
Arja Kszema 2023 – Dzień trzeci: Paramity etyczności, cierpliwości i radosnego wysiłku
1 lipca 2023
38. Kagju Mynlam Cienmo
14 sierpnia 20232 kwietnia 2023
Na samym wstępie czwartego dnia nauk Jego Świątobliwość wyjaśnił, że kilka ostatnich dni musiał spędzić na odpoczynku i przygotowywaniu tekst praktyki Tary Pięciu Bóstw. Dodał, że sesje będą się odbywały aż zakończy nauczanie tekstów.
Nauki tego dnia skupiły się na dwudziestym szóstym, dwudziestym siódmym i dwudziestym ósmym dobrym czynie z Autobiograficznych strof „Dobre czyny”. Według komentarza asystenta Karmapy, Sangje Paldrupa (rękopis z Drepungu), ta część tekstu dotyczy praktykowania przez Mikjo Dordże ścieżki istot o największych zdolnościach. Wyróżnialiśmy kolejne trzy części:
a) Intencję: wzbudzenie bodhiczitty (strofa 9)
b) Działanie: medytacja na dwa rodzaje bodhiczitty (strofy: 10-21)
c) Jak ćwiczył się w zasadach dwóch rodzajów bodhiczitty (strofy: 22-33).
Paramita dhjany
Jego Świątobliwość w swoim komentarzu dotarł do części trzeciej, która dzieli się na kolejnych siedem podpunktów. Pierwszy z nich mówi o tym, jak Mikjo Dordże praktykował sześć paramit i omówiliśmy już pierwsze cztery. Na temat piątej doskonałości – dhjany – tekst mówi:
Stosowałem lekarstwa na wszystkie subtelne i pospolite splamienia
– nie inspirują mnie one do prawości.
Jak mógłbym myśleć o czymkolwiek poza skupieniem się bez reszty
Na przyczynach i skutkach doskonałego stanu Buddhy?
Mam to za jeden z mych dobrych czynów. (26)
Dotarliśmy więc do dwudziestego szóstego spośród trzydziestu trzech dobrych czynów omówionych w autobiograficznych strofach Mikjo Dordże. Według Wskazówek do ćwiczenia się w historii wyzwolenia Ósmego Karmapy, jak Jego Świątobliwość podkreślał już poprzednio, należy medytować nad cierpliwością i praktykować radosny wysiłek, by móc porzucić wszystko to, co jest do porzucenia, rozwinąć antidota oraz pozbyć się wszelkich negatywności splamień. Ale rozwijanie cierpliwości i praktykowanie wysiłku nie wystarczy. Potrzebujemy również samadhi, dharani, wielkich wrót wyzwolenia, które posiadają w sobie Buddhowie i wielcy bodhisattwowie. Prócz tego powinniśmy spocząć we wchłonięciu medytacyjnym i posiąść wiedzę co do wszystkich zjawisk, jakimi są i niezależnie od tego, jak wiele ich jest.
Ale – zauważył Jego Świątobliwość – istnieje wiele przeszkód, które uniemożliwiają nam rozwijanie tych właściwości.
Aby się ich pozbyć, należy spocząć w wolnym od myśli spokoju świetlistości. Jest jednak wiele czynników, które nie pozwalają nam na osiągnięcie elastyczności umysłu i ciała. Aby je wyeliminować, należy zastosować uważność, świadomość i precyzję. Powinniśmy również upewnić się, że nie utracimy właściwości, które już rozwinęliśmy i będziemy w stanie pomnażać je poprzez osiągnięcie tych, które wciąż przed nami.
A to w skrócie oznacza, że konieczny jest radosny wysiłek w praktykowaniu samadhi.
Dhjana według komentarza Sangje Paldrupa
Jego Świątobliwość ponownie odniósł się do komentarza Sangje Paldrupa. Wyjaśnił, że tak w przeszłości, jak i obecnie wielu ludzi w licznych krajach, w tym również w Tybecie, twierdzi, że osiągnęli wysoki poziom urzeczywistnienia. To powoduje, że inni przyjmują te osoby jako źródło schronienia, a one udają, że takiego schronienia i opieki udzielają.
