektóre poglądy kagju, to pamiętajmy też, że odrzucał również pewne poglądy indyjskich mistrzów. Powinniśmy być szczęśliwi, że Dzie Tsongkhapa uważał, że drogocenna tradycja kagju jest w zgodzie z jego poglądami i nigdy nie uczynił niczego, by zaszkodzić naukom kagju. Wręcz przeciwnie, wspierał je i propagował.
Dzie Tsongkhapa miał, jak się zdaje, swój własny sposób prezentacji poglądu środkowej drogi. W Złotym różańcu elokwencji pisał: „Nie opisywałem natury wolnej od zawiłości ośmiu skrajności, jak robił to Nagardżuna i jego uczniowie, gdyż same słowa wystraszyłyby”. Co więcej, jego bezpośredni uczeń, Gy Lotsała Sionnu Pel (tybetański historyk, autor Błękitnej kroniki) opisał jak „Dzie Rinpocze pojawił się w Tybecie, jak Buddha przybywający na ten świat”. Gdy Tsongkhapa przyjmował sodziong i odprawiał rytuały, robił to tak wspaniale, że zdawało się, że wstrząsa górami. W innym tekście, Wielkim lekarstwie amrity, powiedziano, że nawet sam Wadżrapani nie zdołałby pojąć właściwości Dzie Tsongkhapy. A i tak jego uczniowie nie zawsze przykładali uwagę do wszystkich jego nauk, lecz jedynie do niektórych aspektów. Karmapa zauważył, że podkreślając niektóre założenia filozoficzne, być może to uczniowie Dzie Tsongkhapy stali się przeszkodą w szerzeniu jego nauk. Sam Tsongkhapa potrafił nauczać różne osoby, od tych o niskich do tych o wysokich zdolnościach.
Jego Świątobliwość zakończył tę część wykładu stwierdzeniem, że jest niezwykle ważne, byśmy spoglądali na różne kwestie z szerokiej perspektywy. Im szerzej na to spojrzymy i nie będziemy wtłaczać Dzie Tsongkhapy w nasz wąski sekciarski sposób widzenia, tym lepiej zauważymy jak przyniósł on pożytek naukom i miał trwały wpływ na wszystkie tybetańskie tradycje.
Szósty dobry czyn: pozbawione fałszu Trzy Klejnoty
Teraz nastąpiła kontynuacja nauk z dnia jedenastego. Kolejna strofa mówi:
Poza prawdziwym opiekunem, Trzema Klejnotami,
Nie pokładałem ufności w żadnym schronieniu.
Klejnoty znają wszystkie radości i smutki.
Nie oglądałem się i nie liczyłem na nic innego.
Mam to za jeden z mych dobrych czynów.
Nawet w czasach swej młodości Mikjo Dordże tak silnie pamiętał o śmierci, nietrwałości i cierpieniach samsary, że z tego powodu doskwierała mu bezsenność. Zawsze narzekał na nie. Mawiał, że gdy rozmyślamy nad znaczeniem nietrwałości, najbardziej pomocną ideą jest tu chwilowość. Zjawiska nie trwają z chwili na chwilę. Zjawiska nie potrzebują też żadnych dodatkowych okoliczności, aby zniknąć. W momencie, gdy się pojawiają, w naturalny sposób znikają. Teksty mówią, że nietrwałość to nicość. Dlatego też Mikjo Dordże nabrał pewności dzięki wyjaśnieniom tekstów o logice, że znaczeniem nietrwałości jest nicość.
Mówił:
O tym, że działania dla tego życia, a w szczególności plany na to życie nie mają kompletnie żadnego znaczenia oraz zrozumienie, jakie z tego wyniosłem, wzięły się z czytania namtharu Pana Milarepy i Pana Gytsangpy.
Jego Świątobliwość wyjaśnił, że Milarepa i Gytsangpa to dwie postaci z linii kagju, które ukazują całkowite zniesmaczenie samsarą.
Teraz, niezależnie od tego z jakim rozstanę się przyjacielem, nie odczuwam żadnej boleści co do tego życia, nawet przez chwilę.
