Jeden na jednego z Karmapą
17 czerwca 2016Miłość i współczucie: pogłębianie naszych wzajemnych relacji
22 czerwca 201622 czerwca 2016 – New Delhi
W ramach obchodów 31. urodzin Jego Świątobliwości Karmapy, Fundacja Karmapa Khyenno poprosiła Go o udzielenie czterodniowych nauk oraz abhiszeki w New Delhi w dniach 22-25 czerwca. Fundacja powstała w 2008 roku pod auspicjami Gjalłanga Karmapy i Jego biura Tsurphu Labrang. Ta organizacja non-profit, z siedzibą w Hongkongu, wspiera inicjatywy Jego Świątobliwości ukierunkowane na przynoszenie szczęścia na świecie poprzez szerzenie nauk Dharmy i podparte współczuciem angażowanie się w działalność społeczną i proekologiczną.
Kierując się taką motywacją, Lama Dała – prezes Fundacji, która koordynuje trzynaście ośrodków Dharmy w Hongkongu – ustalił wraz z Karmapą tematy wykładów, by współgrały z celami fundacji. Zdecydowano się na ogólną nazwę dla całego cyklu: współczucie w działaniu. Cztery wykłady miały wytyczyć ścieżkę od współczucia do działania. Pierwszy wykład dotyczył zapewne najbardziej podstawowej refleksji, nie tylko w buddyzmie, ale i w innych tradycjach medytacyjnych – nad nietrwałością i śmiercią. Taka refleksja sprawia, że to, co w życiu liczy się najbardziej, staje się rzeczywiście priorytetem i popycha nas ku działaniu. Drugi wykład poświęcony został miłości i współczuciu – motywacji, która otwiera nas na innych i również sprawia, że zaczynamy działać. Po trzecie – decyzje, które podejmujemy, powinny być oparte na mądrości i inteligencji, czyli co tak naprawdę oznacza mądre działanie w kontekście Dharmy? Wreszcie czwarty wykład skupił się wokół tematu: jak rozwijać się wewnętrznie, a jednocześnie wprowadzać zmiany w naszym społeczeństwie i środowisku? Rozwój wewnętrzny i zewnętrzy powinny iść ze sobą w parze.
Na wykłady do Delhi przybyło ponad 500 osób, głównie z Hongkongu i Azji Południowo-Wschodniej. Regency Ballroom w hotelu Hyatt została wyłożona rzędami brązowych poduszek medytacyjnych. Zaś na scenie stanęła udekorowana brokatem sofa, co sugerowało, że wykłady będą mieć mniej formalny charakter. W tle umieszczono zdjęcie wieczornego Hongkongu, połyskującego światłami, widzianego od strony portu Victoria.
Lama Dała, z czerwono-żółtą kadzielnicą w ręku, przewodził procesji, która towarzyszyła Jego Świątobliwości do sali spotkań. Gdy Karmapa zajął miejsce, ofiarowano Mu piękną mandalę oraz symbole ciała, mowy, umysłu, właściwości i aktywności, wraz z prośbą o długie życie dla pożytku nauk i istot. Dwa ostatnie dary – wielka koncha i przepiękne Koło Dharmy – przywoływały na myśl podarunki złożone Buddzie przez bogów Indrę i Brahmę, proszących Go, by powstał z głębokiego samdhi, w jakim trwał po osiągnięciu Przebudzenia i zaczął nauczać.
Gjalłang Karmapa rozpoczął od powitania i podziękowania członkom ośrodków buddyjskich z Hongkongu, którzy umożliwili organizację tych wykładów. Zauważył, że choć w niektórych krajach jest dużo ośrodków Dharmy, one nie zawsze ze sobą współpracują. Dlatego wyraził radość, że przy obecnej okazji różne centra z Hongkongu działały wspólnie, przez co pogłębiły również wzajemne związki.
Jego Świątobliwość stwierdził, że tym razem nie będzie opierał się na żadnym tekście. Będą to wykłady czy też pogadanki o tym jak przełożyć buddyjską praktykę na codzienne działanie oraz jak może ona pomóc nam w rozwiązywaniu problemów. Dodał też żartobliwie, że o wiele łatwiej jest nauczać na bazie tekstu, bo wtedy po prostu wyjaśnia co on zawiera. Tym razem zaś będzie musiał opowiedzieć o własnych przemyśleniach.
Pierwszego popołudnia Gjalłang Karmapa odniósł się do problemu: jak radzić sobie z życiem i śmiercią. Życia i śmierci doświadczamy na co dzień, są obecne wszędzie, także w wiadomościach.
Widzimy śmierć wokół nas, ale zwykle nie rozmyślamy o tym, że pewnego dnia zapuka ona również do naszych drzwi. Nie mamy takiej świadomości. Logiczna analiza nie przyniesie tu prawdziwego zrozumienia. Powinniśmy odwołać się do własnych uczuć i doświadczeń, aby zrozumieć przez co przechodzą inni. Taka jest natura rzeczy – skoro się urodziliśmy, musimy umrzeć. To trzeba sobie bardzo jasno uzmysłowić, bo tylko wtedy zmniejszy się nasz strach przed śmiercią. Szczególnie w dzisiejszych czasach niewiele osób ma wystarczająco dużo wytrwałości, by stawić czoła cierpieniu i problemom. Wszędzie promuje się wygodę, a więc nasza mentalna siła słabnie, brakuje nam też odwagi, by radzić sobie z trudnymi sytuacjami.
