Obchody roku narodzin Guru Rinpocze
18 lipca 2016O tym jak nawyki przeszkadzają współczuciu
28 lipca 201625 lipca 2016 – Sidhbari, Indie
Od ponad dwudziestu lat studenci z różnych krajów przyjeżdżają do Dharamsali w ramach programu Gurukul, aby poznawać tybetańską kulturę i religię. W tym czasie mieszkają w klasztorach i spotykają się z tybetańskimi artystami i działaczami. Uczą się jak to jest, kiedy jest się zmuszonym opuścić własną ojczyznę i zacząć wszystko od zera w nowym państwie, jednocześnie pracując na rzecz swojego rodzinnego kraju. Poznają filozofię buddyjską i dowiadują się o tybetańskim rządzie i organizacjach pozarządowych.
W tym roku obejrzeli także film o Szesnastym Karmapie „The Lion’s Roar [Ryk lwa]”. Ostatniego dnia wspólnego dialogu studenci odwiedzili Jego Świątobliwość Siedemnastego Karmapę. Najpierw poproszono Go o opowiedzenie jakiejś historii z własnego życia, po czym otwarto dyskusję.
Pierwsze pytanie: Wasza Świątobliwość znany jest z zaangażowania w ochronę przyrody i zwierząt. Jak możemy rozwinąć większą miłość i współczucie do naszego środowiska?
Gjalłang Karmapa odpowiedział:
Urodziłem się w dość odludnym miejscu, żyłem wśród przyrody, mogłem więc podziwiać jej piękno. W tamtym czasie nasz styl życia był bardzo tradycyjny, w harmonii z naturą. Ponieważ miałem tę możliwość, by obcować z naturą i doświadczyć jej tak blisko, czułem się zmotywowany, by chronić środowisko i zwierzęta.
Takie doświadczenia z czasów dzieciństwa są bardzo ważne, bardzo cenne. Wielu ludzi przychodzi na świat w wielkich miastach, mieszkają w nich, nie mają więc doświadczenia bezpośredniego kontaktu z przyrodą. Byłoby dobrze, gdyby spędzali więcej czasu na łonie natury.
Karmapa dodał, że powinniśmy zrozumieć zależność między nami a przyrodą, która jest niezwykle ważna i dla nas i dla wszystkich istot. Mając to zrozumienie, powoli rozwiniemy miłość i wdzięczność do natury.
Młoda studentka zauważyła: Przed przyjazdem tutaj nie wiedziałam jak duży jest Tybet. Myślałem, że to mały kraj. Nie miałam też pojęcia o wszystkich bogactwach naturalnych, jakie tam występują. Wiele z nich można wykorzystać do różnych celów. Tybet to również źródło wody dla Azji. Uczymy się właśnie jak ważne jest, by chronić wszystkie te bogactwa. Jego Świątobliwość zgodził się z nią.
Jeden z członków grupy stwierdził: Można odnieść wrażenie, że Tybetańczycy na emigracji są raczej szczęśliwi i wszystko idzie tu dobrze. Ale nie widzimy co dzieje się w samym Tybecie.
Jego Świątobliwość odparł na to, że jest wielka różnica między Tybetem, który znał jako dziecko i Tybetem dzisiaj. Lhasa stała się dwa razy większa.
Przyjaciele opowiadali, że odwiedzając Lhasę odnosi się wrażenie bycia w nowoczesnym chińskim mieście. Nie przypomina ona Tybetu. Gdy to usłyszałem, to pomyślałem, że z jednej strony to być może dobrze, ale z drugiej jednak przecież ludzie przyjeżdżają do Lhasy, bo chcą zobaczyć Tybet, a nie kolejne chińskie miasto.
Zmiany w Lhasie nasuwają pytania, co jeszcze zmieni się w przyszłości.
Zmiany zachodzą bardzo szybko. Gdy to się dzieje, ludzie mają coraz więcej pragnień i więcej pieniędzy. Chcą budować większe domy, więcej dróg, kupować więcej samochodów. Lhasa już teraz jest zakorkowanym miastem. Tak wiele się zmieniło. Myślę sobie, że gdybym mógł wrócić do Tybetu, pewnie nie potrafiłbym odnaleźć tego naturalnego, czystego kraju, który znałem.
Kolejny student zapytał dlaczego Tybetańczycy nie stosują przemocy, skoro stawką jest ich przetrwanie.
Na to Jego Świątobliwość odpowiedział, że we współczesnym świecie przemoc jest na porządku dziennym. Media donoszą nam o tym każdego dnia.
Ostatnio w Afganistanie bomba zabiła 80 niewinnych osób. Nie chcemy, by coś takiego się działo. Nawet jeśli Tybet jest w bardzo trudnej, krytycznej sytuacji, uważam, że i tak istnieją inne wybory, inne możliwości. Nie uważam, że musimy zająć konkretne stanowisko i mamy do dyspozycji tylko jeden środek.
