Praktyka medytacji
19 kwietnia 2013Wolność od przywiązania
27 kwietnia 2013Powiedziano, że oddanie jest głową medytacji.
Lama otwiera wrota do skarbnicy ustnych nauk.
Wielcy medytujący stale modlą się do Lamy.
Pobłogosławcie mnie, by narodziło się we mnie spontaniczne oddanie.
Wielcy mistrzowie Tybetu, tacy jak Gjalła Longcienpa z njingmapy, Karmapa Rangdziung Dordże i wielu lamów tradycji geluk – powtarzali w swoich pismach, że guru joga jest sercem, siłą życiową, praktyki Dharmy. W tradycji sakja zaś mówi się, że guru joga jest metodą stosowaną przez najbardziej zaawansowanych adeptów buddyzmu. W wielu sutrach, tantrach i komentarzach wielkich uczonych pojawia się stwierdzenie, że oddanie jest lekarstwem zdolnym usunąć każdą chorobę samsary. Porównuje się je czasami do białego żeńszenia, który w medycynie azjatyckiej uważany jest za panaceum na wszystkie schorzenia.
Tybetańskie słowo „mugu”, tłumaczone jest zazwyczaj jako „oddanie”, ale nie wiem, czy „oddanie” faktycznie oddaje pełne znaczenie tego terminu. Pierwszy człon tego tybetańskiego wyrazu, „mu” oznacza inspirację, tęsknotę, dążenie, pragnienie osiągnięcia czegoś. „Gu pa” zaś oznacza szacunek i wskazuje na to, że tęsknota i pragnienie, jakie pojawiło się w naszym umyśle, wyrażamy poprzez swoje ciało, dajemy mu wyraz w działaniu.
Myślę, że najlepszy przykład „mugu”, oddania, dał nam Milarepa. Jak wiemy, Milarepa zabił za jednym razem 35 osób, niektórzy mówią, że wcześniej i później za jego sprawą umarło jeszcze więcej ludzi. Tak czy inaczej, spowodowanie śmierci 35 ludzi to poważna sprawa. Nie sądzę, aby pośród nas był ktoś, kto zabił jednego człowieka, a zabicie większej ilości ludzi nie zdarza się zbyt często. Po dokonaniu tej zbrodni Milarepa zaczął czuć wielką skruchę i żal, po którym pojawiło się pragnienie praktykowania Dharmy. Było ono tak silne, że nie dopuszczał on nawet myśli o tym, że może się to nie wydarzyć. Z wielką determinacją zaczął więc szukać kogoś, kto wyjaśni mu, jak należy praktykować Dharmę. Mało tego – gotów był zrobić wszystko, co ta osoba mu nakaże. Determinacja Milarepy miała niewiele wspólnego z siedzeniem prze lamą, składaniem rąk i powtarzaniem: Przyjmuję Schronienie… To był pewien rodzaj desperacji, pełnej gotowości, by zrobić wszystko, co tylko możliwe, co pozwoli zaangażować się w praktykę Dharmy. Nie było nastawienia w stylu: Jeśli będę mógł praktykować, zrobię to, ale jeśli nie będę mógł, to trudno. Milarepa wiedział, że nie ma innego wyjścia – albo osiągnie wyzwolenie, albo odrodzi się w piekłach. Nasze poczucie szacunku i oddania nawet po trosze nie przypomina postawy Milarepy. Czasami pojawia się w nas oddanie, ale nie zawsze robimy to, co należy i to, o co prosi nasz Lama. Milarepa zaś mówił sobie: Muszę robić wszystko dokładnie tak, jak chce tego mój nauczyciel, w przeciwnym razie nic się we mnie nie zmieni – nie wolno mi do tego dopuścić. Nie mam innego wyjścia.
W oddaniu Milarepy tkwiła olbrzymia moc. Mówi się, że gdy czujemy prawdziwe oddanie, Lama przenika wszystkie nasze myśli, nie pozostawiamy w umyśle miejsca na nic innego. Cokolwiek robimy, staje się to wyrazem naszego oddania.
Zależnie od indywidualnych predyspozycji i stopnia zaawansowania możemy rozwijać różne poziomy oddania. Niemniej najważniejszą sprawą jest zdolność dostrzegania dobrych właściwości innych ludzi. Musimy się tej zdolności nauczyć. Nawet jeżeli ktoś posiada tylko jedną dobrą cechę, powinniśmy ją doceniać, cieszyć się nią i okazywać jej szacunek. Innymi słowy, powinna ona wywoływać w nas „mu pa” – pierwszą część oddania – inspirację, dążenie, pragnienie osiągnięcia tego samego. Tylko w ten sposób rozwiniemy własne dobre właściwości.