Niektórzy uważają, że buddyzm jest religią cierpienia, ponieważ tak często się o nim mówi w tekstach, np. objaśniając samsarę jako cierpienie, czy też opisując różne jego rodzaje w sześciu światach.
Zimą w Bodhgai rozdział o cierpieniu w tekście Gampopy objaśniałem przez kilka dni. Gdybym jednak chciał wniknąć w szczegóły, zajęłoby to nam kilka miesięcy. Tak więc może niektóre osoby myślą sobie: praktykujemy Dharmę, aby osiągnąć szczęście, a tymczasem ciągle mówimy o cierpieniu. Obecnie, jeśli zachorujemy, szukamy każdej możliwości leczenia. Mamy też nadzieję, że unikniemy procesu starzenia się. Wręcz jesteśmy przekonani, że coś na to poradzimy. Wśród lekarzy są tacy, którzy zdają się sugerować, że jest to możliwe, a pacjenci bardzą chcą w to wierzyć. Ludzie próbują nawet wywinąć się śmierci.
Dawniej, ludzie ze starszego pokolenia, kiedy po licznych próbach przedłużenia życia nic nie skutkowało, stwierdzali, że zrobiono wszystko, co można było zrobić i poświęcali się praktyce Dharmy i gromadzeniu zasługi. Są to więc dwa różne podejścia: z jednej strony usilne próby i wydawanie w tym celu ogromnych pieniędzy, a z drugiej pogodzenie się z tym, co nieuniknione i zaangażowanie w praktykę, póki jest jeszcze czas.
Jego Świątobliwość zasugerował jak można rozwinąć wytrwałość w obliczu cierpienia. Fizycznie nie bylibyśmy w stanie znieść cierpień światów piekielnych, ale mentalnie możemy otworzyć się na to cierpienie. W ten sposób nasza zdolność znoszenia cierpienia i odwaga w jego obliczu wzrosną.
Zauważmy, że narodziny mają tak naprawdę naturę śmierci. Innymi słowy, narodziny są tożsame ze śmiercią. Narodziny same w sobie są przyczyną i warunkiem śmierci. Żadne inne przyczyny i warunki nie są tu potrzebne. Skoro się urodziliśmy, to z całą pewnością umrzemy.
Wszystko jest nietrwałe, a zmiana wydarza się z chwili na chwilę.
Kiedy mówimy, że wszelkie zjawiska powstają i znikają, pojawia się problem lgnięcia do rzeczy i zjawisk. Jeśli jesteśmy do nich przywiązani, nietrwałość staje się problemem. Ale patrząc na to nieco inaczej, można powiedzieć, że stawanie się i zanikanie jest częścią piękna życia. Dzięki temu życie przybiera coraz to nowe formy. Jego Świątobliwość podał jako przykład zmiany krajobrazów zachodzące wraz ze zmieniającymi się porami roku. Dzięki nim nasze życie jest ciekawe i piękne.
Dlatego też nietrwałość wszelkich zjawisk można wyrazić w sposób pozytywny: każdy moment nietrwałości przynosi ze sobą nowe szanse, nowe życie, nowe uczucia, nowe możliwości.
Buddyjskie wyjaśnienia śmierci i nietrwałości nie mają na celu pogłębienie naszego lęku, ale raczej mają podkreślić nieustającą możliwość zmiany.Najczęściej myślimy sobie, że śmierć jest ostatecznym końcem, jednorazowym wydarzeniem, jak film, który się kończy i tyle. Drugiej szansy nie ma. Ale wcale tak nie jest. Kierunek nie jest linią prostą, która w pewnym miejscu się zaczyna, a w kolejnym kończy. Narodziny i śmierć wydarzają się cyklicznie.
Każda chwila przynosi narodziny i śmierć. Możemy też postrzegać każdy dzień jako całe życie. Nowe życie zaczyna się rano, a wieczorem przemija. Następnego ranka zaczyna się kolejne życie. Tak rozmyślając przyzwyczajamy się do śmierci, traktujemy ją jak starego przyjaciela.
Jest kilka powodów, dlaczego boimy się śmierci. Po pierwsze, nie wiemy kiedy i w jaki sposób śmierć do nas przyjdzie. Odczuwamy więc lęk przed nieznanym. Po drugie, boimy się bólu, który towarzyszy śmierci. Jego Świątobliwość wspomniał o swojej niedawnej wizycie w Szwajcarii, gdzie na jednym z uniwersytetów rozmawiał o śmierci ze studentami medycyny. Konkretnie dyskusja dotyczyła tego jaki jest najlepszy sposób umierania. Ktoś podczas spotkania stwierdził, że najlepiej byłoby umrzeć we śnie. Wtedy po prostu nie obudzimy się kolejnego ranka, a jednocześnie unikniemy cierpienia i lęku.
