Problemy z przywiązaniem i innymi emocjami
13 stycznia 2009Czym jest Dharma
15 stycznia 2009Wielu ludziom dobrze się żyje i układa z bliskimi. Potem nagle zaczynają interesować się Dharmą. Ponieważ jednak niewiele z niej rozumieją, przystępują do gruntownego przemeblowywania swojego życia. Weźmy choćby wadżry, dzwonki, phurby i najróżniejsze przedmioty, których używamy do praktyki. Znoszenie ich do domu może wytrącić najbliższych z równowagi. Bywa, że burzymy harmonię w rodzinie, robiąc najdziwniejsze rzeczy, które mają rzekomo wprowadzić Dharmę w nasze życie.
Nie wydaje mi się, żeby było to właściwe. Najważniejsze jest życie; musimy zrozumieć problemy, z którymi się borykamy i zabrać się do ich rozwiązywania. Pojąć Dharmę i wykorzystać to zrozumienie do radzenia sobie z trudnościami. Nie musimy wiele zmieniać w naszym dotychczasowym życiu, w relacjach z krewnymi i przyjaciółmi. Chodzi tylko o to, by stawać się lepszymi ludźmi.
Nasze życie staje się Dharmą
Myślę, że najważniejszą rzeczą dla początkujących jest traktowanie napotykanych problemów jako okazje do kontemplowania Dharmy. Myślcie tak: kiedy przychodzą trudne chwile, jak mogłaby mi pomóc Dharma? Jeżeli tchniecie ją w każdą błahostkę i wykorzystacie do znalezienia wyjścia, z czasem całe wasze życie stanie się zgodne z Dharmą. W przeciwnym razie, nie rozumiejąc tego, podsycicie jedynie zamieszanie i zgiełk, jak wspomniani przed chwilą ludzie, którzy robią wszystko na siłę.
Kiedy przyświeca nam pragnienie bycia użytecznym, pomocnym dla innych, rozumiemy Dharmę lepiej. W ten sposób zaczynamy wieść życie Dharmy. Następnie stopniowo, wraz z krzepnięciem naszych związków z praktyką, wprowadzamy Dharmę do swojego życia, które powoli zaczyna się nią stawać. W ten sposób przydajemy mu równowagi. Nie zakłócajmy ani nie burzmy harmonii. Użyjmy Dharmy ku największemu pożytkowi. Służy ona bowiem przeobrażaniu naszego umysłu, osobowości, sposobu bycia. Zmieniamy je w coś pozytywnego, zmieniamy siebie. Wymaga to jednak pouczeń.
Rozmaite sposoby otrzymywania pouczeń
Powiedziano, iż musimy otrzymać właściwe, głębokie nauki od prawdziwego Lamy. Tyle że nie zawsze łatwo go znaleźć. Czasem sądzimy, iż nam się udało, by po pewnym czasie odkryć, że tak nie jest. Naprawdę niełatwo znaleźć autentycznego mistrza.
Mistrzów czy też nauczycieli, od których otrzymujemy wskazówki, podzielić można na dwie grupy. Jedni prawdziwie praktykują Dharmę i bezpośrednio jej doświadczają. Na tych można zdać się całkowicie i szukać w nich Schronienia. Pozostali nie mają takich przymiotów, ale można i od nich się wiele nauczyć. Pomogą w zrozumieniu Dharmy. Ważne są obie grupy. Jeżeli nie możecie znaleźć nauczyciela godnego całkowitego zaufania i będącego obiektem Schronienia, spotkacie zapewne ludzi, którzy pomogą wam w studiowaniu Dharmy. Przyda to wam zrozumienia, co także jest bardzo pożyteczne i ważne.
Nauczyciele, o których mówię, są ludźmi, żyją tu i teraz. Bywa też, jak powiedziano, że wszystko, co się pojawia, staje się dla uczniów Dharmą, nauczycielem, Lamą. Wedle nauk treningu umysłu nauczycielem może być także wypadek, nawet przykre zdarzenie. Weźmy na przykład cztery pory roku: lato, zimę, wiosnę i jesień. Zwykle, gdy wyjrzymy za okno, myślimy sobie: Przyszła zima, trzeba się ciepło ubrać albo: Mamy już lato i upał. Jeśli jednak spojrzymy głębiej, zobaczymy ciągłe zmiany, dostrzeżemy, że wszystko zmienia się bezustannie. Zima to brak ciepła, bez którego nic nie rośnie, a jednak z czasem zmienia się w bujne lato. I tak pory roku mogą nam pomóc w zrozumieniu nietrwałości. To także nauka.
Jeśli przyjrzymy się życiu uważnie, odnajdziemy w nim wiele pouczeń, żywych wskazówek. Kiedy mówimy o „słuchaniu nauk”, nie idzie tylko o słyszenie słów. Pouczające może być także to, co widzimy i czujemy. Istnieje wiele ścieżek zgłębiania i rozumienia Dharmy. I nie muszą się one sprowadzać do słuchania wykładów.
