
Powitanie Karmapy w ośrodku Rigpy w Berlinie
4 czerwca 2014
Wizyta Karmapy w ośrodku Bodhicharya
5 czerwca 20145 czerwca 2014 r., pierwsze nauki w Berlinie
Estrel Convention Center
Pierwsza wizyta Karmapy w Europie odbywa się w miesiącu Saga Dała, najświętszym miesiącu kalendarza tybetańskiego, podczas którego buddyści oddają cześć Buddzie Śakjamuniemu. Według niektórych tradycji tego kalendarza 5 czerwca 2014 roku przypadają urodziny Buddhy, o czym przed wykładem przypomniał wszystkim Ringu Tulku Rinpocze. Buddyści wierzą, że wszelka zasługa tworzona podczas tego miesiąca mnożona jest setki tysięcy razy, dzięki czemu ten czas jest najbardziej odpowiedni do wykonywania wszelkich praktyk duchowych, włączając studiowanie i słuchanie nauk.
Jego Świątobliwość wszedł na salę i zasiadł wygodnie w przygotowanym fotelu. Po chwili milczenia przywitał wszystkich i wyraził swą radość z przyjazdu do Berlina. Tak długo pragnął odwiedzić Europę i w końcu doczekał się tej chwili.
W tradycji tybetańskiej podczas ceremonii i nauk lamowie nakładają żółty zen, nazywany ciegu (szata dharmy), ale tym razem Jego Świątobliwość nie włożył go, tylko złożony przewiesił przez ramię. Wyjaśnił, że w Nuerburgring udzielał bardzo formalnych nauk, więc musiał tę szatę nosić, aczkolwiek w Berlinie tematy wykładów są mniej formalne, co skłoniło go do tego, by ubrać się również mniej formalnie.
Na ten dzień zaplanowano wykład po tytułem: „Pradawna mądrość a współczesność – z serca o sensownym życiu”. „To dla mnie za długie” – zażartował Karmapa. „Jak nadać życiu sens?” – zrobił wielce zakłopotaną minę a publiczność wybuchła śmiechem. Po czym Jego Świątobliwość zaczął w niezwykle szczery sposób dzielić się z nią swoimi przemyśleniami. Jego wyznania podszyte były humorem i ironią, ale w gruncie rzeczy przepełniała je głęboka powaga. Analizując własne doświadczenia wyjaśnił sens życia a zarazem pozwolił słuchaczom lepiej zrozumieć, co znaczy być Karmapą.
„Kiedy byłem małym chłopcem i mieszkałem pośród nomadów, mogłem swobodnie biegać po łąkach i napawać się widokiem ośnieżonych gór Tybetu” – powiedział Jego Świątobliwość. – „To były najszczęśliwsze dni mego życia”. Ale kiedy skończył siedem, wszystko się zmieniło. Został rozpoznany jako Siedemnasty Karmapa, oddzielony od rodziny i przeniesiony do klasztoru Tsurphu niedaleko Lhasy. Tam właśnie po raz pierwszy spotkał Europejczyków. W Letnim Ogrodzie Karmapy ujrzał dwóch wysokich, chudych westmenów, którzy w jego oczach wyglądali jak istoty z innej planety. Od tamtego czasu, oczywiście, nawiązał kontakt z wieloma mieszkańcami Europy, z niektórymi się zaprzyjaźnił i w końcu, dwadzieścia lat później, mógł Europę odwiedzić.
Największa zmiana w jego życiu nastąpiła wtedy, gdy postanowił opuścić Tybet. Jego motywacją było pragnienie swobodnego podróżowania, na co Chiny nie chciały wyrazić zgody. Przenosząc się do Indii chciał móc odwiedzać różne kraje świata, spotykać się ze swoimi uczniami i kontynuować aktywność Szesnastego Karmapy. Nie mając pewności, czy jego nadzieje się spełnią, uciekł do Indii tą samą drogą, którą przemierzało wielu innych młodych Tybetańczyków. Przyszłość była niepewna, ale Karmapa zapewniał towarzyszy swej ucieczki, że nie wolno się poddawać, bo robią to z czystą motywacją i zmierzają w dobrym kierunku – do Indii.
