Krótki wykład z okazji parinirwany Gampopy
13 sierpnia 2022Życie w ramach pierwotnej Sanghi: Pochodzenie tajemnej mantry 2022 – dzień drugi
21 sierpnia 2022Letnie nauki „Mar Ngok” – 1 sierpnia 2022
Jego Świątobliwość ciepło powitał Sanghę i słuchających wykładu z całego świata. Rok wcześniej omówione zostały liczne tematy, w tym szerzenie się indyjskiej cywilizacji, okres wedyjski, poglądy i filozofia Upaniszad, pojawienie się Buddhy na tym świecie i wprawienie w ruch Koła Dharmy oraz rozwój nauk, szczególnie za czasów króla Aśoki.
Nadszedł czas, aby przyjrzeć się wczesnemu, czy też pierwotnemu buddyzmowi, od Przebudzenia Buddhy i pierwszej nauki do podziału na dwie szkoły. Mowa będzie o dziewięciu etapach:
- Powstanie Sanghi, dyscyplina winai oraz mnisi i mniszki
- Pierwsza rada buddyjska: rozwój pierwszych tekstów wczesnego buddyzmu (sutr oraz winai)
- Buddyzm po parinirwanie Buddhy
- Druga rada buddyjska i podział na najważniejsze szkoły
- Epoka cesarza Aśoki (trzecia rada)
- Zawartość pism
- Teksty wczesnego buddyzmu
- Elementy wczesnego buddyzmu dotyczące tajemnej mantry
- Data parinirwany Buddhy
Jego Świątobliwość dodał, że jeśli czas na to pozwoli, chciałby omówić wszystkie osiemnaście szkół buddyzmu i szerzenie się mahajany.
Początki buddyjskiej Sanghi i dyscypliny klasztornej winaja
Poczwórny podział społeczności buddyjskiej
Uczniami Buddhy były zarówno osoby świeckie, jak i wyświęcone. W sanskrycie świeckich uczniów, którzy przyjęli schronienie, określa się mianem upasaki (mężczyzna) i upasiki (kobieta). Jednak nadal toczą się spory, czy upasaka to ktoś, kto zwyczajnie przyjął schronienie, czy też również utrzymuje pięć zasad. Tybetańskim odpowiednikiem jest genjen, czyli ktoś „zbliżający się do dobrych czynów”. Według Gramatyki w dwóch tomach,tekstu z okresu wczesnych przekładów, określenie „zbliżający się do dobrych czynów” oznacza osobę, która przyjęła schronienie i utrzymuje pięć zasad. A więc, jest to ktoś, to „zbliża się do dobrych czynów” na ścieżce arhata. Japoński badacz Hirakawa Akira dodaje tu jeszcze jedno znaczenie: ktoś, kto służy. Świeccy służą mnichom i mniszkom, zapewniając im wszystko, co niezbędne do życia, a w zamian mnisi i mniszki są ich przewodnikami i nauczycielami Dharmy. Według niego świeccy otrzymali to określenie od momentu, gdy przyjęli schronienie w Trzech Klejnotach.
Skarbnica abhidharmy twierdzi, że dwie tradycje – aparantika waibhaszika i kaszmirska waibhaszika, nazywane tak ze względu na miejsca ich pochodzenia w środkowych Indiach i Kaszmirze – utrzymywały, że upasaką i upasiką zostaje się w momencie przyjęcia schronienia. Osoby o najsilniejszej wierze i oddaniu jednocześnie przyjmowały pięć wskazań.
Wyświęconych mężczyzn i kobiety nazywamy odpowiednio bhikszu i bhikszuni w sanskrycie. Po tybetańsku to gelong i gelongma, czyli „wypraszający dobre czyny”. Według Gramatyki w dwóch tomach, osoby, których motywacją jest poszukiwanie Dharmy, są w pełni wyświęcone w „czteroczęściowej ceremonii popartej prośbą” (rytuał upaczara) oraz żyją z jałmużny zgodnie z Dharmą, nazywane są bhikszu. Ale według Hirakawy Akiry bhikszu to ktoś będący przede wszystkim żebrzącym mnichem, a więc jest to osoba prosząca o jałmużnę, nie będąca jednak żebrakiem. Ludzie tacy utrzymują się dzięki datkom pochodzącym od świeckich, przez co mogą skupić się całkowicie na praktyce.
