Spotkanie z Tybetańczykami w Genewie
21 maja 2016Abhiszeka Buddhy Medycyny
22 maja 201621 maja 2016 – Genewa, Szwajcaria
Scena w Grand Théâtre de Genève została przekształcona w przepiękną światynię, mieniącą się wieloma kolorami, a jednocześnie dającą poczucie ciepła i intymności. W tle zawisła wielka tanka przedatwiająca Buddhę, a po obu stronach dwa malowidła z Czenrezikiem i Buddhą Medycyny oraz szesnastoma boginiami składającymi dary. Za rzędem dekoracji z kwiatów, na środku sceny, stanął wielki złoty tron dla Jego Świątobliwości Karmapy. Po lewej i prawej stronie w rzędach przygotowano dywaniki i poduszki dla wyświęconej i świeckiej Sanghi.
Na wstępie Gjalłang Karmapa przywitał obecnych, w tym przede wszystkim Tybetańczyków. Zauważył, że po opuszczeniu przez nich Tybetu Szwajcaria była jednym z pierwszych krajów, który ich przyjął, a więc istnieje długa historia związków między oboma narodami. Jego Świątobliwość podziękował także Namkhce Rinpocze za ciężką pracę, dzięki której można było zorganizować tę wizytę.
Tematem nauk tego dnia była praktyka medytacji oraz rozwijanie spokoju umysłu. Karmapa przypomniał, że jeśli wrzucimy w wyszukiwarkę Google słowa takie jak „buddyzm”, „uważność” czy „medytacja”, to znajdziemy o wiele więcej stron poświęconych tym dwóm ostatnim. A to oznacza, że ludzi bardziej niż religia interesuje właśnie medytacja i rozwijanie uważności.
Mówiąc o medytacji ogólnie, zwykle dzielimy praktykujących na trzy kategorie: zaawansowanych, średnio zaawansowanych i początkujących. Ci ostatni jeszcze dalej dzielą się na zasadniczych i zwykłych. Ci drudzy zainteresowani są jedynie swym obecnym życiem. Tym niemniej coraz więcej osób zwraca się ku medytacji.
Jego Świątobliwość przestrzegł jednak, że dziś wszystko się komercjalizuje i medytacja nie jest tu wcale wyjątkiem. Niesie to ze sobą ryzyko zatracenia jej głębszego znaczenia.
Istnieje wiele sposobów medytowania, a Jego Świątobliwość na wykład tego dnia wybrał podstawową medytację na oddech. Najpierw jednak opowiedział o swoim własnym doświadczeniu.
Pewnego razu wyszedłem, żeby zrobić korę wokół klasztoru. Dzień był bardzo piękny, przejrzysty, a powietrze bardzo świeże. W pewnym momencie zauważyłem własny oddech, a wówczas nieoczekiwanie pojawiło się uczucie naturalnego odprężenia umysłu. Obserwując wdechy i wydechy poczułem – by użyć określenia dharmicznego – że mam wielkie szczęście, ponieważ bez żadnego wysiłku pojawiło się poczucie spokoju i spełnienia.
W dzisiejszych czasach takie poczucie spokoju nie jest łatwo uzyskać, gdyż otaczają nas wszędobylskie reklamy – w telewizji, w internecie, na komórkach – a to wszystko wzmaga nasze pożądanie i niezmiennie nas rozprasza. Satysfakcja nie może być czymś wymuszonym, dlatego powinniśmy zwrócić umysł do wewnątrz i ćwiczyć się w niej.
Jeśli uda nam się to zrobić, nasze pragnienia nas nie pokonają. Co więcej, zaczną się zmniejszać, a to przyniesie poczucie zadowolenia i spokoju.
Istnieje wiele dokładnych wskazówek jak należy właściwie siedzieć w medytacji. Najważniejsze jest jednak to, by ciało było wyprostowane. „Jeżeli nasz umysł jest odprężony, wówczas nasze ciało również będzie zrelaksowane i skupione.” Wtedy możemy obserwować nasz oddech, jak przychodzi i odchodzi. Oddech jest takim obiektem medytacji, który zawsze jest nam dostępny, dlatego łatwo go obserwować i odprężyć umysł. Oddech nie jest niczym nowym ani niczym niezwykłym.
Następnie Jego Świątobliwość zaprosił publiczność do wspólnej medytacji. Żeby spróbowali rozpoznać napięcie w umyśle, porzucić wszelkie myśli o przeszłości i przyszłości, pozostając w chwili obecnej i w niej spoczywając. Na ogół oddech nie wydaje nam się niczym ważnym, więc nie zwracamy na niego uwagi. Jest on jednak czymś zasadniczym.
Gdy umysł jest już odprężony, podążamy pełni uważności za naszym oddechem. Wdech i wydech następują po sobie w nieprzerwanym kontinuum. Bez żadnego szczególnego wysiłku, po prostu zauważamy, że ten ruch się odbywa, na tym skupiamy umysł. Traci on wtedy swą ociężałość, staje się spokojny i lekki jak powietrze, którym oddychamy. Trwamy w tej medytacji bez rozproszenia. Niektóre osoby liczą cykle oddechu do dwudziestu jeden, po czym zaczynają od nowa. Należy sprawdzić czy ta metoda nam odpowiada czy nie.
Jego Świątobliwość zwrócił uwagę, że tę praktykę można wykonywać wszędzie, przez krótki czas w biurze, albo czekając na samolot, czy też po prostu, gdy czujemy, że umysł jest napięty.
Medytację na oddech możemy zastosować w dowolnym momencie naszego codziennego życia. Nie ogranicza się ona tylko do klasztornej świątyni.
Gjalłang Karmapa dodał, że możemy też kontemplować istnienie tlenu, jako czegoś, co jest zawsze obecne w naszym życiu i je podtrzymuje. Ten prosty fakt przyniesie nam radość i poczucie szczęścia, że możemy oddychać czystym powietrzem. Na ogół nie myślimy o oddechu jako o czymś niezwykłym, lecz patrząc z innego punktu widzenia, jest cudem.
Tym sposobem odkryjemy szczęście w prostych, zwykłych rzeczach. Skupienie się na oddechu naturalnie uczy nas spojrzenia w siebie i odwraca uwagę od zewnętrznego świata. Buddyzm ma wiele metod medytacji i wiele sposobów, by osiągnąć stan Buddhy. Natomiast praktyka z oddechem pozwala odnaleźć spokój, a to jest podstawą wszelkich innych praktyk, a także szczęścia. Powinniśmy zawsze trenować umysł w ten sposób.