Różne podejścia do Trzydziestu strof Wasubandhu szkoły „tylko umysł”
1 lutego 2023Przesłanie z okazji Specjalnego Kagju Mynlam
26 lutego 2023Kagju Guncie, dzień drugi – 16 stycznia 2023
Obecnie mamy łatwy dostęp do bardzo wielu buddyjskich tekstów, które są tłumaczone na nasze języki narodowe. Jednak nie mielibyśmy takiego szczęścia, gdyby nie ciężka praca tłumaczy, zarówno w dawnych czasach, jak i dzisiaj. Jego Świątobliwość rozpoczął nauki drugiego dnia od oddania hołdu panditom z przeszłości, których liczne zdolności i umiejętności, w tym wielka pilność i dokładność, należy docenić. Karmapa dodał, że w ciągu ostatnich lat sam usiłował przetłumaczyć kilka tekstów. Lecz kiedy czyta przekłady dawnych mistrzów, odczuwa podziw dla ich osiągnięć oraz skromność co do własnych prób tłumaczenia pism.
Dawne przedsięwzięcia tłumaczeniowe, tybetańskie i chińskie, są pod pewnymi względami do siebie podobne, choć oczywiście są między nimi różnice. Przekłady buddyjskich pism na język chiński zaczęły powstawać bardzo wcześnie, bo w I wieku n.e., kilkaset lat przed pierwszymi tłumaczeniami na tybetański. Najbardziej wiarygodne źródła utrzymują, że buddyjska Dharma zaczęła szerzyć się w Tybecie w czasach króla Songtsena Gampo. Dowody na to przedstawia chociażby inskrypcja na kolumnie w Samje. Historia tybetańskich przekładów jest opisana w kronikach dynastii Tang i innych źródłach, które stwierdzają, że Tonmi Sambhota wymyślił system zapisu języka tybetańskiego (i innych języków himalajskich), aby można było przekładać buddyjskie teksty. W VIII wieku, za rządów Trisonga Detsena, z Indii przybył Śantarakszita oraz Padmasabhawa. Z Chin w tym samym czasie przybył Haszang Mahajana i wybudowano klasztor Samje. Wyświęcono też wówczas pierwszych Tybetańczyków. W Samje powstał ośrodek tłumaczeniowy i rozpoczęto dzieło sumiennego przekładania Dharmy na język tybetański.
W dawnych czasach indyjski pandita i tybetański tłumacz wspólnie pracowali nad przekładem, po czym gotowy tekst był głośno odczytywany przez tłumacza-redaktora, aby sprawdzić czy jest kompletny. Ta translatorska działalność budziła powszechne zainteresowanie i wielki szacunek. Między dynastią Tang i Tybetem istniał bardzo dobry związek, więc jest prawdopodobne, że Tybetańczycy przyjęli już opracowane przez Chińczyków metody, ustalone w czasach pierwszych buddyjskich przekładów z sanskrytu i innych indyjskich języków na chiński, kiedy tłumaczyli na tybetański.
Pośród pierwszych, dokonanych przez indyjskich panditów i tybetańskich tłumaczy, przekładów znalazł się słownik Mahawjutpatti, umieszczony w tybetańskim Tengjurze, dwa teksty o gramatyce oraz jeden z terminologią dharmiczną. Ponieważ już wcześniej ustalono bardzo różne reguły przekładu z sanskrytu na tybetański, potrzebny był królewski edykt, który rozstrzygnąłby jakimi zasadami się kierować. Stało się to za panowania Tride Songtsena, syna Trisonga Detsena. Wiemy o tym, gdyż w tekstach o gramatyce napisano: „uprzednio, za panowania ojca (…)”, co odnosiło się do Trisonga Detsena, ojca Tride Songtsena. Dwa teksty gramatyczne zostały przetłumaczone w IX wieku, o czym mówi nam Historia Dharmy De. Katalog Pangtangma kataloguje wszystkie tybetańskie teksty znalezione w pałacu Pangtang, a katalog Denkarma spisuje teksty z pałacu Denkarma. Na tzw. „trzy katalogi” składają się właśnie te dwa oraz zaginiony katalog Czimpu. Jednakże nie wymieniają one wszystkich pism, jakie istniały w języku tybetańskim, a jedynie te zebrane w konkretnych miejscach. Tak uważają współcześni badacze.