A więc zasadniczo kiedy nie ma przywiązania do tego życia, kiedy odchodzą krewni i przyjaciele, na przykład gdy umierają, nie pojawia się żadne przywiązanie do nich.
Zawsze myślę jedynie o tym, że niezależnie od tego, z kim przebywam, aby w tym życiu doprowadzić do jakiejś dobrej sytuacji, jest to bez znaczenia. Kiedy przybywam w jakieś miejsce, przyjemne i miłe w obecnym życiu, niezmiennie mam to poczucie, że zjawiska przychodzą i odchodzą, i przypomina to wynajmowanie pokoju w zajeździe na kilka dni.
Mikjo Dordże zawsze miał to poczucie nietrwałości. Mówiąc krótko, Ósmy Karmapa mówił jedynie o zmęczeniu światem i o pragnieniu Wyzwolenia. Krytykowano go za to za jego plecami i uważano, że brak mu stabilności, że zawsze zmienia zdanie. Mikjo Dordże uważał, że jego krytycy powinni położyć się we własnym łóżku, zwrócić myśli do wewnątrz i przyjrzeć się sobie bacznie zgodnie z tymi wskazówkami:
Czy masz jakiekolwiek pojęcie kiedy umrzesz? Kiedy umrzesz, będziesz pokładać swe nadzieje w obecnych maleńkich pozytywnych myślach, ale to nie wystarczy, by móc określić gdzie się odrodzisz. To żadna podstawa, żaden fundament. Nieważne gdzie się odrodzisz, w jakim to będzie miejscu, wszelcy nowi towarzysze i wszelkie nowe własności nie będą mieć żadnej atrakcyjności. Nawet nie usłyszysz słów „Trzy Klejnoty”. Całe życie będziesz musiał spędzić, popełniając złe uczynki i cierpiąc. Jeśli w takim ciele się odrodzisz, cóż wtedy uczynisz? Sam powinieneś o tym pomyśleć. A ty nawet się nie ośmielasz o tym myśleć. Czy nie powinieneś myśleć: „Co teraz mam robić?” Dlatego musisz porzucić obecne życie. Aby to zrobić, niezależnie od tego jak błagają cię rodzice, krewni, potężni przyjaciele czy własny orszak i uczniowie, i niezależnie od tego co dobrego lub złego mówią ludzie, powinieneś myśleć: „Nie ma tu niczego, na czym można by polegać”. Nie ma żadnego sensu wykonywanie światowych działań, aby zadowolić rodziców, krewnych czy wpływowych przyjaciół. Powinieneś myśleć: „Rób, co chcesz. Niech się dzieje, co się dzieje. Niech przyjdzie to, co przychodzi”.
Mówiąc krótko, nie powinniśmy pozwalać, by ktoś inny trzymał sznur przyczepiony do naszego nosa (jak sznur, którym pęta się zwierzęta). Powinniśmy kontrolować nasze własne myśli i działania.
Siódmy dobry czyn: Jak praktykował ścieżkę praktykującego o najmniejszych zdolnościach
Jest to pierwsza strofa z drugiej głównej części tekstu, mówiąca o tym, jak Mikjo Dordże praktykował ścieżki trzech typów praktykujących. Ta dotyczy praktykujących o najmniejszych zdolnościach:
Zrozumiawszy, że każde cierpienie jest skutkiem
Moich własnych przewin, nie potrafiłbym dopełnić
Obmyślonego, przeprowadzonego i skwitowanego nieprawego czynu.
I w tym życiu żadnego takiego nie popełniłem.
Mam to za jeden z mych dobrych czynów.
