Przesłanie na zakończenie 22. Kagju Guncie
2 lutego 2020Jongje Mingjur Rinpocze: Cztery podstawy praktyki uważności – część druga
5 lutego 202028 stycznia 2020 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja, Indie
Jest już tradycją, że zanim rozpocznie się właściwy Kagju Mynlam, przez kilka dni udziela się nauk wstępnych. W tym roku Jego Eminencja Mingjur Rinpocze nauczał o praktykowaniu czterech podstaw uważności (ciała, odczuć, umysłu i zjawisk zewnętrznych).
Dlaczego praktykujemy cztery podstawy
Buddha przekazał 84 tysiące nauk, byśmy mogli ujarzmić umysł. To umożliwia nam znalezienie wyzwolenia w nas samych. Podobne przesłanie znajdujemy w słynnej strofie:
Nie rób niczego, co negatywne,
Praktykuj prawdziwe dobro
I całkowicie ujarzmij umysł –
To są nauki Buddhy.
Aby dobrze przeszkolić umysł, należy praktykować spoczywanie w wyciszeniu (śamatha, szine), medytację wglądu (wipaśjana, lhagthong) oraz pięć ścieżek – nagromadzenia, łączenia, widzenia, uczenia się i nie uczenia się więcej. Dla wszystkich tych praktyk cztery podstawy są kluczowe, gdyż pozwalają okiełznać umysł i osiągnąć wyzwolenie. „Odkrywamy, że wyzwolenie jest w naszym umyśle, nie gdzie indziej”.
Gdy to się dzieje, jesteśmy szczęśliwi i spokojni. W przeciwnym razie jesteśmy rozdrażnieni i nie znajdujemy spokoju. Moglibyśmy praktykować, gdy umysł krąży po całym świecie. Myślimy sobie: kiedy ta sesja się skończy? A gdy to wreszcie następuje, uciekamy jak mysz z pułapki. A gdy znowu trzeba zacząć, wzdychamy: ech, znowu trzeba praktykować.
Jest więc ciężko, gdyż cierpimy, doświadczając złości, zazdrości, dumy, lgnięcia i rozczarowania. Życie jest pełne bólu, lęku i niepowodzeń. Dobijamy się myśląc „nie dam rady” albo „ludzie mnie nie lubią”. „Wiem coś o tym, ponieważ od wczesnego dzieciństwa cierpiałem z powodu ataków paniki, które wysysały ze mnie energię” – stwierdził Rinpocze.
Aby usunąć te wszystkie rodzaje cierpienia, praktykujemy słuchanie, rozmyślanie i medytację. Jeśli przeskoczymy od razu do medytacji, to będzie to przypominało kogoś, kto wspina się na skałę bez rąk.
Mówiąc krótko, to właśnie są powody, by podjąć praktykę czterech podstaw uważności. Jeśli będziemy w nich wytrwali, poprowadzą nas przez pięć ścieżek do pełnego urzeczywistnienia. Czterech podstaw Buddha nauczał w sutrach i zawierają w sobie całą Dharmę. Nie ma takich nauk, które nie byłyby ich częścią.
Przygotowanie: Schronienie
W Buddzie, w Dharmie i w Najwyższym Zgromadzeniu
Przyjmuję Schronienie, póki nie będę przebudzony.
Obym, dzięki zasłudze szczodrości i pozostałych paramit,
Osiągnął Stan Buddhy dla dobra wszystkich istot.
Przygotowaniem do praktyki jest udanie się po Schronienie i wzbudzenie bodhiczitty. Natomiast główną praktyką jest spoczywanie w wyciszeniu. Na zakończenie dedykujemy zasługę. Te trzy części – przygotowanie, właściwą praktykę i zakończenie – znajdziemy we wszystkich praktykach Dharmy. Jeśli zaś chodzi o medytację wglądu, główna praktyka dotyczy pustości lub bycia bez punktu odniesienia, wolnym od trzech kręgów: podmiotu, obiektu i działania.
Rinpocze przeszedł do omówienia praktyki:
Na etapie przygotowania wyobrażamy sobie przed nami Wadżradharę, który jest esencją wszystkich guru. Wszystkie Jidamy, np. Czakrasamwara czy Wadżrajogini, oraz wszyscy opiekunowie Dharmy, jak choćby Mahakala, również w swej istocie są tym samym. W związku z tym wszyscy nauczyciele, bóstwa i opiekunowie są włączeni do naszej medytacji.
