Dzień siedemnasty: Jego Świątobliwość o wegetarianizmie
13 maja 2021Dzień dziewiętnasty: Sztuka tybetańska: menluk, khjenkuk i gardri
28 maja 2021Jego Świątobliwość Siedemnasty Karmapa komentuje autobiograficzne dzieła Ósmego Karmapy Mikjo Dordże
Wiosenne nauki Dharmy Arja Kszema
14 marca 2021
Po modlitwach wstępnych Jego Świątobliwość Karmapa gorąco powitał Kjabdzie Bokara Rinpocze Cziungsi, Khenpo Rinpocze, wszystkich khenpo, gesze, nauczycieli oraz mnichów. W szczególności powitał mniszki z siedr oraz świeckich, oglądających webcast na całym świecie.
Część pierwsza: Wszystkie istoty są dla nas dobre niczym rodzice
Od powrotu do tekstu Dobre czyny Mikjo Dordże Jego Świątobliwość rozpoczął osiemnasty dzień nauk. Przypomniał, że tekst dzieli się na dwie główne części, a strofa dziewiąta przypada na część drugą. Część główna: o tym jak podążał ścieżką trzech typów praktykujących. Ta druga część dzieli się na trzy: 1) Jak podążał ścieżką praktykującego o najniższych zdolnościach, 2) o średnich zdolnościach i 3) o najwyższych zdolnościach.
W ramach trzeciego tematu – o ścieżce praktykującego o najwyższych zdolnościach – znajdziemy trzy dodatkowe zagadnienia: a) intencja: wzbudzanie bodhiczitty, b) działanie: medytowanie na dwa rodzaje bodhiczitty oraz c) jak ćwiczył się w zasadach obu rodzajów bodhiczitty. Strofa dziewiąta mówi:
Wszystkie istoty, co do jednej, nie różnią się niczym od moich rodziców.
Nie ma sensu w dzieleniu ich na przyjaciół i wrogów.
Cierpiących nieznośny ból darzyłem czystą miłością,
Dumając, kiedy zdołam przynieść im prawdziwe Przebudzenie?
Mam to za jeden z mych dobrych czynów.
Jego Świątobliwość przedstawił głębsze wyjaśnienie intencji wzbudzenia bodhiczitty. Po pierwsze stwierdził, że wszyscy uważamy się za buddystów i nazywamy praktykującymi mahajanę lub wadżrajanę. A więc identyfikujemy się jako buddyści, ubieramy odpowiednie szaty itp. Ale kiedy przychodzi do faktycznej praktyki, to czy rzeczywiście zachowujemy się jak przystało na praktykujących? Z jednej strony, jeśli któryś z naszych przyjaciół doświadczy straty lub przydarzy mu się coś złego, martwimy się i współczujemy mu. Lecz z drugiej, jeśli powodzi się ludziom, którzy są nam przeciwni, trudno jest nam to znieść. Myślimy sobie wówczas, że nie powinni odnosić takich sukcesów.
Tu Karmapa podkreślił, że wówczas zapominamy, by kierować się miłością i czułością wobec wszystkich istot. Każdego, kogo nie lubimy, traktujemy jako wroga. Jeśli nawet mielibyśmy powiedzieć o nim coś dobrego, nie możemy się do tego zmusić. Myśląc w ten sposób, jakże możemy mieć miłość i współczucie wobec wszystkich istot?
Aby naprawdę przynieść jakikolwiek pożytek, należy zwrócić myśli do wewnątrz. Zbadanie własnych myśli i siebie samego jest niezbędne. Zanim zaczniemy jakąkolwiek praktykę Dharmy, powinniśmy sprawdzić czy nasze intencje i motywacja idą w parze z Dharmą. Dopiero wówczas zrozumiemy co niesiemy w sercu. Własne działania należy badać, aby móc podjąć decyzję, które czyny wykonywać, a które odrzucić.
