Arja Kszema 2023 – Dzień pierwszy: Motywacja dla mniszek i dwudziesty pierwszy dobry czyn Mikjo Dordże
14 maja 2023Arja Kszema 2023 – Dzień trzeci: Paramity etyczności, cierpliwości i radosnego wysiłku
1 lipca 202322 marca 2023
Obecny cykl nauk oparty jest na dziełach Ósmego Karmapy Mikjo Dordże Dwie autobiograficzne pochwały: Dobre czyny i „Bez wytchnienia szukał”. Obydwa teksty zostały napisane jako utwory poetyckie i autorem obydwu jest sam Karmapa. Nie są to chronologiczne zapiski z datami, celami podróży itp., lecz namthary, czyli historie wyzwolenia guru, z dokładnymi opisami jego zwykłych i dharmicznych doświadczeń, jak rozwijało się jego zrozumienie i urzeczywistnienie, postanowienia i zobowiązania tego życia, jego myśli i cele. W żywy i jasny sposób pisze, jak praktykował autentyczną Dharmę. Namthary są cennym źródłem dla uczniów, którzy pragną zgłębiać historię życia guru, jako duchowe wskazówki. Dlatego przynoszą wielki pożytek.
Gjalłang Karmapa sparafrazował cytat Drukpy Kunle, który stwierdził, że niektóre biografie opisują wszystko w najdrobniejszym szczególe – w tym roku, w takim wieku, tego dnia, udał się na nauki do takiego lamy, przekazał tyle i tyle darów itd. Są one zbyt zawężone i formalne. Czyta się je, jak umowę o pożyczkę, a według Drukpy Kunle pisanie takich namtharów nie ma sensu. Równie dobrze można pisać: „Dziś, gdy wstało słońce, zjadłem to i to, a wieczorem zrobiłem kupę o takiej konsystencji”.
Jego Świątobliwość wspomniał o czasach, gdy mieszkał w Tsurphu w Tybecie, gdzie widział wiele tego typu dzienników, opisujących szczegółowo działania guru: jakich udzielili audiencji, kto był na każdej z nich, jakie dary przyniosła każda osoba itd. Karmapa zauważył, że jeśli chodzi o niego, czasami asystenci mieli problemy, kiedy goście z zagranicy przywozili rzeczy, których nigdy wcześniej nie widzieli, np. zabawki, i nie wiedzieli, jak je opisać.
Namthar to coś więcej niż jedynie historyczny zapis wydarzeń w kolejności chronologicznej. Powinno to być dzieło, które pogłębia wiarę, zaufanie i czyste postrzeganie czytelników oraz ukazuje pełne znaczenia życie, za którego przykładem warto podążać. Jeżeli jest jedynie lustrem ukazującym paragony, a nie mówi o tym, co naprawdę ważne, nie ma sensu.
Gjalłang Karmapa stwierdził, że większość osób zna pochwałę „Bez wytchnienia szukał”, gdyż Situ Panczen Ciekji Dziungne zawarł ją w modlitewniku kamtsangu Rabsel (Pełen światła). Jego Świątobliwość przypomniał sobie o własnym doświadczeniu, gdy był małym mnichem:
Doskonale pamiętam, jak, gdy byłem mały, musieliśmy nauczyć się na pamięć pochwały „Bez wytchnienia szukał”. Było to konieczne, gdyż jej słowa są naprawdę trudne do wymówienia i do zrozumienia. Trudno więc też ją zapamiętać. Nasz nauczyciel musiał ukarać wielu uczniów, bo nie potrafili jej zapamiętać. Zajęło to wiele dni. Nauczyciel wracał z kijem lub rózgą, lub robił różne rzeczy. W Tybecie mamy naprawdę wiele narzędzi tortur!
Natomiast Autobiograficzne strofy „Dobre czyny” znane są o wiele mniejszej liczbie ludzi, gdyż można je znaleźć tylko w dziełach zebranych Mikjo Dordże. Niewielu więc je widziało. Spośród trzydziestu siedmiu strof, trzydzieści trzy kończą się wersem:
Mam to za jeden z mych dobrych czynów.