Korzeniem cierpienia jest umysł przywiązania i niechęci do świata. Wszystko sprowadza się do faktu, czy udało się wyciszyć negatywne stany umysłu. Jeżeli rzeczywiście chcemy tego dokonać i wyeliminować negatywne stany umysłu, musimy osiągnąć światowe i ponadświatowe dhjany.
Jeżeli naszą intencją jest wyciszenie oraz wyeliminowanie negatywnych stanów umysłu, osiągnięcie światowych i ponadświatowych dhjan jest koniecznością. Nie mamy wyboru, jak jedynie ćwiczyć się w skupieniu medytacyjnym. Potrzebne nam są antidota na różne stany umysłu na wielu poziomach – niższym, średnim i najwyższym. Ich uzyskanie zależy od elastycznego umysłu osiąganego na drodze medytacji szine.
Gjalłang Karmapa zauważył, że ludzie twierdzący, że mają wysokie urzeczywistnienie nie rozumieją tego podstawowego faktu. Przeciwnie, mają w sobie na tyle zuchwałości, że chwalą się osiągnięciem szine i wglądu Buddhów i bodhisattwów, i przekonują, że są na tym samym poziomie urzeczywistnienia. Twierdzą również, że są całkowicie uwolnieni od zaciemnień, które stoją na drodze do takiego urzeczywistnienia.
Mikjo Dordże uważał, że jest to coś najbardziej bolesnego, co dostrzega w ludziach – ich szarlataństwo i udawanie, że są kimś, kim nie są. Nieprawdą jest, że Ósmy Karmapa nie lubił ludzi, lecz po prostu to byli uzurpatorzy.
Światowe dhjany nie są w stanie całkowicie wyeliminować negatywnych stanów umysłu, lecz mogą przynajmniej wyciszyć te najsilniej się manifestujące. Jeżeli uzyskamy urzeczywistnienie dhjany, przejawienia przywiązania i niechęci nie zamanifestują się. Lecz ci ludzie, którzy przechwalają się, że osiągnęli wysokie urzeczywistnienie, tak naprawdę nie rozwinęli nawet światowych dhjan, a co tu mówić o ponadświatowych. Ale i tak chełpią się tym, że uzyskali taki sam stopień urzeczywistnienia i właściwości wchłonięcia medytacyjnego, co Buddhowie i bodhisattwowie.
Jego Świątobliwość zauważył, że nagromadzimy negatywne działania, jeżeli nie będziemy w stanie zablokować nawet najbardziej ewidentnych błędnych stanów umysłu. To sprawi, że trudno nam będzie uzyskać życie boga lub człowieka w wyższych światach i niemożliwe stanie się osiągnięcie dhjany. Bez odrodzenia w wyższej sferze bogów lub ludzi nie będziemy mieć podstawy umożliwiającej osiągnięcie dhjan. Mikjo Dordże dobrze to rozumiał.
Aby uśmierzyć błędne stany umysłu, a przynajmniej te jawnie manifestujące się, osiągnięcie światowej dhjany jest niezwykle ważne. Dokonanie tego zależy od wyeliminowania przeszkadzających czynników i nagromadzenia wszystkich przyczyn.
Jeżeli zastanowimy się o co tak naprawdę w tym chodzi, zobaczymy, że sprowadza się to do faktu, że nie postrzegamy przyjemności zmysłowych jako błędów i problemów. To właśnie stanowi główną przeszkodę w osiąganiu szine. Aby porzucić myśli o przywiązaniu i niechęci, należy traktować myśli o przyjemnościach zmysłowych, jak truciznę, jak wroga. W praktyce uwalniania się od pożądania należy być sumiennym.
Mikjo Dordże wiedział, że negatywne odczucia przywiązania i niechęci uniemożliwiają osiągnięcie dhjan. Stosował więc antidota uważności, bycia świadomym i dokładnym, by przeciwdziałać apatii, pobudzeniu itp. oraz oczyścić wszystko, co zatruwa umysł i sprawia, że jest on niesforny.
