
Medytacja na Awalokiteśwarę, wszechprzenikający pożytek istot: pierwsza nauka Kjabdzie Bokara Cioktrula Rinpocze podczas Mynlamu Kagju
15 marca 2025
Życie Atiśi, dzień czwarty – 39. Kagju Mynlam
8 kwietnia 2025Pawilon Mynlamu, Bodh Gaja – 7 lutego 2025
Przed rozpoczęciem wykładu Gjalłang Karmapa przekazał pozdrowienia wszystkim tulku, khenpo, nauczycielom i duchowym przyjaciołom, a także wszystkim mnichom i mniszkom, hojnym sponsorom oraz wszystkim świeckim uczestnikom nauk, życząc im pomyślności. Następnie kontynuował opowieść o życiu Atiśi (Atiśa Dipankara Śridżniana). Przed przybyciem do Tybetu Atiśa był już znakomitym nauczycielem znanym w całych Indiach. Co więcej, jak wyjaśnia Taranatha w swojej Historii buddyzmu w Indiach, Atiśa był opatem wielkiego klasztoru Wikramaśila oraz klasztoru Odantapuri. Ponadto warto zauważyć, co potwierdzają liczne biografie Atiśi, że był on czczony jako guru, bez żadnych sporów, przez wszystkie cztery podstawowe szkoły buddyjskie istniejące w tamtym czasie w Indiach. Dlatego można śmiało powiedzieć, że Atiśa był już bardzo dobrze znany w Indiach jako wybitny guru o szerokiej działalności, zanim przybył do Tybetu.
Sytuacja w Tybecie
W dawnych czasach wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż obecnie. Sprowadzenie indyjskich panditów do Tybetu lub podróżowanie uczniów do Indii w celu uzyskania nauk było niezwykle trudne. Stanowiło to wyczerpujące przedsięwzięcie i bardzo ważną część życia. Ponieważ Atiśa był jednym z najbardziej uznanych buddyjskich guru swoich czasów w Indiach, sprowadzenie go do Tybetu stanowiło ogromne wyzwanie. Indusi nie byli skłonni pozwolić mu odejść zbyt łatwo.
Aby zrozumieć, jak udało się tego dokonać, musimy najpierw przeanalizować, dlaczego został zaproszony i jakie okoliczności przyczyniły się do jego przybycia do Tybetu. W tym celu musimy poznać odpowiedni kontekst historyczny. Były to raczej trudne czasy pod względem sytuacji politycznej i religijnej w Krainie Śniegu, czyli Tybecie.
Na początku VII wieku, w czasach tybetańskiego króla Songtsena Gampo, buddyzm zaczął rozprzestrzeniać się w Tybecie. Później, prawdopodobnie w czasach króla Trisonga Detsena, nauki Buddhy upowszechniły się bardzo szeroko w całym kraju. Jednak cztery pokolenia później, począwszy od 841 roku n.e., w czasach Langdarmy Udumtsena, rozpoczęły się prześladowania buddyzmu. Wydarzenia te doprowadziły do poważnego upadku autentycznych buddyjskich nauk, które zostały ustanowione w czasach wcześniejszych królów Dharmy.
Langdarma miał dwóch synów, Ysunga i Jumtena. Książę Ysung miał bratanka o imieniu De Njima Gyn. Został on zmuszony do ucieczki z centralnego Tybetu i przemieścił się do obszaru zwanego wówczas Sziangsziung, dziś znanego jako Ngari. De Njima Gyn został królem tego terenu. Miał trzech synów. Chcąc uniknąć konfliktu między nimi, król Sziangsziungu (Ngari) podzielił królestwo do rządzenia na trzy części, po jednej dla każdego z trzech synów. Stąd wywodzi się termin „trzy regiony Ngari”. Jeden z tych trzech obszarów nazywał się Purang i był rządzony przez drugiego syna, Taszi De Gyna. Później na tym obszarze powstała słynna dynastia Guge.