Stąd właśnie wziął się popularny tytuł Dobre czyny. Ale co to znaczy „dobre czyny”? Chodzi tu o wszelkie pozytywne działania. Dzielimy je na trzy kategorie: działania ciała, mowy i umysłu. Jak powiedziano w Skarbnicy abhidharmy, oczyszczają one ciało, mowę i umysł, i są wychwalane przez wielkie istoty.
Dobre czyny ciała oczyszczają ciało. Wszelkie dobre czyny mowy oczyszczają mowę, zaś dobre czyny umysłu oczyszczają umysł. Nazywamy je tak, gdyż usuwają one splamienia, czyli negatywne czyny ciała, mowy i umysłu. Czasem robią to tymczasowo, czasem całkowicie. Tak czy inaczej, usuwają i oczyszczają wszelkie błędy i nikczemności, nasze przewinienia i negatywności.
Ich przeciwieństwem są negatywne działania, czyli złe czyny ciała mowy i umysłu. Wielkie istoty nimi pogardzają, gdyż ich karmiczne efekty nie są przyjemne. Przewodnik na ścieżce bodhisattwy Śantidewy zawiera słynną przestrogę:
Jedna chwila gniewu niweczy wszelkie
Dobre działania nagromadzone
Przez tysiąc kalp, takie jak dawanie
Czy ofiarowanie Buddhom (rozdział 6, strofa 1).
Jego Świątobliwość stwierdził, że tego dnia przejdzie do dwudziestego drugiego dobrego czynu Mikjo Dordże, czyli będzie mowa o tym, jak Ósmy Karmapa ćwiczył się w dwóch rodzajach bodhiczitty. Jednak najpierw krótko podsumował to, o czym mówił poprzedniego dnia o strukturze i organizacji tekstu. Dodał też komentarz na temat pradżni. Zauważył, że kiedy tekst Dobrych czynów omawia sześć paramit (doskonałości), nie poświęca osobnej uwagi pradżni, gdyż rozumiana jest ona jako część ostatecznej bodhiczitty.
Ta część komentarza mówi o tym, jak Mikjo Dordże ćwiczył się w postępowaniu bodhisattwy. Komentarz stwierdza, że jest tu sześć tematów, ale Karmapa zauważył, że przy dokładniejszym przyjrzeniu się, faktycznie można wyróżnić ich siedem:
- Jak ćwiczył się w sześciu paramitach (st. 22-26),
- Jak ćwiczył się w oczyszczaniu własnego umysłu (st. 27),
- Jak ćwiczył się w postępowaniu wszystkich bodhisattów (st. 28),
- Jak działał zgodnie z czasem i miejscem (st. 29),
- Jak działał w sytuacjach korzystnych i niekorzystnych (st. 31),
- Jak dzięki mocy wiary osiągnął dwa pożytki (st. 32),
- Jak sześć rodzajów ponadświatowego postrzegania dało mu możliwość pomagania innym (st. 33).
Jego Świątobliwość przeszedł do omówienia pierwszego z tematów, czyli sześciu paramit: szczodrości, etyczności, cierpliwości, radosnego wysiłku, dhjany i pradżni. Rozpoczął od szczodrości. Tekst mówi:
Choć marne materialne dobra nie są majątkiem,
Który dało by się zawłaszczyć jako „mój”,
Zrozumiawszy pustość własnej istoty, z myślą o swoich matkach
Zebrałem nieprzebrane góry wszelkich wyobrażalnych skarbów.
Mam to za jeden z mych dobrych czynów. (22)
Odnosząc się do innego dzieła Mikjo Dordże, Instrukcji do treningu w historii wyzwolenia, Jego Świątobliwość sparafrazował:
Podstawową przyczyną tego, by korzenie szlachetnych działań bodhisattwy, takich jak choćby szczodrość, przekształciły się w ścieżkę do Przebudzenia, jest fakt posiadania metody, czyli bodhiczitty względnej oraz pradżni ostatecznej bodhiczitty (postanowienia i poglądu pustości). Przede wszystkim, jeśli cechuje je urzeczywistniająca pustość pradżnia, nie ma przywiązania do rzeczy (ja, moje), można bezwysiłkowo osiągnąć nieskończone cele, które są potrzebne i których pragniemy my i inni.
