
Jongje Mingjur Rinpocze: Cztery podstawy praktyki uważności – część pierwsza
4 lutego 2020
Jongje Mingjur Rinpocze: Cztery podstawy praktyki uważności – część trzecia
6 lutego 202028 stycznia 2020 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja, Indie
Po przerwie na herbatę i recytacji Pochwał składanych dwudziestu jeden Tarom Mingjur Rinpocze pół żartem, pół serio zapytał obecnych: „Ilu z was medytowało? Czy rozproszyliście się i zapomnieliście?” Rinpocze powtórzył jak ważne są formalne sesje praktyki w ciszy oraz praktyka nieformalna, będąca częścią codziennych działań, jak chodzenie, picie herbaty itd. Praktykowanie w sposób nieformalny pomaga w uśmierzaniu negatywnych stanów umysłu oraz cierpienia, ponieważ staje się podstawą treningu i rozwijania siły podczas formalnych sesji.
Rinpocze objaśnił szczególne cechy buddyjskiej praktyki szine, które odróżniają ją od innych tradycji pranajamy, skupiających się na zmienianiu oddechu. Kiedy praktykujemy szine (śamathę) na sposób buddyjski, „niezależnie od tego jaki jest oddech, pozostawiamy go takim, jakim jest”. Jeżeli jest długi, krótki, równy czy nierówny, nie należy niczego powstrzymywać ani przekształcać. Spoczywanie w naturze oddechu jako obiekcie jest tym, co rozwija pradżnię. Tak naprawdę pamiętanie o wdechu i wydechu samo w sobie staje się pradżnią. Ważnym aspektem szine jest to, że nie należy niczego blokować. „Myśli i negatywne stany umysłu nie powinny być blokowane, gdyż przekształcą się w niechęć”.
Aby podkreślić jeszcze raz swoje wcześniejsze stwierdzenia, że słuchanie i rozmyślanie musi być podparte medytacją, Rinpocze przeszedł do praktyki medytacji ze wskazówkami, koncentrując się na jednym rodzaju szine – podążaniu za oddechem. W tej praktyce umysł idzie za oddechem, który wpływa i wypływa z naszego ciała. „Myśli będą przychodzić, ale nie ma potrzeby ich blokowania. Rozproszeniem jest zapomnienie o oddechu. Po prostu pozwólmy, by oddech był, jaki jest”.
„Jak to się dzieje, że konkretne cechy szine uwalniają nas od trzech trucizn – zaślepienia, niechęci i przywiązania, i pchają nas ku wyzwoleniu? Rinpocze podkreślił, że zaślepienie jest podstawą dla przywiązania i niechęci. „Gdy skupiamy się na oddechu takim, jaki jest, jest to pradżnia, która stanowi antidotum na zaślepienie”. Jeżeli nie zapomnimy o oddechu i pozwolimy myślom przychodzić, nie próbując ich zatrzymać, wówczas umysł niechęci stopniowo się uspokoi. Również przywiązanie ustaje, gdy skupiamy się na oddechu. Dlaczego? Ponieważ, niezależnie od tego jaki jest oddech, gdy nie staramy się już go kontrolować ani chwytać, przywiązanie słabnie. Dlatego, aby osiągnąć wyzwolenie, należy najpierw okiełznać umysł. Do tego zaś potrzebna nam jest praktyka.
Fundamentem dla wszystkich tych praktyk są cztery podstawy uważności – ciała, odczuć, umysłu i dharm. Wszystkie one są ważne, ale najistotniejszą dla tradycji tybetańskiej, zwłaszcza dla linii kagju, jest uważność umysłu. Rozpoznanie świadomości stwarza bazę dla uważności. Rinpocze wymienił trzy rodzaje bycia świadomym: zwyczajne, samadhi i bez punktu odniesienia. W kontekście uważności umysłu, bycie świadomym oznacza wiedzę. Zaś wiedza odnosi się do przejrzystości i świetlistości samego obiektu. Rinpocze objaśnił znaczenie tych nauk za pomocą przykładu. Zapalił świecę, podniósł ją i stwierdził, że jest świetlista sama w sobie. Gdy patrzymy na płomień, nie potrzebna jest nam latarka, gdyż płomień sam w sobie jest świetlisty. Podobnie, powinniśmy postrzegać cechy umysłu jako czyste i świadome. Ale na skutek lgnięcia i dualistycznego postrzegania obiektu i podmiotu, pojawia się przywiązanie i błądzenie w samsarze w stanie zaślepienia, który uniemożliwia rozpoznanie naszego własnego postrzegania. Kiedy zaczniemy je rozpoznawać, to właśnie jest szine.
Na zakończenie Rinpocze odniósł się do uniwersalnych cech podstaw uważności: nietrwałości, cierpienia, pustości i braku samoistnego bytu. Kiedy praktykujemy, należy sprowadzić wszystko do jednego punktu, na przykład nietrwałości. Rinpocze poprowadził jeszcze jedną praktykę, podczas której zgromadzeni mieli skupiać się na zmiennej naturze oddechu, która świadczy o nietrwałości. Przypomniał nam, że możemy spoczywać w zmianach oddechu i to staje się podstawą dla wglądu.