Król Purangu, Taszi De Gyn, miał dwóch synów. Starszy syn, o imieniu Songe, ostatecznie wyrzekł się świata i otrzymał klasztorne imię Lha Lama Jeszie Y. Jako król (Lha), który również został lamą, był znany pod imieniem Lha Lama lub król Lama. Lha Lama Jeszie Y wywarł bardzo silny wpływ na historię Tybetu. Pozostawił po sobie wielkie i trwałe dziedzictwo dzięki swym trzem głównym osiągnięciom.
Potrójne dziedzictwo króla Jeszie Y
Po pierwsze, nauki Buddhy szerzyły się z Ngari (dokładniej z Górnego Ngari). Było to główne źródło, z którego mogły rozprzestrzeniać się nauki winai. Powodem tego był fakt, że Jeszie Y zaprosił panditów z Indii i ustanowił przekaz ślubowań, aby nauki mogły się dalej rozprzestrzeniać z Górnego Tybetu. Zbudował również nowy klasztor w Ngari zwany Thoding, najstarszy klasztor w historii regionu. Do dziś klasztor Thoding zachował się w znacznym stopniu. Jego drugim wielkim dziedzictwem jest sprowadzenie Atiśi do Tybetu.
Trzecim osiągnięciem o dalekosiężnych skutkach było to, że wspierał wielu tłumaczy, w tym lotsałę Rinczena Sangpo, dzięki czemu można było przetłumaczyć liczne teksty nowego przekazu tajemnej mantry. W ciągu stu lat od prześladowań nauk przez Langdarmę nastało około pięciu pokoleń, a buddyzm poważnie podupadł. Podczas rządów Jeszie Y obszar pod jego kontrolą, Ngari (Sziangsziung), był miejscem rozkwitu religii bon. Większość mieszkających tam ludzi wyznawała właśnie bon. Niewielu wiedziało o Dharmie.
Ponadto, w tym czasie w Tybecie ludzie nie potrafili rozróżnić czystego poglądu i postępowania, więc błędne poglądy i niewłaściwe postępowanie rozprzestrzeniły się szeroko w całym kraju. Nie tylko Tybetańczycy rozpowszechniali fałszywą Dharmę, robiło to także wielu indyjskich panditów. W tamtych czasach Tybetańczycy darzyli wyjątkowym szacunkiem wszystkich, którzy przybywali z Indii, i mieli zwyczaj ofiarowywania im złota. Skutkiem ubocznym takiego hojnego zachowania było to, że wielu dziwnych panditów, wiedząc o złożach złota w Tybecie, przybywało z Indii i nauczało wszelkiego rodzaju Dharmy. Było to szczególnie widoczne w błędnych interpretacjach subtelnych doktryn tajemnej mantry, co prowadziło do wielkiego zamieszania. Nie byli oni autentycznymi guru, a mimo to przybywali do Tybetu, aby szerzyć nauki tajemnej mantry. Ponieważ sam król Songe (Lha Lama Jeszie Y) studiował i badał sutry i traktaty, widział, że postępowanie wielu ludzi, zarówno praktykujących mantrę, jak i mnichów, nie było zgodne z Dharmą. Dążąc do zreformowania postępowania w wadżrajanie i naukach buddyjskich w ogóle, napisał wiele reguł i dekretów sprzeciwiających się tym niewłaściwym praktykom. Potwierdzają to stare dokumenty i biografie Lha Lamy Jeszie Y. Ale jego wysiłki nie przyniosły rezultatu.
Jedynym rozwiązaniem było sprowadzenie wysoko wykwalifikowanych, autentycznych panditów i uczonych z Indii, aby zaradzić temu problemowi i przywrócić do życia autentyczne nauki buddyjskie. Sprowadzenie Atiśi do Tybetu (drugie dziedzictwo Lha Lamy Jeszie Y) było postrzegane jako antidotum na całe zamieszanie, błędy i niewłaściwe poglądy oraz postępowanie, które przeniknęły buddyzm w Tybecie. W tym czasie, ponieważ źródłem Dharmy były Indie, nauczyciele z Indii byli czczeni przez wszystkich, a Tybetańczycy okazywali wyjątkowy szacunek Indusom ponad wszystkich innych. Tak więc, jeśli potrzebny był wysoko szanowany lama, musiał on pochodzić z Indii.
