JE Gjaltsab Rinpocze: Nie zabijajcie tylu zwierząt!
6 lutego 2020Jongje Mingjur Rinpocze: Cztery podstawy praktyki uważności – część piąta
8 lutego 202029 stycznia 2020 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja, Indie
Rinpocze poprosił o pytania od słuchaczy. Jeden z mnichów zapytał: „Dlaczego Rinpocze instruuje nas, żebyśmy zamykali oczy podczas medytacji, skoro w tekstach mówione jest, by mieć je otwarte i spoglądać w górę lub przed siebie?”
Są generalnie dwa rodzaje medytacji. Wykonując szine, szczególnie na początku, jeśli zamkniemy oczy, łatwiej będzie umysłowi się uspokoić, a świadomość wyostrzy się jeszcze bardziej. Jeśli mamy trochę więcej doświadczenia i staje się ono głębsze, jeśli łatwiej jest nam medytować z zamkniętymi oczami, to bardzo dobrze, a jeśli możemy z otwartymi, to jeszcze lepiej. Jeżeli oczy są otwarte, patrzymy nieco w dół. Powinniśmy móc zobaczyć czubek nosa i ust, ale nie patrzymy na nie bezpośrednio. Ale chodzi o kierunek spojrzenia (szczególnie jeśli mamy wielki nos). Jest też metoda, w której patrzymy w górę, ale tylko trochę, niezbyt wysoko. Oczy nie powinny być szeroko otwarte i nie powinniśmy ich mrużyć.
Czasami jest tak, że zamierzamy medytować. Mamy dobrą intencję i naprawdę czujemy, że chcemy to zrobić. Ale gdy siadamy, ciało nie chce być posłuszne i nic nie robimy. Co się dzieje?
Mamy dwa rodzaje doświadczeń, wzniosłe i przyziemne, albo inaczej trudne i przyjemne. Mamy przejrzyste doświadczenia, kiedy wszystko jest jasne i krystaliczne, jak na bezchmurnym niebie. Jest też uczucie bezpojęciowości: mamy wrażenie, że nie ma oddechu, albo czucia w ciele, a w umyśle nie ma żadnych myśli – wszystkie grube myśli zostały uspokojone. Kiedy mamy trudne doświadczenie, pojawia się rozdrażnienie: powstaje wiele myśli i robi się coraz gorzej. Ale kiedy tak się dzieje, kiedy mamy wrażenie, że myśli jest coraz więcej, jest to tak naprawdę dobry znak. Jest to bowiem jak woda spadająca ze skały. Na drugim etapie ta woda płynie spokojnie przez równinę, a na trzecim jest jak ocean.
Na pierwszym etapie mamy wrażenie, że myśli jest nawet więcej niż poprzednio, a z czasem robi się coraz gorzej. To dobry znak. Latem rzeka wygląda jak błoto, albo jak herbata. Nie da się zobaczyć kamieni na dnie ani ryb. Ale zimną robi się przejrzysta i widzimy wszystko. Podobnie, podczas medytacji stopniowo możemy zobaczyć negatywne stany umysłu. Na samym początku praktyki czterech podstaw uważności doświadczamy mieszaniny myśli i emocji. Ale spoglądając na umysł świadomie, ta świadomość zaczyna przerastać myśli i emocje.
Oglądając film, nie jesteśmy jego częścią. Przypomina to też oglądanie góry z punktu widokowego. Kiedy spoglądamy na odczucia świadomie, w naturalny sposób nie jesteśmy już z tymi odczuciami. Nie ograniczają nas one i możemy zyskać pewną kontrolę nad umysłem. Staje się on przejrzysty, mimo że na początku wydaje się jakby było coraz gorzej.
Może też pojawić się otępienie i senność. Wszystko jest coraz bardziej bez wyrazu, aż staje się puste. Jakbyśmy zapadali w sen. Tak jest na początku doświadczenia medytacji. Ja też jak zaczynam medytować, to czuję, że zasypiam. Więc tak po prostu się dzieje. Istnieje wiele różnych doświadczeń. Gdy się pojawiają, so pozytywne. Na przykład, gdy udajemy się z Khamu do Lhasy, musimy przekraczać przełęcze – wchodzimy pod górę, po czym schodzimy na dół. I tak ciągle: góra, dół, góra, dół. Ale wciąż zbliżamy się do Lhasy.