Integrowanie życia i praktyki formalnej
Kiedy mówiłem o praktyce formalnej i sposobach łączenia Dharmy z naszym życiem, nie miałem na myśli tego, że należy porzucić praktykę formalną, odosobnienia i medytację. Odpowiadałem na pytanie zadawane przez wiele osób, które mają mnóstwo pracy, brakuje im więc czasu na medytację i ten rodzaj praktyki. Są tak zagonieni i wyczerpani, że nie znajdują w sobie energii na takie rzeczy. Dlatego należy wyjaśniać, że praktyka Dharmy nie sprowadza się do wyłącznie do formalnych sesji. Nie twierdziłem również, że ekspertami od medytacji są Lamowie, że tylko my robimy to, jak należy, a wy nie dostąpicie tego nigdy. Pomyślałem więc sobie, że teraz porozmawiamy o integrowaniu z życiem praktyki formalnej.
Praktyka Dharmy nie wymaga oprawy klasztoru, świątyni, pustelni ani nawet pokoju medytacyjnego. Można poświęcać się jej wszędzie – w biurze, na pikniku, a nawet w więzieniu. Kiedy rzeczywiście uchwycimy istotę praktyki Dharmy, możemy ją wykonywać zawsze i wszędzie. Wielcy mistrzowie powiadali, że można – o ile wie się jak – robić to również we śnie. Przesypiamy pół życia, więc dobrze byłoby robić w tym czasie coś pożytecznego.
Oczywiście, formalny rodzaj praktyki jest ważny. Obudziwszy się rano, powinniście, na przykład, pójść przed ołtarz (o ile go, oczywiście, macie – jeśli nie, znajdźcie jakieś ciche miejsce do siedzenia). Usiądźcie i uspokójcie umysł: myślcie o przymiotach i naukach swego Lamy, myślcie o Schronieniu. Jeśli wykonujecie jakąś formalną praktykę, na przykład recytacje, zróbcie to, a następnie odprężcie umysł. Potem powinniście powziąć jasne, mocne postanowienie na cały dzień: Dziś zrobię coś pomocnego i pożytecznego dla innych. Nawet jeśli nie zdołam dokonać niczego dobrego, postaram się przynajmniej wystrzegać tego, co szkodliwe. Podjęcie takiej stanowczej decyzji jest bardzo ważne. Za jej sprawą dzień powinien stać się użyteczny i pomyślny.
Kiedy wejdziecie do biura czy innego miejsca pracy, usiądźcie na krześle lub gdziekolwiek i znów zrelaksujcie umysł. Zwykle gdy wychodzimy z domu, umysł pogrąża się w zgiełku i potem jest niespokojny przez cały dzień. Poświęćmy więc chwilę na przywrócenie spokoju, który osiągnęliśmy podczas porannej medytacji. Dobrze by było pozwolić sobie na takie pięć minut odprężenia, ale to może być zbyt długo. Szef powiedziałby wam pewnie: „Co robisz? Dlaczego nie pracujesz?”. Rozsądniej będzie poprzestać na minutce albo dwóch. Myślcie wtedy, że wszystko, co będziecie robić, musi być potrzebne społeczeństwu i dobrze mu służyć. Postanówcie, zobowiążcie się do pracowania w sposób pozytywny, pożyteczny, przynoszący korzyści. Jeżeli motywacja będzie szczera, wasza krzątanina może stać się praktyką dawania, rodzajem szczodrości.
Tę samą praktykę wykonujcie po powrocie do domu, do rodziny i dzieci (jeśli je macie), chcecie się odnosić do nich z miłością. Pragniecie wychować je tak, by były pożyteczne dla świata, teraz i w przyszłości. W ten sposób troska o dzieci również staje się praktyką Dharmy, a przy tym wcale nie musicie wprowadzać ich w Dharmę. Wychowanie dzieci na ludzi użytecznych dla otoczenia, pragnienie tego i szczere realizowanie, jest samo w sobie bardzo szlachetną praktyką.
Podsumowując, przed zajęciem się dziećmi czy pracą należy poświęcić nieco czasu na wyciszenie się. To bardzo ważne. Nazwijmy to rodzajem formalnej praktyki. Naprawdę ogromnie istotnej. Podarujcie sobie chwilę, by w spokoju pomyśleć o aspiracji przyświecającej waszym codziennym zadaniom, bo nie wydarzy się to samo z siebie. Trzeba umyślnie starać się widzieć, czuć i myśleć w taki sposób. Powinni to robić zwłaszcza początkujący – rozmyślać o tym, co nami powoduje, i przypominać to sobie przed wykonaniem każdego zadania. Staje się to niezwykle ważnym krokiem na drodze formalizowania naszej praktyki.