Życie Mikjo Dordże jest doskonałym przykładem tego, co to naprawdę znaczy wzbudzać bodhiczittę, gdyż zawsze działał on z miłością i współczuciem. Jego Świątobliwość podkreślił: „Z głębi swego serca myślał o wszystkich istotach jako swych pełnych dobroci rodzicach. Tak właśnie działał i myślał”. Karmapa podał kilka przykładów: Jeśli tylko Mikjo Dordże zobaczył, że ktoś popełnia czyn będący przyczyną cierpienia, nie mógł tego znieść i każdy widział jak się martwi. Gdy tylko Ósmy Karmapa usłyszał, że ktoś cierpi z powodu choroby, trudnych plonów, klęski głodu, konfliktów zbrojnych niosących śmierć, niedogadujących się mistrzów i uczniów itp., czuł się jakby to on sam doświadczał tych sytuacji i owych trudności. „Odczuwał to cierpienie. Zawsze pytał czy może coś zrobić” – stwierdził z naciskiem Jego Świątobliwość.
Za czasów Mikjo Dordże każdy z panów i pomniejszych królów U Tsangu miał obowiązek chronić mieszkańców swego regionu. Aby pokazać jak się martwi i troszczy o tychże dobrze znanych przywódców i guru, kierujących się złymi intencjami i postępowaniem, Mikjo Dordże mawiał: „Ich zadaniem jest ochrona wielu ludzi, lecz ich działania i sposób myślenia wykluczają pomoc dla wszystkich innych. W następnym życiu do którego z niższych światów upadną?”
Jego Świątobliwość dalej stwierdził:
Mikjo Dordże mawiał: „Szkodzicie własnym długofalowym celom. Kiedy niebo zawaliło się, a wy nawet tego nie zauważyliście, jaki sens mają wszelkie bezsensowne troski?” To pokazuje jak się martwił, że ktoś będzie na zawsze nieszczęśliwy.
Mikjo Dordże zawsze kierował się czystą intencją troski o innych i nigdy nie zapominał, że wszystkie istoty były kiedyś jego rodzicami. My musimy taką intencję wzbudzić w sobie specjalnie, w jego przypadku powstawała automatycznie. Nigdy nie musiał się wysilać, by ją wywołać. Ukazywał to w swych naukach. Kiedy na przykład zmarł czyjś krewny, ów człowiek zapytał Karmapę: „Jakich dobrych czynów powinienem dokonać w jego imieniu?” Mikjo Dordże odpowiadał: „Jeśli tyle miłości i współczucia masz dla zmarłego krewnego, czy nie powinieneś też mieć je dla wszystkich istot, które były naszymi rodzicami?”
Jego Świątobliwość podkreślił kilka najważniejszych elementów ukazujących jak Mikjo Dordże wzbudzał w sobie bodhiczittę. Nigdy nie czynił rozróżnienia na to kto jest pomocny, a kto szkodzi, na przyjaciół i wrogów. Wiedział, że znamy wszystkie istoty od niezliczonych wcieleń. Było to widoczne w tym, jak Mikjo Dordże wszystkich równo traktował i chciał, by każdemu się powodziło i by każdy był tak samo szczęśliwy. Jego intencje przejawiały się w tym, jak rozmawiał ze wszystkimi, którzy go odwiedzali. Nigdy nie pojawiała się w nim myśl, że jest blisko z kimś związany, a z kimś innym nie. Był zadowolony, gdy ktoś wykonał dla niego jakąś pracę, więc bardzo łatwo było mu służyć. Asystenci i pracownicy w Garcienie wykonywali swe obowiązki, a on nie krytykował. Gdy ktoś czasem popełnił błąd, nie ośmieszał go przed innymi. Mówił o nich z miłością i to miało wpływ na wszystkich w jego orszaku.
Jest to widoczne z czasów, kiedy Mikjo Dordże otrzymał śluby bodhisattwy od Sangje Njepny Denma Druptopa Rinpocze. Sangje Njenpa rzekł wówczas do niego: „Mam takie wrażenie, że od niezliczonych już wcieleń twoja bodhiczitta nie osłabła”. Był to zaskakujący komentarz, gdyż Sangje Njenpa nie miał w zwyczaju nikomu schlebiać. Jako mahasiddha i jogin używał tylko bezpośredniej, pełnej mocy mowy. Z tego, co powiedział Sangje Njenpa, jasno wynika, że Mikjo Dordże miał głębokie ślady bodhiczitty z poprzednich żywotów – zauważył Jego Świątobliwość.
