O praktyce brania i dawania (tonglen)
28 lutego 2012Warunki odrodzenia w Dełacienie
3 marca 2012Praktykowanie bodhiczitty wymaga przede wszystkim rozwijania współczucia, które posiada dwie „strony”, niczym zwierciadło albo moneta. Jedna strona współczucia to wyrzeczenie, druga – współczucie wobec innych. W Tri Gjatsa, „Stu pouczeniach” Mikjo Dordże znajduje się piękna medytacja współczucia, o której chciałby wam teraz powiedzieć.
Tak jak już wcześniej wspomniałem, osiągnęliśmy cenne ludzkie życie. Zobowiązani jesteśmy przede wszystkim wobec matki, ponieważ zawdzięczamy jej to ciało. Abyśmy mogli żyć, nasi rodzicie wiele przeszli, robiąc po drodze – za sprawą miłości do dzieci i wnuków – mnóstwo dobrych i złych rzeczy. Kupowali, sprzedawali, uprawiali ziemię nie tylko po to, by wypełnić własne brzuchy, ale także by zapewnić byt potomstwu. Wszystkie te rzeczy, które robili z myślą o nas, mogą ich zaprowadzić po śmierci do niższych światów. Powinniśmy więc po części czuć się za nich odpowiedzialni.
Wszystkie czujące istoty przypominają trochę naszych rodziców. Słowo to można rozumieć na wiele sposobów. Jedni rodzice dali nam to ciało, inni okazywali nam swą dobroć inaczej. Od jednych mamy życie, od innych możliwość zachowania go i podtrzymywania. Nie wiemy wprawdzie, kto konkretnie wytwarza naszą żywność, ktoś jednak z pewnością dla nas ją uprawiał, przygotowywał i pakował. Bardzo wielu ludzi, niczym nasi rodzice, przyczynia się więc do tego, by stworzyć nam możliwość przetrwania. Powinniśmy umieć zdobyć się na wdzięczność, to bardzo ważne. Pełni współczucia, dobroci i wdzięczności, będziemy zadowoleni, szczęśliwi i pogodni. Wdzięczność po prostu dobrze nam służy.
A współczucie to nic innego, jak wdzięczność wobec wszystkich czujących istot uzupełniona świadomością, że w samsarze każda z nich cierpi i zmaga się z niezliczonymi problemami. Kiedy to rzeczywiście dostrzeżemy, automatycznie budzi się w nas dojmujące współczucie oraz smutek, nakazujące zrobić coś, by je wyzwolić. Musimy rozwijać to szczere, palące pragnienie, powtarzając sobie: „chcę wyzwolić wszystkie czujące istoty z cierpienia”. I właśnie nad tym będziemy dziś medytować.
Wyobraźmy sobie wszystkich Buddhów i Bodhisattwów, takich jak Amitabha czy Awalokiteśwara, na niebie przed nami. Wspomnijmy wszystkie dobre czyny, jakich dokonaliśmy w trzech czasach – przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości – i ofiarujmy je Buddhom. Za sprawą tego daru rozprzestrzenia się Dharma Buddhy. Dzięki dostępności Dharmy coraz więcej ludzi czyni dobro, które też zostaje ofiarowane. Moc dobrych uczynków połączona z dobrem ofiarowania ich Buddhom owocuje krzewieniem Dharmy, z którego rodzą się nowe pozytywne działania, dedykowane pożytkowi wszystkich istot. Powstałe z tego dobro ponownie dedykujemy pożytkowi innych, i w ten sposób powstaje nieskończony cykl dobra, który zmieniamy w równie nieskończony proces dedykacji. Odmówmy zatem na początek modlitwę, a potem nad tym właśnie pomedytujmy.
29. Mynlam Kagju, Bodhgaja, 3 marca 2012. AK