Spotkanie Gjalłanga Karmapy z młodymi Tybetańczykami w Szwajcarii
27 maja 2016Cztery rozmyślania, które odciągają umysł od samsary
28 maja 2016Bulach, Szwajcaria – 28 maja 2016 r.
Podczas sesji popołudniowej Jego Świątobliwość omówił dwa pozostałe odwracające umysł od samsary rozmyślania: karmę czyli prawo przyczyny i skutku oraz ułomności samsary.
Rozpoczął od wyjaśnienia pewnych powszechnych nieporozumień związanych z pojęciem karmy. Podkreślił, że ten buddyjski termin jest nieodłącznie związany z rozmyślaniami omawianymi podczas porannej sesji: cennością ludzkiego życia i współzależnością. Karma to bardzo szerokie pojęcie.
Ponieważ wszyscy zależymy od siebie wzajemnie, wszystko co robię wpływa nie tylko na mnie samego, ale także na moją rodzinę, bliskie mi osoby, a nawet całą resztę świata. Dlatego tak ważny jest odpowiedzialny sposób działania.
Wielu ludzi patrzy na prawo karmy w bardzo uproszczony sposób, myśląc na przykład, że jestem krytykowany w tym życiu, ponieważ krytykowałem innych w poprzednim życiu. Takie powierzchowne podejście do karmy rodzi wiele pomieszania, szczególnie wtedy, gdy staramy się zrozumieć, dlaczego złym ludziom się powodzi a dobrzy ludzie muszą cierpieć. Karma w rzeczywistości jest bardzo głębokim i złożonym procesem, wyjaśniał Karmapa, a sposób w jaki ją gromadzimy i doświadczamy jej skutków w dużej mierze zależy od otoczenia i czasów, w jakich żyjemy. Ma ona także niezwykle szeroki zakres – obejmuje cały wszechświat i wszystkie nasze niezliczone wcielenia. Co więcej, motywacja, z jaką podejmujemy określone działania, również wpływa na naszą karmę.
Wszyscy powinniśmy działać w sposób odpowiedzialny, ale ci z nas, którzy praktykują mahajanę przyjmują na siebie dodatkową odpowiedzialność za szczęście wszystkich istot i podejmują się pracy dla dobra innych. Jeśli uważamy siebie za praktykujących mahajanę, powinniśmy dokonywać szczerej samooceny, czy nasze ideały faktycznie mają odbicie w tym, co robimy. Czy naprawdę jesteśmy dobrymi ludźmi? Bo to niezbędna podstawa tego, by być dobrymi praktykującymi.
Oczywiście, wkroczenie na ścieżkę Dharmy, nie czyni nas automatycznie dobrymi ludźmi. Głęboka praktyka Dharmy jest transformującym procesem, podkreślił Jego Świątobliwość, który krok po kroku rozwija w nas najlepsze cechy. Gdy popsuje się nasz samochód, możemy go wyrzucić na złom, ale nie należy tak podchodzić do ludzi – musimy z nimi pracować. Przyjmując na siebie odpowiedzialność za innych, potrzebujemy silnej podstawy w postaci głębokiej miłości i współczucia. W przeciwnym razie stanie się ona dla nas wielkim ciężarem.
Po tym pouczeniu Karmapa przeszedł do omówienia ułomności samsary, czwartego rozmyślania, które odwraca umysł ku Dharmie, zauważając, że każde kolejne robi się coraz bardziej złożone.
Generalnie wszystkie istoty chcą być szczęśliwe, żadna z nich nie chce cierpieć. Kiedy jednak spytamy siebie, czym jest prawdziwe szczęście, zauważymy, że pewne nasze marzenia się wzajemnie wykluczają. W rezultacie, choć pragniemy szczęścia, ściągamy na siebie nieszczęście. To co zdaje się prowadzić do szczęścia prowadzi do cierpienia, zaś to co sprawia wrażenie cierpienia, przynosi prawdziwe szczęście. Ta prawda jest szczególnie aktualna w XXI wieku, który odznacza się wielkim rozwojem materialnym. Ludzie rozwijają mylne przekonanie, że posiadanie wszystkich rzeczy, o jakich marzą, uczyni ich szczęśliwymi. Ale ich pragnienia się nigdy nie kończą. Im więcej mają, tym więcej chcą mieć – i ten nieustanny głód przeszkadza im w odczuwaniu prawdziwego zadowolenia. Co więcej, zagraża środowisku, gdyż większość tych upragnionych przedmiotów wytwarzana jest z surowców naturalnych, których zasoby są bardzo ograniczone.
