
Wieczorne debaty w zachodnim stylu
20 stycznia 2019
Przesłanie J.Ś. Siedemnastego Karmapy z okazji 36. Mynlamu Kagju
23 stycznia 201915 stycznia 2019 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja
Wszyscy Buddhowie przeszłości osiągnęli Przebudzenie, ponieważ umieli wziąć na siebie cierpienie innych istot i wysłać im dobre samopoczucie i szczęście. Jeśli nie umiemy wzbudzić w sobie bodhiczitty, to nawet zaangażowanie w głębokie Dharmy nie sprawi, że osiągniemy Przebudzenie.
„Siedem punktów treningu umysłu”, które zostały przeniesione do lini kagju przez Gampopę, to krótka rozprawa o siedmiu najważniejszych praktykach na ścieżce Bodhisattwy. Drugi punkt jest faktyczną praktyką medytacji na bodhiczittę względną. Nazywamy ją braniem i oddawaniem.
Jego Eminencja Gjaltsab Rinpocze w jasny sposób wyjaśnił kolejne etapy tej praktyki, będącej fundamentem mahajany. W pierwszej kolejności musimy zrozumieć, że nie ma takiej czującej istoty, która nie byłaby w przeszłości naszą matką, synem, córką itd. Kiedyś wszystkie one okazały nam ogromną życzliwość i dobro. Nie bylibyśmy nawet w stanie zliczyć ile razy jedna istota była naszą matką, bo to jest nieskończona liczba. Wszystkie istoty były naszymi matkami, ale bardzo trudno jest przypomnieć sobie ich dobroć. Te wskazówki przyzwyczajają nasz umysł do tego.

Należy zacząć od rozmyślania o naszej matce w tym życiu. Wyobrażaj ją sobie i przypominaj sobie jej dobroć. Zostaliśmy poczęci w jej łonie. Nasze ciało powstało, bo czerpaliśmy z esencji jej ciała, by móc się rozwinąć. Oczy, uszy, język, ręce i nogi powstały z esencji matki. Siła życiowa została jej odebrana, osłabiając ją, ale dzięki temu nasze ciało mogło być odżywione. Przy porodzie doświadczyła wielkiego cierpienia. Gdy się urodziliśmy, musiała opiekować się nami 24 godziny na dobę. Nie miała czasu, by coś zjeść, czy o siebie zadbać.
Jeśli w ten sposób będziemy rozmyślać o matce i jej dobroci, wzbudzi się w nas współczucie i będziemy umieli pomyśleć też o innych ludziach i zwierzętach, którzy byli dla nas dobrzy. Przyzwyczajajmy w ten sposób umysł do współczucia, by móc rozszerzyć je na wszystkie istoty na ziemi, przez co będzie ono jeszcze bardziej wzrastać. Następnie jeszcze rozszerzmy spektrum. Pomyślmy o istotach, których nie możemy dostrzec – o niektórych zwierzętach, pretach, istotach piekielnych. Mówi sie, że większość naszych dawnych matek zamieszkuje obecnie piekła, a ich cierpienia są tak wielkie, że nasza wyobraźnia nawet tego nie ogarnia.
Rinpocze przytoczył historię o tym jak pewien człowiek poprosił Anandę o dowód, że światy piekielne naprawdę istnieją. Chciał to ujrzeć na własne oczy. Ananda zrobił ręką dziurę w ziemi i nakazał mu spojrzeć w głąb. Ten człowiek doświadczył piekła przez jedną sekundę. I nigdy tego, co zobaczył, nie zapomniał. Jeśli akurat spożywał posiłek i przypomniał sobie tamten widok, wymiotował.
Powiedziane jest, że ogień płonący w piekłach jest setki razy bardziej palący niż ten w świecie ludzi. Jeśli istoty piekielne mogłyby doświadczyć ognia z naszego świata, byłby on dla nich zapewne przyjemnie ciepły. Ponoć kiedy Buddha nauczał o cierpieniach piekieł, było to tak trudne do zniesienia, że nie mógł nauczać o tym jasno. Gdyby to zrobił, uczniowie byliby przerażeni. A więc te doświadczenia są obecnie udziałem wielu naszych byłych matek.
Jeśli już do tak dużego stopnia rozwiniemy współczucie, powinniśmy medytować na istoty, których nie lubimy, które nas skrzywdziły. Obejmij współczuciem swych wrogów. Również oni byli kiedyś naszymi matkami i doświadczają cierpienia. Powinniśmy zrobić co w naszej mocy, aby usunąć ich cierpienie i przynieść im szczęście. Należy zwiększać hart ducha, siłę umysłu i wciąż medytować, aż współczucie naprawdę się przejawi.

Cierpienie, jakiego doświadczamy tu, w świecie ludzi, to naprawdę prawie nic. Nie można go porównać z cierpieniem piekieł. Dla nas głównym źródłem cierpienia są choroby i śmierć, ale nawet, gdy jesteśmy chorzy, trudno to porównywać z piekłami. Umierając, na ogół leżymy w wygodnym łóżku, otoczeni dobrymi warunkami.