Tekst wyjaśnia powody tego:
Jeżeli mamy panowanie nad znaczeniem Dharmy jako nierozdzielnej na takie samo i na inne, będziemy w stanie, bez żadnych przeszkód, emanować i przekształcać niezliczone zjawiska, które są takie same lub inne. Nazywamy to „opanowaniem samadhi skarbnicy nieba”.
Mówiąc innymi słowami: jest to możliwe, ponieważ w pustości nie ma podziału na zjawiska, a skoro niebo nie ma kresu, „skarbnica nieba” nie może nigdy zostać opróżniona. Tak więc, jeżeli potrafimy uzyskać panowanie nad samadhi skarbnicy nieba, będziemy w stanie praktykować niczym nieograniczoną szczodrość. Jest to praktyka bodhisattwów – wielka bodhiczitta. Następnie tekst wyjaśnia co zwykłe osoby muszą robić, aby to osiągnąć:
By móc osiągnąć nieograniczoną szczodrość, nie wolno nam sądzić, że jakieś miejsce, ciało czy posiadane przez nas aktualnie rzeczy są najlepsze i trwałe. Powinniśmy raczej uważać, że są one podstawą do niezgody, są jak miód na ostrzu noża i należy ćwiczyć się w porzucaniu przywiązania do nich. Tak więc wszelkie zmysłowe przyjemności są nic nieznaczące, jak bąbelki na wodzie. Co więcej, to one stwarzają wszelkie problemy, więc powinniśmy robić, co w naszej mocy, by porzucić pragnienie ich utrzymania oraz przywiązanie do ego.
Jego Świątobliwość skomentował:
Kiedy myślimy o przyjemnościach i dobrobycie samsary, wydają się one naprawdę wspaniałe i cudowne, ale im bardziej ich używamy i cieszymy się nimi, tym więcej powstaje negatywnych stanów umysłu i tym więcej myśli gromadzimy. I dlatego właśnie należy robić, co tylko można, aby usunąć przywiązanie do zjawisk samsary… Poza tym, że są bezsensowne i nic dobrego nie dają, stają się podstawą powstania problemów będących wynikiem zmysłowych przyjemności. Nasze własne i innych istot negatywne stany umysłu są coraz silniejsze. Przyczyniają się do powstania w ludziach zazdrości, zawiści itp., i masy innych problemów. Nie należy więc przywiązywać się do żadnych miejsc, ciała i własności, które posiadamy w samsarze. Należy myśleć: „Cokolwiek jest, niech sobie będzie” i nie lgnąć do niczego, jako mojego, czy naszego. Powinniśmy praktykować postrzeganie zjawisk jako nieposiadających własnego niezależnego bytu i jako nietrwałych. Jeśli będziemy w stanie ćwiczyć się tak, to pewnego dnia, okaże się, że potrafimy, jak wielcy bodhisattwowie, praktykować „samadhi skarbnicy nieba” i okazywać niczym nieograniczoną szczodrość wobec istot oraz przynosić pożytek istotom.