Ograniczone zasoby nigdy nie ugaszą nieograniczonego pragnienia. Wielu naukowców dowodzi, że konsumując w takim tempie jak do tej pory, możemy doprowadzić do prawdziwego końca świata. Dlatego uważam, że szukanie szczęścia w luksusie materialnym jest nie tylko błędem – jest katastrofą. Taka postawa zubaża naturalne zasoby Ziemi i niszczy ekosystemy zamieszkiwane przez wiele istot. Dla dobra przyszłych pokoleń, musimy zrobić krok w tył i zapytać siebie, czy aby na pewno zdążamy w dobrym kierunku.
Jego Świątobliwość przeszedł teraz do omówienia buddyjskiego podziału na trzy rodzaje cierpienia: cierpienie cierpienia, cierpienie zmiany oraz wszechogarniające cierpienie. Cierpienie to coś więcej niż fizyczny dyskomfort. To owoc szkodliwych działań. Cierpienie cierpienia jest wyraźnie odczuwanym cierpieniem, takim jak fizyczny ból. Cierpienie zmiany wynika z nietrwałości. Często doświadczamy jej jako szczęścia, które w końcu i tak zmieni się w cierpienie, gdyż taka jest jej natura. Wszechogarniające cierpienie jest zaś obecne w całej samsarze.
Prawdziwe szczęście oznacza wolność od splamień. Gdy ulegamy wpływowi szkodliwych działań lub trzech trucizn [zaślepienia, przywiązania i złości], pozbawiamy siebie wolności i niezależności. Poddawanie się obezwładniającej władzy szkodliwych emocji jest wszechogarniającym cierpieniem.
W buddyzmie prawdziwe szczęście określane jest jako wolność od wszelkich złych działań i splamień, mówił dalej Karmapa. Musimy się wyzbyć ignorancji i psychicznego zaślepienia. Siła reklam i współczesna kultura nieograniczonej konsumpcji sprawiają, że tracimy swą niezależność i zaczynamy wierzyć, że potrzebujemy czegoś, bez czego moglibyśmy się obyć.
By przejść na lżejszy ton Jego Świątobliwość zakończył wykład dowcipem, choć zaznaczył, że wątpi, by pochodził on od samego Buddhy. Otóż, kiedyś ktoś przyszedł do Buddhy i powiedział: Ja chcę szczęścia. Buddha odpowiedział mu, że najpierw musi usunąć ‘ja’, czyli przywiązanie do siebie, potem musi usunąć ‘chcę’ – i wtedy zostanie mu już samo ‘szczęście’.
Istotą nauk buddyjskich jest odnajdywanie szczęścia w sobie, szukanie wewnętrznego spokoju i zadowolenia, niezależnego od zjawisk zewnętrznych. Nawet oddech, przypomniał jeszcze raz Karmapa, może być źródłem wielkiego zachwytu i szczęścia.
Pozostałą część sesji przeznaczono na odpowiedzi na pytania.
Najpierw pojawiła się prośba o mantrę lub modlitwę, którą można recytować asystując przy czyjejś śmierci. Jego Świątobliwość odpowiedział, że mantry wielu Jidamów mogą być w tym momencie użyteczne, między innymi mantra Akszobhji oraz recytacja Tybetańskiej Księgi Umierania. Jeśli umierająca osoba jest buddystą, modlitwy i mantry powinny być recytowane głośno, w przeciwnym razie należy to robić po cichu lub w tajemnicy.
Druga osoba zapytała o znaczenie natury Buddhy. Karmapa rozpoczął od opowiedzenia pewnej historii. Uczeń zapytał Lamę, który osiągnął Przebudzenie: Jak to jest być Buddhą? Lama podrapał się po płaskiej, łysej głowie i powiedział: Zwyczajnie. Jest wspaniale. Taka właśnie jest natura Buddhy – stwierdził Jego Świątobliwość. Dodał, że tradycja Dzionang wyjaśnia naturę Buddhy z punktu widzenia poglądu szentong (pustość wszystkiego poza TYM), który mówi tylko o pustości przedmiotów, mądrość uznając za podmiot. Natura umysłu jest zatem wolna od wszelkich tymczasowych splamień, a gdy się w pełni zamanifestuje, osiągamy Przebudzenie.