Nauczyciel takiej rangi, który miał przynieść fundamentalną zmianę, musiał być kimś raczej sławnym, ale nie tak starym, aby nie mógł wytrzymać niebezpiecznych okoliczności długiej podróży do Tybetu. Musiał również być uczony zarówno w sutrze, jak i tantrze. Ostatnim i najważniejszym warunkiem było to, że nauczyciel musiał mieć prawdziwie altruistyczną postawę, a jego postępowanie musiało być nienaganne. Miał być latarnią dla wielu mnichów i praktykujących tantrę, którzy zgubili drogę i porzucili właściwe postępowanie.
Nie było lepszego pandity niż Atiśa do wykonania tak doniosłego zadania. Jak się okazało, Jeszie Y ostatecznie nie był w stanie sprowadzić Atiśi osobiście, ani nie miał szansy go spotkać. Tym, który faktycznie tego dokonał, był Dziangciub Y. Ale to Jeszie Y był tym, który opracował plan i położył podwaliny pod to kluczowe zadanie. Niektóre opracowania historyczne podają, że Jeszie Y poświęcił własne życie, aby umożliwić przybycie Atiśi. Jednak wielu współczesnych historyków kwestionuje to. Tak czy inaczej, gdyby nie Jeszie Y, Atiśa by nie przybył.
Nieustępliwa delegacja i moc altruistycznych intencji
Początkowo Jeszie Y powierzył odpowiedzialność za sprowadzenie Atiśi do Tybetu starszemu tłumaczowi o imieniu Gja Tsyndru Senge. Jednak pierwsza próba zaproszenia mistrza zakończyła się niepowodzeniem. Niedługo potem Jeszie Y szybko się zestarzał i zmarł, zanim jego życzenie mogło zostać spełnione. Przed śmiercią powiedział swojemu siostrzeńcowi Dziangciubowi Y, wyrażając to jako swą ostatnią wolę, że absolutnie musi sprowadzić Atiśę do Tybetu. Zdeterminowany, by spełnić życzenie wuja, Dziangciub Y wysłał grupę pod przewodnictwem Nagtso Lotsały po raz kolejny do Indii.
Gdy Nagtso Lotsała i jego grupa przybyli do Indii, Atiśa przebywał w klasztorze Wikramaśila. Klasztor ten został zbudowany w VIII wieku przez czwartego króla dynastii Pala, Dharmapalę. Był to drugi najważniejszy uniwersytet klasztorny po Nalandzie, a dokładniej, ośrodek studiów nad wadżrajaną. Wiele nauk najwyższej jogatantry było tu zgłębianych. W przeszłości starszy tłumacz Gja Tsyndru Senge również tam studiował, więc dokładnie wiedział, dlaczego poprzednia próba zaproszenia Atiśi zakończyła się niepowodzeniem. Wiedział, że tym razem musieli postępować ostrożniej i opracować dokładny plan przed zbliżeniem się do samego mistrza. Powiedział do pozostałych: „Na początku nie mówcie, że przybyliśmy go zaprosić. Udawajcie, że zamierzacie tu studiować. Kiedy nadejdzie odpowiedni moment, powiem wam, jak go zaprosić.”
Minął rok lub dwa, podczas gdy oni, nie zdradzając intencji, czekali na sprzyjający moment, ze skoncentrowaną wytrwałością. Kiedy wreszcie pojawiła się okazja, podeszli do Atiśi. Opowiedzieli wszystkie wydarzenia, które doprowadziły ich do niego i przedstawili propozycję sprowadzenia go do Tybetu. Atiśa odparł: „Z waszej opowieści wynika, że ten tybetański król musiał być prawdziwym bodhisattwą. Jego życzeniem było dzielenie się nauką dla dobra istot. Nie byłoby właściwe, gdybym sprzeciwił się nakazowi bodhisattwy. Teraz nauki się upowszechniają, a wy odbyliście tę podróż z wielkim trudem, więc z pewnością znajdę sposób, aby udać się do Tybetu.”