Popołudniową sesję pierwszego dnia nauk Rinpocze rozpoczął od pytania czy w czasie przerwy na obiad uczestniczy ćwiczyli uważność umysłu. Przypomniał też o poglądzie, medytacji i postępowaniu: poglądem są instrukcje i zrozumienie, medytacją jest nasz wysiłek, by praktykować według wskazówek, natomiast postępowanie polega na uważnym wprowadzaniu praktyki w czynności każdego dnia – jedzenie, chodzenie itd. Następnie ponowił pytanie: Jeśli istotą umysłu jest bycie świadomym i jeśli ta świadomość towarzyszy nam cały czas, nawet gdy śpimy lub stracimy przytomność, czy w związku z tym zawsze medytujemy? Wszyscy szybko zgodzili się co do tego, że tak nie jest. Rinpocze skomentował, że gdyby tak było, to wówczas już teraz wszyscy bylibyśmy Buddhami i nie byłoby potrzeby uczestniczyć w naukach. Ale skoro mamy tę świadomość, to dlaczego nie medytujemy – skoro umysł jest czysty i przejrzysty? Po pięciu minutach dyskusji wśród uczestników padły rozmaite odpowiedzi: świadomość może być przysłonięta przez trucizny umysłu, nie rozpoznajemy natury umysłu, podobnie jak nie rozpoznajemy wrodzonej natury Buddhy, co chwilę jesteśmy rozproszeni i na długo nie pozostajemy świadomi, powinniśmy strzec naszej świadomości za pomocą lepszej uważności, jak pasterz opiekujący się owcami, a może mamy zbyt wiele wymyślonych koncepcji, które zaśmiecają umysł.
Rinpocze skomentował: „Wszyscy dobrze mówicie. Najważniejsze jest to, że nie zdajemy sobie sprawy, że umysł wie. Czysta świadomość jest, ale nie rozpoznajemy jej jako czystej świadomości i dlatego nie staje się ona podstawą uważności umysłu. Dlatego właśnie podczas medytacji rozpoznajemy ją – rozpoznajemy jej naturę. W trakcie medytacji należy utrzymać to rozpoznanie”. Podczas porannej sesji Rinpocze powiedział, że gdy podstawa uważności umysłu jest praktykowana we właściwy sposób, efektem jest pradżnia, czyli mądrość rozpraszająca niewiedzę. Teraz dodał, że ćwicząc się coraz bardziej w medytacji, prawdziwa natura obiektu (umysłu) staje się coraz bardziej przejrzysta, a umysł coraz bardziej elastyczny i urabialny.
Rinpocze podniósł zegarek: „Do czego on służy?” Wyjaśnił, że gdybyśmy nie wiedzieli, że zegarek służy do określania czasu, można by go wziąć za bransoletkę, a wówczas nawet najlepszy zegarek świata byłby bezużyteczny. Inny przykład dotyczył biednego małżeństwa mieszkającego w częściowo zniszczonej chatynce. Ostatecznie małżeństwo sprzedało ziemię, a gdy nowy właściciel odsłonił nieco gleby, aby pobudować fundamenty, odkrył wielki skarb. Poprzedni właściciele mogli zostać bogaczami, gdyby tylko wiedzieli, co kryje się pod ich starym domem. Ale nie wiedząc o tym, żyli w biedzie. „Podobnie i my mamy wrodzone właściwości, których nie rozpoznajemy. Gromadzimy karmę i kleśa, które przesłaniają naszą własną naturę. Dlatego medytacja jest ważna. Jeśli będziemy potrafili ją utrzymać, stanie się doskonałością podstawy uważności umysłu”.
Rinpocze dodał, że obiektem medytacji może być WSZYSTKO i dlatego nie ma potrzeby pozbywania się myśli itp. Należy jednak utrzymać rozpoznanie. Jeśli wiemy, że myśli pojawiające się w umyśle nie są niczym negatywnym, medytacja stanie się o wiele łatwiejsza. Jeśli zaś próbujemy myśli blokować, trudności się nawarstwiają.

„Jeśli rozpoznaliście fakt, że nie jesteście świadomi, to znaczy, że macie świadomość! Bycie świadomym to inaczej umysł, są tym samym. To po prostu wiedza. Doświadczamy czegoś i nie ma potrzeby wychodzenia poza to”.
Powstały – to umysł; zatrzymany – to też umysł. Obyśmy przecięli wszystkie błędne koncepcje w umyśle.
„Cokolwiek jest w samsarze i nirwanie, umysł to zna. Jeśli umysł potrafi coś pojąć, jest to obiektem umysłu”.