Aby zostać bhikszu, należy przyjąć 253 ślubowania pełnego święcenia i przestrzegać surowej dyscypliny. Bhikszu i bhikszuni (wyświęceni mężczyźni i kobiety) oraz upasakowie i upasiki (świeccy mężczyźni i kobiety), to cztery części buddyjskiej społeczności.
Sangha
Mówiąc najprościej, Sangha buddyjska to grupa ludzi, którzy pokładają wiarę w Dharmę i zbierają się, by praktykować nauki. Na samym początku wyraz „sangha” odnosił się tylko do osób wyświęconych i nie dotyczył świeckich. Sanghi męskie i żeńskie były osobnymi zgromadzeniami. Ale luźniejsza interpretacja wyrazu „sangha” obejmuje całą poczwórną społeczność.
Sanskrycki termin „saṃgha” przetłumaczono na tybetański jako „dge ’dun (gendun)” i oznacza on zgromadzenie przynajmniej czterech bhikszu (lub bhikszuni).
Dlaczego Sangha? Sangha to zgromadzenie, zebranie się w jednym miejscu wielu bhikszu. Podobnie jest z lasem. Zbiór wielu drzew to las, ale pojedynczych drzew lasem nie nazwiemy. Jednak bez drzew nie ma lasu. Podobnie, pojedynczy bhikszu nie są Sanghą, lecz bez nich Sangha nie istnieje. Zgromadzenie wielu bhikszu to Sangha. Tak mówi komentarz do Pradżniaparamity w stu tysiącach ślok przypisywany Nagardżunie).
Sanghi męski i żeńskie, czyli bhikszu i bhikszuni, żyły oddzielnie i osobno troszczyły się o swe utrzymanie. I właśnie ze względu na tego rodzaju samodzielne życie bhikszu i bhikszuni nazywano Sanghą, wyłączając świeckich.
Wyraz „sangha” oznacza „zbiór, zgromadzenie”, a więc jedna osoba nie może być nazywana Sanghą, a co najwyżej członkiem Sanghi. Tybetański wyraz „gendun” nie jest tu aż tak jednoznaczny.
Termin „sangha” wykracza poza sam buddyzm. Za czasów Buddhy różne polityczne i handlowe zgromadzenia w Indiach nazywano sanghą. Istniały również duchowe sanghi w ramach braminizmu, dżinizmu i tradycji ascetycznych, na przykład Alary Kalamy i Udraki Ramaputry. Obaj byli nauczycielami księcia Siddharthy przed jego Przebudzeniem. W niektórych tekstach pojawia się też termin „gaṇa”, oznaczający zgromadzenie, przede wszystkim jako bodhisattwa gana, czyli zgromadzenie bodhisattwów.
Zgoda w Sandze: saṃpratipanna
Według słów chińskiego mistrza Wiśeszamitry (Kompendium winai [Winajasanghraha]): „Zgoda jest sześciu rodzajów i dotyczy znaków, działań, dyscypliny, poglądu, rytuałów i stylu życia. Dlatego mają one jeden smak”. Na ogół mówimy o „błogosławieństwie niepodzielnych życzeń Sanghi” – dodał Jego Świątobliwość.
To zaś oznacza, że członków Sanghi nie można dzielić ani rozróżniać pod względem tych sześciu cech i dążenia do dobrych czynów. Dlatego po tybetańsku Sangha to „gendun”, czyli „pragnienie dobrych czynów”. Kiedy mówimy „szlachetna Sangha, najwyższe ze zgromadzeń”, również takie określenie wyróżnia ją na tle zwykłych ludzi, jeśli chodzi o wcześniej wymienione sześć właściwości.
Sutra rozpamiętywania Trzech Klejnotów mówi:
Jest godna tego, by złożyć dłonie. Jest godna pokłonu. Jest sławnym polem zasługi. Jest czystym obiektem jałmużny. Jest zawsze wspaniałym obiektem szczodrości.
Jego Świątobliwość wyjaśnił, że w tybetańskiej tradycji nieczęsto omawia się tych sześć właściwości, lecz owa „zgoda” jest podstawą wartości Sanghi, zgromadzenia ludzi, których łączą wspólne cele i oddanie dobrym czynom. To odróżnia ją od innych sangh.