Po krótkim omówieniu dawnych tybetańskich przekładów Jego Świątobliwość przeszedł do dawnych chińskich metod tłumaczenia bardziej szczegółowo, ponieważ jest to kontekst przekładu przez Xuanzanga Trzydziestu strof Wasubandhu i komentarzy do nich na chiński. Obecnie tłumacze na ogół pracują w pojedynkę i niewiele jest sytuacji, kiedy praca jest grupowa. Ale nie tak to się odbywało w Chinach. Przekładanie buddyjskich tekstów rozpoczęto za czasów dynastii Han pod koniec II wieku n.e. i trwało to do XI wieku, za panowania dynastii Song, a więc przez około dziewięćset lat. W tym okresie na chiński przetłumaczono zarówno sutry, jak i tantry w ramach „szkoły tłumaczeń”, będącej miejscem i metodą przekładu. Do pracy angażowano dużą grupę ludzi i precyzyjnie rozdzielano obowiązki. W przeciwieństwie do metod stosowanych dzisiaj, było wówczas bardzo niewiele wypadków, aby pojedyncza osoba lub dwie osoby pracowały nad przekładem.
I. Za dynastii Han powstały pierwsze szkoły przekładu
Kiedy buddyzm szerzył się w Chinach przez dziewięćset lat dokonywania przekładów, większość przywódców, czy też „głównych tłumaczy” stanowili pandici i aczarjowie, wyświęceni i świeccy z Indii i „ziem zachodnich”. Tylko kilku Chińczyków, w tym Xuanzang i Yijing było głównymi tłumaczami. Większość z tych ludzi przybyła z zagranicy i nie mówili po chińsku. Chociaż byli głównymi tłumaczami, inna osoba była delegowana do tego, aby tłumaczyć ustnie (chiń. Chuányǔ) wszystko, co mówili, z sanskrytu lub swych narodowych języków na chiński.
W dawnych czasach nie wystarczało, że tłumacz znał obcy język. Musiał też wykazać się głębokim zrozumieniem znaczenia tłumaczonego tekstu. Musiał być uczony w trzech koszach pism – sutrze, winai i abhidharmie – oraz znać sutry i tantry. Było tak dlatego, że główny tłumacz i tłumacz ustny nie mieli poprzestawać tylko na przełożeniu oryginału na inny język. Musieli ponadto wyjaśnić znaczenie tekstu wszystkim pomocnikom. Takie działania wykonywano w szkole tłumaczeń. Po chińsku taką szkołę tłumaczeń nazywano yì chǎng. Ta druga sylaba, chǎng, oznacza szkołę lub klasztor, gdzie naucza się Dharmy i wykonuje dharmiczne działania. A więc szkoła tłumaczeń, to szkoła, w której dokonuje się tłumaczeń. Innymi słowy, są to studia dharmiczne, gdzie działanie polega na tłumaczeniu.
Praktyka grupowego tłumaczenia i nauczania rozpoczęła się za czasów cesarza Huandi (146-168 n.e.) z dynastii Han, kiedy Ān Shìgāo, mistrz z zachodniego regionu Partia (obecnie Iran) przetłumaczył Sutrę o skandhach, elementach i podstawach zmysłów (Yīn chí rù jīng). Kiedy główny tłumacz objaśniał znaczenie tekstu, tłumacze pomocniczy zadawali wiele pytań lub mogli wyrażać wątpliwości. Wolno im było też nie zgodzić się z przekładem i debatować z głównym tłumaczem oraz odrzucać jego pomysły. Na przykład, kiedy wielki tłumacz Kumārajīva, pochodzący z zachodu (w znaczeniu: z kraju na zachód od Chin, a nie z Zachodu, jak rozumiemy go dzisiaj) przekładał Pradżniaparamitę w 100 tysiącach ślok oraz Traktat udowadniający prawdę (Satyasiddhi-śāstra), kilkakrotnie zdarzyło się, że miał dyskusje i debaty ze swymi asystentami. Podobnie, kiedy Dharmaraksza tłumaczył Sutrę parinirwany, mówił, że „ponad stu mnichów i świeckich dało mi w kość”. Dharmaraksza nie był w stanie kontynuować pracy i musiał zaprzestać. Jest to zarówno przykład, jak i dowód na to, że jeżeli główny tłumacz nie do końca rozumiał znaczenie tekstu lub brakowało mu pewności siebie, nie potrafił rozwiać wszystkich wątpliwości i ciężko mu szło w debatach.
