Dzień wypełniony tańcem i spotkaniami z buddystami
26 maja 2016Spotkanie Gjalłanga Karmapy z młodymi Tybetańczykami w Szwajcarii
27 maja 201627 maja 2016 r. – Zurich, Szwajcaria
Tego popołudnia Gjalłang Karmapa spotkał się ze 118 reprezentantami wielu organizacji tybetańskich w Szwajcarii. Długa lista organizacji rządowych jak i pozarządowych świadczy o tym, że mieszkający tu Tybetańczycy zdołali stworzyć wiele związków i struktur wspierających ich życie. W zebraniu zorganizowanym przez Tibetan Community in Switzerland and Lichtenstein uczestniczyli przedstawiciele trzech sekcji tego związku (szkoły tybetańskiej, komunikacji online i grupy folklorystycznej), Khen Rinpocze i mnisi z tybetańskiego instytutu Ricon, obecni i emerytowani przedstawiciele rządu, pracownicy Trzech Prowincji Tybetu, Tybetańskiego Zrzeszenia Kobiet, Stowarzyszenia Młodzieży Tybetańskiej w Europie, Stowarzyszenia Przyjaźni Szwajcarsko-Tybetańskiej oraz Stowarzyszenia Mirap Sarpa.
Jego Świątobliwość podzielił się swą radością z faktu, że w końcu mógł przyjechać do Szwajcarii, co od dawna było jego marzeniem, ale różne przeszkody stawały na drodze jego realizacji. Teraz wreszcie ma okazję, by z nimi osobiście porozmawiać. Wspomniał, że po ostatniej wizycie w Stanach Zjednoczonych spotkał się z J.Ś. Dalajlamą, który poruszył między innymi temat tradycyjnego podziału Tybetu na trzy prowincje: Utsang (Tybet Centralny), Kham (Tybet Wschodni) i Dome (Amdo). Mówił o tym, jak ważne jest, by Tybetańczycy na uchodźstwie czuli, że pochodzą z jednego kraju. Takie życzenie wyraził J.Ś. Dalajlama a dodatkowo, powiedział Karmapa, uporczywe utrzymywanie tego podziału tworzy wiele problemów w samym Tybecie.
Nawiązując do własnego doświadczenia Jego Świątobliwość wyznał, że będąc chłopcem nigdy nie słyszał o takim pomyśle, by trzy regiony miały być traktowane jak jeden kraj. Urodził się w odległej części Khamu i uważał siebie za Khampę, podczas gdy to mieszkańcy Tybetu Centralnego (Utsangu) nazywali siebie Tybetańczykami (Pypa). Były to dla niego dwie różne narodowości. Teraz jednak niezwykle ważne jest to, by wszyscy Tybetańczycy traktowali siebie jak jeden naród pochodzący z tego samego kraju – z Tybetu. Trzeba to sobie wziąć głęboko do serca. Takiej zmiany nie dokona jedna osoba, podkreślił Karmapa. Nikt też nie może jej na nikim wymusić, musi wypływać z nas samych. Ludzie najpierw sami muszą się zmienić.
Jego Świątobliwość poruszył także kwestię uprzedzeń panujących pomiędzy różnymi tybetańskimi tradycjami. Tybetańczycy, którzy niedawno uciekli z kraju, mówią mu, że stronniczość związana z odmiennymi rodzimymi tradycjami jest w Indiach silniejsza niż w Tybecie.
Musimy być ostrożni i musimy pamiętać, że uciekliśmy z kraju dla dobra wszystkich Tybetańczyków, po to by budować nowe społeczeństwo. Czasami jednak tracimy z oczu ten piękny cel, zapominamy o swoich zobowiązaniach, myślimy tylko o osobistych korzyściach i własnej pozycji. To bardzo niebezpieczna tendencja.
Powtarzając słowa ze swojej porannej rozmowy z tybetańską młodzieżą, Jego Świątobliwość podkreślał, jak ważne jest studiowanie rodzimego języka oraz to, jak szybko maleje populacja Tybetańczyków. Wspomniał także o samospaleniach i o uczuciach, jakie w nim wywołują. Ludzie poświęcili swe życie, a sytuacja w Tybecie w ogóle się nie zmieniła. Zachęcał zatem wszystkich, by żyli, studiowali i pracowali dla dobra kraju, gdyż wciąż brakuje osób wykazujących się takim zapałem i oddaniem.
Karmapa zakończył swoją mowę jeszcze raz wyrażając radość z przyjazdu do Szwajcarii i chwaląc rodaków za wspaniałą pracę, jaką tu wykonują. Zgodził się też odpowiedzieć na pytania z sali.
Pierwsze z nich dotyczyło sztuki, w szczególności malarstwa, oraz jak Jego Świątobliwość postrzega swoją rolę jako Karmapa. Jego Świątobliwość odpowiedział, że lubi malować. Uprawia także inne dziedziny sztuki, na przykład literaturę. W Tybecie istnieje bardzo długa tradycja malarska, nadmienił, a ostatnio liczba dobrych malarzy wzrasta, gdyż są coraz lepiej opłacani. On sam również wspiera mistrzów tej tradycyjnej sztuki.
W odpowiedzi na drugie pytanie Karmapa wyznał, że od momentu intronizacji nigdy nie pojawiła się w nim duma z faktu, że jest Karmapą ani też pewność, że nim jest.
Uważam siebie za zwyczajnego człowieka, który otrzymał wspaniałą okazję pomagania innym i przekazywania nauk a także szansę czerpania z błogosławieństw linii Karmapów.
Ale dodał też:
Kiedy czytam ich duchowe biografie, mam wrażenie, że nadal jestem w tyle, jakieś sto tysięcy kilometrów za nimi.
Starsze pokolenie Tybetańczyków dobrze zna trudności, którym musiał sprostać, którym musiał samotnie stawić czoła. Ma wielkie plany wobec swoich rodaków, ale nie jest w stanie ich zrealizować bez jakiegokolwiek poparcia. Być może te wszystkie powody sprawiają, że czasami, gdy przemawia lub pisze, emocje same się wyzwalają.
Na zakończenie spotkania prezydent Tibetan Community in Switzerland and Lichtenstein podziękował Jego Świątobliwości za przybycie a organizatorom za ich ciężką pracę. W końcu każdy z osobna ofiarował Karmapie katak i otrzymał jego błogosławieństwo.