Jego Świątobliwość stwierdził, że siódma strofa ma duży związek z poprzednią, mówiącą o udaniu się po schronienie w Trzech Klejnotach. Ogólnie rzecz biorąc, i dawniej i dziś, większość osób, które mają się za buddystów, mówi: „Trzy Klejnoty znają wszystkie radości i smutki”, „nigdzie indziej nie mogę pokładać mych nadziei” oraz „udaję się po schronienie”, nie rozumiejąc prawdziwego znaczenia Trzech Klejnotów. Zasadniczo, gdy mówimy „Klejnot Buddhy”, oznacza to kogoś, który myśli jedynie o dobru innych istot i kto, aby przynosić pożytek istotom, porzucił wszystkie splamienia i rozwinął wszelkie możliwe właściwości. Takiego kogoś nazywamy Buddhą. Dlatego jedynie Buddha może przekazać innym niezafałszowaną prawdę i nie jest zdolny do kłamstwa. Czego więc nauczał Buddha? Wszystkie w naturalny sposób powstające splamienia oszukają nas i wyrządzą nam krzywdę. Jeśli zgromadzimy antidota na nie, przyniesie nam to pożytek. Nauczał o karmie, przyczynie i skutku. Jednak my nie wierzymy w to całym sercem. Udajemy, że przyjmujemy schronienie, lecz nasze działania zadają temu kłam. Uważamy, że szczęście zależy od pokonywania wrogów i pielęgnowania przyjaźni. Nie ma co mówić o innych istotach, skoro buddyści nawet ze sobą nawzajem nie mogą się dogadać. Niektórym pomagamy, z innymi nie chcemy się zadawać.
My, osoby wyświęcone, mamy nasze sekciarskie poglądy – moja szkoła, ich szkoła – krytykujemy inne tradycje filozoficzne i utrzymujemy, że to my mamy rację. Kiedy słyszymy o jakimś niegodnym działaniu lamy innej szkoły, rozsiewamy plotki, jednocześnie nie przestając wychwalać członków naszej własnej grupy. I tak spędzamy nasze ludzkie życie. Aby osiągnąć własne cele, obieramy za obiekt schronienia najokrutniejszego nagę lub światowe bóstwo i przyzywamy ich aktywność. A zamiast w Trzech Klejnotach, pokładamy nadzieje we wpływowych ludziach i bogatych sponsorach. Nie zawierzamy się Trzem Klejnotom.
Mikjo Dordże natomiast całkowicie zawierzył się guru i Trzem Klejnotom. Nigdy nie mieszał wróżb, szamanizmu, astrologii i gromadzenia majątku z praktyką Dharmy. Utrzymywał, że wszelka krzywda i cierpienie, jakie są naszym udziałem, nie mogą być zrzucone na zewnętrzne okoliczności. Są one tylko i wyłącznie skutkiem poprzednich działań. Mając zaufanie do karmicznego prawa przyczyny i skutku, wiemy co robić, a czego się wystrzegać. Wówczas pozytywne rezultaty będą życzliwością źródeł schronienia: guru i Trzech Klejnotów. Mikjo Dordże nauczał, by całym sercem składać prośby przed Trzema Klejnotami i nie pokładać nadziei w żadnym innym obiekcie schronienia. Działania ciała, mowy i umysłu nie powinny stać w sprzeczności z naukami guru i Trzech Klejnotów. Na tym właśnie polega składanie próśb przed Trzema Klejnotami i nie ma to nic wspólnego z przyjmowaniem poważnej postawy i fizycznymi działaniami.
Mikjo Dordże zawsze podkreślał, że zdarzenia są nieubłaganym rezultatem działania karmicznego prawa przyczyny i skutku. Jeśli zachorował, przyczyn szukał w swoim własnym uprzednim postępowaniu. Pewnego razu, gdy był chory, stwierdził: „Cóż niegodziwego zrobiłem, że taka choroba musiała się przydarzyć?” Mnich A-ji Lama rzekł: „Wasza Świątobliwość jest Buddhą, nirmanakają Buddhy, proszę więc tak nie mówić. Jeśli tak będziesz mówił, coś złego przydarzy się nam”. Mikjo Dordże odpowiedział: „Lamo, na tym świecie nie ma innej prawdy, jak karmiczna przyczyna i skutek. Jeśli ja sam nie nagromadziłem negatywnych działań w przeszłości, jakżeż mogłoby mi się to przydarzyć?”
Innym razem, gdy poczuł się źle w Tsari Taszi Dziong, powiedział: “Takie fizyczne dolegliwości są wynikiem spożywania pokarmów przyniesionych jako ofiary”.
Nieważne jaka choroba czy przeszkoda się pojawiła, Mikjo Dordże brał winę na siebie. Nigdy nie oskarżał nikogo innego. Jak mawiali mistrzowie kagju: „Wszystkie winy sprowadź do jednej”. Jego Świątobliwość doradzał, byśmy rozpoznawali naszą własną winę.