Kiedy Mikjo Dordże pisał, czytał, studiował, nauczał, dawał przekazy Dharmy, czy też nawiązywał relacje z innymi za pomocą mantr mani, zawsze miał czystą intencję. Dlatego ludzie pokładali w nim wielkie nadzieje, był bowiem wolny od wszelkich egoistycznych myśli i zamiarów. Jego Świątobliwość zauważył:
Od małego mawiał: „Teraz mam ów tytuł Karmapy. Wcale nie liczę, że będę wielkim lamą czy wpływową osobą w tym życiu, tylko dlatego, że dano mi tytuł Karmapy. Ze względu na ten tytuł zostałem Panem Dharmy, czyli wielkim lamą, a to powoduje, że tak wielu ludzi pokłada we mnie wielkie nadzieje i zależy ode mnie. Aby przynieść im pożytek i okiełznać strumienie ich umysłów, sama tylko umiejętność nauczania krótkiego tekstu, przekazania krótkich instrukcji, czy spędzenie kilku lat lub miesięcy na odosobnieniu medytacyjnym do niczego nie doprowadzi. Istot do okiełznania i splamień są niezliczone ilości. Więc i ja potrzebuję nieskończonej liczby metod. Aby im pomóc, muszę ćwiczyć się w słuchaniu, rozmyślaniu i medytacji”. Tak mawiał od dzieciństwa.
Nigdy się nie rozpraszał, kiedy miał przyjąć dużą liczbę abhiszek i przekazów. Podążał za czterema głównymi wielkimi nauczycielami. Sam wziął na siebie odpowiedzialność czytania wielkich tekstów. Zawsze słuchał, rozmyślał i medytował nad naukami. Jeśli uzyskał choć trochę zrozumienia, tak się cieszył, jakby w stosie śmieci znalazł klejnot. Jeśli czegoś do końca nie rozumiał, mawiał: „Jestem zaślepioną istotą pozbawioną prawdziwej Dharmy!” Tak się zamartwiał i tyle cierpiał, że nie spał po nocach. Jednak dzięki mocy własnego treningu oraz błogosławieństwom guru i Trzech Klejnotów był w stanie zrozumieć znaczenie tekstów.
W historiach Wyzwolenia Mikjo Dordże możemy przeczytać, że niektóre osoby go krytykowały, gdyż tyle czasu spędzał na czytaniu tekstów i robieniu notatek. Inni pytali: „Jaki jest tego sens?”
Niektórzy w jego orszaku tak myśleli: „Jesteśmy tu w U Tsangu, więc może, bez żadnego pożytku, czytać teksty, robić notatki co do różnych spraw i wprowadzać szczegółowe poprawki, ale mało kto tutaj składa dary. Zamiast tak się tu męczyć, czy nie lepiej byłoby udać się w takie miejsce jak Kham, gdzie pożywienie i napoje spadają jak deszcz, a Karmapa może mieć dziesiątki tysięcy uczniów? Jego Świątobliwość bawi się jak w dziecięcą grę” – myśleli. Osoby o takich złych myślach także go oczerniały. Zwłaszcza duża część uczniów i członków orszaku, którzy lubowali się w rzeczach materialnych, nie zostali z nim w U Tsangu, lecz udali się do własnych ziem, gdzie zajęci byli światowymi sprawami i zdobywaniem pożywienia splamionego niewłaściwymi czynami.
Mikjo Dordże nigdy źle o nich nie mówił, lecz dawał im tyle prezentów, ile mógł, po czym ich odsyłał. Z jednej strony jest to przygnębiające, gdyż uczeń wyrzeka się swego guru. Ale to jak Mikjo Dordże najpierw studiował teksty, a następnie dał je nam, otwiera oko pradżni dla każdego. Zawdzięczamy to wszystko jego życzliwości. Jego Świątobliwość wspomniał jak kiedyś Gjaltsab Rinpocze zauważył: „Patrząc na to jak Mikjo Dordże przeszedł przez ciężkie czasy, naprawdę powinniśmy się tym cieszyć”.
