
Gjalłang Karmapa odwiedza darmową jadłodajnię
20 lutego 2016
Gjalłang Karmapa spotyka się z członkami Mynlamu Kagju
21 lutego 201621 lutego 2016 – klasztor Tergar, Bodhgaja
Wieczorem szóstego dnia Mynlamu wejście do klasztoru Tergar zostało przemienione przez piękny rytuał modlitwy i ognia, wykonywany przez Jego Świątobliwość Karmapę i uczestników odosobnienia Akszobhji. Rytuał ten stanowił zakończenie intensywnego dwumiesięcznego odosobnienia, które rozpoczęło się 24 grudnia 2015. Ważną częścią ceremonii było spalenie kartek z nazwiskami żywych i zmarłych jako rodzaj modlitwy i oczyszczenia. Przez ostatni tydzień tysiące ludzi składały datki i spisywały na kartkach nazwiska przyjaciół i krewnych.
Po południu, przed rytuałem odmówiono modlitwy do Akszobhji zarówno w Tergarze, jak i w pawilonie. W świątyni Akszobhji, znajdującej się na najwyższym piętrze klasztoru, uczestnicy odosobnienia po raz ostatni spotkali się, by przez dwie godziny odmówić modlitwy wstępne. Tymczasem uczestnicy Mynlamu zebrali się w pawilonie, by recytować dharani Buddhy Akszobhji, które oczyszczają karmiczne zaciemnienia i wyzwalają istoty od cierpienia.
Również na ganku przed świątynią główną w Tergarze trwały przygotowania. Przed tanką z błękitnym Buddhą Akszobhją ustawiono duży kwadratowy stół z darami ofiarnymi. Stół symbolizował czystą krainę Akszobhji, której granice wyznaczała naokoło metalowa brama i kolorowy sznur. Na środku stołu ustawiono dużą metalową misę, w której Jego Świątobliwość miał rozpalić niewielki ogień. Przed stołem znajdował się pięknie rzeźbiony, wysoki tron dla Karmapy, tak ustawiony, by podczas rytuału mógł łatwo sięgnąć do czystej krainy. Na prawo od tronu umieszczony został stolik z ofiarami na ogień, w tym pięcioma ziarnami, granatem, nasiona białego i czarnego sezamu, małymi kulkami tsampy na długie życie, trawą itd. Na drugim stoliku przygotowano osiem symboli pomyślności oraz pięć substancji pomyślności.
Na zewnątrz ganku, w palenisku ułożono mandalę oraz pieczołowicie ustawione w stos drewno naokoło niej. Pudła z nazwiskami zmarłych i żywych czekały na schodach do świątyni, a teren został odgrodzony, by uczestnicy mogli oglądać rytuał z bezpiecznej odległości.
Już wczesnym popołudniem setki osób zaczęły gromadzić się, by zająć dobre miejsca na wysadzanym kostką podjeździe i trawnikach Tergaru. Ustawiono głośniki, by dało się słyszeć recytację modlitw z pawilonu, a przybyłych poproszono o zachowanie całkowitej ciszy i nie robienie zdjęć podczas rytuału.
Uczestnicy odosobnienia przybyli na ganek o 17.00, przynosząc książki do modlitw i stoliki do pudży. W tegorocznym odosobnieniu wzięło udział 36 osób, zarówno świeckich, jak i wyświęconych praktykujących z całego świata. Mnisi i mniszki w żółtych szatach Dharmy, z katakami na szyjach, zajęli miejsca twarzą zwróceni w stronę ołtarza. Świeccy, ubrani w białe zeny, usiedli z boku po obu stronach.
Niedługo później, gdy zbliżał się już wieczór, z głównych drzwi świątyni wyszedł Gjalłang Karmapa. Wokół szyi owinął sobie biały katak, wykonał trzy pokłony i zajął miejsce na tronie, zwrócony ku Akszobhji. Z czterech stron spoglądali na Niego czterej Królowie Dharmy, namalowani na ścianach ganku, udzielając swej królewskiej ochrony.
Przez trzy godziny obrzędu przez głośniki słychać było tylko głos Karmapy. Dało to rzadką okazję usłyszenia jak Jego Świątobliwość recytuje modlitwy przez cały rytuał, gdyż normalnie słyszymy głos umze. Głos uczestników odosobnienia oraz trzask ognia słychać było w tle. Najbardziej przejmujące momenty ceremonii były jednak wypełnione przez ciszę. Kilkakrotnie Gjalłang Karmapa wyłączał mikrofon i siedział w pozycji medytacyjnej. Zgromadzony tłum również siedział nieruchomo.
Sam obrzęd był dość złożony, wypełniony użyciem rytualnych przedmiotów i rozmaitymi mudrami wykonywanymi z gracją i precyzją przez Jego Świątobliwość. Mniej więcej w połowie ceremonii, odmawiając modlitwę linii przekazu mahamudry, Karmapa założył czarną Koronę Działania. Niedługo później zapalił ogień pośrodku czystej krainy Buddhy Akszobhji. Zaraz potem mnisi rozpalili duży ogień na zewnątrz. Gdy Gjalłang Karmapa składał ofiary w ogniu przed sobą, płomienie na dziedzińcu wystrzeliły 3 metry w górę. Przez prawie pół godziny mnisi wrzucali do ognia kartki z nazwiskami zmarłych i żyjących. Momentami iskry, płomienie i płonące kartki docierały aż po dach Tergaru, co z zachwytem wskazywał sobie zebrany tłum. Scena zapierała dech w piersiach. W jej tle wśród nocnych ciemności jaśniały wesołe lampki zwieszające się z dachu. Zaś w centrum tego tła był Jego Świątobliwość.
Pod koniec rytuału Gjalłang Karmapa zaintonował modlitwę do Akszobhji, a wszyscy na zewnątrz przyłączyli się do Niego. Gdy ogień zaczął już przygasać, jako ostatnią ofiarę, umieszczono w nim dużą tormę. O 20.30 modlitwy zostały zakończone. Karmapa przez kilka chwil siedział z dłońmi złożonymi do modlitwy, a następnie wstał i wszedł do świątyni. Natychmiast niektórzy spośród zebranych stłoczyli się na ganku, gdzie jeszcze przed chwilą siedział, zaś inni zaczęli okrążać ogień, ciesząc się błogosławieństwem, którego właśnie byli świadkami.