Nowa książka Jego Świątobliwości Karmapy
22 kwietnia 2017Rozpoczęcie wizyty Jego Świątobliwości w Londynie
17 maja 201730 kwietnia 2017 – Ośrodek Wyższych Studiów Tybetańskich Sarah, Dharamsala, Indie
Samochód z Jego Świątobliwością przejechał wzdłuż rzędów wyświęconych i świeckich studentów, witających Karmapę na drodze prowadzącej do szkoły. Po krótkiej wizycie w sekretariacie uczelni Gjalłang Karmapa został zaproszony do sali głównej, gdzie ofiarowano Mu mandalę i symbole ciała, mowy i umysłu Buddhy. Jego Świątobliwość przybył tu, aby wraz z ministrem Karmą Gelekiem Juthokiem wręczyć dyplomy absolwentom otrzymującym tytuł lobpyna i alumnom z Instytutu Dialektyki Buddyjskiej otrzymującym tytuł rabdziampa w zakresie filozofii środkowej drogi i studiów nad paramitami, również obecnymi na tejże ceremonii.
Witając wszystkich, Karmapa stwierdził, że ma już spore doświadczenie w uczestniczeniu w tego rodzaju wydarzeniach na uniwersytetach w Indiach i za granicą, ale z uczelnią Sarah łączy Go szczególna więź. Dlatego cieszy Go dzisiejsze wydarzenie. Jego Świątobliwość szczególnie pozdrowił tych studentów, którzy zgłębiali najważniejsze teksty wszystkich czterech szkół buddyjskich w Tybecie, a także świeckie kobiety, które zakończyły studia w zakresie filozofii środkowej drogi i paramit.
Kierując się zasadą nie dyskryminowania między wyświęconą i świecką Sanghą, Sarah otworzyła przed wszystkimi, także przed świeckimi kobietami, możliwość studiowania Dharmy. Bardzo się cieszę, że obecnie wszystkie kobiety mogą uczyć się najważniejszych tekstów.
Mówiąc o języku tybetańskim, Jego Świątobliwość zauważył:
Język jest podstawą wszystkiego! Spójrzmy na dawne teksty odnalezione w Dunhuangu. Mamy tam do czynienia z dwoma odmianami języka: językiem buddyjskich sutr i traktatów oraz językiem dokumentów historycznych i korespondencji z określonego okresu. W tradycyjnych tekstach buddyjskich styl, gramatyka i środki wyrazu są bardzo podobne do tych używanych obecnie. Natomiast język dokumentów i korespondencji przeszedł sporą zmianę jeśli chodzi o gramatykę, styl itp.
Między tymi dwoma odmianami języka jest znaczna różnica. Szczególnie mówiony język potoczny nastręcza nam problemów, kiedy uczymy się tybetańskiego. Zresztą podobnie jest i w innych językach. Kiedy uczyłem się koreańskiego, powiedziano mi: ‘Pisze się to w ten sposób, ale forma potoczna jest zupełnie inna.’ W języku tybetańskim również istnieje rozbieżność między językiem mówionym, a literackim. Wymowa z biegiem czasu się zmieniła, głoski uległy przekształceniu, niektóre zostały usuniętę. Przez to dzisiaj trudno jest ustalić jaka była faktyczna wymowa kiedyś.
Przykładowo, we wschodnim Tybecie mówimy ‘Tering mida katsy lep du?’ (‘Ile przyszło dzisiaj osób?’) Nietypowe jest tu użycie wyrazu ‘mida.’ ‘Mi’ oznacza ludzi, ale co tutaj robi ‘da’? Okazuje się, że jest to zniekształcona forma słówka ‘ta’ czyli ‘koń. Jako że niegdyś ludzie (mi) zawsze przybywali konno, konie były od nich nierozdzielne. Z biegiem czasu wymowa zmieniła się i ‘ta’ stało się ‘da.’ W zapisie natomiast żadna zmiana nie zaszła i nadal wyglada on tak samo, choć jeszcze inaczej niż wymowa (‘mi rta’).
Jego Świątobliwość wspomniał następnie teksty kadampy, z których pochodzą również nauki mistrzów kagju.
Napisano je kolokwialnym językiem Tybetu środkowego, są one więc świadectwem faktycznej wymowy tamtego czasu.
Karmapa stwierdził następnie:
Kiedy czytamy tybetańskie teksty literackie, nie zwracamy zbyt dużej uwagi na język. On po prostu jest. Kiedy natomiast czytamy jakiś potoczny tekst, mamy inne odczucie. W naturalny sposób interesuje nas to, co jest wypowiadane.
Jak możemy zmniejszyć tę przepaść między literackim, a potocznym językiem? Na ogół nawet wykształceni Tybetańczycy nie są w stanie czytać języka literackiego. Jeśli wezmą w rękę traktat, a nawet zwykłą książkę, nie ma pewności, że wszystko zrozumieją. W innych językach takiej przepaści nie ma. Jeśli Chińczyk lub inny obcokrajowiec czyta książkę, na ogół rozumie co jest napisane. Dlatego właśnie tak ważne jest zachowanie i mówionego i literackiego języka tybetańskiego. Pomyślmy o tym, prowadźmy badania.
Karmapa zauważył, że Sarah kładzie nacisk na naukę tybetańskiego języka i kultury, dlatego przybywają tu ludzie pragnący studiować Dharmę, język, historię i buddyjskie nauki, w tym gramatykę i poetykę.
Zdaje mi się jednak, że sposób myślenia i postępowanie nieco się zmieniły. Mówiąc ogólnie, religijne oddanie może rozwinąć się dwukierunkowo: jeśli pójdzie w złym kierunku, stanie się ślepą wiarą. Jeśli rozwinie się prawidłowo, stanie się wiarą mocną, niewzruszoną. Kiedyś wśród studentów można było zauważyć mocną wiarę, ale ich postępowanie nieco się zmieniło. Trudno jest powiedzieć dlaczego, ale należy na to zwrócić uwagę.