Kolejne pytanie: W Tybecie dokonano już 144 samospaleń. W Xinjiangu mieszkańcy zabijają Chińczyków. A więc w jednym z tych miejsc przemoc skierowana jest do samych siebie, w drugim do innych ludzi. A jednak filozofia buddyjska określa samospalenia jako rodzaj przemocy. Jakie jest zdanie Waszej Świątobliwości na ten temat?
Karmapa odpowiedział, że już kilkakrotnie kierował apele, aby zaprzestać samospaleń.
Być może jestem jedynym, który o tym mówi. Martwi mnie ta sytuacja, nie mogę jej znieść, dlatego muszę o tym mówić. Tak wielu ludzi już podpaliło się, ale wszystkie te zgony nie przyniosły pożądanych rezultatów. Żaden kraj na świecie nie przejmuje się nimi. Jednocześnie jest to ogromna strata cennego ludzkiego życia. Tybetańska populacja nie jest liczna, a więc każdy Tybetańczyk jest niezwykle cenny i powinien żyć dla dobra Tybetu. Dlatego już nieraz apelowałem i mówiłem, że nie jest to dobry wybór.
Czasami Tybetańczycy mieszkający w ojczyźnie nie rozumieją sytuacji międzynarodowej, gdyż nie mają dostępu do informacji. Mają błędne przeświadczenie, że jeśli coś zrobią, ludzie spoza Tybetu będą ich lubić i wspierać. Albo może myślą, że społeczność międzynarodowa podejmie jakieś działanie i zakwestionuje sytuację w Tybecie. Ale to praktycznie iluzja. Tybetańczycy powinni zrozumieć, że kolejne samospalenia to tylko marnowanie życia. To nic dobrego ani dla Tybetu ani dla ich rodzin. Dlatego uważam, że powinni obrać inne metody. Są osoby, które działają bardzo pożytecznie. Uczą się, być może same, ale zdobywając wykształcenie, mogą służyć swojej społeczności. Nasze podejście powinno być bardziej realistyczne.
Kolejna osoba zadała pytanie czy Karmapa popiera autonomię czy niepodległość Tybetu. Gjalłang Karmapa odpowiedział:
Przywództwo Jego Świątobliwości Dalajlamy jest bardzo ważne. Wszyscy powinniśmy podążać za Nim i Go wspierać, ponieważ dzięki Niemu wszyscy możemy być zjednoczeni. Jedność to ogromna siła. Jeśli się podzielimy i rozdrobnimy, nie sądzę, byśmy osiągnęli cokolwiek, czy to będzie niepodległość, czy droga środka. Więc uważam, że obie strony powinny się wzajemnie rozumieć. Nie mogą kurczowo trzymać się tylko swoich poglądów, powinny mieć pełny obraz sytuacji.
Kolejne pytanie dotyczyło degradacji środowiska i roli, jaką mogą odegrać w tej sprawie rządy.
Jego Świątobliwość odpowiedział, że wiele rządów nie przyjmuje do wiadomości, że stan środowiska jest sprawą krytyczną. Te rządy są zależne od ropy i chcą kontynuować rozwój ekonomiczny. Jednocześnie niechętnie patrzą na zmiany. Na krótką metę możemy uniknąć rozmowy o ekologii, ale po pewnym czasie ta kwestia do nas wróci.
Naukowcy mówią, że zachłanność ludzka nie zna granic. Nawet gdybyśmy byli w posiadaniu 3 czy 4 planet, byłoby nam mało. Chciwość jest nieograniczona, ale niestety zasoby naturalne są. I to jest problem.
„Czy Wasza Świątobliwość będzie kolejnym Dalajlamą?” – padło kolejne pytanie.
Karmapa odparł, że powinien sporządzić oficjalny dokument odpowiadający na to pytanie, bo tak wiele osób o to pyta i również media tym się interesują.
Nie mogę być kolejnym Dalajlamą. Kolejnym Dalajlamą będzie Piętnasty Dalajlama, nie ja. Ponadto, powinniście zrozumieć, że bycie Karmapą to już wystarczająco dużo. To ciężka odpowiedzialność i nie jestem w stanie wziąć na siebie więcej.
Dodał, że słychać też pogłoski o tym, że po odejściu Dalajlamy to On przejmie Jego pracę dla pożytku Tybetańczyków. Ale przecież nie ma co czekać do tego momentu, aby zaangażować się w sprawy tybetańskie.
To nie tak. To byłoby prawie tak jak dziś Chińczycy, którzy wyczekują śmierci Dalajlamy, myśląc, że wówczas cała tybetańska kwestia zniknie. Nie rozumieją, że kwestia Tybetu istnieje. Uważają, że istnieje tylko kwestia Dalajlamy. A to nieprawda. Po odejściu Dalajlamy sytuacja będzie jeszcze trudniejsza, bo nikt nie będzie w stanie jej kontrolować. Jeżeli o mnie chodzi, nawet kiedy Jego Świątobliwość Dalajlama odejdzie, ja będę służył. Nie dlatego, że obejmę jakieś kolejne stanowisko, ale dlatego, że jestem jednym z najważniejszych tybetańskich lamów, być może najstarszą linią inkarnacji w Tybecie. Ponoszę więc odpowiedzialność nie tylko za moją własną tradycję, ale też ogólnie za Tybetańczyków. Nie ma potrzeby czekać aż Dalajlama odejdzie, aby zacząć coś robić czy planować. Zrobię to natychmiast.
