Wiadomość od Ringu Tulku Rinpocze
26 kwietnia 2014Wizyta w klasztorze Tilokpur
7 maja 2014Ci, którzy podążają ścieżką buddyjską, pragną doprowadzić wszystkie czujące istoty do szczęścia, a ostatecznie – do pełnego Przebudzenia. Jego osiągnięcie oznacza wyplenienie wszystkiego, co należy porzucić – zaciemnień emocjonalnych, zaciemnień nieświadomości i nawykowych skłonności – oraz urzeczywistnienie wszystkiego, co trzeba rozwinąć – mądrości, która rozumie naturę zjawisk, oraz mądrości, która widzi je w ich nieskończonej różnorodności. Krótko mówiąc, pełne Przebudzenie to osiągnięcie pułapu, na którym wszelkie błędy zostały wykorzenione, a wszystkie pozytywne właściwości – rozwinięte.
To bardzo ważne, ponieważ Budda jest nie tylko wielkim uczonym, lecz ma również niezrównane właściwości, które biorą się z medytacji. Aby osiągnąć taki poziom, potrzebujemy doskonałej przyczyny, którą jest przebudzony umysł, bodhicitta. Obudziwszy w sobie bodhicittę, praktykujemy i doskonalimy ją, żeby osiągnąć ostateczny owoc. W pouczeniach tyczących rozwijania bodhicitty znajdujemy wiele metod, z których najskuteczniejsze wyłożył wielki mistrz Atiśa.
Atisia rozważa siedem etapów. Po pierwsze mówi o (1) bodhicitcie jako doskonałej przyczynie osiągnięcia pełnego Przebudzenia. Dzieli ją na bodhicittę dążenia i bodhicittę zastosowania. Pierwszą definiuje jako umysł, który pragnie wyprowadzić wszystkie czujące istoty z oceanu cierpień samsary na brzeg Przebudzenia. Kiedy ta motywacja przeniknie nas na wskroś, angażujemy się, w pełni na tym skupieni,w pożyteczne działania ciałem, mową i umysłem. To właśnie bodhicitta zastosowania.
Oba rodzaje bodhicitty biorą się z przyczyny, którą jest (2) altruizm. Każdy pragnie szczęścia i nikt nie chce cierpieć. Powodowani altruizmem, musimy wziąć na siebie odpowiedzialność za zapewnienie tego wszystkim istotom. Na czym polega altruizm? To nie tylko pragnienie dawania istotom szczęścia i uwolnienia ich od cierpienia, lecz także podejmowanie w tym celu konkretnych działań.
Altruizm bierze się ze (3) współczucia. Bez współczucia nie pojawi się bezinteresowna postawa umysłu. Na czym polega współczucie? Świadomi całego bólu czujących istot, myślimy: „Uwolnię je od wszelkich cierpień”. Postanowienie to obejmuje nie tylko cierpienia, ale i ich przyczyny.
Współczucie wyrasta z (4) miłującej dobroci. Pomni nieszczęść czujących istot, myślimy: „Chcę, by wszyscy byli szczęśliwi”. I nie jest to jedynie przelotna myśl, lecz towarzyszące nam bezustannie pragnienie, obejmujące nie tylko szczęście, ale i jego przyczyny. Jak rodzi się miłująca dobroć? Z (5) tego, co zaprząta czy też porusza umysł. Ten czynnik ma dwa aspekty: to, co porusza nasz własny umysł, oraz to, co porusza umysły innych. Jeśli się nad tym dobrze zastanowimy, przekonamy się, że wszystkie istoty, w tym także my sami, niczym się nie różnią w swym pragnieniu bycia szczęśliwym i wolnym od cierpień. Nasze troski są podobne, a to pozwala na empatię. Możemy też rozmyślać, że od czasu bez początku czujące istoty były nam bliskimi krewnymi, życzymy im przeto szczęścia i wolności od cierpienia dokładnie tak, jak chcemy tego dla najbliższych i przyjaciół. Rozszerzamy to pragnienie na wszystkie istoty, gdyż kiedyś łączyły nas z nimi podobne więzi. Kiedy wkroczymy na tę ścieżkę, z tego, co porusza umysł, zrodzą się miłująca dobroć i szczęście.
Wszystkie etapy mają swoje przyczyny. To, co porusza umysł, bierze się ze (6) zrozumienia i wdzięczności za to, co zrobili dla nas inni. Pamiętamy o udzielonej nam pomocy. Nie zapominając o okazanej dobroci, odczuwamy wdzięczność – i to nie tylko wobec jednej osoby lub garstki ludzi, lecz (7) wszystkich czujących istot, gdyż były nam one niegdyś dobrymi, troskliwymi matkami. Rodziły nas, dbały o nasze potrzeby, uczyły, co należy przyjmować, a co odrzucać. Pragnąc odwdzięczyć się za tę dobroć, myślimy: „Wyprowadzę wszystkie istoty z samsary i przywiodę je do Przebudzenia”. Uczucie wdzięczności wyrasta więc ze zrozumienia bliskich, odwiecznych więzi, łączących wszystkie czujące istoty.
Te skondensowane etapy medytacji ułożone są w porządku przyczynowo-skutkowym; każdy wynika z poprzedniego i staje się podstawą następnego. Jeżeli, po pierwsze, nie potrafimy traktować wszystkich istot jak własnych matek, to, po drugie, nie zrodzi się w nas wdzięczność za okazaną nam dobroć. Bez niej, po trzecie, nic nie poruszy naszego umysłu, a co za tym idzie, po czwarte, nie przepełni go miłująca dobroć. Bez niej, po piąte, nie ma mowy o współczuciu, którego brak, po szóste, wyklucza altruizm. Jeśli nie stać nas na altruizm, to, po siódme, trudno będzie nam obudzić w sobie bodhicittę. Jeżeli zdołamy pójść tą ścieżką przyczyn i skutków, pojawi się w nas bodhicitta, przebudzony umysł, i szybko osiągniemy cel praktyki.
Podstawowe pouczenia niezrównanego mistrza Atisi są bardzo pomocne dla ludzi, którzy zaczynają praktykę rozwijania przebudzonego umysłu. Jestem przekonany, że przyniosą nam pożytek, o ile będziemy je praktykować, pragnąc prawdziwego szczęścia. Modlę się, abyście potrafili osiągnąć ostateczny owoc tej praktyki.
Zaczerpnięte z książki: Muzyka na niebie