Sferą praktyki Dharmy mogą stać się także pełne miłości relacje małżeńskie. Wzajemna troska męża i żony to rodzaj szacunku do życia, pielęgnowania życia. Wychodząc od tego uczucia czułości i miłości, powinniśmy stopniowo obejmować nimi całe otoczenie. Znam ludzi, którzy bardzo się kochają i szanują. Za sprawą tej miłości mąż emanuje radością nawet podlewając kwiaty w ogrodzie. Krząta się między nimi z miłością. Tak właśnie mamy ją rozszerzać na otaczający nas świat.
Dajcie umysłowi dom, do którego będzie mógł wracać
Rzeczą niezwykłej wagi, bez której w żadnym razie obyć się nie możemy, jest pozwalanie umysłowi na odpoczynek. Musimy tchnąć weń spokój i radość. Po to właśnie poświęcamy czas na medytację i określone praktyki. Ćwiczymy umysł w osiąganiu spokoju, odprężenia, relaksu. Bez tego nie spocznie, nie wyciszy się, jest bowiem zbyt rozproszony i rozbiegany, jak gdyby był chory, cierpiał na gorączkę czy przeziębienie. Bez odpoczynku nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Zatem ćwiczenie go w cichym spoczywaniu jest bardzo ważne.
Zwykle praca i życie rodzinne wiążą się z presją. Myślimy, że musimy robić to czy tamto. Jesteśmy przytłoczeni. Tyle rozmyślamy o tym, co naszym zdaniem trzeba zrobić. Szukamy więc ulgi i trafiamy do ośrodka Dharmy, ale i tam jest mnóstwo zajęć – i być może jeszcze większa presja. A jak sobie nie radzicie, Lama może powiedzieć, że złamaliście samaja… [śmiech] I tak mamy kolejne źródło nacisku.
Nasza praktyka służyć ma znalezieniu wewnętrznego spokoju. Czegoś w rodzaju wewnętrznego sanktuarium, szczęśliwego domu. Codziennie musimy wygospodarować trochę czasu na zrelaksowanie umysłu. Dobrym pomysłem może być spoczywanie przez dziesięć minut, na przykład, co trzy godziny. Musimy sobie zostawić nieco czasu, żeby móc odpocząć. Umysł jest zazwyczaj bardzo rozproszony, musi więc mieć miejsce, do którego może wrócić, dokładnie tak jak wędrowcy potrzebujący schronisk, w których mogą się odprężyć i odpocząć.
Podczas medytacji, nawet jeśli nie macie czasu ani energii, by się na czymkolwiek skupić, po prostu rozluźnijcie umysł bez oczekiwań i lęków. Nie pozwólcie mu błądzić w przeszłości ani martwić się o przyszłość, tylko odprężcie się w teraźniejszości. W ten sposób odnajdziecie w nim lekkość i spokój.
Opowiadałem już tę anegdotę, ale wrócę do niej jeszcze raz. Pewien król zbudował nowy pałac, lecz w starym został pełny skarbiec. Chciał przenieść kosztowności w ciągu jednej nocy, bał się jednak powierzyć to zadanie byle komu, żeby nic nie zginęło. Mógł w pełni ufać tylko jednemu ministrowi. Rzekł do niego: „Jeśli zdołasz tej nocy przenieść wszystko ze starego pałacu do nowego, do końca życia będziesz miał zapewnione to, czego ci trzeba: pieniądze, domy, służbę – każdą rzecz”. Minister pracował w pocie czoła dzień i noc i udało mu się wykonać powierzone zadanie. Król był szczęśliwy i spełnił swą obietnicę. Minister wrócił do domu wyczerpany, ale i doskonale zadowolony. Położył się na łóżku i odprężył. O taki właśnie sposób pracy i odpoczynku chodzi podczas praktyki Dharmy.
Odłóżcie na bok wszystko inne
Zacząć zatem trzeba od determinacji do praktyki a następnie skupić się na tym, co ma zostać zrobione, a wszystko inne – przeszłość, teraźniejszość, przyszłość – odłożyć na bok. Porzucić wszelkie myśli i skupić się wyłącznie na zadaniu. Ja, na przykład, nie mam teraz zbyt wiele czasu na formalną praktykę i medytację. Kiedy jednak proszono mnie o modlitwy lub odprawienie rytuałów, skupiałem się całkowicie na tych czynnościach, odsuwając wszelkie inne myśli.
To bardzo ważne. W mahamudrze wiele mówimy o je-lan-mi-sie, czyli „uwolnieniu umysłu”, wolności od poglądów i myśli. Dlatego też należy stanowczo powiedzieć sobie: „będę robił to i nic innego”. W ten sposób należy zarówno wykonywać formalną praktykę, jak i uspokajać umysł.
Przekład: AK