Gdy ruszamy w tę podróż, zaczynamy od niższej ścieżki nagromadzenia i takie właśnie jest nasze doświadczenie. Następnie wchodzimy na średnią ścieżkę i na najwyższą ścieżkę, aż docieramy do etapu nieuczenia się więcej, czyli stanu Buddhy. Czy idziemy w górę, czy w dół, zbliżamy się do Lhasy. Tak samo jest z medytacją”.
Jak możemy skoncentrować się na odczuciach, skoro pojawia się ich tak wiele?
To dobrze, że pojawia się tak wiele odczuć, bo to mówi nam, że są one nietrwałe. Ale gdy się zmieniają, nie powinniśmy próbować ich chwytać. Świadomość również powinna się zmienić. Jednak czasami odczucia są niezwykle silne, obezwładniające, na przykład mogą to być ataki paniki lub depresja i silne rozczarowanie. Niektóre osoby mają trudny charakter, duże pokłady złości, która wybucha, gdy tylko wyjdą z domu. Inni są niezwykle zazdrośni. Przy tych stanach umysłu odczucia mogą być bardzo silne i jeśli próbujemy skierować na nie uwagę, może to się nie udać. W takim wypadku należy przenieść uwagę na coś innego. W tym celu najpierw skupiamy się na oddechu i dopiero, gdy dane uczucie osłabnie, możemy ponownie na nie spojrzeć.
Kiedy medytujemy na oddech, wydaje się, że spoglądamy na umysł, jako coś odrębnego. Czy to jest właściwe?
Kiedy spoglądamy na jakikolwiek obiekt, nie jesteśmy w nim, jesteśmy na zewnątrz. Patrząc na rzekę, nie jesteśmy w wodzie. Nie musimy zatrzymywać biegu rzeki i nie możemy być porwani przez jej prąd, bo nie jesteśmy w rzece. Ale na ogół kiedy doświadczamy kleśi, jesteśmy przez nie porwani. Wpadamy do rzeki, która nas unosi. Podobnie, gdy mówimy o umyśle i o oddechu, które stają się nierozdzielne, obserwujemy je i poczucie bycia na zewnątrz jest naturalne.
Następnie Rinpocze podkreślił jak bardzo ważna jest praktyka podczas przerw. Medytować możemy zawsze i wszędzie, niekoniecznie musimy siedzieć w ciszy w pozycji Wajroczany. Możemy medytować jedząc i rozmawiając. Może to być bardzo krótka medytacja, nawet przez kilka sekund. Ale należy ją często wykonywać, przez miesiąc lub dwa. Duża, pusta misa, którą wystawiono na zewnątrz, by nałapała kropli wody, w końcu napełni się wodą. Podobnie jest z medytacją: krótka ale częsta praktyka sprawi, że pojawi się doświadczenie.
Wracając do uważności odczuć: jaka jest natura cierpienia i nieprzyjemnych odczuć? Zasadniczo odczucia możemy podzielić na trzy rodzaje: przyjemne, nieprzyjemne i neutralne. Uczucie pozytywne mamy, gdy widzimy momo. Nieprzyjemnie jest, gdy widzimy, że pies kradnie nam momo. Odczucia neutralne są subtelne i trudno jest je od razu rozpoznać.
Wszystkie te odczucia są cierpieniem: przyjemne – cierpieniem zmiany, nieprzyjemne – cierpieniem cierpienia, a neutralne – wszechogarniającym cierpieniem. Lecz wszystkie trzy są z natury cierpieniem.
Odczucia neutralne trudno jest rozpoznać. Ale przenikają one całe ciało i obecne są zawsze. To jest to poczucie, że coś nie do końca jest w porządku, brakuje jakiejś równowagi. Albo też mamy nadzieję na uzyskanie czegoś. Każdy coś takiego odczuwa.
Neutralne odczucia są podstawą cierpienia. Wydaje nam się, że czegoś potrzebujemy, albo musimy mieć coś lepszego. Innymi słowy jest to brak satysfakcji, rozczarowanie. Tak więc prawdziwym znaczeniem słowa „cierpienie” (dukngal) jest brak satysfakcji.
