Jak zmieniać świat od środka – miłość i współczucie w zglobalizowanym świecie
7 czerwca 2014Duchowość a religia
8 czerwca 20147 czerwca 2014 r. Berlin, Estrel Convention Center
Wieczór ten przebiegł pod znakiem w występów artystycznych, uświetnianych refleksjami Karmapy nad metodami rozwijania wewnętrznego spokoju.
Rozpoczęły go cztery utwory muzyczne wykonane przez znanego chińskiego dysydenta i artystę Liao Yiwu. Zanim Liao w 2011 roku zdołał uciec na Zachód i zamieszkał w Berlinie, cztery lata spędził w chińskim więzieniu, gdzie był torturowany (właśnie pobyt w więzieniu stał się kanwą jego słynnej książki „Prowadząc umarłych”).
Podczas swej muzycznej improwizacji Liao Yiwu nie tylko śpiewał, ale i wykorzystywał dźwięk drewnianego fletu, liczydła i metalowych świątynnych dzwonów. Pierwszy i ostatni z jego utworów był interpretacją wiersza Siedemnastego Karmapy „Radosne życzenie. Słodka melodia dla szczęśliwców” napisanego podczas ucieczki z Tybetu. Pierwsza kompozycja, nazwana „Pieśnią nadziei”, łączyła recytację i okrzyk „ho” (będący częścią chińskich religijnych rytuałów), z dźwiękiem przesuwanych korali liczydła i akompaniamentem wiolonczeli w wykonaniu Marcusa Hagermana. Drugą, zatytułowaną „Huśtawką oddechu”, rozpoczęła melodia fletu i towarzyszącej jej wiolonczeli, a zakończyła rytualna, przejmująca recytacja słów: „był slogan”. Tytuł tego utworu pochodzi z powieści Herty Müller, rumuńskiej pisarki, laureatki Nagrody Nobla (2009), która opowiada historię niemieckich Rumunów transportowanych przez rosyjskich komunistów do sowieckich obozów pracy.
Trzeci utwór był imponującą i fascynującą kakofonią dźwięków. Liao z łatwością przechodził od jednego instrumentu do drugiego, tworząc niezwykłą kombinację tonów, dysharmonii i rytmu.
Jego czwarty utwór, nazwany „Żółtą rzeką”, był improwizacją muzyki skomponowanej przez Jego Świątobliwość Karmapę wykonaną na flecie, liczydle i dzwonach.
Dziękując Liao i Marcusowi Karmapa zażartował: „Sam nie potrafię grać ani śpiewać, nie mam z tym nic wspólnego. Ale być może też mógłbym robić takie ho, ho, ho…” – i śmiejąc się, przez chwilę rewelacyjnie parodiował śpiew Liao.
Tematem wykładu Jego Świątobliwości było rozwijanie wewnętrznego spokoju.
W Tybecie Karmapowie znani są z talentów artystycznych. Komponowali muzykę liturgiczną, tworzyli piękne kaligrafie, rzeźby, zapoczątkowali nawet jedną ze szkół malarstwa tybetańskiego, nazywaną karma gardi. Siedemnasty Karmapa znakomicie nawiązuje do tej tradycji artystycznej. Swoją wypowiedź rozpoczął od opisu swych artystycznych zainteresowań: kaligrafii, malarstwa, rysunku, muzyki, gry na różnych instrumentach i przedstawień teatralnych. W bardzo szczery sposób opowiedział, jak twórczość artystyczna daje mu siłę i pomaga utrzymywać spokój umysłu w chwilach, gdy kumulują się problemy.
„Rysując czy malując widzę rezultat swojego działania, doprowadzam coś do końca” – powiedział dodając, że gdy pojawiają się przeszkody, ukończenie dzieła sztuki podnosi go też na duchu i uspokaja.
Ponadto Karmapa odniósł się do twórczości dzieci, które swe rysunki wykonują spontanicznie, naturalnie, bez jakichkolwiek zahamować czy prób przypodobania się. Podobnie i my, cokolwiek robimy, powinniśmy tak właśnie postępować. Jest to szczególne ważne, gdy pomagamy innym – współczucie i życzliwość powinny pojawiać się w nas naturalnie i spontanicznie, nawet jeśli ryzykujemy, że nasza pomoc zostanie odrzucona. Nadmiar myślenia i kombinowania koliduje bowiem z odruchami serca.
Następnie Jego Świątobliwość zaprosił wszystkich do medytacji, lub zwyczajnego uspokojenia umysłu i relaksu, podczas gdy sam wyrecytował i zaśpiewał Siedmiowersową modlitwę do Guru Rinpocze na przez siebie skomponowaną melodię. Był to niezwykły występ, który oczarował całą widownię. (Można go obejrzeć na tej stronie w sekcji Muzyka.)
Tuż potem na scenie pojawiła się tybetańska artystka, Decien Szang Dagse, od 1963 mieszkająca w Szwajcarii. W sukni rodem ze Wschodniego Tybetu zaśpiewała, wykorzystując przez siebie skomponowane melodie, mantry Guru Rinpocze i Wadżrasattwy oraz modlitwę Schronienia w sanskrycie.
Wieczór zakończył Jan Blumenroth, który klęcząc na scenie i ściskając mocno mikrofon odśpiewał własną modlitwę do Karmapy i mantrę „Karmapa khjenno”. Brzmiało dość nietypowo, ale spotkało się z dobrym przyjęciem przez młodszą część widowni.