Oddanie nie jest bowiem czymś, co można wywołać w sobie od tak sobie, kiedy tylko nam się spodoba. To nie jest coś, co „wstąpi w nas” podczas wykonywania jakichś rytuałów. Oddanie należy w sobie rozwijać i pielęgnować stopniowo. Zacząć zaś trzeba od dostrzegania dobrych stron wszystkiego, co nas otacza i wszystkich ludzi, z którymi wchodzimy w kontakt. Pozytywne nastawienie należy w sobie chronić. Patrzenie na świat przez czarne okulary, dostrzeganie samych złych rzeczy, koncentrowanie się na nich sprawi, że sami w sobie będziemy rozwijać tylko złe cechy. Skupianie się na czyichś dobrych stronach, dobrych cechach sprawi zaś, że inspiracja, dążenie i szacunek pojawią się w nas spontanicznie, naturalnie.
Relację nauczyciela i ucznia tworzy się w podobny sposób. Opiera się ona bowiem na pragnieniu rozwinięcia przymiotów i właściwości, które dostrzegamy w nauczycielu. Nie chcemy naśladować ich złych nawyków i przywar. Dlatego najpierw radzi się sprawdzanie, jakim człowiekiem jest dany nauczyciel. Dopiero gdy stwierdzimy, że posiada on jakieś dobre, pożądane przez nas przymioty, stajemy się jego uczniami. Później jednak musimy chronić w sobie to dobre nastawienie, zdolność dostrzegania dobrych cech naszego Lamy. Jeśli bowiem zaczniemy doszukiwać się w nim wad, to z pewnością jakieś znajdziemy. Nawet jeśli on w rzeczywistości ich nie ma, zaczniemy je dostrzegać mocą złych projekcji i złego nastawienia. Często mówi się, że Lama jest dla swoich uczniów lustrem. Kiedy nasz umysł wypełniają złe myśli, troski, szkodliwe emocje, zaczynamy widzieć je w otaczających nas ludziach.
Lamę, duchowego nauczyciela, często określa się mianem dobrego przyjaciela. To nasz przyjaciel w Dharmie, ktoś komu ufamy, ktoś kto pokazuje nam nasze dobre właściwości i uczy nas je pielęgnować. Taki przyjaciel stopniowo zaczyna wzbudzać w nas naturalne oddanie.
Oddanie to w gruncie rzeczy wysiłek, jaki wkładamy w rozwijanie przymiotów ciała, mowy i umysłu naszego Lamy. Tym właśnie jest pielęgnowanie oddania. Mówi się, że samo oddanie może nas doprowadzić do pełnego Przebudzenia. Mówiąc inaczej, praktyka naśladowania Lamy całkowicie wystarczy do osiągnięcia tego celu.
Pewnego razu Gampopa przemówił do swoich uczniów, Dusum Khjenpy i innych, tymi słowy: Ja już wykonałem za was całą ciężką pracę, którą należało wykonać – uzyskałem rezultaty praktyki, pokonałem wszystkie trudności. Wam pozostało tylko się do mnie modlić.
Podobne słowa padły z ust Glalła Gotsangpy: Zrobiłem w życiu wszystko, by moje zrozumienie Dharmy nie ograniczało się tylko do intelektualnego zrozumienia. Wprowadziłem je również w życie, poznałem jego smak (doświadczyłem go na sobie). Pokonywanie przeszkód także nie ograniczało się do intelektualnego zrozumienia. Wykonywałem najtrudniejsze praktyki, nie odsuwając od siebie żadnych przeszkód i trudności, lecz doświadczyłem ich smaku, wprowadziłem je na ścieżkę. Pozytywnych właściwości również nie ograniczyłem do intelektualnego zrozumienia, lecz rozwijałem je w sobie. Wykonałem za was cały trud, więc wam, moim uczniom, pozostało to, co łatwe i proste. Modlitwy do mnie – to wszystko, co pozostało wam do zrobienia.
Te wyznania mistrzów przeszłości są niezwykle ważne. Myślę, że płynie z nich wielka nauka. Pokonali oni wszystkie przeszkody i wykonali całą ciężką pracę, teraz tylko od nas zależy, czy skorzystamy z ich mądrości. Urzeczywistnienie Lamy jest rzeczą niezbędną, ale równie ważne jest rozwijanie mądrości i pilności w sobie samym oraz autentyczna radość płynąca z podążania śladem naszych nauczycieli.
Milarepa również wyrażał takie życzenia. Chciał, aby dzięki temu, że on sam pokonał tyle przeszkód i trudności, adepci przyszłości wolni byli od podobnych przeszkód i bez żadnego trudu rozwinęli w sobie dobre właściwości. Dlatego właśnie mówi się, że same modlitwy do Lamy i rozwijanie oddania, które polega na pielęgnowaniu w sobie jego właściwości, zupełnie wystarczy, by osiągnąć wyzwolenie. Wyciągnijmy tę mądrość z kart książek i spróbujmy jej doświadczyć, zaprośmy ją do swego serca
przekład: BS