Mówiąc o przyszłości, Jego Świątobliwość stwierdził:
Już teraz mamy przywódców wybranych przez naród tybetański. Oni zajmą się kwestiami politycznymi. Jeśli zaś chodzi o sprawy religii, każda linia przekazu ma własnych lamów i nie sądzę, by ktoś, kto nie jest Dalajlamą, mógł być liderem dla tych wszystkich duchowych przywódców. To nierealne.
Na poziomie bardziej osobistym Karmapa zauważył:
Nawet Piętnasty Dalajlama nie mógłby. Trudno jest uzyskać szacunek, jakim cieszy się Dalajlama, dzięki wszystkim Jego działaniom. Piętnaste wcielenie będzie poddane bardzo dużej presji, gdyż ludzie będą mieli wielkie oczekiwania – ‘Powinieneś być jak Czternasty Dalajlama, który tyle robił.’ Myślę, że bardzo trudno byłoby udźwignąć takie brzemię. Oczekiwania i rzeczywistość są bardzo rozbieżne. Wiem to z własnego doświadczenia.
Następne pytanie dotyczyło Tybetańczyków na emigracji. Czy zrobili dostatecznie dużo dla kwestii tybetańskiej?
Jego Świątobliwość przypomniał, że niedługo minie 60 lat od początków życia Tybetańczyków na emigracji. Trudno jest zaspokoić wszystkie potrzeby, ale
Myślę, że zrobiliśmy dużo. Tybetańczykom przybywających z Tybetu zapewniamy edukację i dach nad głową. Nie ma na świecie wiele społeczności uchodźczych, które są w stanie to zrobić. Tym niemniej nie wszyscy są zadowoleni, ja również nie całkiem jestem. Będziemy się starać, ale to nie zawsze jest łatwe. Społeczeństwo indyjskie porusza się w dużo wolniejszym tempie. Niektórzy indyjscy przyjaciele mówią mi, że Indie są jak słoń. ‘Dlaczego?’ ‘Ponieważ słonie chodzą bardzo powoli i mają wielką siłę’, odpowiedzieli.
Myślę, że my, Tybetańczycy też poruszamy się wolno. Tybetańczycy myślą o sobie jako o uchodźcach i to ich blokuje, bo uważają: ‘Jesteśmy uchodźcami, więc nie jesteśmy w stanie zrobić zbyt dużo. Musimy zadowolić się posiadaniem mniej.’ Może powinniśmy zmienić to nastawienie, bo młodym ludziom podoba się postęp i potrzebują nowych rzeczy. Dlatego wielu z nich opuściło osady tybetańskie i udali się w inne części świata. Nie chcą tu zostać. Inni wracają do Tybetu, a napływ nowych Tybetańczyków z ojczyzny praktycznie ustał. Możliwe więc, że za 10 lub 20 lat społeczność uchodźcza opuści Indie.
Kontynuując myśl o wolnym postępie, Jego Świątobliwość zauważył:
Czasami wydaje mi się, że powinniśmy zmieniać się powoli. Nawet jeśli zmiana jest dobra, być może potrzeba nam czasu. W przeszłości zachęcałem ludzi, by przestali jeść mięso, ale nie lubię nakazywać czegoś innym. Ludzie powinni jasno rozumieć z jakiego powodu coś robią. Być może doświadczą sami dlaczego niejedzenie mięsa jest ważne i wówczas przestaną. W przeciwnym razie nie będzie miało to dużego sensu – będzie dobre, ale nie idealne, więc być może lepiej dochodzić do tego powoli.
Ostatnie pytanie dotyczyło tego, co Karmapę inspiruje oraz jak znajduje czas, by realizować swoją pasję do sztuki.
W odpowiedzi Jego Świątobliwość odparł, że wielu ludzi sądzi, że skoro jest Karmapą, to robi wiele różnych rzeczy.
Jeśli będę dość pilny, być może będę lepszy w pewnych rzeczach. Czasem maluję, piszę wiersze, sztuki, piosenki, muzykę albo robię projekty graficzne. Na ogół nie postrzegam siebie jako wysokiego lamy, jakim jest Karmapa. Widzę siebie jako sługę i dlatego wiele rzeczy robię samodzielnie. To męczące i niełatwe, ale uważam to za wyzwanie. Nie uważam, że skoro otrzymałem tytuł Karmapy, to jestem jakąś wielką osobą. Nic podobnego. Posiadanie tego tytułu daje mi okazję, by służyć ludziom. Dziękuję.