Podczas czternastu lat spędzonych w Tybecie i czternastu lat spędzonych w Indiach nie zawsze mógł robić to, czego sobie życzył; wielokrotnie musiał stawić czoła przeszkodom i trudnościom. „Odpowiadając na pytanie o sens życia, najpierw powinienem siebie zapytać, czy moje życie ma sens i czy jest szczęśliwe”.
Pierwszą rzeczą, jaką należy zrozumieć jest to, że sensowne życie wymaga wysiłku. Jego Świątobliwość wyjaśnił, że otrzymanie tytułu Karmapy nie wiązało się z jakąś nagłą transformacją, z pojawieniem się nadzwyczajnych mocy. Wręcz przeciwnie – cały czas musiał rozwijać swoją motywację, dużo się uczyć i nieustannie pracować nad tym, by jego życie nabrało znaczenia. Po drugie takie życie może wymagać pewnych osobistych poświęceń. Pracy Karmapy nie można oddzielić od jego osobistego życia. „To nie jest normalne życie. Ja nie mam osobistego życia, osobistych praw, osobistej wolności. Dla mnie bycie Karmapą jest dosłownie wszystkim. Jak się nazywam? Karmapa. Jaki wykonuję zawód? Karmapy. Kim jestem? Karmapą…”
Życie nabiera znaczenia, kiedy jesteśmy w stanie wypełniać swoją rolę, wyjaśniał dalej. Imię „Karmapa” w sanskrycie oznacza działanie, opisuje kobietę lub mężczyznę, który podejmuje działania, realizuje aktywność Buddhów. „Jestem bohaterem akcji” – zażartował. „Moim zadaniem jest pomaganie innym istotom. Jeśli będąc Karmapą przyniosę innym pożytek, to moje życie będzie miało sens. W przeciwnym razie bycie Karmapą okaże się porażką.”
Nikt nie żyje w izolacji, sens naszego życia zależy od tych, którym potrafimy pomóc. „Aktywność Karmapy, mój cel, to dobro innych. Zatem znaczenie mojego życia całkowicie od nich zależy.” Jego Świątobliwość wyjaśnił, że jego głównym zadaniem jest łagodzenie cierpienia innych na tyle, na ile to tylko możliwe. Ze wzruszeniem opowiadał o oddzieleniu od ojczyzny i rodziców oraz o tym, jak czternaście lat musiał czekać na przyjazd do Europy.
Kiedy widzę szczęście i radość w oczach ludzi, to czuję, że moje życie ma sens. Mam wtedy wrażenie, że dokonałem czegoś wartościowego. Zawsze uważam, i mówię to szczerze, że moja siła wypływa z ludzi takich jak wy.
Gdy pokładacie we mnie tyle wiary i nadziei, czuję przypływ sił nawet wtedy, gdy muszę sprostać wielu wyzwaniom. Dzięki waszym życzeniom gotów jestem rozwinąć więcej cierpliwości.
Na zakończenie Jego Świątobliwość odpowiedział na pytanie, czy jego życie jest szczęśliwe. „Nie jest” – przyznał szczerze. „Ale sens życia to coś więcej niż szczęście, które ma tymczasowy charakter.” Prawdziwy sens życia wykracza poza poczucie szczęścia, całkowicie nas wypełnia. Poczucie sensu powinno nam towarzyszyć nawet wtedy, kiedy śpimy.
„Sensowne życie to życie użyteczne” – mówił dalej. „Nie tylko dla nas, ale również dla innych. Zależymy od siebie nawzajem. Zatem, jeśli moje życie ma być użyteczne i pełne znaczenia, musi być oddane dobru innych.”