Rinpocze przytoczył dwie tradycyjne, piękne porównania umysłu. Najpierw przyrównał go do oceanu, pełnego fal myśli i emocji. Następnie wyjaśnił, że umysł jest jak przestrzeń, a dualistyczne koncepcje, uczucia i inne wydarzenia w umyśle są jak chmury, tęcze, burze piaskowe, pioruny, grzmoty i ulewne deszcze, które mogą w owej przestrzeni zaistnieć, ale które jednak nie niszczą, ani nie zmieniają natury samej przestrzeni. Wszystkie te zjawiska powstają w przestrzeni i w niej się rozpuszczają, jak powiedział Milarepa. „Podobnie umysł wie i jest świadomy. Wszystkie zjawiska umysłu powstają w nas, są w nas, a następnie w nas się rozpuszczają. Należy to rozpoznać. Medytacja to tworzenie nawyku. To rozpoznawanie i przyzwyczajanie się do właściwości i natury umysłu”. Spoczywanie w tej świadomości bez rozproszenia jest uważnością umysłu.
Rinpocze zauważył, że w innych buddyjskich tradycjach, szczególnie w szkole therawady, o wiele większy nacisk kładzie się na pozostałe podstawy uważności, szczególnie na uważność ciała i odczuć. Jednak Tybetańczycy przede wszystkim patrzą na właściwości umysłu, gdyż to prowadzi bezpośrednio do wglądu. Na przykład, jedną z właściwości umysłu jest ciągła zmiana. Przypomnijmy sobie praktykę obserwowania oddechu. Jego cechy zmieniają się z chwili na chwilę. Jeśli o tym wiemy, po prostu tę zmianę obserwujemy. Jest to medytacja na nietrwałość. Rinpocze przypomniał również, że ciągle się starzejemy, z chwili na chwilę, podobnie jak wszystko we wszechświecie: nie tylko z roku na rok, ale z dnia na dzień. Od dzisiejszego poranka do tej chwili jesteśmy starsi. W ten sposób zbliżamy się do śmierci. Eony zmieniają się z chwili na chwilę, czas nie zatrzymuje się nawet na moment.
Rinpocze postanowił rozłożyć na czynniki mniejsze naszą koncepcję czasu, aby zdemaskować błędy w postrzeganiu. Najpierw wziął w rękę kwiat, stwierdzając, że oto jest tegoroczny kwiat. Zeszłorocznego dawno już nie ma, a przyszłoroczny jeszcze nie wyrósł. Następnie zadał pytanie: „Spośród tych trzech kwiatów, który mamy teraz? Tegoroczny, prawda? Ręka w górę kto uważa, że jesteśmy w tym roku. Tak naprawdę określenie „ten rok” jest dość problematyczne, jeśli chcemy opisać chwilę obecną, ponieważ rok ma dwanaście miesięcy, teraz mamy styczeń, więc wciąż jedenaście miesięcy ma nastąpić. Jednak w myślach, jeśli się dobrze temu nie przyjrzymy, pojawia się „ten rok”. Chociaż kolejnych jedenastu miesięcy jeszcze nie ma, chwytamy się ich i uważamy, że „ten rok” jest czymś realnym. Rinpocze podał również przykład stada ptaków lecących pod niebem – wyglądają jak jedna linia, dopóki nie przyjrzymy się bliżej naszemu założeniu. Podobną logikę możemy zastosować odnośnie do „tego miesiąca”. Styczeń ma 31 dni, z których 27 już minęło, a dziś mamy dzień 28. Kolejnych kilka dni jeszcze nie nastąpiło, a więc nie istnieją. Więc co mamy dzisiaj? 28., tak? Ręka w górę, kto uważa, że dziś jest 28. Tylko dwie osoby podniosły ręce, pewnie myślą, że to żart. Na jedną dobę składają się 24 godziny. A teraz mamy godzinę 14., prawda? Ręka w górę kto tak uważa. Nikt się nie odważył! W jednej godzinie mamy 60 minut, a jeśli teraz jest 14:48, to 47 minut już upłynęło, a 12 jeszcze nie nastąpiło. Na każdą minutę przypada 60 sekund, ale one mijają w każdym momencie. Nie możemy schwycić tych sekund. A ile części ma jedna sekunda?”Następnie Rinpocze mówił o paznokciu, który przebija się przez 64 kartki papieru – ile czasu potrzeba, by przedziurawił każdą z kartek po kolei? Ta seria pytań i przykładów przypomniała wszystkim o nietrwałości i naturze czasu oraz o tym, jak umysł stwarza sobie niewłaściwe opisy rzeczywistości oraz jak ważne jest rozpoznanie świadomości.
Na zakończenie Rinpocze stwierdził: „Mamy prawdę ostateczną i prawdę względną. Oddech zmienia się z chwili na chwilę”. Jeszcze raz zalecił medytowanie nad oddechem i zwracanie uwagi jak wpływa i wypływa z ciała i zmienia się z chwili na chwilę. Na koniec poprosił o dedykowanie zasługi ze słuchania nauk wszystkim istotom.