Gdy działo się coś dobrego, przypisywał to życzliwości innych. Jeśli otrzymywał duże dary materialne lub pochwały, mówił: „Nie stało się to, ponieważ mam jakieś wielkie współczucie czy władzę. Wcale nie jest tak, że wiem, co robię. Stało się to jedynie dzięki dobroci Dusuma Khjenpy i jego uczniów. Dlatego mam pełny żołądek i jestem znany”.
Jeśli coś niekorzystnego przydarzało się jego uczniom, klasztorom itd., na przykład ktoś został zaatakowany, utracił mienie i pieniądze, czy też go niesłusznie oskarżono, mówił: „Taka jest natura rzeczy, dlatego to się wydarzyło. Taka jest natura karmy, przyczyny i skutku. Poprzedziła to przyczyna. Jako, że nie postępujemy w zgodzie z Dharmą, opiekunowie Dharmy nas każą”. Nigdy nie mówił, ani nie myślał: „Jakże mogło to nas spotkać?”
Ludzie z jego otoczenia nigdy nie widzieli, by się martwił, jeśli sprawy przybrały niekorzystny obrót. Jeśli jego uczniom lub asystentom przydarzało się coś niepomyślnego, mówił: „To dobrze. Pozwólcie temu, co się dzieje, dziać się”. I natychmiast, gdy o tym pamiętali, czuli spokój i ulgę.
On sam miał tak wielkie zaufanie do guru i Trzech Klejnotów, że ze względu na współzależność, ci, którzy pokładali nadzieje w nim, również osiągali szczęście i dostatek. I sami nabierali zaufania i tęsknoty za Trzema Klejnotami.
Gdy ludzie recytowali jego imię, pojawiał się w snach i sprawiał, że byli wolni od choroby i innych rodzajów cierpienia, duchów, demonów i przeszkód. Ludzi śmiertelnie chorych przywożono do niego po błogosławieństwo. Wnoszono ich przed jego oblicze, lecz wówczas natychmiast ożywali i odchodzili o własnych siłach. Niektórzy uczniowie wspominali, że gdy chorowali, w snach czuli jego stopę na głowie. Czuli jej ciepło. Ich ciała i umysły otrzymywały pokrzepienie, a po obudzeniu się byli zdrowi.
Obecność Mikjo Dordże miała również wpływ na środowisko naturalne. Kiedy przebywał w Kongpo, plony były dobre. Gdziekolwiek się zatrzymał, znikało niebezpieczeństwo epidemii i głodu. Wszelkie niezbędne produkty, jak herbata, pożywienie i ubrania, przybywały z daleka w naturalny sposób. Tybet to teren sejsmiczny, a w samym Kongpo doszło do siedmiu trzęsień ziemi, lecz nikt nie został ranny, co przypisywano obecności Mikjo Dordże. Innym razem, w Pomborze, w Khamie, pożar lasu zbliżał się do Obozowiska, lecz gdy dotarł na jego obrzeża, sam z siebie wygasł.
Mikjo Dordże nie postrzegał tych wydarzeń jako skutku jego wspaniałych mocy. Mówił:
Jeśli nie porzucicie dziesięciu negatywnych czynów i nie będziecie praktykować dziesięciu pozytywnych czynów, nie zdołacie zapobiec cierpieniu i nie osiągnięcie szczęścia świata bogów i ludzi.
Tak to wygląda z punktu widzenia praktykujących o najniższych zdolnościach. Podobnie, Ósmy Karmapa mówił:
Jeśli nie wyzwolimy się od przywiązania do sfery pożądania, wyższych światów itd. i nie odnajdziemy radości dhjany, wchłonięcia medytacyjnego, nie uzyskamy przyjemności i dostatku wyższych światów.