Mikjo Dordże zawsze miał pełną świadomość i kulturę osobistą. Zawsze blokował myśli o ośmiu światowych troskach i o interesie własnym. Stosował barierę, która trzymała takie myśli z daleka i ciężko pracował, aby nigdy nie porzucić myśli i działań mahajany. Co więcej, nie miał też nigdy w sobie dumy i nie próbował nikomu mówić: „Jestem wielką osobą. Jestem Karmapą, wielką istotą”. Nie zachowywał się też wcale, jak ktoś, kto chce zaimponować i pokazać, że jest wielki. Jego Świątobliwość opisał go, jako kogoś, kto zawsze przestawał z pokornymi ludźmi, których cechowała delikatność, którzy nie mieli w sobie wiele chciwości czy nienawiści. Nie lubił też nikomu zawracać głowy. Cokolwiek robił, zawsze był w tym szczery i autentyczny. Niektóre osoby zmieniają swoje zachowanie w towarzystwie pewnych ludzi, lecz Mikjo Dordże tak nie robił.
Karmapa dodał, że Mikjo Dordże zawsze utrzymywał uważność i świadomość. Jako że dokładnie wiedział, co robi, zawsze był w stanie osiągnąć to, nad czym pracował. W efekcie nigdy później nie miał żalu, nawet jeżeli jakiegoś zadania nie udało się ukończyć.
Ósmy Karmapa mówił do swoich uczniów tak, że wyzwalał w nich pragnienie wyrzeczenia. Opowiadał o problemach samsary, o cierpieniu doświadczanym przez istoty i wychwalał właściwości Trzech Klejnotów. Cokolwiek robił, jego celem było prowadzenie istot na ścieżce do wyzwolenia. Możemy to zobaczyć w jego aspiracjach, udzielanych wskazówkach i przykładzie, jaki dawał.
Jednym z najwspanialszych przykładów, jakie dawał, była jego bardzo silna bodhiczitta. Dzięki mocy miłości i współczucia Karmapy, ludzie w jego towarzystwie nigdy nie byli niezadowoleni, niezależnie od tego, ile z nim spędzali czasu.
Jeżeli ktoś przychodzi do nas i siedzi przez kilka godzin, bywa, że ogarnia nas znudzenie, prawda? Robimy się czasem nieco poirytowani i mówimy: „Lepiej już idź, bo nie mogę zostać”. Ale nieważne jak długo ktoś przebywał w towarzystwie Mikjo Dordże, dzięki jego bodhiczitcie nigdy nie czuł nudy ani frustracji. Jednocześnie ludzie mieli wrażenie, że negatywne myśli zwyczajnie znikają, a wiara i entuzjazm do prawych działań potęgują się.
Spędzając czas z Mikjo Dordże, ludzie w naturalny sposób i nieprzerwanie odczuwali wiarę i entuzjazm dla Dharmy. Zawsze było im mało i chcieli przebywać w jego obecności jeszcze dłużej. Nawet jeżeli już spędzili z nim dużo czasu, wciąż chcieli go widzieć i słuchać. Dlatego, kiedy tylko udawali się na spotkanie z nim, byli pełni radości i entuzjazmu. A kiedy spotkanie się zakończyło, myśleli sobie: „Za mało czasu z nim spędziłem. Te godziny minęły tak szybko”.
Inną cechą Mikjo Dordże, o czym mówiły wielkie istoty przeszłości, było to, że punktem skupienia dhjany mahajany była bodhiczitta. Kiedy spotykało się Mikjo Dordże, odnosiło się wrażenie, że zawsze był całkowicie pogrążony w bodhiczitcie i był w tym niezachwiany.
W tekstach będących zapisem słów Buddhy i w traktatach powiedziane jest, że kiedy osiągnie się dhjany, uzyskuje się cudowne moce i zdolność jasnowidzenia. Ale Mikjo Dordże nigdy takich działań nie przejawiał. Jego uczniowie, jak choćby Sangje Paldrup, mówili, że nigdy nie robił niczego, czego inni ludzie nie potrafiliby uczynić.
Kiedy ktoś spojrzał na niego z zewnątrz, zdawał się być kimś na niższej ścieżce nagromadzenia. Można było poznać, że posiada bodhiczittę, lecz nigdy nie prezentował niczego, co by wszystkich wprawiło w osłupienie. Nie przejawiał żadnej z nadludzkich zdolności, jak cudowne moce czy telepatia. Mówił jak zwyczajna osoba. Nie latał w przestworzach i nie przekopywał się przez ziemię. Nawet nie udawał, że potrafi robić takie rzeczy.