Komentarz Sangje Paldrupa zauważa, że wielu z nasz lgnie do tego, co nietrwałe, jakby było wieczne i nadaje znaczenie temu, co w swej istocie jest bez znaczenia. Jego Świątobliwość rozwinął tę myśl: Przekonujemy samych siebie, że jeśli będziemy używać rzeczy dobrze, to nabiorą one znaczenia i wówczas zbierzemy nagromadzenia. Mówimy tak, choć w istocie łakniemy pożywienia, napojów, bogactwa i innych własności, myśląc sobie, że nawet jeżeli nie możemy z nich skorzystać teraz, to użyjemy ich w przyszłości. Pielęgnujemy w sobie nadzieje i lęki odnośnie do zewnętrznych rzeczy lub żyjących istot, co stwarza pragnienie i silne pożądanie. Trzymamy się ich, jakby były trwałe. Lgniemy do rzeczy, których nie możemy kontrolować, jakbyśmy mieli nad nimi panowanie i usilnie pracujemy nad pomnożeniem tego, co posiadamy. Gdybyśmy byli zadowoleni z tego, co mamy, moglibyśmy zebrać trochę korzeni zasługi, ale tak nie jest. Nie jesteśmy usatysfakcjonowani i wciąż chcemy więcej. Pojawia się obsesja strachu, że możemy utracić to, co już mamy i silna ambicja gromadzenia więcej rzeczy, przez co odrzucamy zasługę będącą podstawą posiadania majątku i bogactwa, popełniamy dziesięć negatywnych czynów, w tym te najgorsze i tracimy możliwość uzyskania bogactwa w przyszłości. Również lamowie, a nawet Rinpoczowie nie są od tego wolni. Jak pisze Sangje Paldrup:
Dla pieniędzy nie wahają się i nie mają żadnych skrupułów, aby odrzucić odrodzenie w wyższych światach i wyzwolenie. Tym samym tworzą silne postanowienie myślenia: „Będę gromadził coraz więcej, aż do końca tej kalpy”. Mówią głośno: „Odnowię ten klasztor. Zbuduję pomnik, którego tu wcześniej nie było. Sprawię, że sangha nigdy więcej nie będzie biedna”. Jeśli dadzą choćby niewielki datek, boją się, że skończą im się pieniądze, więc żal pali ich umysł, a tym samym zasługa z dawania zostaje zmarnowana.
Jego Świątobliwość przestrzegł przed niebezpieczeństwem płynącym z żałowania praktyki szczodrości. „Ten wielki ogień żalu pali umysł i przez to wszelka zasługa i korzenie dobra wynikające ze szczodrego czynu zostają wypalone”.
Po przerwie Jego Świątobliwość kontynuował temat głupoty kurczowego trzymania się samsarycznych zjawisk jako trwałych. Przytoczył opowieść z Dzieł zebranych Drukpy Kunle.
Pewnego razu był sobie Pan Garpy (jest to tytuł nadawany szlachcie z prowincji Tsang, znanej jako Dewa-Garpa, gdyż byli oni głównymi sponsorami karma kamtsang i garcienu). Działo się to w czasach, gdy panowie Tsangpa Desi zyskiwali coraz większą władzę. Ów pan z Tsangu wysłał list do Drukpy Kunle, prosząc go o natychmiastowe przybycie. Drukpa Kunle ubrał się w stylu Kongpo – być może musiał podróżować przez region Kongpo – i wyruszył. Gdy przybył na miejsce, spotkał członka świty owego szlachcica, świeckiego, nie mnicha. Ten powiedział mu, że nie jest w stanie utrzymać na wodzy psów swego pana, więc wyśle kogoś, kto je przytrzyma, jeśli tylko Drukpa Kunle zechce poczekać. Mężczyzna ruszył pierwszy, a Drukpa Kunle za nim, lecz dwa mastiffy, jeden czarny, drugi biały, zaatakowały Drukpę Kunle. Tradycyjny strój z Kongpo był wyposażony w miecz, więc Drukpa Kunle dobył broni i przeciął psy na pół. Następnie przyprawił głowę białego psa do tułowia czarnego, a głowę czarnego psa do tułowia białego. Po chwili oba psy wstały i bawiły się ze sobą. Wszyscy byli zadziwieni tym czynem i wyrazili wiarę w Drukpę Kunle. Ten stwierdził: „Ja jestem Drukpa Kunle, jestem szalony. Nie możecie brać przykładu z tego, jak postępuję. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jeśli sądzicie, że to jest ważne, to mówię wam, że jest wiele rzeczy o wiele wspanialszych od tego. Więc nie uważajcie tego za coś wspaniałego… Co jest najważniejsze? Lepiej jest recytować mantry mani, bo to przyniesie wam znacznie większy pożytek”. Po czym zaczął tańczyć do mantry mani i zaśpiewał piosenkę.
