Druga sesja nauk o „Pochodni pewności”– jak najlepiej ofiarowywać mandalę duchowemu nauczycielowi
12 stycznia 2016Siedemnasty Karmapa naucza o Bodhiczitcie i porusza kwestię święceń Bikszuni
15 stycznia 201614 stycznia 2016 , klasztor Tergar, Bodhgaja
W ten ciepły i słoneczny styczniowy dzień, nietypowy jak na tę porę roku,rozpoczęło się Trzecie Zgromadzenie Arja Kszema. Jego Świątobliwość Siedemnasty Karmapa przeszedł przez główny hol świątyni w Klasztorze Tergar i ofiarował trzy pokłony złotemu posągowi Buddhy oraz siedzącemu na tronie i, wyglądającemu jak żywy, posągowi Szesnastego Karmapy. Główna sala świątyni po brzegi wypełniona była przez zgromadzenie ponad 410 mniszek pochodzących z dziewięciu klasztorów w Nepalu, Indiach i Bhutanie. Webcast w językach: angielskim, chińskim i hiszpańskim sprawił, że porannych nauk mogły wysłuchać ponad dwa tysiące uczniów z całego świata.
Uczestników tegorocznego zgromadzenia Arya Kshema czeka 14 dni porannych nauk nt. „Ozdoby Drogocennego Wyzwolenia” Gampopy, jak również codzienne sesje poświęcone udoskonaleniu zdolności prowadzenia debat, a do tego uczestnictwo w czterech dniach sadhan i rytuałów: Białej Tary, która obdarza wszelkimi siddhi, Guru Jogi Karma Pakszi, Pudżę dla Pięciu Sióstr Długiego Życia (Tseringma) oraz rozbudowanym rytuale Cie – „Girlandzie klejnotów”- ułożonym przez Trzeciego Karmapę, Rangdziunga Dordże. Finalnego dnia – 3 lutego – mniszki przeprowadzą zamykającą, formalną debatę.
Cały ten program: studiowania, praktyki i debat, odzwierciedla życzenie Siedemnastego Karmapy, aby mniszki stały się biegłe w trzech rodzajach praktyk: etycznej dyscyplinie, medytacji i mądrości. W przeszłości powiedział on:
„Myślę, że to ważne, abym zrobił wszystko, co w mojej mocy, aby wspierać mniszki, zarówno w nabywaniu wiedzy teoretycznej, jak i praktyce, by pomóc im rozwinąć się przy pomocy słuchania, kontemplowania i medytacji. Z głębi serca pragnę włożyć w to jak najwięcej wysiłku. Jest to właściwe dla mnie zadanie od teraz, aż do końca mojego życia, jako że współgra to z aktywnościami poprzednich Karmapów, a zarazem wydaje się niezbędne w naszym współczesnym społeczeństwie”.
Karmapa rozpoczął dzisiejszą sesję od rozdziału Dziewiątego, czyli rozwijania bodhiczitty. Udzielił lungu do kliku pierwszych stron o esencji bodhiczitty, a następnie, po przerwie na herbatę, rozpoczął wyjaśnienia. Najpierw poświecił trochę czasu, by objaśnić, dlaczego tak ważne jest studiowanie tego tekstu autorstwa Gampopy, który jako założyciel linii dakpo kagju łączył w swoich naukach zarówno tradycję kadampy, jak i mahamudrę Milarepy. Te dwie nie stoją ze sobą w sprzeczności, jednak obecnymi czasy panuje tendencja, by pomijać nauki Kadampy o trzech rodzajach praktykujących.
„Jeśli pominiemy nauki wstępne i przeskoczymy od razu do bardziej zaawansowanych nauk, jak mahamudra, będzie nam bardzo trudno uzyskać z nich jakiś pożytek. Dlatego musimy w pierwszej kolejności rozpocząć od nauk o trzech rodzajach praktykujących – doradził – i stopniowo pracować z naszym umysłem, doprowadzając go do punktu, kiedy będzie gotowy na praktykę mahamudry”.
Następnie Jego Świątobliwość przeszedł do omawiania rozdziału dziewiątego, wyjaśniając, że bodhiczitta jest bramą prowadząca do mahajany.
„To, czy weszliśmy na ścieżkę mahajany, czy tez nie, zależy od tego, czy udało nam się rozwinąć bodhiczittę. Z nią możemy wszystkiego dokonać. Powinniśmy rozwinąć niewzruszalną wiarę w to, że tak właśnie jest, poprzez studiowanie pism, argumentów logicznych i oparcie się na analogiach”.
Następnie Siedemnasty Karmapa objaśnił w dużym skrócie znaczenie dwóch ważnych sutr. W jednej z nich powiedziano, że bodhiczitta jest jak diament – nie zmienia swoich właściwości, nawet gdyby rozbić ją na setki małych odłamków. Powiedziano także, że gdy bodhiczitta powstanie w strumieniu czyjegoś umysłu, może stać się przyczyną pełnego Przebudzenia, nawet bez wykonywania jakichkolwiek innych praktyk.
W „Ozdobie całkowitego urzeczywistnienia” Majtrei bodhiczitta jest pierwszym z siedemdziesięciu punktów, z których składa się tekst. Wielcy tybetańscy mistrzowie z przeszłości nauczali, że jeśli mamy stabilną aspirację osiągnięcia wyzwolenia i rozwinięcia bodhiczitty, wszystkie nasze pozytywne czyny staną się przyczyną osiągnięcia wszechwiedzy.
