
Konferencja prasowa Jego Świątobliwości Karmapy
15 lutego 2016
Początek 33. Mynlamu Kagju w Bodhgai: Dla pokoju na świecie i ku szczęściu wszystkich istot
16 lutego 201616 lutego 2016 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja
Pierwszego dnia 33. Mynlamu Kagju długa procesja świeckich osób w białych strojach, prowadzonych przez lamów i Rinpoczów ruszyła w stronę tronu Karmapy z ofiarowaniem mandali – kopczyki czerwonego koralu niesiono w darze na wypolerowanym, złotym talerzu mandali. Zgromadzenie mnichów w żółto-czerwonych szatach w przednich rzędach oraz ubrani na biało świeccy uczestnicy z tyłu sprawili, że cały pawilon zamienił się w artystyczną mozaikę. W tym roku przywrócono zwyczaj noszenia białych strojów przez świecką Sanghę, symbolizujących czystość, tradycyjnie noszonych przez pielgrzymów w dawnych Indiach. Ta jednolitość przypomniała wszystkim, że zebraliśmy się tu w jednym celu: słuchania Dharmy.
Po przywitaniu Ich Eminencji, Goszira Gjaltsaba Rinpocze i Dziamgona Kongtrula Rinpocze, mistrzów kagju, sponsorów, wyświęconą i świecką Sanghę, Karmapa rozpoczął nauki na temat tekstu jednego z trzech wielkich ojców linii kadampa. Gesze Potoła uważany jest za inkarnację jednego z szesnastu Arhatów oraz poprzednią inkarnację Pierwszego Karmapy, Dusuma Khjenpy.
Jego Świątobliwość powtórzył, że podczas nauczania Dharmy, motywacja nauczyciela nie powinna być powiązana ze światowymi celami. Ale przede wszystkim zaznaczył, że słuchający nauk powinni być wolni od trzech wad ilustrowanych na przykładzie trzech naczyń. Pierwsze to naczynie odwrócone do góry dnem, a więc woda w ogóle w nim nie pozostanie.
Możemy siedzieć wśród słuchających, lecz jeśli nie zwrócimy naszej uwagi na naukę, nie otrzymamy Dharmy.
Drugie naczynie przecieka. Jest w nim dziura, przez którą wylewa się woda.
Jeśli będziemy słuchać, lecz nie będziemy skupiać się na wypowiadanych słowach, wszystko zapomnimy i nie będziemy wiedzieli jak praktykować. Musimy skoncentrować się na słowach, abyśmy nie zapomnieli ich znaczenia.
W trzecim z naczyń znajduje się trucizna, która może być dwóch rodzajów. Pierwszy rodzaj jest typowy dla wszystkich istot, to pożądanie, gniew i otępienie. Na przykład, jeśli mamy w sobie silne przywiązanie i słuchamy Dharmy, gdyż chcemy, by wiodło nam się w interesach, mamy do czynienia ze słuchaniem z trucizną pożądania. Jeżeli nasza motywacja wynika z gniewu, to jesteśmy jak naczynie przepełnione trucizną gniewu. Zaś trucizna otępienia sprawia, że nie rozumiemy, że Dharma uczy nas jak postępować i czego nie robić. Jeśli tego nie pojmujemy, wówczas Dharma miesza się z trucizną otępienia.
Celem słuchania, rozmyślania i medytacji jest wyeliminowanie trzech trucizn. Jeśli je rozpoznamy i usuniemy, wówczas nasza medytacja będzie uwieńczona sukcesem. Jeśli tego nie zrobimy, trudno będzie nam wyzwolić się z samsary.