Mówi się, że dyscyplina prowadzi do zgody, a zgoda w Sandze jest szczęściem. Ważne, aby nie były to tylko puste słowa, lecz byśmy rzeczywiście wprowadzili je w czyn.
Tuż przed przerwą Jego Świątobliwość Karmapa podzielił się swymi myślami co do obecnej sytuacji na świecie:
Nikt nie wie, co tak naprawdę dzieje się na świecie: mamy tyle wojen i chorób. Myślę, że modlitwy mogą być pomocne. W czasie przerwy będziemy recytować Pochwały dwudziestu jeden Tar. W każdym tygodniu będziemy odmawiać inną modlitwę.
Rozwój Sanghi
Pierwszą buddyjską Sanghę stanowiło pięciu uczniów, którzy zebrali się w Parku Jeleni (Riszipatana) w Sarnath, by wysłuchać pierwszej nauki Buddhy. Nazywa się ich często „dobrą piątką”. Kolejną piątką byli Kirti i jego czterej bracia, a po nich dołączyło pięciu młodych z Waranasi, którzy przyjęli pełne święcenia. Po nich pojawiło się „sześćdziesięciu dobrych”. Wreszcie Urubilwa Kaśjapa, niebuddyjski nauczyciel, przyjął schronienie w Buddzie wraz ze swymi uczniami w liczbie tysiąca.
Kiedy wielcy bhikszu, jak Śariputra, Maudgaljajana i Mahakaśjapa dołączyli, fundamenty buddyjskiej Sanghi były już solidne. Nieco później społeczność została poparta wpływami i szczodrością króla Bimbisary, jednego z najważniejszych władców w ówczesnych Indiach, oraz majętnego kupca Anathapindady. W ciągu zaledwie kilku lat po Przebudzeniu Siddharthy Gautamy Sangha osiągnęła znaczące rozmiary. Według tekstów tybetańskiej winai, kiedy Bimbisara sponsorował Sanghę, liczyła ona sobie 1253 bhikszu.
Wymogi i procedury uzyskania wstępnych święceń
Do społeczności buddyjskiej mógł dołączyć prawie każdy. Nie liczyła się tu kasta ani status społeczny. Były jednak pewne wymogi, chociaż znacznie mniej niż dwadzieścia nakazów pełnych święceń. Należało mieć przynajmniej siedem lat i zgodę żyjących rodziców lub, w przypadku osób pracujących dla rządu, żołnierzy i niewolników, należało uzyskać pozwolenie pracodawcy czy właściciela i nie mieć długu. Nie przyjmowano ludzi z poważnymi chorobami, z nieprawidłowo funkcjonującymi zmysłami lub niepełnosprawnych, a także w bardzo podeszłym wieku. Sangha musiała utrzymywać wysokie standardy i być w stanie nieprzerwanie praktykować, bez zewnętrznych przeszkód, aby osiągnąć pewien stopień medytacji. Wstępne zasady miały również zapobiec przystępowaniu ludźmi, których jedyną motywacją było zdobycie pożywienia i ubrania.
Przystępujący powtarzał formułę schronienia trzy razy w obecności starszych członków Sanghi i zobowiązywał się do przestrzegania dziesięciu ślubowań, po czym był przyjmowany do zgromadzenia. Buddha wymagał, aby śramanerowie (termin odnoszący się do nowicjuszy lub bhikszu) przede wszystkim przestrzegali dziesięciu zasad, czyli ślubowań śramanery. Chodziło o: nieodbieranie życia, nieprzywłaszczanie sobie czegoś, co nie zostało dane, porzucenie nieczystych działań, kłamania, alkoholu, wysokich i zdobionych miejsc do siedzenia, perfum i biżuterii, śpiewów i tańca, nieprzyjmowanie złota i srebra oraz niespożywanie posiłków o niewłaściwych porach. Ta dziesiątka, to najważniejsze ze wszystkich wskazań. Poza tym były pewne dodatkowe zasady, jak golenie głowy i zarostu na twarzy, noszenie trzech szat Dharmy i prostego ubrania.