Dzioło Dzie Atiśa chciał mieć pewność, że to przedsięwzięcie będzie naprawdę korzystne dla istot, więc zanosił prośby do swojej szczególnej bogini, Tary, i zapytał ją o tę kwestię. Przepowiedziała: „Udanie się do Tybetu teraz byłoby bardzo korzystne dla buddyzmu i dla istot. W szczególności będzie to korzystne dla jednej świeckiej osoby.” Kim była ta świecka osoba? Później Atiśa powiedział, że był to Dromtonpa Gjalłe Dziungne, ponieważ był niczym źródło wszystkich nauk kadampy.
Ponieważ było to przedsięwzięcie o znacznych rozmiarach, Atiśa najpierw udał się do Bodh Gai, aby złożyć tam wielkie dary i ponownie zanosić prośby w ramach przygotowań. Khenpo Dżniana Śri Mitra dał mu garść muszelek i powiedział: „Są one dla starego bladego człowieka z dredami. Daj mu je.” Gdy przybył do Bodh Gai, Atiśa ujrzał starego jogina z długimi dredami, a mężczyzna natychmiast poprosił: „Daj mi muszelki, które przyniosłeś dla mnie.” Zdając sobie sprawę, że ten stary człowiek z dredami nie jest zwykłą osobą i ma moc jasnowidzenia, pomyślał, że musi być daką. Ale ponieważ Atiśa był mnichem, nie mógł fizycznie złożyć pokłonu osobie świeckiej. Zrobił to więc w swym umyśle. Następnie zapytał, czy korzystne będzie dla niego udanie się do Tybetu, a stary człowiek potwierdził słowa Tary. Następnie Atiśa zapytał:
– Czy tak trudna podróż przyniesie jakieś przeszkody dla mojego życia i ciała?
– Jeśli udasz się do Tybetu, twoje życie będzie krótsze – odpowiedział stary człowiek.
– O ile krótsze?
– Jeśli nie udasz się do Tybetu, będziesz żył dziewięćdziesiąt dwa lata. Jeśli tam pójdziesz, dożyjesz jedynie siedemdziesięciu trzech.
Oznaczało to utratę dwudziestu lat życia. Ale Atiśa pomyślał: „Jeśli naprawdę przyniesie to korzyść Tybetowi, nie ma znaczenia, czy moje życie będzie krótsze czy nie.” Atiśa był zdecydowany, by wyruszyć i wzbudził w sobie wielką odwagę. Jednakże pojawiły się inne przeszkody.
Droga do Tybetu
Indyjski król nie pozwoliłby tak znaczącej postaci odejść tak łatwo. Gdyby Atiśa otwarcie mówił o swoich zamiarach, również władze klasztoru zabroniłyby mu tego, więc udawał, że udaje się na pielgrzymkę do świętych miejsc, i zaczął podróżować do różnych miejsc pielgrzymkowych w Indiach, aż w końcu dotarł do Nepalu. Pewien starszy mnich z klasztoru Wikramaśila zaczął odczuwać niepokój. Podejrzewał, że Atiśa często podróżuje z Tybetańczykami, więc dołączył do grupy. Dopiero gdy dotarli do Nepalu, stało się jasne, że Atiśa chce udać się do Tybetu.
Ów starszy mnich skarcił Nagtso Lotsałę: „Mówiłeś, że studiujesz, ale kłamałeś w żywe oczy! Porywasz tego człowieka. Nie chodzi o to, że w ogóle nie pozwolimy Atiśi odejść, ale jeśli stracimy go na rzecz Tybetu, istnieje niebezpieczeństwo, że buddyzm zostanie w Indiach zniszczony. Z tego powodu nie możemy pozwolić mu odejść.” Po długiej dyskusji, w końcu Nagtso i starszy mnich z Wikramaśili doszli do porozumienia, że Atiśa spędzi nie więcej niż trzy lata w Tybecie, a następnie wróci do Indii. Nagtso musiał złożyć przysięgę w tej sprawie, obiecując, że sam przyprowadzi Atiśę z powrotem. Dopiero wtedy starszy mnich się zgodził.
Tak więc, mimo wszystkich tych trudności i przeszkód, w końcu udało się sprowadzić Atiśę do Tybetu.