Drugi rodzaj trucizny, to stronniczość, która może się pojawić jeśli zbyt silnie zaangażujemy się w filozofię. Wkraczamy na ścieżkę (jako mnisi i mniszki), ponieważ chcemy uchronić siebie przed trzema światowymi truciznami. Lecz jeśli udamy się do jakiegoś mistrza dakpo kagju i potem będziemy słuchać tylko nauczycieli kagju i nawet nie pokłonimy się przed mistrzami innych tradycji, to przyjmiemy postawę sekciarskiej stronniczości. To jak dolewanie oliwy do ognia. Zbytnio angażując się w filozofowanie umacniamy nasze stronnicze podejście.
Cokolwiek zrobimy, będzie to przypominało mieszanie pokarmu z silną trucizną i stanowi wielkie niebezpieczeństwo. Kiedy gotujemy posiłek, musimy się upewnić, że naczynia są czyste i nie ma na nich trucizny. Podobnie, gdy słuchamy Dharmy, powinniśmy upewnić się czy nasza motywacja nie wynika z pożądania, gniewu i otępienia.
Komentarz Jego Świątobliwości do wyrażenia „rozmowa z samym sobą” nadał kolorytu omawianemu tekstowi. Mówienie do samego siebie może oznaczać, że nikt nie będzie słuchał instrukcji; nie ma nikogo, do kogo moglibyśmy mówić, mówimy jedynie do siebie. To wywołuje pewien smutek i zniechęcenie. Ale drugie znaczenie określenia „rozmowa z samym sobą”, to przypominanie sobie, by postępować w lepszy sposób. Wówczas jest to inspirujące.
Rozmowa z samym sobą jest skierowana ku wnętrzu, bo nie mówimy do nikogo, tylko do nas samych. Czasem potrzeba nam tego. Czasami kierowanie słów na zewnątrz nie przynosi zbyt wielkiego pożytku. Lepiej jest udzielać instrukcji samemu sobie.
Kontynuując ten temat, Karmapa przypomniał, że w Stu krótkich instrukcjach Mikjo Dordże znajduje się dobre wyjaśnienie znaczenia tybetańskiego wyrazu ‘instrukcja’. Udzielanie instrukcji przypomina bycie przewodnikiem.
Niektórzy narzekali, że Ósmy Karmapa Mikjo Dordże nie potrafił nauczać. Sam przyznał, że rzeczywiście tak jest, skoro nikt nie idzie tam, gdzie On wskazuje. Ja im wskazuję drogę do czterech Kaj, ale oni nie idą. Jeśli się nie ruszą, to nie jest to żadne pokazywanie drogi. Bo jeśli pokazujesz ludziom ścieżkę, ale oni na nią wchodzą, to nie jest to wcale bycie przewodnikiem.
Instrukcje pokazują nam drogę, którą należy pójść. Jeśli nią nie pójdziemy, to nie ma mowy o byciu przewodnikiem.
Karmapa stwierdził, że główną praktyką mistrza Potoły była medytacja na nietrwałość.
Nie marnował swoich dni na martwieniu się czy ma czas na praktykę ponieważ rozumiał, że śmierć i nietrwałość są czymś pewnym.
Możemy spekulować czy wydarzy się to czy tamto, ale jedna tylko rzecz jest całkowicie pewna od dnia, w którym się narodziliśmy, a mianowicie to, że umrzemy. Nie wiemy jak ani kiedy, więc zaczynamy robić plany, ale nie możemy robić planów, bo nie wiemy kiedy umrzemy. Nic nie możemy zrobić, aby uodpornić się na śmierć. Jest tak wiele rzeczy, które mogą spowodować śmierć. Nie unikniemy jej. Nawet jedząc tsampę, możemy umrzeć. Możemy się nią zakrztusić.
„Rozmyślajcie o znaczeniu śmierci i nietrwałości i medytujcie nad tym przez pięć minut” – Jego Świątobliwość poinstruował zgromadzonych. Ogromna przestrzeń pawilonu w jednej chwili „zatrzymała się”, gdy oczy wszystkich przymknęły się, zamykając główną bramę na świat. Sesja zakończyła się ofiarowaniem dla zmarłych i żyjących.