Siadamy z wyprostowanymi plecami i wyobrażamy sobie Wadżradharę. Jeśli myśl, że Buddha znajduje się przed nami, będzie wyraźna, wówczas on naprawdę tam będzie, patrząc na nas oczami pełnymi miłości i współczucia, otaczając nas opieką na każdym kroku.
Jeśli trudno jest nam wyobrazić sobie Wadżradharę, po prostu myślmy, że znajduje się przed nami. On z pewnością o nas pomyśli i będzie o nas wiedział, bo nie ma czegoś takiego, jak blisko i daleko. Udajemy się do niego po Schronienie i prosimy, by nasz strumień umysłu uspokoił się. Módlmy się, by podczas praktyki pięciu ścieżek otrzymać wszystkie dobre właściwości porzucenia (tego, co należy porzucić) i urzeczywistnienia (prawdziwej natury umysłu).
Bodhiczitta
Po krótkiej przerwie na medytację, Mingjur Rinpocze mówił o bodhiczitcie, czyli umyśle zwróconym ku przebudzeniu. Istotą bodhiczitty jest aspiracja: „Jakiekolwiek praktyki wykonuję, jest to po to, by doprowadzić wszystkie istoty do przebudzenia. Wszelką zasługę, jaką zebrałem, dedykuję, by pomóc wszystkim istotom na pięciu ścieżkach prowadzących do pełnego przebudzenia”.
Po udaniu się po Schronienie zebrani recytowali Cztery Niezmierzoności, które są istotą bodhiczitty.
Oby wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczyny szczęścia.
Oby były wolne od cierpienia i przyczyn cierpienia.
Oby nie były oddzielone od prawdziwego szczęścia, w którym nie ma cierpienia.
Oby spoczęły w wielkiej bezstronności, bez przywiązania i awersji, bez dzielenia istot na dalekie i bliskie.
Po kolejnej krótkiej medytacji Rinpocze postanowił sprawdzić jak poszło zebranym. „Czy pojawiła się myśl lub uczucie bodhiczitty? Dobrze wyszło, czy może średnio? Czy powiedzieliście sobie “teraz będę medytować na bodhiczittę” po czym umysł się wyłączył? A może pojawiła się gonitwa myśli?”
Rinpocze wyjaśnił, że bodhiczitta odnosi się do motywacji. Na przykład, przed przyjazdem do Bodhgai najpierw pojawia się myśl: „Jadę do Bodhgai, by wziąć udział w Mynlamie”. To jest motywacja, plan: w przyszłości zrobię to i to, zamierzam osiągnąć to i to. Wszyscy mamy plany na przyszłość. Na przykład: „Dzisiaj pojadę do centrum handlowego, bo zamierzam kupić fajny telefon, najlepszy i po najniższej cenie”. Jeśli mamy taką motywację, to będziemy szukać najlepszego telefonu.
Motywacja przypomina plan: pragniemy rozwinąć bodhiczittę, więc słuchamy, rozmyślamy i medytujemy. Właśnie teraz w Bodhgai wykonujemy praktyki i pudże Mynlamu Kagju, a do przybycia tu może prowadzić wiele różnych rodzajów motywacji. Niektórzy z nas, szczerze i pełni wiary, mają dobrą motywację bodhiczitty i traktują to jako dobrą okazję do jej rozwijania. Inni zapewne uważają, że nie mają wyboru, bo inaczej podpadną mistrzowi dyscypliny!
Na początku należy więc przyjrzeć się własnej motywacji. Poświęćmy na to minutę lub dwie. Z jakiego powodu medytujemy i przyjmujemy nauki?
Po krótkiej sesji medytacji Rinpocze zapytał: „No więc jaka była wasza motywacja? Bodhiczitta? Coś pośrodku, coś neutralnego? A może coś negatywnego – złość lub duma? A może ciekawość? Czy myśleliście: przyjmę instrukcje do medytacji i osiągnę spokój i szczęście, dzięki czemu przyniosę pożytek wszystkim istotom i doprowadzę je do urzeczywistnienia i szczęścia? Należy wiedzieć jaką kierujemy się motywacją”.