Kiedy tak śpiewał, przybył pan Tsangu wraz ze świtą. Wszyscy przyłączyli się do tańca Drukpy Kunle. Gdy ujrzał dokonania Drukpy Kunle, pan z Tsangu, jego sponsor, rozwinął ogromną wiarę i jednocześnie odczuł zniechęcenie samsarą. Zebrał klucze do wszystkich spichrzy i skarbców i zaofiarował Drukpie Kunle: „Wybierz sobie jeden klucz. Którykolwiek to będzie, jakikolwiek pokój otworzy, możesz zabrać wszystko, co się w nim znajduje. Oddam ci wszystko”.
Więc Drukpa Kunle wziął jeden z kluczy i otworzył nim pokój. Pod jedną ścianą było mnóstwo kostek herbaty i beli jedwabiu, pod drugą masa skrzyń ze złotem. Zaś na nich leżała jedna cięższa skrzynia. W niej złożono złotą, srebrną, koralową, turkusową itp. biżuterię. Drukpa Kunle zabrał całą biżuterię. W kącie stała również stara, piękna lutnia, którą także zabrał. Nałożył na siebie biżuterię i tak chodził przez cały dzień.
Następnie, wieczorem, kiedy wszyscy mieli już odejść, Drukpa Kunle zwrócił wszystkie te przedmioty szlachcicowi i nalegał, by ten je przyjął. „Musisz to zrobić, abym mógł zebrać nagromadzenie zasługi” – stwierdził. Pan z Tsangu protestował, ale Drukpa Kunle oddał mu wszystko, mówiąc: „Nosiłem je przez cały dzień, lecz nikt nie może ich zatrzymać na zawsze”. Po czym zaśpiewał kolejną piosenkę, zagrał na lutni i zatańczył. Piosenka mówiła o tym, że choć złota i srebrna biżuteria jest tak piękna, kiedyś przyjdzie dzień, gdy trzeba będzie ją zostawić i umrzeć. Będzie wówczas przyczyną wielkiego smutku. Słuchając tej piosenki, wszyscy uzyskali wspaniałe doświadczenie i urzeczywistnienie.
W tamtym czasie Pan Tsangu był niebywale bogaty i potężny, praktycznie jak król Tybetu. Większość ludzi okazywała wielką wdzięczność za jego szczodrość. Składali dłonie i mówili: „Dziękujemy!”, po czym zabierali dar, trzymając go z szacunkiem nad głową. Są osoby, które udają, że nie chcą prezentów – stwierdził Karmapa – lecz Drukpa Kunle był bardzo szczery, kiedy je odrzucił. Przyjął je na jeden dzień, po czym oddał, zwracając uwagę na bezsensowność przywiązywania się do bogactwa i własności.
Tekst mówił poprzednio o tym, jak coś bez znaczenia przemienić w coś znaczącego. Jego Świątobliwość zauważył: „Jeśli wiemy, jak korzystać z bogactwa itp., możemy zebrać korzenie dobra. Można użyć bogactwa do gromadzenia zasługi”.
Jeśli spojrzymy na życie Mikjo Dordże, to zobaczymy, że on rozwinął pogląd o pustości w głębi swego jestestwa. Widział więc, że nie ma „osoby”, która cieszy się rzeczami. Są jedynie rzeczy do używania, lecz żadne nie są trwałe ani prawdziwe. Ósmy Karmapa nie miał poczucia, że „coś jest moje”. Nie miał praktycznie niczego, o czym by myślał, jako o swoim. Rozumiał również podstawową zasadę, że to, czy posiadamy jakieś własności czy nie, zależy od naszej dobrej lub złej karmy. Cokolwiek robił ciałem, mową i umysłem, gromadził zasługę z intencją, by wszystkie istoty osiągnęły stan Buddhy. Wszystkie działania, nawet pójście wieczorem do łóżka i spanie, były nieprzerwanie przyczyną gromadzenia korzeni zasługi. Każda część życia była fragmentem ścieżki do wielkiego Przebudzenia i unikał jakichkolwiek działań, które nie miałyby sensu. Perspektywa robienia wszystkiego dla dobra istot nie ograniczała się jedynie do jednego życia; nagromadził wielką zasługę już w poprzednich żywotach.