Wielu ludzi przybywało do Mikjo Dordże z rozlicznych miejsc, głównie w poszukiwaniu Dharmy. Czasem prosili go o nauki pradżniaparamity, tajemnej mantry i mahamudry. Osobiście nauczał każdego, kto prosił o Dharmę i przekazywał esencjonalne wskazówki początkującym, którzy pragnęli ćwiczyć się w dhjanach. Przekazywał nauki z ogólnych pism, lecz nie dawał wskazówek do medytacji mahamudry, czy też jakichś cudownych instrukcji, których nikt inny nie mógł nauczać.
Jego Świątobliwość stwierdził, że Mikjo Dordże uczył uczniów zgodnie z własnym doświadczeniem i nie schodził na wielkie tematy, jak mahamudra.
Skutkiem tego była krytyka pewnych ludzi, którzy twierdzili, że Mikjo Dordże nie potrafi uczyć medytacji mahamudry. Uważali, że wynikało to z faktu, iż Mikjo Dordże nigdy nie udał się do guru, który urzeczywistnił mahamudrę i nigdy nie praktykował medytacji ustanawiającej pogląd.
Ludzie ci wierzyli, że Mikjo Dordże nie miał doświadczenia w mahamudrze, by móc udzielać bezpośrednich i dokładnych instrukcji. Dlatego też pośród jego uczniów było tak niewielu urzeczywistnionych medytujących. Żaden z jego uczniów nie potrafił łamać skał na pół przez samo ich dotknięcie, ani czynić wyrwy w ziemi jednym palcem.
Według tekstu Sangje Paldrupa są ludzie, którzy nie mają zdolności, by nawet zająć się przygotowaniami do praktyki dhjany. A mimo to wielu guru i tak naucza ich mahamudry, dzogczen i innych dogłębnych praktyk. Lecz Mikjo Dordże nie robił tak, jak inni by sobie życzyli. Nie przekazywał instrukcji, ani nie nauczał poglądu mahamudry tych, którym brak było zdolności do jej praktykowania.
Aby to zilustrować, Jego Świątobliwość przywołał następujący przykład: Można żebraka nazywać królem, ale kto będzie w stanie pomyśleć, że żebrak jest królem? Samo tylko używanie określenia „król”, to coś, z czego wszyscy będą się śmiać i uważać za dziwne.
Podobnie, nauczanie mahamudry kogoś, kto nie ma szczęścia i zdolności, by rozwinąć praktykę, jest bezcelowe. Taka osoba nie ma odpowiedniego przygotowania, jest więc za wcześnie, by ją uczyć. Sam Sangje Paldrup stwierdził:
Nie mogę powiedzieć, czy Mikjo Dordże osiągnął rzeczywistą praktykę dhjany, czy też nie. Nie mam jak tego wiedzieć, gdyż sam nie posiadam doświadczenia osiągnięcia dhjany, nie wiem więc na czym ono polega. Niektórzy twierdzą, że jeżeli osiągnie się faktyczną praktykę dhjany, jest się w stanie dokonywać cudów i ma się moc jasnowidzenia. Ale nigdy nie widziałem żadnych oznak, by Mikjo Dordże to robił.
Ale jeśli ktoś pragnie osiągnąć wyzwolenie i wszechwiedzę, wiem, że jest on właściwą osobą, by nauczać metod ich rozwijania – metod dhjany i pradżni. Jestem tego pewny, gdyż niezależnie od tego, jakiej metody mahajany naucza, robi to zawsze po to, by istoty osiągnęły Przebudzenie.
Aby osiągnąć stan Buddhy, potrzebne jest nam skupienie na prowadzeniu wszystkich istot do Przebudzenia. Wszelka Dharma, jakiej nauczał Mikjo Dordże, służyła jedynie temu celowi: by wszystkie istoty osiągnęły stan Buddhy. Mikjo Dordże bardzo dobrze znał również etapy ścieżki prowadzącej do osiągnięcia Przebudzenia i wszechwiedzy, gdyż nieustannie o tym rozmyślał.
Jak ćwiczył się w oczyszczaniu własnego kontinuum umysłu
Jego Świątobliwość powtórzył, że o pradżni była już mowa, kiedy analizowaliśmy strofę o bodhiczitcie ostatecznej, więc teraz nie została już konkretnie wymieniona. W kolejnym punkcie mowa jest o tym, jak Mikjo Dordże ćwiczył się w oczyszczaniu własnego kontinuum umysłu.