Następnie Rinpocze przywołał własne doświadczenie:
Gdy miałem siedem lat, miewałem ataki paniki. Serce waliło mi w piersi i nawiedzały mnie okropne koszmary. Mając dziewięć lat, otrzymałem instrukcje do medytacji od ojca, Tulku Ugjena Rinpocze. Oczywiście, uważamy, że medytacja jest czymś dobrym, ale gdy się za nią zabieramy, robimy się leniwi, a przez głowę przelatują setki myśli. Należy przebić się przez te sytuacje, aby zwrócić umysł.
Tak więc, gdy miałem trzynaście lat, udałem się na trzyletnie odosobnienie. Mistrz odosobnienia, Saldżie Rinpocze powiedział: „Musisz dokładnie przyglądać się swej motywacji do praktyki”. Moją motywacją było przezwyciężenie ataków paniki. Wystarczyło mi pozbycie się ich.
Pierwszym krokiem jest rozpoznanie własnej motywacji, po czym możemy przekształcić ją w bodhiczittę, czyli pragnienie osiągnięcia pełnego i doskonałego urzeczywistnienia dla dobra wszystkich istot”. Wzbudzanie bodhiczitty ma dwa aspekty: po pierwsze skupianie się na wszystkich żyjących istotach, po drugie koncentrowanie się na całkowitym i doskonałym Stanie Buddhy. Potrzebne nam są obydwa.
Rinpocze zapytał:
Gdybyśmy mieli mądrość, miłość i szczególną moc, by doprowadzić wszystkie istoty do pełnego przebudzenia już teraz, zrobiliśmy to czy nie? Wszyscy posiadamy tę podstawową motywację bodhiczitty, nawet naszych wrogów doprowadzilibyśmy do Stanu Buddhy. Ponieważ nic w umyśle się przed nami nie ukryje, możemy sprawdzać czy posiadamy właściwą motywację.
Moc prowadzenia wszystkich istot do pełnego przebudzenia jest wynikiem praktyki. Obecnie nie posiadamy umiejętności pomagania wszystkim: uwięzieni w cierpieniu i natłoku myśli, nie możemy nawet pomóc sami sobie. Rozumiejąc to, podejmujemy decyzję, by słuchać, rozmyślać i medytować, dzięki czemu uzyskamy możliwość pomagania.
Ta motywacja dotyczy bodhiczitty jako aspiracji i bodhiczitty jako praktyki. Oznacza to złożenie obietnicy osiągnięcia ostatecznego celu, gdyż obietnica zaangażowania się w przyczyny jest jednocześnie obietnicą osiągnięcia rezultatu. Jeśli choć przez minutę będziemy mogli praktykować bodhiczittę, nasze życie nabierze znaczenia. W momencie jej osiągnięcia stajemy się godni szacunku całego świata. Podsumowując: aby oczyścić negatywne uczynki i zgromadzić zasługę, należy medytować nad bodhiczittą.
Tak JE Mingjur Rinpocze zakończył wyjaśnienia do przygotowania do praktyki spoczywania w wyciszeniu, po czym przeszedł do części drugiej, czyli omówienia samej praktyki wyciszonego spoczywania czyli szine.
Praktyka szine
Rinpocze rozpoczął od stwierdzenia, że istnieje kilka sposobów podejścia do praktyki wyciszonego spoczywania, z których najlepiej znane jest koncentrowanie się na oddechu. Skarbnica Abhidharmy Wasubhandu mówi o sześciu sposobach użycia oddechu, np. licząc wdechy i wydechy (jako jeden), podążając za oddechem itp. „Kiedy koncentrujemy się na oddechu, wzrasta prażnia czyli mądrość, a istotą samadhi (medytacyjnego skupienia) jest właśnie prażnia”.
Rinpocze wyjaśnił, że cykl wdech-wydech liczy się jako jeden oddech. Tak więc liczymy owe cykle do dziesięciu, gdyż większa liczba można spowodować rozproszenie. Gdy dobrniemy do dziesięciu, robimy krótką przerwę i zaczynamy od nowa, podążając za oddechem na odległość jednego łokcia.