Innym przykładem może być mnich z V wieku n.e. o imieniu Dàotài, pochodzący z Hashi, który przełożył Traktat o Wielkiej Istocie oraz Wprowadzenie do mahajany, ale nie odważył się tłumaczyć Wielkiej ekspozycji Abhidharmy (Abhidharma-mahāvibhāṣā-śāstra). Więc zaprosił z Indii do Chin Buddhawarmana, aby był głównym tłumaczem Wielkiej ekspozycji, podczas, gdy sam Dàotài i trzystu pomocników, było jego asystentami. Buddhawarman został zaproszony, ponieważ Dàotài, choć był bardzo dobrze zaznajomiony z dwoma poprzednimi traktatami, zupełnie nie potrafił opanować tego trzeciego.
Dlaczego konieczne jest nauczanie Dharmy, kiedy pracuje się nad przekładem? Praktykujący Dharmę ma obowiązek nauczać, jeśli zostanie o to poproszony. Kiedy nauczamy natury Dharmy z tekstów, niwelujemy mentalne cierpienie ludzi. A dlaczego konieczna jest debata? W dawnej indyjskiej tradycji Dharmy nauczano, odpowiadając na pytania słuchaczy. Na przykład, kiedy Buddha nauczał Wielkiej sutry uważności wdechu i wydechu, nikt nie zadawał mu pytań. Dlatego emanował drugie ciało, które mogło zadawać mu pytania. Mówi się, że dzięki dyskusji i debacie uczniowie mogą uzyskać jeszcze większe zrozumienie. Sesje pytań i odpowiedzi oraz debaty są bardzo starą buddyjską tradycją.
W miarę jak buddyzm wędrował z Indii i ziem zachodnich do Chin, wraz z nim przemieszczały się również dawne style nauczania. Kiedy Ān Shìgāo tłumaczył Sutrę skandh, elementów i podstaw zmysłów (Yīn chí rù jīng), robił to w tradycyjnym stylu indyjskiego nauczania. Buddyjskie teksty zostały napisane w sanskrycie lub innych językach indoeuropejskich i bardzo niewielu Chińczyków mogło je czytać. Ān Shìgāo bardzo dobrze znał chiński, mógł więc objaśnić nauki po chińsku, dzięki czemu ludzie nabierali zrozumienia. Niektórzy ze słuchaczy zapisywali każde słowo nauk przekazanych ustnie i w ten sposób powstał kompletny chiński przekład. Tekst stał się podstawą szerzenia Dharmy. Po jego przetłumaczeniu Chińczycy mogli czytać, studiować oraz nauczać Dharmy.
Za panowania cesarza Lingdi z dynastii Han Lokakszema i An Xuan przybyli z zachodnich Indii i z Partii. Obaj dobrze znali chiński, więc zabrali się za pracę tłumaczeniową i stopniowo ich metody przekładu i nauczania Dharmy szerzyły się. Jeżeli jakiś mistrz z zagranicy nie mówił po chińsku, oni nauczali tekstów jako tłumacze. Na przykład, kiedy Pratyutpanna-buddha-saṃmukhâvasthita-samādhi-sūtra była tłumaczona przez Shuòfú, Lokakszema służył jako tłumacz ustnych nauk. Jest to najwcześniejszy tekst, jaki przełożył indyjski mistrz za pomocą wyjaśnień ustnych tłumacza. Od tamtej pory, nawet jeżeli nauczyciel nie mówił po chińsku, Dharmy można było nauczać w Chinach. Chińczycy kontynuowali tradycję tłumaczenia pism tą metodą, wyjaśniając każdą sylabę, jednocześnie ucząc i tłumacząc Dharmę, co stworzyło trwającą dziewięćset lat tradycję.