Kolejność święceń
Jeśli nowicjusz spędził pewien czas w społeczności mnichów lub mniszek i osiągnął wiek dwudziestu lat, jeżeli spełnił wszystkie wymogi, mógł otrzymać pełne święcenia. Początkowo sam Buddha udzielał ślubowań, lecz z czasem, kiedy Sangha się rozrosła i rozszerzyła na odległe tereny, oddelegował do tego zadania inne osoby. Zdarzało się, że ludzie podróżujący z daleka padali ofiarą bandytów i dzikich zwierząt, więc wówczas Buddha ustanowił regułę, że przyjąć ślubowania bhikszu można poprzez trzykrotne wymówienie obietnicy ich utrzymywania w obecności trzech starszych przedstawicieli Sanghi. W ten sposób pierwotny rytuał stał się bardzo prostą ceremonią.
Nowy bhikszu otrzymywał opiekę mentora, khenpo lub upadhjai, a także nauczyciela, czyli aczarję, który się nim opiekował. Bywało i tak, że młodsi mnisi tęsknili za domem. Wówczas khenpo lub nauczyciel spełniał rolę rodzica. Taka relacja utrzymywała się przez dziesięć lat, kiedy to khenpo nauczał winai z pamięci, a także udzielał nauk co do medytacji. To właśnie khenpo za ogół miał największą odpowiedzialność w kształceniu nowicjusza. Jeżeli zdarzyło się, że khenpo był nieobecny, jego miejsce zajmował nauczyciel.
Obowiązkiem khenpo było opiekowanie się uczniem, jak własnym synem, a uczeń miał służyć khenpo, jak ojcu. Razem spożywali posiłki i troszczyli się o siebie, jeśli chorowali. Mówiąc krótko, wspierali się nawzajem, prowadząc życie praktykujących.
Rytuał upaczary
Sześć lat po Przebudzeniu Buddha udał się do swej ojczyzny, gdzie powitał go bramin Udaji. Buddha wyznaczył Śariputrę, jako jego khenpo i tym samym ustanowił nowy sposób święcenia bhikszu – rytuał upaczary. Od tej pory nie było już konieczne gromadzenie się całej Sanghi, lecz do udzielenia wstępnych ślubowań wystarczyło dziesięciu bhikszu. Z czasem, jeżeli w odległych miejscach zgromadzenie się dziesięciu bhikszu nie było możliwe, Buddha pozwolił zredukować tę liczbę do pięciu.
Osoba przyjmująca ślubowania musiała na wstępie jasno zadeklarować, jaką kieruje się motywacją. Nazywane jest to prośbą. Osoba stojąca na czele zgromadzenia nazywana była „mistrzem działania”. Jeden z bhikszu, zwany osobistym przepytującym, upewniał się, że kandydat spełnia wszystkie wymogi. Następnie trzykrotnie odmawiano formułkę schronienia. Całą tę sekwencję nazywano „czteroczęściowym działaniem wraz z prośbą”. Zadaniem khenpo było przygotowanie miseczki na jałmużnę i trzech szat Dharmy oraz właściwej liczby bhikszu. Następnie szukano miejsca odpowiedniego na ceremonię pełnego wyświęcenia.
Trzy szaty Dharmy
Bhikszu musieli nosić trzy rodzaje szat Dharmy. Nazywano je tricziwaram: szatę górną, szatę dolną oraz tzw. sanghati (tyb. namdziar), czyli szatę zewnętrzną, okrywającą. Według winai tybetańskiej tradycji mulasarwastiwada, bhikszu nosili sanghati jedynie na siedem szczególnych okazji. Kiedy jej nie noszono, należało ją z szacunkiem umieścić w bezpiecznym miejscu. Wszystkie trzy szaty miały być na tyle zwyczajne, by nikt nie mógł odczuwać do nich przywiązania. Mnisie szaty należało zeszyć z kawałków materiału, które ktoś wyrzucił jako bezużyteczne lub z części tkanin, które pocięto na kawałki, ofiarowanych przez wiernych i ponownie zszytych. Nie powinny były mieć żadnych rzucających się w oczy i przykuwających uwagę cech.
