Gjalłang Karmapa o cykliczności życia
22 czerwca 2016Jak dokonywać mądrych wyborów
23 czerwca 201622 czerwca 2016, New Delhi
Podczas drugiego z czterech zaplanowanych wykładów Jego Świątobliwość mówił o tym, co buddyści rozumieją pod pojęciem miłości i współczucia i jak wprowadzają je w życie.
Rozpoczął od dwóch przestróg. Dzisiejsza nauka utrzymuje, że każdy człowiek posiada zdolność do empatii a współczucie jest wpisane w ludzką naturę. Niemniej wygląda na to, że troska o innych jest czymś, co można włączyć lub wyłączyć, a co za tym idzie nasza empatia słabnie a współczucie pozostaje w stanie uśpienia.
Po drugie, rozwój wrodzonego współczucia zależy od wpływu otoczenia. To samo dzieje się z wrodzoną właściwością mówienia. Jeśli porzucimy dziecko w dżungli, to jego zdolność posługiwania się ludzkim językiem nie będzie rozwijana. Podobnie jest ze współczuciem – wpływ rodziny jest kluczowym warunkiem tego, by dziecko nauczyło się kochać i opiekować innymi. Częste wspominanie o miłości pozostawia w młodym umyśle niezatarty ślad.
Karmapa wyjaśnił dalej, że buddyjski termin określający miłość odnosi się do wielu rodzajów miłości: miłości rodziców do dzieci, miłości łączącej przyjaciół czy też miłości ucznia do nauczyciela. Współczucie z kolei tradycyjnie oznacza głównie wielkie współczucie, czyli bezstronne życzenie, aby wszystkie istoty były wolne od cierpienia.
Bardzo często doświadczeniu miłości towarzyszy ból i cierpienie. Jak to zmienić? Odpowiedzią jest różnica pomiędzy miłością zaborczą, pełną przywiązania i zachłanności, a miłością wolną od takich ograniczeń.
Miłość to wielki temat – zarówno w teorii jak i w praktyce. Niemniej powinniśmy ją rozwijać i pogłębiać stopniowo.
Miłość nie istnieje w izolacji, podkreślił Karmapa, może być wyrażona tylko w określonym kontekście społecznym, w naszej wzajemnej relacji z innymi. Dlatego ludzie, którzy nie są w stanie się otworzyć na większe zrozumienie innych oraz na zmianę sposobu myślenia, mają sporo trudności z rozwijaniem miłości i życzliwości.
Starajmy się zatem pracować nad swoim przywiązaniem. W tradycji wadżrajany symbolem względnej bodhiczitty, czyli praktykowanej bodhiczitty, jest księżyc w pełni. Zaś nasza zwyczajna miłość opisywana jest jako rosnący księżyc, który dopiero rozwija swój potencjał. Taka miłość jest ograniczona, stronnicza i najczęściej zawężona do grona naszych przyjaciół i członków rodziny. Medytowanie nad bodhiczittą jako księżycem w pełni inspiruje zaś do wejścia w obszar totalnej, bezstronnej miłości.
Źródła tych dwóch rodzajów miłości bardzo się od siebie różnią. Buddyjskie podejście do współczucia opiera się na fundamencie wspólnym dla wszystkich istot. Inni – tak samo jak my – doświadczają przyjemności i bólu. Unikają cierpienia i szukają szczęścia. To, co nas łączy, zarazem motywuje nas do pogłębiania miłości i współczucia. Kiedy robimy to właściwie, nie wykluczamy nikogo. Niektórzy ludzie są nam bliżsi, jak rodzice czy nauczyciele, ale miłość i współczucie powinny również obejmować tych, których uważamy za wrogów. Ostatecznie chodzi o osiągnięcie poziomu pełnej równości, bezstronności wobec wszystkich istot, nawet jeśli z niektórymi łączy nas szczególnie silna karmiczna więź. Te dwie rzeczy się nie wykluczają.
Buddhę Śakjamuniego łączyła szczególna więź z żoną, Jasodharą, która zawiązała się ponad tysiąc lat wcześniej i trwała wiele wcieleń. Modlimy się też, by nigdy nic nie dzieliło nas od naszego Guru. W taki sposób Bodhisattwa Awalokieśwara utrzymuje swą więź z nauczycielem, Buddhą Amitabhą.
Miłość trzeba ćwiczyć. Wprowadzanie jej w życie jest bardzo trudne… Tak długo jak będziemy dzielić ludzi na wrogów i przyjaciół, towarzyszyć nam będzie niechęć i przywiązanie. Im bardziej staramy się bronić przyjaciół, tym więcej nienawiści czujemy wobec wrogów. Bez wcześniejszej praktyki trudno jest wzbudzić w sobie szczere uczucie miłości. Praktykujmy życzliwość jak tylko się da. W przeciwnym razie ta miłość zabarwiona przywiązaniem przysporzy nam wiele bólu.
Wracając do tematu współczucia, Jego Świątobliwość wyjaśnił, że wykracza ono ponad uczucie sympatii. Prawdziwe współczucie sprawia, że całkowicie łączymy się z bólem innej osoby, sami zaczynamy czuć jej smutek i ból, jakby on nas dotyczył.
W porównaniu z miłością współczucie wyzwala większą odwagę, angażuje nas, zmusza do szybkiego działania.
Siła współczucia wzrasta do takiego poziomu, kiedy kompletnie zatraca się granica pomiędzy nami a drugim człowiekiem. Zaczynamy doświadczać jego cierpienia na poziome fizycznym i mentalnym. Przez historię Tybetu przewija się wiele opowieści o Bodhisattwach, którzy osiągnęli taki poziom współczucia poprzez praktykę tonglen (brania i dawania). Mistrzowie kadampy byli z tego bardzo znani. Jedna taka opowieść wspomina mistrza, który podczas przekazywania nauk odczuwał ból psa, w którego ktoś nieopodal rzucił kamieniem. Mistrz skulił się i złapał za bok i zmuszony był przerwać wykład. Potem okazało się, że na jego boku pojawił się wielki siniak, pies zaś wyszedł z tego bez szwanku. Siły współczucia nie wolno lekceważyć.
W końcu Jego Świątobliwość ostrzegł przed nadmiernym samozadowoleniem. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że zaczniemy siebie uważać za wielkich buddyjskich praktykujących, choć nic w rzeczywistości tego nie potwierdza. Różnica pomiędzy pojazdem podstawy (hinajaną) a wielkim pojazdem (mahajaną) nie polega na ich większej lub mniejszej wartości. Wiąże się raczej z naszą zdolnością do praktyki Dharmy, czyli zakresem odpowiedzialności, jaką na siebie bierzemy. Jeśli nie jesteśmy w stanie podjąć się odpowiedzialności mahajany, nie ma problemu, praktykujmy hinajanę. W końcu nawet ona jest dla wielu ludzi zbyt trudna.
W praktyce Dharmy nie chodzi o to, co ludzie powiedzą, lecz o to, co się w nas naprawdę dzieje. Nawiązując do znanej Sutry Wadżra-Ostrza, Karmapa podkreślił, że choć nazywamy ją sutrą mahajany, tylko od naszego nastawienia zależy, czy stanie się ona praktyką mahajany.
Czy naszą praktykę można określić mianem mahajany, hinajany czy choćby buddyzmu, zależy od nastawienia, z jakim tę praktykę wykonujemy, a nie od klasyfikacji tekstu. Musimy nieustannie sprawdzać i korygować swoją motywację.
Taką radą zakończyły się poranne nauki tego dnia.