Jego Świątobliwość wyjaśnił wówczas, że buddyzm, a w szczególności buddyzm tybetański patrzy na to inaczej.
Umierając, mamy nadzieję na zachowanie pełnej świadomości i rozluźnienia. Takie podejście różni się od zachodniego punktu widzenia i nadziei na śmierć bez świadomości. Dla nas chwila śmierci jest bardzo ważna, bo właśnie wtedy manifestują się owoce naszego życia i praktyki.
Stan umysłu w momencie śmierci jest niezwykle ważny, szczególnie jeśli za życia nie praktykowaliśmy zbyt dużo. Nastawienie w czasie umierania jest sprawą kluczową, tak więc umieranie bez świadomości i bez uważności nie jest wcale dobre.
Myślimy sobie oczywiście, że pewnego dnia przyjdzie nam umrzeć, ale nie dopuszczamy do siebie myśli, że może się to wydarzyć już teraz. Ale przecież nie znamy czasu ani przyczyny i okoliczności śmierci. Z tego powodu nie przygotowujemy się należycie na tę chwilę, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy ludzie myślą, że „wszystko jest możliwe”, w tym także oszukanie śmierci. To sprawia, że jeszcze trudniej zmierzyć się z faktem umierania.
Nie medytuje się nad śmiercią i nietrwałością po to, by zasiać w sobie lęk przed śmiercią. Ten lęk jest w nas wszystkich, również w zwierzętach. Medytujemy nad śmiercią i nietrwałością po to, by nie marnować czasu, by cenić życie i przyjaciół, których mamy, by żyć tak, aby na koniec niczego nie żałować.
Podkreślając jeszcze raz swoją główną myśl, Gjalłang Karmapa powtórzył, że zawsze, w każdej chwili, pojawiają się przed nami nowe możliwości. Od nas zależy, czy z nich skorzystamy. Do nas należy wybór. Przykładem jest tu Milarepa, który zgromadził bardzo negatywną karmę, zabijając wielu ludzi. Ale buddyzm nie mówi: zrobiłeś coś złego, więc nie możesz praktykować Dharmy. Kiedy raz podejmiemy zobowiązanie do praktyki, jesteśmy praktykującymi. Są takie osoby, które uważają, że jeśli raz zrobiły coś bardzo złego, to stały się złymi ludźmi, a ponieważ to się już nie zmieni, to równie dobrze mogą dalej dokonywać negatywnych czynów. Ale przecież tak wcale nie jest: zawsze mamy wybór, to od nas zależy, czy nie zmarnujemy szansy, która się przed nami pojawia.
Rozmyślanie nad śmiercią i nietrwałością może nam pomóc w docenieniu piękna, jakie niesie ze sobą zmiana. Gdy nastaje lato, możemy cieszyć się bujnymi krajobrazami. Gdy nadchodzi zima, chłoniemy jej szczególne piękno.
Dla wielu ludzi poważnym problemem jest śmierć ukochanej osoby. Ale jeśli uprzednio zmierzyli się z własną śmiercią, odejście kogoś bliskiego stanie się dla nich doświadczeniem nowego rodzaju. Inny przykład: często modlimy się: „obym nie był oddzielony od mojego guru”. W sensie duchowym rdzenny lama jest dla nas jak ojciec, więc jego odejście wiąże się z wielkim cierpieniem. Ale, jak już mówiłem, śmierć to nie koniec. Jeśli więc zrozumiemy ją właściwie, w sytuacji utraty kogoś bliskiego, doświadczymy jej w zupełnie nowy sposób.
Na zakończenie nauk Jego Świątobliwość jeszcze raz wyraził wdzięczność dla ośrodków Dharmy z Hongkongu za ich wspólną pracę. Dodał, że ośrodki są częścią Sanghi, a ten wyraz oznacza „bycie w harmonii” i „posiadanie wspólnych aspiracji”. Dzięki nim związki w ramach Sanghi są niezniszczalne, jak diament, którego nie da się rozbić ani skruszyć. To bardzo ważne. Ważne jest również, by dzierżyciele nauk żyli w harmonii ze sobą nawzajem. Jego Świątobliwość przypomniał, że Mara – zły duch, zapowiedział, że przyjdzie pod postacią nauczyciela Dharmy i zasieje niezgodę, przez którą nauki Buddhy zanikną.
Aby temu zapobiec
powinniśmy siebie nawzajem chwalić. Nie chodzi o pochlebianie komuś przez opowiadanie, że posiada urzeczywistnienie, albo właściwości, których faktycznie nie ma. Pochwała powinna być autentyczna. Powinniśmy dostrzegać nasze własne wady oraz dobre cechy innych. Dzięki takiemu wzajemnemu szacunkowi nauki przetrwają długo.
Tymi słowami Gjalłang Karmapa zakończył nauki pierwszego dnia. Transmisja internetowa docierała do ponad 3500 miejsc na całym świecie. Ponadto w pobliżu sali Regency Ballroom księgarnia Tsurphu z Sidhbari sprzedawała książki, płyty DVD i inne publikacje związane z Jego Świątobliwością.