Następnie Karmapa zwrócił uwagę na twierdzenie, że bodhiczitta jest bramą do praktyk mahajany. Po pierwsze, od momentu gdy wzbudzimy bodhiczittę, niezależnie od tego, czy rozwinęliśmy inne właściwości czy nie, jesteśmy zaliczani do grona bodhisattwów, nawet jeśli nie angażujemy się w postępowanie bodhisattwy. Po drugie, jeśli utracimy bodhiczittę, niezależnie od tego, jakie pozostałe właściwości byśmy posiadali, takie jak np. zrozumienie pustki, automatycznie stajemy się praktykującym mniejszy pojazd – hinajanę, gdyż w tym właśnie momencie przestajemy praktykować ścieżkę mahajany.
„Z powodu tych właśnie uwarunkowań – zwrócił uwagę Jego Świątobliwość – nie wystarczy, aby Dharma, którą się zajmujemy, była Dharmą mahajany. Ważne, aby praktykujący stosujący te nauki wszedł na ścieżkę mahajany. Posiadając mgliste wyobrażenie o tym, czym jest bodhiczitta, będziemy tak samo mgliście rozumieć mahajanę. Mając autentyczną bodhiczittę, nasza praktyka stanie się autentyczną praktyką mahajany. Prawdziwa bodhiczitta, to element decydujący o tym, czy jesteśmy czy też nie jesteśmy prawdziwymi praktykującymi ścieżkę mahajany”.
Następnie kontynuował:
„Bodhiczitta odnosi się do naszych własnych, indywidualnych możliwości, naszej siły ducha czy też gotowości, by wziąć na siebie odpowiedzialność za dobro innych”.
Możemy więc twierdzić, że praktykujemy mahajanę, lecz nasze twierdzenie nie jest tutaj decydujące. To, co determinuje, czy zaliczamy się w poczet bodhisattwów, to nasz entuzjazm i zdolność wzięcia na siebie odpowiedzialności za pomaganie innym. Powinniśmy sprawdzić, czy posiadamy te właściwości, czy też nie. Jeśli tak, to rzeczywiście jesteśmy na ścieżce mahajany.
„Maha” w słowie mahajana tłumaczy się jako „duży” lub „ wielki”, ale zwykle nasza bodhiczitta jest raczej niewielka. Praca dla dobra wszystkich istot nie jest łatwa, gdyż nawet pomoc jednej istocie czasem stanowi problem, a co dopiero mówić o wszystkich istotach.
„Wszystkie czujące istoty” – to może brzmieć szumnie, gdy się to wypowiada – „ale tak naprawdę nie potrafimy objąć swym umysłem tej idei. Możemy myśleć, że idzie nam całkiem dobrze, ale tak naprawdę sprawy nie wyglądają aż tak różowo”.
To, co możemy zrobić, to wyćwiczyć nasz umysł, by stał się na tyle silny, aby mógł podejmować się coraz większych wyzwań. Idea ta stanowi esencję znanej praktyki treningu umysłu zwanego lodziong i tzw. stopniowej ścieżki. Karmapa porównał go do treningu podczas którego rozwijamy siłę fizyczną. Zaczynamy od podnoszenia 5, 7 czy 10 kilogramów, a następnie dochodzimy do 20 i kontynuujemy, stopniowo budując nasza siłę, tak aby na końcu podnosić 40 kilogramów lub więcej. Analogicznie, w ramach treningu umysłu wyróżniamy pewne poziomy w codziennej praktyce, które pomagają nam rozwinąć bodhiczittę i zwiększyć nasze możliwości pomagania innym.
Następnie Jego Świątobliwość opowiedział przypowieść o pewnym praktykującym w Tybecie, który miał pewne wątpliwości, czy konkretna praktyka mantrajany zalicza się do ścieżki hinajany czy mahajany. Rozwiązaniem tego problemu okazała się sprytna odpowiedź żyjącego w tamtych czasach lamy, który zwrócił uwagę na rodzaj motywacji praktykującego, która determinowała, czy jego praktykę można było zaliczyć do praktyki mahajany, czy do praktyki hinajany, czy tez do żadnej z powyższych.
Następnie Jego Świątobliwość, zadał zgromadzonym pytanie będące sednem tej przypowieści:
„Jeśli dziś spytalibyśmy tego lamę o rodzaj dharmy, jaki praktykujemy, jaka byłaby jego odpowiedź? Jeśli odpowiedziałby „ Nie jest to ani wielki, ani mały pojazd”, to może nie byłoby jeszcze tak źle. Ale jeśli powiedziałby „To wcale nie jest dharmą”, to już mogłoby być problematyczne.
„A więc musimy zadać sobie pytanie – powiedział Karmapa – czy dharma, która obecnie praktykuję, jest prawdziwą, autentyczną Dharmą? Czy Dharma stała się Dharmą? – nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. „Nie powinniśmy zadowalać się czymś, co tylko z wyglądu przypomina Dharmę – praktyką, która odzwierciedla lokalne zwyczaje czy też taką, która jest w jakimś sensie pozbawiona autentyczności. Musimy przyjrzeć się sobie i ocenić, czy rzeczywiście angażujemy się w prawdziwą praktykę, coś autentycznego i rzeczywistego”.
I tym nurtującym pytaniem Jego Świątobliwość zakończył nauki podczas pierwszego dnia Arja Kszema.