W tym czasie Atiśa miał już ponad pięćdziesiąt lat. Biorąc pod uwagę ówczesną średnią długość życia, osoby w tym wieku uważano za dość stare. Ponadto, według niektórych historycznych przekazów, Atiśa był opatem Wikramaśili i Odantapuri. Niezależnie od tego, czy był opatem czy nie, był jedną z wysokich rangą postaci w wielu różnych ważnych klasztorach, z wieloma obowiązkami, do tego stopnia, że podobno miał zawsze przy pasie co najmniej osiemnaście kluczy. Z tego powodu Indusi tak niechętnie zgadzali się na jego podróż do Tybetu. Dla indyjskich buddystów ważne było, aby Atiśa pozostał w Indiach. Na przykład na jednej ze ścian Wikramaśili, Nagardżuna był namalowany po prawej stronie, a Atiśa po lewej. Oznacza to, że uważano go za równego wielkiemu Nagardżunie.
Pielgrzymi przebywali w Nepalu przez cały rok i niestety w tym czasie zmarł starszy tłumacz Gja Tsondru Senge. Atiśa był zniechęcony i powiedział: „Teraz tłumacz zmarł. Nie mam już języka. Podróż do Tybetu nie przyniesie wielkiej korzyści.” Nagtso błagał: „W Tybecie jest znany tłumacz Rinczen Sangpo. Jest wspaniałym tłumaczem. Zwykłe rozmowy mogę tłumaczyć ja. Proszę, musisz koniecznie kontynuować swoją podróż do Tybetu.” Po tych wszystkich wydarzeniach Atiśa kontynuował podróż i przybył do Ngari w roku 1040. Miał wówczas pięćdziesiąt dziewięć lat.
Wielkie powitanie Atiśi
W tym czasie Dziangcub Y (który został wyświęcony) czekał już długo na przybycie Atiśi. Powitanie było od dawna przygotowane. Gdy Atiśa i jego orszak zbliżali się do klasztoru Thoding, jak podają ustne przekazy, zorganizowano trzystu świeckich w białych szatach na białych koniach z chorągwiami, proporczykami i różnymi darami, aby zgotować wspaniałe powitanie. Było ono wyjątkowo okazałe, a aby uczynić je jeszcze bardziej imponującym, Dziangciub Y postanowił wynaleźć nowy instrument muzyczny, który byłoby słychać z daleka. Mówi się, że to jest początek wielkiego rogu — rakdung (miedzianego rogu), znanego również jako dumar (czerwony róg) — na którym gramy w klasztorach w dzisiejszych czasach. Z tego powodu nazywa się go również „rogiem służącym do zapraszania tłumaczy i uczonych.”
Był to pierwszy raz, kiedy zagrano na rakdungu z jego tak donośnym brzmieniem, więc ludzie, bydło, konie i dzikie zwierzęta na wzgórzach wpadli w panikę i uciekli. Opowiada o tym krótka historia. W okolicy mieszkała pewna starsza kobieta, która doiła albo dri (samicę jaka), albo dzomo (krzyżówkę jaka z krową). Nagle zaczęto grać na rakdungu. Natychmiast wszystkie zwierzęta rzuciły się do ucieczki. Przestraszona dri uciekła, rozlewając całe mleko. Starsza kobieta bardzo się zezłościła i krzyknęła: „Nie obchodzi mnie, czy to jest Dzioło! Musi mi zapłacić za moje mleko!” Nabrała garść kurzu z ziemi i gniewnie podeszła do procesji, aby rzucić nim w Atiśę. Ale gdy podeszła i po raz pierwszy spojrzała na Dzioło Dzie Atiśę, znieruchomiała. Był niesamowicie przystojny, był bardzo atrakcyjnym mężczyzną. Starsza kobieta całkowicie zapomniała o swoim zamiarze obrażenia go. Był niezwykle urzekający.
„Nie wiem, czy to prawdziwa historia czy nie — powiedział Gjalłang Karmapa — ale jest to ludowa opowieść, którą lubimy opowiadać.” Jego Świątobliwość zakończył nauki na ten dzień i ogłosił, że będzie miał jeszcze więcej opowieści o czasach Dzioło Dzie Atiśi po jego długo oczekiwanym przybyciu do Tybetu.