Mówiąc krótko, niezależnie od tego w jakie zadanie lub działanie angażował się Mikjo Dordże, zawsze był wolny od egoizmu i ośmiu światowych więzów. Kierował się jedynie czystymi intencjami i działał dla dobra nauk i istot. Dlatego czasem mawiał tak:
„Nie ma nikogo gorszego i bardziej zaślepionego ode mnie”. Mówił też: „Tak, jak powiedział Gyntsangpa, przeszedłem przez wszystkie trudy, więc to dobrze dla was wszystkich, którzy pokładacie we mnie nadzieje. Kierujcie do mnie swe prośby i idźcie za moim przykładem, a nie oszukam was”. W ten sposób wspaniale dawał im dar nieustraszoności.
Część druga: Wegetarianizm a środowisko naturalne
Następnie Karmapa ponownie zajął się tematem mięsa. Tym razem położył nacisk na to, jak masowe hodowle zwierząt fatalnie wpływają na środowisko naturalne ziemi i wody. Jego Świątobliwość wymienił najważniejsze punkty dotyczące wpływu na oceany i lasy.
Jeśli chodzi o oceany, zauważył:
Łowimy średnio 90 lub 100 milionów ton ryb. Stanowi to 2,7 biliona zwierząt. Jest to niesłychanie wysoka liczba zwierząt łapanych w oceanach każdego roku. Istnieje niebezpieczeństwo, że do 2048 roku w oceanach nie będzie już ryb do łowienia. Łapiąc pół kilograma ryb, łowimy także wiele innych gatunków morskich zwierząt. O ile mamy owe pół kilograma, które chcieliśmy złowić, resztę niedbale odrzucamy. Większość z nich wówczas ginie. Każdego roku 40% ryb jest marnowanych, wyrzucanych. Jeśli chodzi o masę, stanowi to zapewne jakieś 28 miliardów kilogramów wyrzucanych ryb. Te liczby budzą grozę, a mówimy tylko o samych rybach. Do tego dochodzą krewetki oraz inne tzw. owoce morza, lecz naprawdę trudno jest obliczyć wszystkie inne istoty.
Jeśli chodzi o masową hodowlę zwierząt, możemy mówić o jej wielkiej szkodliwości dla lasów. Amazonia jest największym lasem świata. Z powodu produkcji trzody zniszczono ponad 90% amazońskiej dżungli. Co sekundę zniszczeniu ulegają jeden lub dwa akry, które przekształca się w ziemię uprawną, by wyprodukować paszę dla bydła. Z powodu zniszczenia lasów deszczowych każdego dnia zagładzie ulega wiele roślin, zwierząt i owadów. Nie tylko codziennie ginie 137 gatunków, lecz z powodu produkcji trzody zniszczono również 136 milionów akrów lasów na świecie.
Jego Świątobliwość zwrócił następnie uwagę na różnicę między hodowlą bydła przez nomadów a komercyjną produkcją. Wyjaśnił, że w Himalajach znane są tradycyjne sposoby hodowli zwierząt, znacznie różniące się od komercyjnej hodowli. Zwierzęta w Tybecie zapewne myślą, że odrodziły się w czystej krainie Sukhawati. Koczownicy produkują jedynie tyle mięsa, ile potrzebne jest rodzinie – zabicie jednego jaka da im mięso na cały rok. Jednak współczesna hodowla jest całkowicie inna. Jest to tylko i wyłącznie biznes, w którym najważniejsza jest redukcja kosztów i sprzedanie większych ilości, by uzyskać więcej lepszego mięso. Jako, że nacisk kładziony jest na produkcję, jest ona znacznie bardziej niebezpieczeństwa i destrukcyjna niż tradycyjne sposoby.
