Abhiszeki ze zbioru „Znajomość jednego wyzwala wszystko”
23 grudnia 2014„Sutra trzech zbiorów” i „Królowa modlitw”
29 grudnia 201427 grudnia 2014 roku, Bodhgaja
Fragment wykładu o praktyce Wadżrasattwy poprzedzającego 32 Kagju Mynlam.
Praktyka Wadżrasattwy ma szczególne znaczenie w tym roku.
Jesteśmy adeptami tajemnej mantry. Powiedziano, że złamaniem jej samaja jest postrzeganie garnka jako zwyczajnego przedmiotu i lgnięcie do jego realności – innymi słowy, nieumiejętność widzenia go iluzorycznym. A to naprawdę trudne, nieprawdaż? Dlatego właśnie naruszenia zobowiązań tajemnej mantry napawają taką grozą. I muszą być oczyszczane z dnia na dzień.
Wielki Atiśa wszędzie nosił z sobą drewnianą stupę Przebudzenia, by codziennie wyznawać przed nią i oczyszczać swoje uchybienia. Powiadają, że żadne z nich nie obeszło się bez spowiedzi. Wszystkie oczyszczał bezzwłocznie przed zakończeniem sesji, nigdy nic nie odkładając do następnego dnia. Skoro Atiśa robił to w ten sposób, nam wypadałoby pewnie wyznawać i oczyszczać co minutę, prawda? Byłoby to jednak trudne.
Dawni mistrzowie praktykowali w czterech sesjach. To ważne. W czterech lub sześciu. Oczyszczenie uchybienia przez zastosowanie antidotum przed końcem sesji staje się wtedy łatwe i zapewnia dobre samopoczucie. Dlatego to takie istotne.
Ponadto niemal wszyscy tutaj jesteśmy związani z linią karma kamtsang. Od Dusum Khjenpy do Rangdziunga Dordże samaja wiążące mistrzów i uczniów były nieskazitelne niczym ogniwa złotego łańcucha. W ostatnich latach doszło jednak do wielu sytuacji, które nie wydarzyły się nigdy wcześniej. Działy się rzeczy nieszczęsne i niesłychane, stanowiące ogromne przeszkody dla naszej linii, dla karma kamtsang.
Główną przyczyną tych wydarzeń było niedotrzymywanie ślubowań dotyczących relacji mistrz-uczeń. Nie pamiętaliśmy, że pan naszej rodziny, Rangdziung Rikpi Dordże, jest nadal obecny. Zapomnieliśmy o tym. Nie umieliśmy też rozwinąć właściwego pułapu postawy wobec buddyzmu i czujących istot. Błahe, chwilowe problemy rozdymaliśmy ponad ich miarę, na czym ucierpiały ślubowania dotyczące relacji mistrz-uczeń oraz te łączące przyjaciół w Dharmie.
Dlatego też wykonując teraz praktykę Wadżrasattwy, musimy robić to najlepiej, jak umiemy. Swoje występki trzeba uznać za występki – i praktykować medytację Wadżrasattwy. W tym roku, co szczególnie ważne, odszedł Kjabdzie Szamar Rinpocze. Zrobił w swoim życiu wiele różnych rzeczy. Wszystko to jednak przeszłość. Pomoże wam – mnie pomaga – spojrzenie na to w ten sposób: od wszechwiedzącego pierwszego Szamarpy Drakpy Senge wiele inkarnacji Rinpoczego czyniło wielkie rzeczy dla buddyzmu jako takiego, otaczając szczególną troską linię karma kamtsang. Biorąc zatem pod rozwagę ich dzieło, nawet jeśli poczynania ostatniego Szamara Rinpoczego wydają się nam nieco niestosowne, musimy być wyrozumiali. Myśląc o bezmiarze dokonań i dobroci poprzednich Szamarpów, jesteśmy winni zrozumienie i wybaczenie czynom tego. Jeśli nas na to nie stać, nie ma powodu, byśmy udawali adeptów Dharmy.
Nie brakuje nam zatem uchybień i występków do oczyszczenia, więc wszyscy winniśmy zakończyć sesję z przekonaniem, że zostały one oczyszczone.
Każdy powinien się modlić, by w przyszłości – jak niegdyś, w czasach wielkich mistrzów – nasze samaja były nieskalane, a drogocenna linia równie wielka i potężna aż po kres czasu. Nauki linii praktyki – nauki linii kagju – opierają się na oddaniu. Jeżeli ono osłabnie, równie dobrze mogą zniknąć nauki, pryśnie ciągłość ich przekazu. Zrozumienie tego przez wszystkich to rzecz ogromnej wagi.
Wielki mistrz Drukpa Kunle uczył: „Jeśli żadne poczynania Guru nie są w stanie nadszarpnąć czystego widzenia uczniów – otrzymali błogosławieństwa”. Niezależnie od tego, co robi i jaki przykład daje Guru, zacząwszy mu służyć, uczeń nie może folgować złym poglądom. Musimy brać od Guru tylko to, czego nam trzeba, niczym spijające nektar pszczoły. Zbierając go z kwiatu, biorą tylko to, czego potrzebują, bez całej reszty. Postępować tak mamy i my. Czyniąc w ten sposób, otrzymamy błogosławieństwa.
Także pośród przyjaciół w Dharmie: jeśli weźmiecie winę na siebie, nie złamiecie samaja. Kiedy dzieje się coś między wami, powinniście powiedzieć: „moja wina, nie miałem racji”, i umieć otwarcie przyznać się do błędu. Powiedziano, że dzięki temu nie łamiecie samaja. Uważam, że zrozumienie tego przez wszystkich jest rzeczą wielkiej wagi.