Jakie pożytki płyną z jednoczesnego nauczania i tłumaczenia?
- Sanskryt zapisywany jest alfabetem, który można czytać, w języku chińskim jest inaczej. To zrodziło dwa problemy w przekładzie nauk buddyjskich na chiński: problem z przekładem terminologii i wyjaśnieniem subtelnych punktów. Aby przezwyciężyć te trudności, przed rozpoczęciem dzieła przekładu odbywały się nauki i debaty, można więc było porównać i przedyskutować rozumienie znaczenia oraz wyjaśnić subtelne punkty. W efekcie, przetłumaczone teksty odzwierciedlały oryginał i były dokładne i szczegółowe, jeśli chodzi o terminologię i znaczenie.
- Dzięki połączeniu nauk uzyskanych od mistrza z przekładem uczniowie ze szkoły tłumaczeń byli bardzo dobrze wyszkoleni, mogli więc objaśnić każde słowo każdego tekstu. Jest to przeciwieństwem naszej obecnej sytuacji, gdzie podczas nauk po tybetańsku, jeżeli nauczyciel nie rozumie danego słowa, może je pominąć. Ale dzięki szczegółowym naukom, dyskusjom i debatom szkoły tłumaczeń uczniowie stali się wykwalifikowanymi nauczycielami i mogli objaśniać Dharmę. Po tym, jak mistrzowie z zagranicy nauczali i tłumaczyli Dharmę, pierwsi uczniowie korzystali z chińskiego przekładu, aby uczyć innych. Na przykład, mnich Fǎ Chéng był asystentem indyjskiego pandity Dharmarakszy i później nauczał Sutry koła, którego nie da się zawrócić. Zhìsōng, który dawniej był asystentem głównego tłumacza Buddhawarmana, nauczał później Sutry Mahaparinirwany. A więc metody szkoły tłumaczeń służyły dwóm celom: tłumaczeniu tekstów na chiński i kształceniu wykwalifikowanych nauczycieli Dharmy, którzy urzeczywistnili znaczenie pism.
II. Szkoły przekładu rozkwitały przed panowaniem dynastii Sui
Wielu Chińczyków, zarówno świeckich, jak i wyświęconych, chciało studiować prawdziwą Dharmę, która właśnie zaczęła się szerzyć po Chinach. Ale za czasów Północnych i Południowych dynastii, trzysta lat przed okresem Sui, Chiny były rozdrobnione. W tym czasie wiele regionów na północy i na południu posiadało własne szkoły przekładu, w których studiowało od kilkuset do tysiąca osób. Kiedy Kumarajiva żył w Guanzhong, jego szkoła była najbardziej znana i przyjmowała trzy tysiące uczniów z różnych małych królestw rozdrobnionych Chin. Jako że Kumarajiva był powszechnie znany i był uczony we wszystkich trzech koszach pism, ludzie przekraczali granice, aby tylko móc wysłuchać Dharmy. Uczniowie garnęli się też do innych szkół, w zależności od tego, jak znany był główny tłumacz: Dharmaraksza miał pięciuset uczniów, Gunabhadra w Jiangdong miał siedmiuset, a Bodhiruczi w Luoyang ponad tysiąc. Szkoły tłumaczeń rozkwitały w tym okresie w północnych i południowych Chinach.
Podczas przekładu tekstu na chiński udział brało kilkaset osób, zarówno przy naukach Dharmy, jak i samym tłumaczeniu. Czy tak duże liczby były korzystne dla procesu przekładu, czy wynikał z tego jakiś pożytek? Uczniowie zadawali pytania o znaczenie tekstu głównemu tłumaczowi i rozwiewali wątpliwości, ale mieli też inne obowiązki, np. robienie notatek.