Po czym można poznać, że tak postępował? Jeden z jego uczniów napisał, że nie polegając na światowych sposobach gromadzenia majątku, takich jak rolnictwo, biznes, przyjmowanie darów itp., Mikjo Dordże w naturalny sposób nagromadził wszystkie bogactwa świata, dzięki wcześniejszemu zebraniu zasługi. Jedynie dzięki byciu jego uczniem lub asystentem, ludzie uzyskiwali wszelkie materialne rzeczy, jakich zapragnęli, spontanicznie i bezwysiłkowo, jakby były one kamieniami rzuconymi na drogę. To wszystko dzięki zasłudze Mikjo Dordże. Gdziekolwiek przebywał Ósmy Gjalłang Karmapa, tam nigdy nie było niebezpieczeństwa głodu, epidemii itd. Panował natomiast dobrobyt równy światom bogów. Dlatego w Tybecie było takie powiedzenie: „Nikt nie może mierzyć się bogactwem z Karmapą. Jego bogactwo jest nieograniczone”.
Wielu ludzi przybywało z Chin, Mongolii i całego Tybetu, by złożyć mu dary. Miał wielu uczniów z tych miejsc. W czasie Mynlamu Garcienu odbywała się audiencja Gandoli, gdzie organizowano wspaniałą wystawę darów otrzymanych przez Karmapę od władców Chin, Mongolii i Tybetu. Widząc tyle bogactw, ludzie wpadali w zadziwienie i porównywali je do skarbu Waiśrawany.
W tamtym czasie była też żywa tradycja składania wielkich darów Trzem Klejnotom i znane było jeszcze jedno powiedzenie: „Nie mierz się na bogactwo z Karmapą”.
Niezależnie od tego, ile majątku posiadał Mikjo Dordże, nie miał do niego przywiązania i rozdawał innym bez zastrzeżeń. Również niektóre osoby same przywłaszczały sobie różne rzeczy, nie pytając Karmapy o zgodę. Na przykład, kiedy cesarz dynastii Ming wysłał do Karmapy swych posłańców, by zaprosić go do Chin, przywieźli oni niewyobrażalnie dużo darów. Ostatecznie Karmapa do Chin nie wyruszył, a posłańcy zabrali dary. Jednak dzięki swej przebiegłości, skarbnik Karmapy zdołał zdobyć i ukraść pewną liczbę przedmiotów. Większość prezentów przysłanych przez cesarza została skradziona lub utracona w różnych okolicznościach.
Wydaje się, że osoby, które spędzały czas z Mikjo Dordże, często uciekały z jego rzeczami. Kiedy ludzie go okradali, Karmapa nie próbował ich nigdy ścigać. Najbliżsi w jego otoczeniu protestowali: „To nie w porządku, że ktoś bierze tyle twoich rzeczy. To niewłaściwe!” Karmapa odpowiadał na to: „To naprawdę wspaniale, że zabrali tyle rzeczy. Gdyby po służeniu mi przez tak długi czas odeszli jak żebracy, to byłoby okropne”.
Wiele razy ludzie mówili mu: „Tych nikczemników powinno się zaciągnąć przed oblicze króla i skazać na śmierć”. Inni mówili: „Oni zdeprawowali własność guru, który jest ucieleśnieniem Trzech Klejnotów. Więc popełnili czyn kradzieży własności Buddhy i wszystkich istot. Czekają ich natychmiastowe piekła, z całą pewnością”. Byli i tacy, którzy krytykowali Mikjo Dordże: „Karmapa gromadzi ludzi i rozdaje szczodrze, ale to nie jest właściwe, gdyż praktykowanie nieczystej szczodrości z nieczystym otoczeniem wcale nie przynosi pożytku”.