Mimo, że nie chcemy cierpieć, dążymy do cierpienia. Niszczymy szczęście, jakby było wrogiem. Przyczyną szczęścia są pozytywne działania. Pragniemy szczęścia, ale gonimy za przyczynami cierpienia. To trochę tak, jak byśmy sami uderzali się młotkiem, po czym rozglądali, pytając kto to zrobił. Prawdziwą tego przyczyną jest niewiedza. Nie znamy prawdziwej natury obiektu. Mamy w sobie trzy trucizny umysłu i przez to gromadzimy karmę i cierpienie. Należy przyjrzeć się prawdziwej naturze niewiedzy i to wyzwoli nas od cierpienia. Stopniowo wszystko stanie się coraz bardziej przejrzyste, aż zbliżymy się do medytacji wglądu.
Kiedy praktykujemy uważność umysłu, potrzebne są myśli. Jeśli żadne się nie pojawiają, należy je stworzyć i obserwować. Jeśli zapominamy, by spoglądać na myśl, przejmuje ona nad nami kontrolę. Lecz jeśli zachowamy świadomość, tak się nie stanie.
Rinpocze przeszedł następnie do medytacji wglądu (lhagthong) i zastosowania jej do praktyki czterech podstaw uważności.
Rinpocze przypomniał trzy aspekty umysłu: umysł, który wie i rozumie, umysł świadomy innych obiektów i umysł, który przejawia się samemu sobie. Ten ostatni aspekt jest bardzo trudny i dlatego korzystamy z obiektów do skupienia medytacyjnego, w tym wypadku myśli. Cokolwiek się pojawia, spoczywamy w tym.
Rinpocze zarządził ćwiczenie medytacji na myśli, najpierw w oczami zamkniętymi, potem z otwartymi, spoglądając w dół. Czy przypomina to film, czy może myśli znikają? Jeśli, po spojrzeniu na nią, myśl znika, oznacza to, że umysł kieruje się ku skupieniu bez obiektu. Wówczas należy spocząć w takim stanie. Nie potrwa on długo, gdyż pojawi się kolejna myśl. To jak czekanie na autobus. Przyjeżdża, myślimy, że uda nam się wsiąść, a on odjeżdża. Patrzymy na kolejną myśl, która też znika, więc przez krótką chwilę doświadczamy znowu szine bez obiektu. Jeśli potrafimy spoglądać na myśli, same one stają się podstawą dla nierozproszonego umysłu, a gdy myśli się zmieniają i to widzimy, są podstawą dla pradżni.
Cechami charakterystycznymi umysłu są świadomość i przejrzystość. Przy uważności ciała z łatwością rozumiemy nietrwałość, przy uważności odczuć rozumiemy cierpienie, przy uważności umysłu rozumiemy, że jest pusty.
Jeśli znamy umysł, przejawia się on jako niemający samoistnego bytu i pusty. Nie ma formy ani barwy i trudno jest znaleźć w nim myśli. A jeśli jakąś znajdziemy i ją przeanalizujemy, zobaczymy, że ma wiele części. Zobaczmy to w kolejnej medytacji.
Wyobraźmy sobie soczystą pomarańczę, którą trzymamy w dłoni. Wyobraźmy sobie, że ją obieramy i zjadamy. Ale sama pomarańcza nie istnieje. Jest to przykład tego jak myśli scalają słowa i obiekty. Mamy myśl, ogólnie znany obraz pomarańczy, jej kształt, jej nazwę, a jednocześnie pojawia się fizyczne doznanie w postaci ślinienia się, a także odczucie lgnięcia, jeśli lubimy pomarańcze lub odrzucenia, jeśli ich nie lubimy. Gdy więc prześledzimy tę jedną myśl o nazwie „pomarańcza”, odkryjemy, że ma wiele części. Podobnie ma się sprawa z innymi myślami, jak panika i złość. Uważamy, że są jednolitą myślą, gdyż pradżnia jest przysłonięta, ale jest to błędny pogląd. Wszystkie te myśli zmieniają się z chwili na chwilę. Wszystkie są nietrwałe, a ich naturą jest cierpienie. Nie ma czegoś takiego jak niezależna złość. Wszystkie kleśa są puste, nietrwałe, niejednolite i nie niezależne.