Dopóki nie zrozumiemy wad samsarycznej przyczyny i skutku, prawd o cierpieniu i jego pochodzeniu, nie pojmiemy, że istnieją problemy i ułomności oraz, że nie ma żadnego samoistnego bytu, który tego wszystkiego doświadcza, dopóty nie ma szans na usunięcie cierpienia dziewięciu poziomów i wyzwolenie się od cierpienia samsary. Nie możemy osiągnąć nirwany. Bez rozpoznania, że wszystkie istoty to nasi rodzice i nagromadzenia zasługi sześciu doskonałości, nie ma sposobu na zapobieżenie cierpieniu stawania się i na osiągnięcie szczęścia wszechwiedzy.
Jego Świątobliwość skomentował, że są ludzie, którzy nie przekładają nauk na praktykę we właściwy sposób. Pragną jedynie pokonać swych wrogów i pomóc przyjaciołom. Znajdują się we władzy mar i, podobnie jak pęd nie może wyrosnąć z popiołów spalonego ziarna, tak Trzy Klejnoty nie mogą ich ochronić. Jeżeli nie wierzymy w nauki Buddhy i podążamy za błędnymi naukami, Trzy Klejnoty nie mogą nam pomóc.
Pewnego razu część uczniów Mikjo Dordże wybrała się w podróż przez Kongpo. Po drodze napotkali pewne klasztory gelug, lecz te nie wpuściły ich. Mnisi gelugpy musieli ich też w jakiś sposób skrzywdzić, gdyż społeczności i klasztory kagju z Kongpo zjednoczyły się i zgromadziły wojsko. Konflikt nie szedł po ich myśli, więc wezwali jeszcze więcej ludzi, pragnąc zniszczenia wszystkich klasztorów gelug w Kongpo. Mikjo Dordże zainterweniował: „Jeśli zaszkodzicie nawet najmniejszemu klasztorowi gelug, to tak jakbyście poderżnęli mi gardło”. Posłuchali go więc i nie tknęli żadnego z klasztorów.
Wówczas ludzie przyszli do Karmapy i oskarżali go o ignorowanie pożytków płynących z nauk, a nawet o zniszczenie nauk karma kagju. Mikjo Dordże odparł na to: „Nieważne co złego ludzie mówią w odniesieniu do tej sytuacji, wezmę to na siebie. Jeśli zaś chodzi o to czy zniszczyłem nauki, wszystko sprowadza się do tego: Czy mamy w sobie antidota? Czy mamy w sobie dobre właściwości czy nie?” Wielu ludzi z linii narzekało, że skoro gelugpowie stwarzali problemy, coś należało z tym zrobić.
Niewielu było takich, co rozumieli postawę Karmapy. Jangri Tynpa Kunsangła, bardzo dobry praktykujący po odosobnieniu, chwalił Mikjo Dordże: „Właśnie teraz Karmapa naprawdę pokazał nam oznaki dobrej praktyki. Kiedyś zostawiał odciski dłoni i stóp. Tak, to są zapewne znaki osiągnięcia, lecz prawdziwym znakiem osiągnięcia jest to, że w odpowiedzi na krzywdę on przynosi prawdziwy pożytek”.
Większość uczniów kagju krytykowała Mikjo Dordże i jego działania, lecz gelugpowie z klasztoru Tse Gungtang przysłali do Garcienu mnichów, by mogli zobaczyć się z Karmapą. Powiedzieli mu, że ponieważ ochronił ich w czasie konfliktu, teraz uwierzyli, że jest Awalokiteśwarą. I ponieważ rozpoznali jego działania jako działania Awalokiteśwary, przybyli, aby wyznać przed nim swe winy. Jeden z nich poprosił o lung do praktyki gniewnego Guru Rinpocze. Mikjo Dordże odparł na to: „Wy gelugpowie przychodzicie do mnie Karmapy, by prosić o Dharmę njingmy? Czyż to nie sprawia, że chce wam się śmiać?”
Jego Światobliwość dodał, że za czasów Siódmego Karmapy również były pewne napięcia między gelug a kagju, lecz nie istniał żaden realny powód do konfliktu. Wszystko to były nieporozumienia poparte plotkami. Ogólnie mówiąc, klasztory jednej i drugiej szkoły miały ze sobą dobre stosunki w Kongpo. Największym źródłem napięć był klasztor kagju w Lhasie, więc Mikjo Dordże porzucił go.
To są dobre przykłady tego, jak Mikjo Dordże rozładowywał konflikty, gdziekolwiek się udał.