Ci ludzie nie byli w stanie nawet w najmniejszym stopniu zrozumieć, jak bodhisattwowie gromadzą uczniów. Działania i intencje bodhisattwów służą wyzwoleniu wszystkich istot bez wyjątku. Pragną oni uwolnić je od tymczasowego cierpienia ubóstwa, braku pożywienia oraz nędzy, a także ochronić je przed cierpieniem bycia pozbawionym wyzwolenia i wszechwiedzy. Aby to osiągnąć, bodhisattwowie praktykują bodhiczittę aspiracji i zastosowania. Ktoś taki, jak Mikjo Dordże, oddawał się tym praktykom przez wiele wcieleń, więc stosował zręczne środki wobec wszystkich uczniów. Tych, którzy chcieli słuchać Dharmy, nauczał Dharmy, tym, którzy pragnęli rzeczy materialnych, oddawał cokolwiek sobie życzyli. Działał zgodnie z ich pragnieniami, kierując się motywacją bodhisattwy. Każdego – czy to swych uczniów, czy tych, którzy zostawali z nim lub go porzucali – uważał za istotę-matkę. W jakimkolwiek stanie byli, starał się ich uwolnić. Nigdy nie myślał: „moje ciało, mój majątek, moje rzeczy, moje życie się marnuje”. Wszystko się marnuje. Nigdy się nie obrażał. Co więcej, im bardziej ludzie marnowali jego własność i bogactwo, tym większe wobec nich odczuwał współczucie. Okoliczności sprawiały, że czuł współczucie. Nigdy nie stawały się przyczyną jego gniewu. Jego Świątobliwość dodał, że czasami, jeśli chcemy działać mądrze, musimy kogoś ukarać, lecz jeżeli nie było takiej konieczności, Mikjo Dordże nigdy nie stosował kar.
Wielcy bodhisattwowie oddają swe ciała i własność dla dobra istot. Im więcej ludzi używa ciała i rzeczy bodhisattwy, tym bardziej stają się one przyczyną osiągnięcia szczęścia wyzwolenia i wszechwiedzy oraz warunkiem wzrostu bodhiczitty. Lecz kiedy my, zwykłe istoty, zaczynamy praktykę szczodrość, rozróżniamy na lepsze i gorsze, komu powinniśmy dać i co należy ofiarować. Ale dla bodhisattwów takie rozróżnienia odbiorców czy rzeczy do podarowania nie istnieją. Jest tak, ponieważ oni wiedzą, że każdemu pozytywnemu czynowi, np. szczodrości, towarzyszy względna i ostateczna bodhiczitta, czyli względne postanowienie wzbudzenia bodhiczitty oraz ślubowanie z poglądem na pustość. A więc jest tu zarówno pradżnia, jak i zręczna metoda. Kiedy więc dajemy, ostatecznie nie ma odbiorcy szczodrości, jako kogoś, kto byłby zasadnie istniejący i trwały. Jednak patrząc z punktu widzenia prawdy względnej, aby zebrać nagromadzenia prowadzące do osiągnięcia stanu Buddhy, między Buddhą a istotami nie ma różnicy. Nie ma między nimi rozróżnienia na lepszych i gorszych. I dlatego właśnie, mimo poruszenia w jego otoczeniu, Mikjo Dordże nie przejmował się, kiedy ludzie zabierali mu coś. Brak reakcji z jego strony przyniósł pożytek wielu uczniom, gdyż zaczęli rozumieć dlaczego nie powinno się marnować rzeczy lamy i umożliwiło im to rozwinięcie współczucia wobec tych, co tak czynili. Byli też świadkami tego, jak Mikjo Dordże nigdy nie odczuwał wzburzenia ani gniewu kiedy ludzie wokół niego źle postępowali. Ich oddanie wzrosło jeszcze bardziej.
Mówiąc krótko, tysiące ludzi odniosło pożytek dzięki majątkowi Mikjo Dordże. Karmapa zapewniał pożywienie, napoje i cokolwiek potrzebowali wszystkim w Garcienie. Mnichom w siedrach i tsokdrach zapewniał doskonałe posiłki, napoje, ubrania, posłania i wszystko, co było konieczne. Szczególnym współczuciem obdarzał chorych. Jeśli tylko widział, że ktoś choruje, pomagał za pomocą lekarstw, znajdował lekarzy i opiekunów i dawał jedzenie. Jeśli trzeba było wyruszyć w podróż, dostarczał konie i juczne zwierzęta. Pomagał chorym sto razy zręczniej niż ich rodzice.
Wszystko to pokazuje jak Mikjo Dordże praktykował paramitę szczodrości.
Na zakończenie Jego Świątobliwość wymienił tematy, które poruszy w tym cyklu nauk.