Przechodząc do temtau przyszłości Tybetu, Jego Świątobliwość ostrzegł:
W Tybecie liczba osób zwalczających Dharmę i kulturę tybetańską ciągle rośnie. Nie jest to właściwie nic zaskakującego, gdyż podobne trendy obserwujemy na całym świecie. Ale my, Tybetańczycy, znaleźliśmy się w punkcie krytycznym. Nasz wspólny wysiłek, jedność w myśleniu, są czymś niezwykle ważnym. Ludzie oczywiście mają swoje własne filozofie i myślą po swojemu, ale jeśli prowadzi to do wielkich niepokojów społecznych i zatwardziałego oporu, społeczeństwo tybetańskie ulegnie destrukcji.
Nie ma niczego złego w posiadaniu własnej opinii. Nie chodzi jednak o wywieranie wielkiego wrażenia na innych. Powinniśmy przede wszystkim szukać tego, co nas łączy. Żyjemy w bardzo niepewnych czasach, więc musimy ze sobą współpracować i żyć ze sobą w zgodzie. Patrząc z zewnątrz ktoś może powiedzieć, że jesteśmy silnym narodem, ale wewnątrz spotykamy tyle ścierających się poglądów i zaciekłych kłótni z powodu zatwardziałych stanowisk, jakie przyjęliśmy w wielu kwestiach. Jeśli to się nie zmieni, trudno będzie Tybetańczykom kiedykolwiek ponownie powstać.
Mamy różne poglądy polityczne, rozmaite sposoby kultywowania tradycji i bogactwo zwyczajów religijnych. Z jednej strony ta różnorodność buduje bogate kulturowo społeczeństwo i daje podstawę do dyskusji i wymiany myśli. Jednak wielkim błędem jest tworzenie strategii i planów w oparciu tylko o nasze własne pomysły i dla naszych partykularnych interesów. To może zniszczyć harmonię społeczną.
Mówiąc o tradycjach tybetańskich, Jego Świątobliwość stwierdził:
Z jednej strony mamy wiele wybrakowanych zwyczajów. Ale nie uważam, że należy je wszystkie odrzucić. Tybetańczycy różnią się nieco od innych narodów. Mamy silny związek z naszymi tradycjami i pewnymi nawykami, które z kolei wiążą się ściśle z filozofią i praktyką buddyzmu. Gdybyśmy się ich wszystkich pozbyli, nie pozostałby nam żaden drogocenny klejnot, żadna ozdoba, którą moglibyśmy pochwalić się przed innymi.
Dawniej nie potrafiliśmy stać na własnych nogach. Pamiętając o tym, spójrzmy na kulturę, którą odziedziczyliśmy. Dbajmy o nią. Dajmy jej przyszłość, jednocześnie nie tracąc kontaktu ze współczesnym światem i odkryciami nauki. Powinniśmy przyglądać się uważnie temu, co mówi nauka. Dzięki temu kulturowa spuścizna Tybetu, na przykład teksty Dharmy, mogą tylko zyskać i umocnić się. Aby tak się stało, niezbędny jest umysł osadzony w Dharmie i stabilna otwartość.
Następnie Gjalłang Karmapa dotknął jeszcze jednego problemu, jaki zauważa w społeczeństwie tybetańskim:
W naszym tybetańskim świecie czasami za bardzo przejmujemy się polityką. Ludzie rozmawiają o niej bez przerwy. Powinniśmy raczej mówić o Dharmie oraz naszych kulturowych i naukowych tradycjach. Tybetańczycy w Tybecie troszczą się o siebie nawzajem. Pomiędzy trzema wielkimi regionami kulturowymi nieraz możemy znaleźć przykłady prawdziwej harmonii. W czasach mojej młodości tak nie było. Wschodni Tybetańczycy byli wschodnimi Tybetańczykami, Tybetańczycy z centrum byli z centrum. I tyle. Obecnie Tybetańczycy zaczynają rozumieć, że są jednym narodem, łączy nas krew i aspiracje. Tam w Tybecie nie zawsze rozmawia się i debatuje o polityce, jak tu w Indiach.
Jego Świątobliwość doradził:
Powinniśmy stawić czoła temu, co nam się przydarza. Jak dotąd Tybetańczycy w Tybecie zachowali swój entuzjazm, nie stracili nadziei. Powinniśmy brać z nich przykład. Tybetańczycy, którzy przybyli na emigrację na samym początku, mieli szczere, bezpośrednie i zdrowe nastawienie. Obecnie ludzie ulegają hipokryzji i oszukują samych siebie.
Na obecnym etapie historii powinniśmy być bardzo ostrożni, szczególnie, że Jego Świątobliwość Dalajlama jest coraz starszy, a liczba Tybetańczyków w Indiach maleje. Wielu wyjechało za granicę. Dowiedziałem się, że rocznie wyjechać usiłuje cztery lub pięć tysięcy i choć nie wszystkim się udaje, wyraźnie widać aspiracje. Spada również liczba uchodźców przybywających z Tybetu.
Na zakończenie Jego Świątobliwość podsumował:
Tybetańczycy muszą być zjednoczeni silną więzią. Powinniśmy mądrze pielęgnować ciągłość Dharmy, tybetańskiej kultury i społeczeństwa. Potrzebny jest nam stabilny umysł przesiąknięty Dharmą. W przeciwnym razie przyszłość będzie trudna.
Jego Świątobliwość pogratulował wszystkim absolwentom i szczególnie pozdrowił Taklunga Siabdrunga Rinpocze, który również uzyskał dyplom.