Trzecia sesja wyjaśnień do „Długiej rozmowy z samym sobą”
15 lutego 2017Procesja z Kandziurem
17 lutego 201716 lutego 2017 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja, Indie
Tego dnia Jego Świątobliwość omawiał fragmenty z tekstu Gesze Potoły, które skupiają się na praktykowaniu prawości w klasztorach. Zachęcał wszystkich do wzbudzenia w sobie Bodhiczitty, której istotą jest zespolenie pustości i współczucia. Bodhiczitta ma być naszym przewodnikiem w pomaganiu innym. Po naukach, jak codziennie, nastąpiła krótka medytacja. Mimo, że była to ostatnia sesja nauk tegorocznego Mynlamu, tekst wciąż nie został omówiony w całości. Karmapa zapowiedział kontynuację jeszcze podczas jednego lub dwóch Mynlamów.
Jego Świątobliwość odczytał wrażenia Gesze Potoły z jego wizyt w klasztorach. Gdy pytał o wyjątkowe osoby, często mówiono mu, że owi wyjątkowi ludzie – podpory klasztoru – to bogacze posiadający znaczne ilości złota, turkusu i bydła. To, że bogactwo łączono z wyjątkowością, świadczyło o całkowitym pochłonięciu przez światowe sprawy.
„Powinieneś uciekać z takich miejsc niczym łabędź, który opuszcza zamarzające jezioro.” – namawia Gesze Potoła.
Dalej tekst mówi o nieoczekiwaniu zapłaty za pomoc innym:
Nikt, kto chce praktykować Dharmę, nie powinien ofiarowywać choćby odrobiny pożywienia swoim przyjaciołom w Dharmie, jeśli towarzyszą temu oczekiwania związane z tym życiem. Nie przyjmuj też takich posiłków od nikogo. To w końcu przemieni się w nieustanną wymianę przysług, a Dharma zniknie ci z oczu.
Karmapa wyjaśnił, że nie powinniśmy oczekiwać nawet wdzięczności. Pomaganie jest najlepsze wówczas, gdy ludzie nie są świadomi, że im pomagamy. Jeśli będą o tym wiedzieć, mogą czuć się zobowiązani. My zaś możemy oczekiwać od nich jakiejś pozytywnej reakcji. W obu wypadkach powstaje potencjał konfliktu.
Następnie Jego Świątobliwość mówił o materialnym zabezpieczaniu się na starość. Oczywiście, to naturalna rzecz, że martwimy się o to, co będzie z nami, gdy zniedołężniejemy, lecz jest to jednocześnie sygnał braku zaufania do Dharmy. Jeśli wiara w Dharmę jest silna, nie będzie lęku przed starością.
Gesze Potoła mówi też o wyświęconej Sandze:
Niektórzy mówią, że brakuje im środków do praktyki Dharmy, więc nie praktykują, ale gdy tylko zdobędą środki do czynienia zła, od razu je czynią. Zdaje się, że bogaci mnisi w klasztorach nigdy nie rozpamiętywali śmierci i cierpienia samsary… Nazywam to opuszczaniem małego biznesu na rzecz większego. Tak przejawia się błądzenie w samsarze, ale oni tego nie rozumieją.
Wyjaśniając ten fragment, Jego Świątobliwość stwierdził, że akt porzucenia życia świeckiego oznacza wyzwolenie z samsary. Oznacza on poszukiwanie wolności.
Tekst wyjaśnia, że osoba wyświęcona podlega o wiele subtelniejszym ograniczeniom niż świecka. Jednakże jeśli praktykuje fałszywą Dharmę, jej lgnięcie do ego oraz duma wzrastają tak bardzo, że ostatecznie jest w gorszej sytuacji niż człowiek świecki.
Aby praktykować Dharmę, potrzebny jest nam zapał, entuzjazm, siła – moc umysłu. Powinniśmy wierzyć w to, co robimy. Nasz entuzjazm i hart ducha powinny być silniejsze niż u innych osób.
Jego Świątobliwość jako dobry przykład podał wytrwałość Milarepy.
Karmapa kontynuował:
Ich Dharma i ich praktyka wykluczają się kompletnie. Mówią, że bogactwo i posiadane dobra nie mają żadnego znaczenia, ale sami przyjmują bogactwo jako swojego Jidama.
Jego Świątobliwość podał ciekawy przykład jak to lamowie za granicą korzystają dziś ze współczesnych technik reklamowych. „Jeśli boisz się, że nie poradzisz sobie na egzaminie, przyjdź do nas i przyjmij tę abhiszekę Mandżiuśriego.” Albo: „Masz problemy finansowe? Przyjmij abhiszekę Dzambali, a bogactwo i dostatek przyjdą do ciebie!”
Z drugiej strony, zdając sobie sprawę z problemów, na jakie napotykają lamowie, Karmapa wspomniał historię pewnego tulku, który znalazł się po raz pierwszy w Ameryce. Abhiszekę zorganizowano w kinie, ale nikt nie przyszedł. Przynajmniej jedna osoba powinna zawsze ją przyjąć, jest to oznaką pomyślności. Zawołano więc ochroniarza. Powiedziano mu jakie pożytki płyną z przyjęcia tej abhiszeki, na co on się zgodził. Później podczas rozmowy okazało się, że był muzułmaninem.
W tym kontekście Jego Światobliwość przywołał głębokie słowa wielkiego mahasiddhy drukpy kagju Lorepy:
Jeśli zgromadzisz dziesiątki czy setki tysięcy ludzi, pożytek nie wzrasta. Jeśli masz tylko jedną osobę, pożytek nie zmniejsza się.
Wyjaśnił, że gdy medytujemy na Bodhiczittę, która w swej istocie jest pustością i współczuciem, przyniesienie pożytku tylko jednej osobie jest w porządku. Natomiast jeśli brak nam Bodhiczitty, to nawet przy tysiącach ludzi, nikt nie odniesie prawdziwej korzyści.
Na zakończenie sesji Karmapa dał krótką instrukcję do medytacji:
Nie biegaj po ścieżkach przeszłości, nie miej oczekiwań co do przyszłości. Myśl o obecnej chwili. Chwyć tę chwilę świadomym umysłem i odpręż się.
Jego Świątobliwość krótko omówił medytację na oddech. Nie myślimy o tym na co dzień, ale jeśli przestaniemy oddychać, umrzemy. Rośliny produkują tlen, dając nam bogactwo, pozwalające nam oddychać. Pamiętajmy o tym, w ten sposób odczujemy wielkie zadowolenie.
Ponieważ dźwięk wydobywający się z grającej misy jest zmienny, Karmapa stwierdził, iże jest ona w gruncie rzeczy medytacją na nietrwałość. Świadomość nietrwałości nie powinna wywoływać w nas lęku przed śmiercią, powinniśmy raczej dojrzeć w niej możliwość zmiany na lepsze. Możemy zmienić nasze myślenie. To właśnie nietrwałość sprawia, że z fletu wydobywa się przepiękna muzyka. Gdyby dźwięk był trwały, istniałaby tylko jedna nuta.
Jego Świątobliwość osobiście poprowadził medytację, wydobywając z misy kojące lecz potężne dźwięki. Fale muzyki wypełniły przestrzeń.