Kolejna medytacja ponownie dotyczyła natury myśli.
Zamknijcie oczy. Obserwujcie jak myśli i stany umysłu powstają, obserwujcie ich części, jak się zmieniają, jak nie mają jednolitej, trwałej, autonomicznej natury. Każda chwila bez myśli, to przebłysk pustości. Spocznijcie w tych chwilach. Otwórzcie oczy. Nie próbujcie zmieniać myśli, jedynie patrzcie na ich naturę. Nie twórzcie, nie blokujcie.
Rinpocze przeszedł do omówienia podstawy uważności zjawisk (dharm). Zjawiska jawią się jako obiekty – kolumna, waza, budynek, człowiek, krowa itd. Forma jest obiektem dla oka, dźwięk – obiektem dla ucha, zapach – dla nosa, smak – dla języka, a dotyk – dla ciała. Wszystkie zjawiska przejawiają się w umyśle, umysł powinien jedynie spocząć w nich, po prostu je znać.
Jeśli komuś jest niewygodnie siedzieć, jest to doskonała okazja, by praktykować uważność odczuć. Jeżeli doświadczamy bólu, na przykład zęba, umysł zawsze bezpośrednio zmierza ku temu odczuciu, nawet gdy próbujemy robić coś innego. Umiejętność skupienia umysłu na odczuciu bólu wyostrza naszą świadomość i jest bardzo pożyteczna dla praktyki. Dlatego doświadczenia cierpienia i trudności są tak naprawdę bardzo potrzebne.
Mingjur Rinpocze poprowadził następnie medytację szine, skupiającą się na dźwięku. Skupiamy się na odczuciach całego ciała, od stóp począwszy, obserwując każde doznanie. Nie koncentrujemy się zbyt długo na żadnym z nich. A teraz słuchamy dźwięków. Jedynie słuchamy. (Rinpocze uderzył w misę.) Jakiekolwiek słyszymy dźwięki – samochodów, rozmów, kaszlu – wszystkie dźwięki są dobre, nie ma potrzeby skupiać się tylko na jednym. Cokolwiek słyszymy, po prostu bądźmy tego świadomi.
W zależności od konstytucji ludzie mają większą łatwość skupiania się na pewnych doznaniach niż na innych. Jednym łatwiej skupić się na formie, innym na dźwięku. Rinpocze doradzał, aby rozpocząć od tego, co jest dla nas najłatwiejsze. W miarę zdobywania doświadczenia przechodzimy do kolejnych podstaw uważności. Wieczorny posiłek może być doskonałą okazją świadomego odbioru smaku i zapachu. Należy jeść powoli, przeżuwać, poczuć smak w ustach, a nie jak pies, który natychmiast połyka kawał mięsa.
Mówi się, że wszystkie pozostałe podstawy uważności są aspektem podstawy uważności dharm. Kiedy analizujemy wszystkie cztery cechy – nietrwałość, cierpienie, brak samoistnego bytu oraz pustość – najpierw praktykujemy pozostałe trzy podstawy. Wreszcie dochodzimy do uważności zjawisk (dharm), która uczy nas przede wszystkim zrozumienia braku samoistnego bytu.
Jeśli rozpatrzymy zjawiska w ramach pięciu skandh ciała i umysłu, nie znajdziemy samoistnego bytu. Analizując ciało, odczucia, formacje i świadomości, zobaczymy, że wszystko jest w ciągłym stanie przepływu. Nie ma „ja”. Jest to jedynie pewna koncepcja. Musimy jednak zrozumieć, że rozwijanie pradżni nie może być wymuszone i sztuczne. Rinpocze przytoczył anegdotę zasłyszaną od Tai Situ Rinpocze o tym, jak pewien człowiek z Zachodu tak pragnął pozbyć się „ja”, że przestał używać zaimków „ja, moje, mnie” itp. Na końcu oszalał.
Rinpocze stwierdzeniem, że praktykując cztery podstawy uważności stopniowo przejdziemy z niższej ścieżki nagromadzenia ku średniej i najwyższej oraz przez wszystkie 37 aspektów uważności. Będzie to efekt medytacji na cztery podstawy uważności.