W ramach szkół przekładu chińscy uczniowie nieznający żadnych języków obcych studiowali teksty Dharmy zapisane w sanskrycie lub innym języku. Najpierw główny tłumacz jeden raz odczytywał tekst w oryginalnym języku. Następnie tekst tłumaczono ustnie na chiński. Jeżeli główny tłumacz nie znał chińskiego, robił to inny tłumacz. Kolejnym krokiem było wskazanie jednego z uczniów jako skrybę (bǐ shòu), którego zadaniem było zapisanie chińskiego ustnego przekładu w postaci notatek. Skryba zapisywał każdą sylabę tego, co główny lub pomocniczy tłumacz przetłumaczył ustnie.
Notatki sporządzone przez skrybę były zaledwie pierwszym krokiem. Główny tłumacz następnie objaśniał wszystkie zapisane przez skrybę słowa, a słuchacze dopytywali lub debatowali nad każdym z nich. Wreszcie, kiedy wszystkie wątpliwości uczestników procesu zostały rozwiane, przekład doprowadzano do końca. Na przykład, kiedy Paramartha tłumaczył różne teksty szkoły „tylko umysł” za czasów dynastii Chen, powiedział: „kiedy tłumaczyliśmy, debatowaliśmy wielokrotnie nad każdym słowem”. Ostatecznie i słowa, i znaczenie były doskonałe. Prócz zadawania pytań i rozwiewania wątpliwości, również setki pozostałych uczestników robiło notatki, co było niezwykle pomocne w przygotowaniu ostatecznej wersji. Sfinalizowanie procesu było obowiązkiem skryby, ale ponieważ sanskryt i inne języki indyjskie mają bardzo odmienną strukturę niż język chiński, po przetłumaczeniu i zapisaniu tekstu należało jeszcze sprawdzić czy terminologia jest właściwa. Jeżeli główny tłumacz nie znał chińskich logogramów, nie mógł wprowadzać poprawek. Ale nawet jeśli główny tłumacz znał chiński, nie było pewności, czy użyje najlepszych możliwych znaków. Dopiero kiedy uczestniczy uznali, że przekład jest idealny, proces kończono.
Nawet sławny Kumarajiva, który opanował język chiński, radził się swych asystentów w kwestii tłumaczenia. Kiedy przekładał Sutrę białego lotosu prawdziwej Dharmy (Saddharmapuṇḍarīka-sūtra), jako punktu odniesienia użył Sutry lotosowej przetłumaczonej przez indyjskiego mistrza Dharmarakszę. W piątym zeszycie znalazł się pewien termin, który Dharmaraksza przetłumaczył za pomocą konkretnego słowa. Kumarajiva uznał, że przekład jest wierny oryginałowi, lecz styl nie pasuje do chińskiego. Jeden z asystentów, chiński mnich, zasugerował inny przekład, o tym samym znaczeniu, ale w ładniejszym stylu. Kumarajiva był z tego zadowolony i przyjął sugestię asystenta.
Buddyjska terminologia może być niezwykle trudna do tłumaczenia, więc obowiązywały tu rygorystyczne zasady. Każde ze słów ma pewne podstawowe znaczenie, którego nie można utracić. W dawnych czasach trzeba było ustalić jeden chiński znak, który odpowiadałby sanskryckiemu słowu, niezależnie od tego, czy sanskryckie słowo było jedno- czy wielosylabowe. Na przykład, dwusylabowe bodhi (Przebudzenie) zostało przetłumaczone za pomocą jednego znaku jué, zaś dwusylabowa dharma jako jeden znak fǎ. Dopiero kiedy rzeczywiście nie było możliwości przetłumaczenia czegoś na jeden znak, tłumacze mogli użyć dwóch lub więcej logogramów. Na przykład, guṇa (właściwości) przetłumaczono jako gōngdé, a śrī (chwalebny) jako jíxiáng.