Póki nie pożegnasz się z krnąbrnym usposobieniem,
Nie poskromisz umysłów uczniów.
Skupiłem się więc na własnym gromadzeniu i oczyszczaniu,
Aby pomóc w tym swoim podopiecznym.
Mam to za jeden z mych dobrych czynów. (27)
Według Wskazówek do ćwiczenia się w historii wyzwolenia Mikjo Dordże, aby praktyka dhjany lub jogi mogła posuwać się do przodu na ścieżce prowadzącej do wielkiego Przebudzenia, należy przede wszystkim widzieć własne wady i wady innych jako rzeczywiste wady. Kiedy już rozpoznamy wadę jako wadę, powinniśmy wkładać wysiłek w jej usunięcie, całkowite wykorzenienie. Należy sprawdzić czy guru, za którymi podążamy, mają odpowiednie właściwości, by nas ochronić.
Kiedy rozpoznamy co jest wadą, będziemy mogli ją wyeliminować i zobaczymy jakie właściwości powinniśmy rozwinąć. Jego Świątobliwość zaznaczył, że aby nie zmarnować dobra, jakie nagromadziliśmy my i inne osoby, należy je dedykować i cieszyć się nim. Sprawdzajmy, czy to robimy.
Jak zostało powiedziane już wcześniej, samo tylko posiadanie dhjany nie wystarcza. Aby stała się ona przyczyną wielkiego Przebudzenia, należy wiedzieć, co przyniesie nam pożytek. Kiedy już mamy korzenie zasługi, należy podjąć próbę, by uczynić je jeszcze potężniejszymi i silniejszymi, aby rezultaty mogły dotrzeć w sposób widoczny, tj. w tym życiu. Należy być w takich myślach i działaniach pilnym.
Ponadto Jego Świątobliwość przypomniał nam: „Nie możemy zrobić się zarozumiali, kiedy posiadamy kilka dobrych właściwości. Jeżeli tak się dzieje, to znaczy, że wpadliśmy w szpony wielkiej mary satysfakcji. Uniemożliwi nam to rozwinięcie właściwości wyższych ścieżek i poziomów”. Dlatego należy zawsze sprawdzać zarówno wady, jak i dobre właściwości w nas samych.
Sytuacja jest pod tym względem dokładnie taka sama dzisiaj, jak i w czasach Mikjo Dordże. Czy dotyczy to osób, które służą Trzem Klejnotom lub starają się ochraniać bezbronne istoty i przywieść je do szczęścia – jest wielu ludzi, którzy twierdzą, że nie mają sobie równych, że są naprawdę wielcy. Lecz tak naprawdę, aby to móc uczynić, powinniśmy również umieć rozpoznać przeciwieństwo dobra, czyli negatywne czyny, a oni tego nie potrafią. Ludzie ci sprawiają, że wiele osób praktykuje, gromadzi zasługę i dobre czyny. Ale oni sami nie umieją rozpoznać, że negatywne działania są właśnie tym: negatywnymi działaniami. Oznaką tego jest to, że słowami mówią, iż dzięki nim ludzie dokonują dobrych czynów, lecz faktycznie tych, którzy im zawierzają, nakłaniają do negatywnych działań.
Tacy ludzie chełpią się tym, że okiełznali innych, lecz nie okiełznali samych siebie. Nie wiedzą, jak należy myśleć, mając na uwadze przyszłe wcielenia, lecz martwią się jedynie o przyjemności tego życia. Wydaje się, że przynoszą innym pożytek, lecz Jego Świątobliwość przyrównał to do trędowatego wykonującego praktykę garudy: mówi się, że trąd jest chorobą spowodowaną przez nagów, a antidotum na choroby nagów jest praktyka garudy. Jeżeli ktoś faktycznie zna praktykę garudy, nie złapie takiej choroby. Tak więc, nim zabierzemy się za uczenie innych praktyki, najpierw sami wyleczmy się z trądu. Na zakończenie Gjalłang Karmapa stwierdził, że jest bardzo śmiałym i śmiechu wartym utrzymywanie, że pracujemy dla dobra innych, niczego nie pragnąc w zamian.