Po kolejnej przerwie na praktykę Mingjur Rinpocze zapytał: „Ile było wdechów i wydechów? Więcej niż pięć? Ręka w górę. Więcej niż dziesięć? Albo piętnaście? Dwadzieścia?” Długość oddechu u różnych ludzi jest różna, lecz najważniejsze jest utrzymanie koncentracji. Rinpocze dodał:
Jeśli możemy zliczyć do dziesięciu, osiągnęliśmy jeden poziom. Jeśli możemy liczyć oddechy, jesteśmy w samadhi spoczywania umysłu na oddechu. Ale nie ma potrzeby, by martwić się czy jesteśmy w samadhi czy nie. Może czasem pomyślimy o mamie, albo o komórce. Niech każda myśl przyjdzie, nie blokujmy jej. Najważniejsze jest, by nie przerywać liczenia oddechów, nieważne czy dziesięciu, piętnastu, czy dwudziestu. Gdy spróbujemy zatrzymać myśli, one tylko staną się jeszcze bardziej natarczywe.
Następnie Rinpocze zarządził bardzo szczególną medytację: przez jedną minutę nie wolno było myśleć o komórkach, iPhone’ach, Samsungach ani żadnej innej firmie. Jeśli choć jedna myśl o nich się pojawi, będzie to koniec medytacji. Możemy natomiast myśleć o herbacie, albo ostrym makaronie sprzedawanych przed pawilonem. Warunkiem jest, by nie dopuścić do powstania choćby jednej myśli o telefonie.
Następnie Rinpocze sprawdzał: „No więc, jak poszło? Ręka w górę, kto pomyślał o telefonie”. Wiele osób podniosło ręce. „Oczywiście, jeśli ktoś wam nie pozwala, to będziecie myśleć o telefonie. Umysł nie daje się urobić, gdyż nie mamy nad nim kontroli. Pożytkiem płynącym z praktykowania samadhi jest możliwość urabiania umysłu. Reakcja, której doświadczyliście, nie dotyczy tylko telefonów, ale też na przykład lęków. Kiedy byłem mały i doświadczałem paniki, myślałem „Nie mogę się bać, nie mogę panikować” i ataki robiły się jeszcze gorsze”.
Podobnie ma się sprawa z przeróżnymi egzaminami. Przed przystąpieniem do testu myślimy sobie, że w trakcie będziemy zrelaksowani, ale gdy już nadchodzi ten czas, jesteśmy spięci jeszcze bardziej. Podobnie, jeśli próbujemy zablokować trzy trucizny umysłu (zaślepienie, nadmierne przywiązanie i niechęć), tłamszenie ich również nie pomoże. „Należy być świadomym. Wówczas w naturalny sposób umysł stanie się oswajalny. Jeśli umysł nie jest stabilny, należy z nim pracować”.
Wracając do przykładu egzaminu, Rinpocze zauważył, że gdy mamy podejść do jakiegoś testu, przez dziesięć czy piętnaście dni intensywnie się przygotowujemy i znamy wszystkie odpowiedzi. Ale gdy znajdziemy się już w sali egzaminacyjnej, umysł jest w połowie pusty i nie pamiętamy nic z tego, co sobie zaplanowaliśmy. Próbujemy wszystkiego, nawet modlimy się do Trzech Klejnotów, ale odpowiedzi się nie pojawiają, za to przez trzy godziny oblewamy się potem. Gdy już po wszystkim opuszczamy salę, odpowiedzi znów wracają. Dzieje się tak, ponieważ nasz umysł nie jest urabialny. Gdy już taki się stanie, wówczas cokolwiek robimy, możemy myśleć o tym, o czym powinniśmy. Jeśli chodzi o praktykę, kiedy medytujemy nad miłością lub bodhiczittą, koncentracja będzie właściwa i dobrze wykonamy praktykę. „Bycie świadomym, aby zrozumieć własny umysł, jest tutaj podstawą”.
Tym sposobem zakończyła się pierwsza część nauk o medytacji opartej na oddechu. Na czas przerwy Rinpocze zadał zadanie: „Gdy w ciągu tej pół godziny, będziecie spacerować, pić herbatę, szli do toalety, skupcie się na oddechu. Nie trzeba liczyć oddechów, wystarczy być świadomym pełnego cyklu. Zróbcie to wielokrotnie”.