Czy prawdziwa miłość może przeminąć? – zapytała kolejna osoba. Karmapa wyjaśnił, że za sprawą przemijalności wszystko się zmienia z chwili na chwilę. Nie oznacza to jednak, że nie istnieje żadne kontinuum. Nieustanność miłości jest możliwa. Zbyt często jednak miłość jest samolubna, a to uniemożliwia jej samowystarczalność.
Ktoś zapytał także o możliwość recytacji sadhan i mantr w rodzimym języku. Karmapa podkreślił, jak ważne jest rozumienie tego, co się recytuje. Radził więc, by korzystać z tłumaczeń, jeżeli mamy dostęp do dobrego przekładu. Wielu praktykujących na Zachodzie mimo wszystko woli recytować po tybetańsku uznając, że ten język niesie ze sobą większe błogosławieństwo – co również jest w porządku. Tybetańscy tłumacze nie przekładali jednak znaczenia mantr, gdyż zachowanie ich oryginalnego brzmienia jest niezwykle ważne.
Następnie zapytano Karmapę, czy umysł może przekształcić karmę. Mówi się, że wszystkie zjawiska są umysłem a zarazem, że wszystko jest rezultatem karmy. Jeżeli oba te stwierdzenia są prawdziwe, czy to znaczy, że umysł może przemienić złe rezultaty w dobre i zmienić karmę?
Jego Świątobliwość odpowiedział, że choć wszystko jest magiczną grą umysłu, dopóki nie wyzbędziemy się dualistycznego postrzegania, będziemy jego ofiarą. To sprawia, że nasza wolność jest ograniczona. Niektórzy Bodhisattwowie na wysokim poziomie urzeczywistnienia mogą przekształcać karmę, nie dotyczy to jednak zwyczajnych istot. Mówi się, że istoty więzi w piekłach ich błędne postrzeganie – gdyby usunęli swe zaślepienie, byliby wolni. Ponieważ jednak nie potrafią tego zrobić, będą doświadczać bólu piekieł tak długo, aż ich karma się wyczerpie. Dlatego właśnie tak istotne jest zrozumie prawa karmy: przyczyny i skutku.
Kolejna osoba zapytała, jak zmieścić praktyki Nyndro w bardzo już wypełnionym planie dnia. Karmapa zasugerował wykorzystywanie czasu wakacji na intensywniejszą praktykę na odosobnieniu. Ewentualnie, zażartował, podczas Miesiąca Narodzin, Przebudzenia i Parinirwany Buddhy lub Miesiąca Cudów, kiedy rezultaty naszych działań mnożone są 100 tysięcy razy, możemy wykonać jeden pokłon, jedno ofiarowanie mandali i tak dalej. Inną możliwością jest pilna praktyka przez cały miesiąc – bez liczenia powtórzeń – poświęcanie całego miesiąca jednej części Nyndro.
Przedostanie pytanie brzmiało: Kim jesteśmy? Czy jesteśmy tym, który obserwuje, czy też obserwowanym? „Kim jesteśmy, kiedy patrzymy na wazon”– dodał Jego Świątobliwość. Najpierw widzimy wazon i jesteśmy w stanie go wskazać, ale po głębszej analizie dochodzimy do wniosku, że wazon nie istnieje tak, jak go postrzegamy. Podobnie, patrząc w siebie nie znajdziemy niezależnie istniejącego „ja”. Istnieje jednak pewna naga świadomość tego, że zarówno wazon jak i „ja”to zjawiska, które wyłaniają się w wyniku zależnych przyczyn i warunków.
Ostatni pytający chciał wiedzieć, czy istnieje możliwość praktykowania w kilku sanghach na raz. Jego Świątobliwość wyjaśnił, że mówiąc o Sandze mamy na myśli społeczność praktykujących, którzy żyją razem w harmonii i ta harmonia ma zasadnicze znaczenie. Praktykując w dwóch Sanghach, które różnią się pewnymi poglądami, możemy mieć problem ze zgodnym łączeniem obu stylów praktyki. Jeśli jednak nie sprawia nam to problemu, możemy praktykować w dwóch, trzech a nawet stu Sanghach na raz.