Kampania ratowania dzikich ptaków
21 lutego 2018Modlitwa mahamudry: między dwiema skrajnościami – dzień pierwszy, sesja poranna
26 lutego 201822 lutego 2018 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja
W trakcie pierwszej popołudniowej sesji przedmynlamowych nauk Jego Eminencja Mingjur Rinpocze przedstawił esencję medytacji – praktykę nierozproszonej uważności. Rozpoczął od krótkiego podsumowania głębokich nauk o mahamudrze, udzielonych przed południem przez J. E. Gjaltsaba Rinpocze, przekazującego wyjaśnienia do „Modlitwy mahamudry ukazującej ostateczne znaczenie.” Rinpocze zauważył, że te nauki są esencją 84 tysięcy nauk Buddhy. Aby ułatwić nam nieco życie – zażartował – Rinpocze sprowadził je dalej do trzech punktów: przygotowania, głównej praktyki oraz zakończenia.
Przygotowanie to udanie się po Schronienie oraz bodhiczitta. Gdy przyjmujemy Schronienie, szczerze zobowiązujemy się, że Buddha będzie naszym nauczycielem, Dharma będzie ścieżką, a Sangha towarzyszami na niej. „Kim jest Buddha?” – zapytał Rinpocze. „Zwyczajną istotą, żyjącą w cierpieniu spowodowanym ignorancją.” Jeśli zdołamy pozbyć się przygodnych splamień, które gromadzimy, błądząc w samsarze, wówczas – ponieważ wszyscy mamy naturę Buddhy – nie ma żadnej różnicy między nami, Buddhą Śakjamunim i Wadżradharą.
Buddha posiada niepojęte właściwości, w tym obejmującą wszystko mądrość. Ponadto ma również miłość i wielkie współczucie. Bez tych dwóch ostatnich właściwości byłby jak matka bez rąk, która w czasie wielkiej powodzi nie jest w stanie uratować swoich dzieci. To rodzi pytanie: Skoro Buddha posiada owe właściwości mądrości, miłości i współczucia, to dlaczego my doświadczamy tak wiele cierpienia? Odpowiedź na to jest prosta. Każdy z nas cierpi z powodu dojrzewającej indywidualnej karmy. I kolejne pytanie: Jeżeli Buddha nie jest w stanie zrobić nic, aby uwolnić nas od skutków negatywnych czynów, to po co w ogóle udawać się po Schronienie? Otóż pożytek płynący ze Schronienia to oczyszczenie i wyczerpanie karmy, adekwatnie do mocy naszych modlitw i życzeń. Nasza aspiracja może być mała, średnia lub wielka.
W pewnym momencie Rinpocze rzucił pytanie: „Gorąco wam? Komu gorąco, niech podniesie rękę.” Wystrzelił las rąk. „Jeśli wiemy, że jest nam gorąco, to jest świadomość” – uśmiechnął się. Aby dalej zgłębić naturę świadomości, Rinpocze zaproponował kilka testów. Najpierw należało podnieść rękę i trzymać ją uniesioną, aż odczujemy jej ciężar. „Jeśli jesteśmy świadomi uczucia w ręce, to jest to świadomość odczucia. Mamy trzy rodzaje odczuć: przyjemne, nieprzyjemne oraz neutralne. Kiedy w tym ćwiczeniu opuszczaliście rękę, odczucie było przyjemne. Jeśli więc jesteśmy świadomi przyjemnych uczuć, jest to świadomość odczuć. Gdy idziemy, bądźmy świadomi, że idziemy, gdy siedzimy, bądźmy świadomi, że siedzimy, gdy jemy, bądźmy tego świadomi… Jeśli jesteśmy świadomi tego, co robimy, ta właśnie świadomość staje się medytacją.”
Rinpocze uśmiechnął się szelmowsko: „Mam dla was kolejny test. Ale nie jest trudny, nie musicie się denerwować. Odpowiadajcie od razu na moje pytania. Jeśli rozumiecie czym jest świadomość, ręka w górę.” Podniosły się liczne dłonie. „Super. Jeśli ktoś nie zrozumiał czym jest świadomość, niech podniesie rękę.” Również podniosło się wiele rąk, więc Rinpocze stwierdził zachęcająco: „To też super. A teraz niech się zgłoszą ci, co mają wątpliwości czy zrozumieli czym jest świadomość, czy też nie.” Tym razem w górze znalazło się znacznie mniej rąk. Rinpocze wyjaśnił, że niezależnie od tego, jakiej udzieliliśmy odpowiedzi, wszystkie one są dowodem bycia świadomym.
Kolejnym etapem była medytacja na dźwięk. Mingjur Rinpocze delikatnie uderzył jeden raz w misę. „Jeśli słyszeliście dźwięk, jest to właśnie świadomość.” Dalej uderzał w misę, a gdy dźwięki cichły, uderzał ponownie. „Najważniejsze jest, aby wiedzieć, że słuchamy i kierować uwagę na dźwięk misy, motocykla itd. Mogą przy tym pojawić się myśli. Nawet słuchając dźwięków misy, możecie sobie myśleć na przykład o talerzu z momo. Nie ma problemu, ale nie przestawajcie słuchać. Ale, jeśli nagle, słuchając dźwięku, zorientujecie się, że leżycie w łóżku albo siedzicie w restauracji i nie wiecie jak się tam znaleźliście – to jest rozproszenie! Jeśli wsłuchujecie się w dźwięk i nie tracicie uwagi, nawet rozmyślając przy tym o pierożkach momo albo o dal bat (ryżu z soczewicą), wówczas nie ma mowy o rozproszeniu. Esencją medytacji jest świadomość, która wie i bycie świadomym, niezależnie od tego, co dzieje się w naszym umyśle. To jest esencja nie-rozproszenia, a więc głównej praktyki w medytacji.”
Następnie Rinpocze poprowadził medytację szine (śamathę) na oddech. Instrukcja brzmiała następująco: „Liczymy ile oddechów przypadnie na jedną minutę. Wdech, wydech – raz. Wdech, wydech – dwa. Wdech, wydech – trzy itd. Ostatecznie zawsze pojawi się taki moment, kiedy nie musimy już więcej liczyć. Możemy powoli się do niego zbliżać.” To, czy łatwiejsza jest dla nas medytacja na dźwięk, czy na oddech, zależy od indywidualnej konstytucji. Naszą praktykę powinniśmy zacząć od tego, co przychodzi nam łatwiej.
Ostatnim elementem praktyki była medytacja na mantrę: bezgłośne powtarzanie w myślach mantry, np. Karmapa Khjenno. To najświętsza ze wszystkich mantr, których elementem jest imię, wyjaśnił Rinpocze. Gdy ją odmawiamy, nie ma żadnej wizualizacji, a jedynie przywołanie Jego Świątobliwości Karmapy, który jest ucieleśnieniem aktywności wszystkich Buddhów.
Na zakończenie sesji Rinpocze udzielił dwóch wskazówek. Po pierwsze, aby praktykować od pięciu do dziesięciu minut i rozpoczynać zawsze od udania się po Schronienie i wzbudzenia bodhiczitty oraz zakończyć dedykacją zasługi. Po drugie, między sesjami formalnej medytacji, aby praktykować poprzez bycie świadomym, gdziekolwiek jesteśmy, tego, co robimy, np. że idziemy itp.
Tak zakończył się pierwszy dzień przedmynlamowych nauk.