Czym jest guru joga
29 maja 2014Trzy praktyki Dharmy
30 maja 201430 maja 2014, drugi dzień nauk, sesja pierwsza
Nuerburgring, Germany
W trakcie dwóch porannych sesji Siedemnasty Karmapa wyjaśnił, co oznacza praktykowanie Dharmy.
Najpierw rozprawił się z pewnymi fałszywymi przekonaniami. Wielu ludzi ma błędne oczekiwania wobec buddyzmu tybetańskiego. Wierzą, że praktyki zaczerpnięte z tej tradycji mają magiczną moc albo właściwości uzdrawiające. Dzięki temu rozwiążemy wszystkie swoje problemy; gdy zachorujemy, lama albo modlitwa przywrócą nam zdrowie; jeśli mamy problemy z pieniędzmi, staniemy się nagle bogaci. Jego Świątobliwość przestrzegł, że to bardzo mało prawdopodobne, choć niektórzy zaawansowani praktykujący potrafią być może leczyć choroby i pomagać innym. Celem praktykowania Dharmy nie jest rozwiązywanie takich problemów. „Praktykę Dharmy mamy po to, aby rozwiązać najbardziej fundamentalny problem w życiu”, tłumaczył. Jaki to problem? Bez względu na to, jak bardzo dopisuje nam zdrowie, jak wielkie osiągamy sukcesy albo bogactwo, nie ma gwarancji, że będziemy szczęśliwi. Wszyscy doświadczamy psychicznego cierpienia, niepokoju i negatywnych emocji. Jak więc możemy znaleźć spokój umysłu i szczęście? Odpowiedź brzmi: naprawdę szczęśliwi możemy być tylko wtedy, gdy przeobrazimy umysł. „Głównym celem praktykowania Dharmy jest kształtowanie i przeobrażenie umysłu. Pozostałe sprawy mają drugorzędne znaczenie, są marginalne”.
Drugie błędne przekonanie głosi, że musimy porzucić normalne życie, żeby autentycznie praktykować Dharmę. Jest wręcz przeciwnie, praktykujący powinien łączyć Dharmę z każdym aspektem swojego życia, a nasze codzienne zajęcia są sposobem praktykowania Dharmy.
Trzecie błędne przekonanie: skoro praktykujemy Dharmę, powinniśmy być idealni. Nie powinniśmy tracić panowania nad sobą. Nie powinniśmy czuć zazdrości. Nie powinniśmy się nadmiernie do niczego przywiązywać i tak dalej, i tak dalej. To prowadzi niektórych ludzi do tłumienia emocji, a ponieważ się ich wstydzą, udają, że w ogóle ich nie czują. Jego Świątobliwość stwierdził, że tłumienie emocji wcale nie pomaga, ponieważ w ten sposób unikamy skonfrontowania się z nimi. Jeśli nadal będziemy stosować tę taktykę, grozi nam, że zaczniemy mieć problemy psychiczne, albo nadejdzie chwila, gdy nie będziemy już w stanie kontrolować emocji i wtedy wybuchną z niszczycielską siłą.
Jego Świątobliwość zapewnił słuchaczy, że błędem jest sądzić, iż negatywne emocje są czymś „niedozwolonym” u człowieka praktykującego Dharmę. Z drugiej jednak strony, nie powinniśmy myśleć, że wolno nam całkowicie popuszczać im wodze. Człowiek praktykujący Dharmę powinien powoli pracować z negatywnymi emocjami, krok po kroku uczyć się, jak nad nimi panować, a w dłuższej perspektywie jak się ich wyzbyć. Zwracając się po angielsku do zebranych, sięgając do osobistych doświadczeń, Jego Świątobliwość powiedział:
Ponieważ jestem Karmapą, ludzie myślą sobie, że jestem jak Buddha, jak bóg – zero emocji. Gdy okazuję gniew, są zszokowani albo myślą, że udaję. A czasami naprawdę jestem rozzłoszczony. Myślą wtedy: jak to możliwe, że Karmapa się zezłościł?
Nie sądźmy, że w dniu, w którym zaczniemy praktykować Dharmę, staniemy się miłą osobą. Praca z takimi emocjami jak gniew albo nienawiść wymaga dużo czasu, być może trzeba pięciu, sześciu lat wewnętrznego dialogu z emocjami.
Czasem nie udaje nam się rozpoznać negatywnych emocji. Ale obserwując uważnie nasz umysł, możemy się z nimi zaznajomić. Jeśli nam się to uda, nie będziemy musieli na siłę ich tłumić. Osłabną same, w naturalny sposób.
Dla zilustrowania swoich słów Jego Świątobliwość opowiedział pewną historię. Dawno temu żyła para małżeńska, która mieszkała z teściami. Młoda żona miała bardzo trudne relacje z teściową. Bardzo kochała męża, nie chciała go ranić, ale życie z teściową stało się udręką nie do zniesienia. W końcu doszła do wniosku, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zabicie teściowej.
Poszła do lekarza i dostała od niego truciznę, która miała powoli pozbawić teściową życia. Trwałoby to około roku. Lekarz zalecił codzienne dodawanie małej dawki do jedzenia. Jednocześnie zaznaczył, że młoda kobieta, podając teściowej potrawy, powinna jej okazywać życzliwość i szacunek, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń.
Młoda żona postąpiła zgodnie ze wskazówkami lekarza. Jednak z biegiem czasu zaczęła dostrzegać, że jej stosunki z teściową uległy poprawie – obie kobiety zbliżyły się do siebie. Młoda kobieta się rozmyśliła – nie chciała już zabić teściowej, ale bała się, że skutki podanej dotąd trucizny są nieodwracalne. Zdesperowana, pobiegła do lekarza.
Jak mogę odwrócić działanie trucizny? – spytała. Nie dałem ci żadnej trucizny – odparł lekarz – a tylko nieszkodliwy specyfik.
Okazało się, że zależało mu tylko na naprawieniu stosunków między młodą kobietą a jej teściową.
W podobny sposób powinniśmy pracować z naszymi negatywnymi emocjami i jak najlepiej poznać własny umysł.
tłumaczenie: RS