Zupełnie inne jest doświadczenie zwierząt.
Jeśli jedno zwierzę zaatakuje drugie, nie ma żadnej policji, która by przyszła na pomoc. W ludzkim świecie dzwonimy na policję lub idziemy do sądu.
Korzeniem całego tego cierpienia są splamienia, zawsze obecne w umyśle, gotowe, by przynieść szkodę. Przywiązanie, niechęć i zaślepienie to przyczyny narodzin w niższych sferach egzystencji. Chociaż teraz nie jesteśmy w niższych sferach, ich ziarna nosimy w sobie. Jako ludzie znajdujemy się na skraju stromego klifu i w każdej chwili możemy spaść, jeśli splamienia wezmą górę. Trzeba być bardzo ostrożnym.
Już wzbudziliśmy w sobie bodhiczittę, a więc pragnienie, by zrobić, co w naszej mocy, by przynieść szczęście wszystkim istotom. Teraz tę bodhiczittę należy dalej rozwijać, aby umysł stał się silny. Poznaj dobrze nauki o ćwiczeniu umysłu. Kolejnym etapem jest życzenie, by przyjąć cierpienie na siebie, a własne szczęście oddać innym. Wzbudzajmy w sobie te dwie myśli na zmianę.
Tę medytację brania i oddawania łączymy z oddechem. Wyobraź sobie cierpienie wszystkich istot, a także jego przyczyny. Wchodzi ono do naszego ciała wraz z wdechem w postaci bardzo ciemnego światła. Myśl przy tym, że wszystkie istoty zostają uwolnione od cierpienia i jego przyczyn. Wydychając, wyobrażamy sobie, że z naszych nozdrzy promieniuje białe światło księżyca i dociera do wszystkich istot. Każda z nich bez wyjątku doświadcza naszej zasługi, szczęścia, dobrych właściwości oraz ich przyczyn, aż osiągną stan Buddhy. Wyobraź sobie, że to naprawdę się dzieje i poczuj z tego powodu wielką radość. Powtarzaj to ćwiczenie. Do tej wizualizacji możemy jeszcze dołączyć mantrę mani. W ten sposób zbierzemy nagromadzenia.
Poprzez tę praktykę możemy pracować z sześcioma paramitami – szczodrością, cierpliwością, radosnym wysiłkiem i pozostałymi. Ostatecznym owocem jest doskonały stan Buddhy. Cokolwiek czyni Buddha, przynosi to pożytek innym. Każdy oddech Buddhy jest pożytkiem istot. Każdy krok i każdy oddech. Możemy rozwinąć w sobie pragnienie, by każde nasze działanie było pomocą dla istot. Przyczyną jest praktyka oddawania i brania wraz z oddechem. Tak to wygląda w trakcie formalnej sesji.
Kiedy sesja dobiegnie końca, wstajemy z poduszki. Możemy nadal kontynuować tę praktykę, kiedy poczujemy do czegoś niechęć lub lgnięcie do jakiegoś pięknego obiektu, bądź też zobojętnienie wobec neutralnych dla nas rzeczy.
Nie rozumiemy ich ostatecznej natury, tego, że powstały współzależnie z przyczyn i okoliczności. Ich natura jest przesłonięta przed naszymi oczami, podobnie jak natura naszego własnego ciała, które też powstało współzależnie.
Mahajana zna metody pracy z tymi trzema rodzajami obiektów oraz truciznami, aby zamienić je w zasługę. Mówią o tym jasno wskazówki ćwieczenia umysłu.
Łatwo jest zrozumieć słowa. Gdy pojawi się piękny obiekt, pojawia się lgnięcie. Pomyśl o innych. To splamienie jest przyczyną odrodzenia się w niższych światach. Rozumiejąc, że tę przyczynę mają w sobie wszystkie istoty, powinniśmy myśleć: ach, nie jest to dobre. Wówczas wypowiadamy życzenie: oby wszystkie te splamienia zebrały się we mnie, a inne istoty oby były wolne od przywiązania. Następnie życzymy sobie, by w innych istotach rozwinął się szlachetny stan umysłu. Będąc wolnymi od przywiązania łatwo możemy praktykować szczodrość, utrzymywać etyczność itd.
Podobnie jest z gniewem. Pomyślmy, że wszystkie istoty były naszymi matkami, a odrodzą się w piekłach. Wypowiadamy w myślach życzenie, by wszystkie istoty były wolne od złości, by rozpuściła się ona w nas i w złości, której sami doświadczamy. Kiedy jest wolność od niechęci i złości, pojawiają się szlachetne stany, w szczególności praktyka cierpliwości. Oby inne istoty ją osiągnęły.
Zaślepienie jest korzeniem pozostałych dwóch splamień. Jest wszechobecne. Wyrażamy życzenie, by wszystkie istoty były od niego wolne i oby rozpuściło się w nas. Wówczas w umysłach istot rozwinie się doskonałość mądrości.
Tym sposobem możemy oczyścić wiele negatywnych czynów.