Ponadto, chińskie terminy użyte w przekładach dobierano tak, by były zgodne z ich gramatycznym użyciem i znaczeniem, pod jakim występowały w chińskiej literaturze. Terminologia musiała przekazywać subtelne znaczenia jedynie poprzez słowa tekstu. Na przykład, słowo wú lòu (niesplamiony) należy rozumieć jako „pozbawiony negatywnych stanów umysłu i pożądania”. W czasach dynastii Tang pewien nieznany z imienia mnich nazywany był „Niesplamionym”, ponieważ nikt nigdy nie widział, żeby udawał się do łazienki, nawet po posiłku. Po chińsku „niesplamiony” znaczy „niecieknący” – mnich „pił”, ale nie „ciekł”. I dlatego nazwano go za pomocą buddyjskiego określenia „Niesplamiony”. Jego imię nie pasowało do faktycznego, głębszego znaczenia słowa, chociaż było zgodne z powierzchownym znaczeniem. Jest to taki zabawny przykład błędnego zastosowania słów.
Poza tego rodzaju trudnościami w przekładzie, skryba musiał w pełni zrozumieć znaczenie tekstu, które objaśnił główny tłumacz. Dlatego należało zebrać i porównać notatki wszystkich osób obecnych przy tłumaczeniu. Asystenci mogli pisać w różnych stylach i mieć różne metody. Należało więc wziąć to pod uwagę. Ostatecznie wybierano w tłumaczeniu najodpowiedniejsze chińskie wyrazy.
Następnie przetłumaczony tekst sprawdzano jeszcze raz z oryginalnym rękopisem. Dopiero wtedy można go było uznać za ostateczną wersję. Ten etap musiał być przeprowadzony niezwykle skrupulatnie. Na przykład, mistrz Buddhabadra zakończył przekład Awatamsaka sutry w szóstym miesiącu drugiego roku panowania csarza Yuana Chi ze Wschodniej dynastii Qin (420 n.e.), ale prace korektorskie zakończono dopiero w dwunastym miesiącu drugiego roku panowania Yongchu z dynastii Liu Song, a więc półtora roku później. Jeszcze dłużej zeszło Kumarajivie zakończenie procesu przekładu Dhjana sutry. Przetłumaczono ją w 402 r. n.e., a kolejnych sześć lat zajęło sprawdzenie przekładu. Jako że podstawą do studiowania i do praktyki jest właśnie tekst, należało być niezwykle uważnym podczas przekładu. Paramartha przetłumaczył Skarbnicę abhidharmy w roku 463. Jednak w kolejnym roku uczniowie poprosili o sprawdzenie tego przekładu, ponieważ zawierał fragmenty, których nie potrafili objaśnić, nauczając Dharmy. Kiedy uznano, że stary przekład nie był idealny, bardzo drobiazgowo go poprawiono, aby podobna sytuacja więcej się nie powtórzyła.
III. Mniejsze szkoły tłumaczeń wybitnych uczonych w Dharmie za czasów dynastii Sui i Tang
Przed nastaniem dynastii Sui, szkoły tłumaczeń liczyły od setek do nawet tysięcy uczniów. Od czasów Sui miały na ogół nie więcej niż dwudziestu ludzi. Tak było choćby w szkole prowadzonej przez Xuanzanga. W Nieprzerwanych biografiach wybitnych mnichów napisano:
W przeszłości, za czasów Fu i Yao, trzy tysiące światłych ludzi tłumaczyło teksty. Teraz, za czasów wielkich Tangów, jest nie więcej, jak dwudziestu tłumaczy.
Chiny zostały ponownie zjednoczone za panowania dynastii Sui i Tang. Wówczas, kiedy między regionami zniknęły granice, nie było też restrykcji w podróżowaniu. Więc chociaż teoretycznie łatwiej było większej liczbie ludzi wstępować do szkół tłumaczeń, w rzeczywistości w tym okresie było w nich najwyżej po dwadzieścia osób. Skoro wielki tłumacz Kumarajiva przełożył około trzysta tomów pism i miał przed nastaniem dynastii Sui trzy tysiące pomocników, to dlaczego Xuanzang, który przełożył ponad tysiąc dzieł, miał ich tak niewielu? Dlaczego zmniejszyła się liczba tłumaczy?
Za dynastii Sui asystenci stanowili elitarną grupę nie więcej niż dwudziestu trzech osób pracujących nad przekładem. Jak napisano w Historii życia Cí En, w szkołach tłumaczeń ustanowiono straż, więc kontakt między tłumaczami a ludźmi z zewnątrz był ograniczony.