Jego Świątobliwość pokazał też zależności między przejściem na dietę wegetariańską bądź wegańską a równowagą w środowisku naturalnym. Po pierwsze Karmapa wyjaśnił różnicę między wegetarianizmem czyli niespożywaniem mięsa a weganizmem czyli nieużywaniem żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego. Przytoczył badania mówiące, że jeden weganin może zredukować zużycie wody na świecie o pięć tysięcy litrów i 20 kg zboża. Taka osoba chroni prawie 3m² lasu dzięki niespożywaniu produktów odzwierzęcych. Może również obniżyć emisję dwutlenku węgla o 9 kg i ocalić życie jednego zwierzęcia. Jeśli tylko jedna osoba stosuje dietę wegańską codziennie, pożytek i redukcja szkody są już tak wielkie. Jeśli jesteśmy weganami, jest to z jeszcze większą korzyścią dla świata. Jego Świątobliwość wyjaśnił: „Wybory dokonywane przez jedną osobę z całą pewnością mają wpływ i związek z tym, co dzieje się na świecie”.
Następnie Jego Świątobliwość dał kilka przykładów i podał źródła zadające kłam powszechnemu przekonaniu, że spożywanie mięsa jest źródłem siły fizycznej. Film dokumentalny z 2018 roku o wegetarianizmie, The Game Changers, mówi o problemach zdrowotnych mogących wyniknąć ze spożywania mięsa pochodzącego z masowej hodowli: m.in. stany zapalne, choroby serca i nowotwory. Dokument przedstawia badania mówiące o tym, że dieta wegetariańska nie tylko zmniejsza ryzyko zapadnięcia na choroby, ale też zwiększa siłę mózgu. Podając przykłady od czasów starożytnego Rzymu po współczesnych sportowców, film przedstawia liczne pożytki płynące z bycia wegetarianinem. Na przykład wielu rzymskich gladiatorów stosowało dietę roślinną i dzięki temu byli nie do pokonania. Inne przykłady to chociażby mistrz ultramaratonów Scott Jurek, który wiąże swoje osiągnięcia z dietą wegetariańską oraz dziewięciokrotny złoty medalista olimpijski Carl Lewis, który wygrywał konkurencje sprintu i skoku w dal w latach 1984-1996. Był on pierwszym człowiekiem, który przełamał dziesięciosekundową barierę w biegu na sto metrów. Jest wegetarianinem i w wieku trzydziestu lat znalazł się na liście najsilniejszych ludzi świata.
Jego Świątobliwość przytoczył powiedzenie „silny jak byk”. W ten sposób przypomniał, że takie zwierzęta jak byki czy goryle, znane ze swej ogromnej siły fizycznej, jedzą tylko rośliny i białko czerpią jedynie z nich.
Podkreślił też wagę prawidłowej diety. Ze względu na dużą liczbę mnichów i mniszek w klasztorach, ważne jest, aby pożywienie było dobrej jakości i było odżywcze. Dodał, że sam jest wegetarianinem od dziesięciu lat. Od tamtej pory zwraca o wiele większą uwagę na walory odżywcze swoich posiłków. Uczy się również gotowania. Zażartował, że kiedy wróci do Indii, będzie mógł stanąć w szranki z kucharzami i njerpami (dostawcami żywności).
Na zakończenie Jego Świątobliwość zaoferował pewną zachętę:
Kiedy mówimy o porzucaniu spożywania mięsa, nie trzeba się tym martwić. Kiedy mówię, że ważne jest, aby nie spożywać mięsa, wszyscy myślą, że niespożywanie mięsa jest ważne. Ale mnie chodzi o to, że jeśli całkowicie nie potrafimy wyrzec się mięsa, to też jest w porządku. Jeśli możemy zrobić cokolwiek w kierunku redukcji spożycia mięsa, to również jest bardzo dobrze. Róbmy po prostu to, co jesteśmy w stanie zrobić, aby ograniczyć ilość spożywanego mięsa.
Na zakończenie Karmapa stwierdził, że wegetarianizm nie powinien być ani kwestią debaty, ani czymś skomplikowanym. „Jeśli komplikujemy coś tak łatwego, nie ma to sensu”. Mówiąc krótko, porzucenie mięsa i zostanie wegetarianinem powinno odbyć się w sposób zrównoważony. Dokładnie przemyślmy co chcemy zrobić i stopniowo wprowadzajmy to w życie. I zamiast wciąż powoływać się na guru lub naukowców, sami eksperymentujmy, dobrze się zastanówmy i dajmy sobie czas na wprowadzenie zmian.