Japoński badacz Hirakawa Akira uważa, że mnisie szaty miały być farbowane na jasnobrązowy kolor, w sanskrycie „kasaja”, i dopiero wtedy można ich było używać. Według winai tybetańskiej mulasarwastiwady, można było nosić jedynie szaty w kolorze czerwonym, żółtym lub niebieskim, a ich barwa nie mogła być zbyt jaskrawa. Jeśli jednak ktoś podarował materiał o jaskrawych barwach, należało go trzykrotnie wyprać, a jeśli kolor nadal nie zbladł, można go było założyć. (Nie widuje się dziś mnichów w niebieskich szatach.)
Tybetańskie teksty winai mówią też o rozmiarach szat. Dolna szata miała być długa na pięć używanych wówczas jednostek miary, górna na siedem, zaś sanghati na od dziewięciu do dwudziestu pięciu jednostek. Wszerz dolna szata miała mieć półtora jednostki długości, zaś górna i zewnętrzna po dwie i pół.
Obecnie nie widzimy już szat noszonych przez dawnych buddystów. Najbliższe im są szaty therawadinów ze Sri Lanki, Tajlandii czy Laosu. Szaty tybetańskie są dość podobne do oryginalnych. Najmniej podobne są szaty chińskie.
Pożywienie i zakwaterowanie Sanghi
Jedną z charakterystycznych cech dawnej buddyjskiej Sanghi był wymóg chodzenia po jałmużnę, aby uzyskać pożywienie. Była to wymagająca praktyka. Trzeba było zadowolić się jedynie samym zapełnieniem żołądka, nie należało wybierać i wybrzydzać. Nie można było krytykować jakości jedzenia, ani mówić o własnych upodobaniach co do posiłków.
Według cytatów z winai palijskiej, należało unikać bogatych gospodarstw, choć taka reguła nie pojawia się w tradycji tybetańskiej. Datki należało wypraszać zarówno od biednych, jak i od bogatych, zjeść do ostatniego kęsa i zakończyć posiłek nim słońce znajdzie się w zenicie. Mnisi i mniszki mogli jeść mięso, pod warunkiem, że nie widzieli, nie słyszeli, ani nie mieli podejrzenia, że zwierzę zostało zabito specjalnie dla nich. Jako że każda rodzina musiała zabić jedno ze swych zwierząt, by uzyskać mięso, należało o to zapytać. Mięso można było spożywać również w razie choroby, aby wzmocnić ciało. Jadło się tylko raz dziennie, w ramach „jednego posiedzenia”. Jeśli ktoś był zdrowy, nie mógł pić mleka, jeść zupy mlecznej i nabiału, gdyż uważano je za produkty ekskluzywne.
Jego Świątobliwość zauważył, że styl życia był wówczas zupełnie inny niż obecnie.
Jeśli chodzi o zakwaterowanie, kiedy bhikszu podróżowali i nie było przygotowanego dla nich zawczasu noclegu, musieli spać na zewnątrz, często pod drzewami. Nie było to trudne, gdyż, z wyjątkiem pory deszczowej, w Indiach nie ma obfitych opadów. Były w Sandze i takie osoby, które z własnej inicjatywy prowadziły bardziej ascetyczny tryb życia. Jakiś czas później stworzono dhutagunę, czyli dwanaście zasad treningu w ascezie. Mówiły one chociażby o życiu w samotności, żebraniu o jałmużnę itd. Mahakaśjapa słynął ze swej umiejętności ścisłego trzymania się tych reguł. Przypominało to zasady, jakimi kierował się Milarepa.
Jego Świątobliwość zauważył, jak trudno byłoby dzisiaj Sandze uczestniczącej w Mynlamie Kagju w Bodhgai trzymać się tych reguł i żebrać w okolicznych indyjskich wioskach. Mnisi i mniszki musieliby przyjmować jedzenie od biednych ludzi w zniszczonych ubraniach, co by bardzo kontrastowało z ich czystymi szatami. Gdybyśmy więc dziś próbowali praktykować taką ascezę, zostałoby to uznane za dziwne. Dawne indyjskie społeczeństwo i obecne wspólnoty są bardzo różne. A naszym zadaniem jest wpasowanie się do społeczeństwa.
Na tym Gjalłang Karmapa zakończył wykład pierwszego dnia.