Przed nastaniem dynastii Sui kilka tysięcy osób, które nie znały sanskrytu lub znały go niewystarczająco, zbierały się, by robić wspólne notatki i opracować terminologię. Jednak z czasem, kiedy prace nad przekładami nabierały tempa, ludzie znali sanskryt coraz lepiej, coraz więcej Chińczyków rozumiało oryginalne teksty, więc nie było już miejsca na stare metody. Co więcej, w starych szkołach tłumaczeń każdy mógł zadawać pytania głównemu tłumaczowi. Pod tym względem były to zgromadzenia demokratyczne. Ale, ponieważ pośród uczestników były osoby o bardzo różnym poziomie wykształcenia i zrozumienia, nie wszystkie pytania były zasadne. Główny tłumacz musiał zapewne poświęcić dużo czasu na bezsensowne debaty. Jeśli natomiast główny tłumacz nie znał chińskiego, odpowiedzialność tłumacza ustnego stawała się coraz większym problemem.
Chińscy cesarze i książęta uważali, że wspieranie szkół tłumaczeń jest sposobem na gromadzenie zasługi, więc finansowali pracę ludzi, którzy w nich byli. Chociaż każdy wstępował do takiej szkoły, aby otrzymać nauki Dharmy, to jednak pojawiła się obawa, że niektórzy mogą chcieć wykorzystać sytuację. W Biografiach wybitnych mnichów jest mowa o tym, że kiedy wielki mistrz Sēng Yìn nauczał Dharmy, słuchacze wykorzystali sesję pytań i odpowiedzi, aby go krytykować i wyrażać brak szacunku. Nauczanie Dharmy i tłumaczenie są do siebie podobne, więc jeśli nawet nie mamy wielu historii o tym, że tacy lekceważący ludzie byli w szkołach tłumaczeń, to nie znaczy, że te sytuacje nigdy nie miały miejsca.
Z tych powodów za czasów dynastii Sui koncepcja „zgromadzenia, by nauczać i omawiać Dharmę” była stopniowo odrzucana, a coraz popularniejsza stawała się opcja „wybierania najlepszych asystentów”. W jaki sposób wybierano tych asystentów? Kto dokonywał wyboru? Po czasach Wschodniej dynastii Qin rozpoczęła się tradycja „wszystkich ludzi pod słońcem”, czyli wyznaczania przywódcy wszystkich mnichów w imperium. Początkowo nazywano ich „przywódcami Sanghi (sengzheng)” i to właśnie oni mieli za zadanie wybrać najlepszych asystentów. Najważniejszymi kwalifikacjami były znajomość i praktyka zarówno buddyzmu, jak i konfucjanizmu, wykształcenie duchowe i światowe.
Choć teraz w szkołach tłumaczeń była tylko garstka ludzi, każdy z nich był ekspertem w swojej dziedzinie i uchodził za bardzo uczonego. Na przykład, na początku panowania dynastii Tang czcigodny Prabhakaramitra z zachodu miał asystenta powszechnie znanego z pięknego stylu pisania. Ów człowiek znał bardzo dobrze również traktaty, więc został zatrudniony jako skryba. Jeden z korektorów Xuanzanga opanował znaczenie traktatów jeszcze przed wstąpieniem do szkoły tłumaczeń i miał wielki dar nauczania Dharmy. Również pośród redaktorów odpowiedzialnych za styl i klarowność Xuanzang miał bardzo znanego autora Nieprzerwanych biografii wybitnych mnichów, Katalogu Dianlu wielkich Tangów oraz Guang hongming ji. Ten redaktor należał do linii przekazu wadżrajany. Innym asystentem był Xuan Ying, autor słownika Yiqiejing yin yi, słynący jako mistrz gramatyki chińskiej i archaicznego języka. W tym okresie szkoły tłumaczeń stały się miejscem zgromadzenia wielkich uczonych.
Jego Świątobliwość wyraził na zakończenie nadzieję, że nauki tego dnia, choć nieco skomplikowane, przyniosą pożytek.