Różne spojrzenia na pierwszą radę i kompilację trzech koszy: Pochodzenie tajemnej mantry 2022 – dzień czternasty
10 grudnia 202223. Kagju Guncie
13 stycznia 2023Brakuje mi już głosu. Nie wiem czy mam jeszcze wiele do powiedzenia. Tracę głos. Nauczałem przez cały miesiąc, więc chyba nie zostało wiele do dodania. Jak wszyscy wiecie, w obecnej sytuacji mój powrót do Indii nie jest prostą sprawą. Wszyscy członkowie Sanghi i klasztory w Indiach wiedzą, że kiedy tam mieszkałem, miałem wiele problemów. Bardzo trudno było mi podróżować, nieważne gdzie. Nawet kiedy chciałem pojechać tuż obok, do Dharamsali, musiałem prosić o zgodę. Później sytuacja się nieco poprawiła, ale z początku było mi niezwykle ciężko. I dlatego miałem pewne problemy. Ponadto, w Indiach bardzo wielu ludzi przybywało na audiencje i miałem też dużo innej pracy, więc nie mogłem poświęcić tyle czasu, co teraz na czytanie tekstów i prowadzenie własnych badań.
Pobyt za granicą jest więc dla mnie szansą, gdyż mogę czytać teksty i mogę też pisać. W przyszłości, kiedy znowu będę zajęty, taka sytuacja ponownie może być trudno osiągalna. Więc być może powiedzenie, że przyjmuję przeciwności jako ścieżkę byłoby zbyt śmiałe, ale korzystam z okoliczności, by móc studiować teksty oraz nauczać wiosną, latem i zimą najlepiej, jak umiem. Uważam też, że jest to bardzo ważne. Chciałbym to kontynuować, by przekonać się, czy możemy nauczanie jeszcze ulepszyć, sprawić, by wykłady były bardziej kompletne. Taką mam nadzieję.
Kiedyś powiedziałem, że latem zamierzam mówić o historii tajemnej mantry, a tymczasem nie udało mi się nawet dotrzeć jeszcze do mahajany. Zajmuje to bardzo dużo czasu. I nie mam też pewności czy w przyszłym roku zaczniemy mówić o mahajanie, ponieważ kiedy zaczynam cokolwiek objaśniać, robi się z tego bardzo dużo do powiedzenia. Zwykle na początku myślę sobie: „Nie będę mówił za dużo”. A potem myślę: „O, powinienem jednak powiedzieć coś na ten temat i wyjaśnić tamto…” Uważam, że to wszystko naprawdę jest ważne. Ale kiedy włączam to wszystko do wykładów, zajmuje to ogromnie dużo czasu i w tym układzie omawianie historii tajemnej mantry zajmie mi chyba dziesięć lat! Tak czy inaczej, nadal chcę mówić o tajemnej mantrze, nic się w tej kwestii nie zmieniło, tylko po prostu jeszcze nie dotarliśmy do sedna tematu. Jestem tego świadomy za każdym razem, kiedy spoglądam na tytuł naszych nauk: „Pochodzenie tajemnej mantry”, gdyż minęły już dwa lata, a ja nawet nie zacząłem mówić o początkach mantry! Jest mi więc z tym trochę niewygodnie, ale nic z tym nie zrobimy. Tak jest i już.
Obecnie kontynuujemy nasze letnie, zimowe i wiosenne nauki, ale pomyślałem sobie, że może dobrze było by jeszcze dodać jakieś inne wykłady. Fajnie by było, na przykład, zorganizować krótsze nauki na bardzo konkretne tematy w konkretnych klasztorach męskich i żeńskich. Myślałem więc o tym, ale nauczanie jest bardzo wyczerpujące dla ciała i umysłu, które się męczą. Ostatnio nie czułem się najlepiej. Dzisiaj czuję się całkiem dobrze, więc zrobiłem trochę ćwiczeń. W przeszłości, podczas wiosennych nauk Arja Kszema w ogóle nie czułem się dobrze i po ich zakończeniu dojście do formy zajęło mi jakiś miesiąc. Miałem wysokie ciśnienie, bóle głowy itd. Było to bardzo dziwne, a potem, po miesiącu, złapałem Covid-19 i potrzebowałem kolejnych trzech czy czterech tygodni, żeby wyzdrowieć. Więc nieraz myślę, że powinienem nauczać więcej, ale jeśli tych nauk będzie za dużo, to też nie wiem, czy przyniesie to dobre skutki.
Jak powiedziałem, chciałbym poprowadzić kilka krótkich nauk na konkretne tematy dla pewnych klasztorów. Mam naprawdę takie życzenie. Tylko, że niestety moje ciało składa się z krwi i kości, nie jest maszyną ani wysoką technologią. A ponieważ jest z krwi i kości, to mogę robić tylko tyle, na ile mi pozwala. Jeśli będę go nadużywał, odmówi posłuszeństwa. Tak się sprawy mają.
Napisanie pudży Śakjamuniego zajęło mi dość dużo czasu. Całkiem sporo pisałem w przerwach między naukami. W tradycji karma kamtsang mamy bardzo niewiele rytuałów Buddhy Śakjamuniego. Mamy dużo modlitw do bóstw, zarówno łagodnych, jak i gniewnych i sporo związanych z nimi ceremonii, ale nie mamy tak naprawdę porządnej pudży Śakjamuniego.
Są jednak takie momenty, kiedy musimy wykonać pudżę Buddhy Śakjamuniego, ponieważ okoliczności się zmieniły i obecnie zdarza się często, że gromadzimy się wszyscy razem z innymi buddyjskimi tradycjami. I w takich sytuacjach wykonywanie pudży gniewnych lub łagodnych bóstw nie zawsze się sprawdza.
Dobrze więc by było mieć pudżę Śakjamuniego. To nie jest coś, co sobie po prostu wymyśliłem. W tradycji kadampów były cztery główne jidamy i jednym z nich był Buddha Śakjamuni. Znamy szczegółowe instrukcje na ten temat, zawarte w Skarbnicy drogocennych wskazówek Dziamgona Kongtrula Lodro Thaje, który uczynił z nich podstawę nauk. Poza tym chyba nie ma potrzeby mówić, jak wielką dobroć okazał nam Buddha Śakjamuni. Kiedy mówimy o naukach, powinniśmy zawsze pamiętać, że źródłem naszych buddyjskich nauk jest przeogromna życzliwość Buddhy Śakjamuniego. My buddyści powinniśmy wszyscy odczuwać ogromną wdzięczność dla Buddhy i zawsze o nim pamiętać. Jeśli nawet nie pamiętamy o nikim innym, to powinniśmy myśleć o Buddzie z wdzięcznością, a jeśli tego nie jesteśmy w stanie zrobić, to oszukujemy siebie i innych, kiedy mówimy, że jesteśmy buddystami.
I dlatego właśnie napisałem pudżę Śakjamuniego oraz pochwały. Mamy taki tekst, Sto pięćdziesiąt strof pochwał indyjskiego mistrza Matreczety, które są bardzo dobrze znane w Indiach. Kiedy ktoś przyjmował święcenia, to po uzyskaniu ślubowań nowicjatu musiał nauczyć się ich na pamięć. Tak było w czasach, gdy nauki w Indiach miały swój okres rozkwitu. Sto pięćdziesiąt strof przetłumaczono co prawda na tybetański, ale mało kto je zna. Daleko im w Tybecie do renomy, jaką cieszyły się w Indiach, poza tym, że kilka cytatów znalazło się w Naukach o etapach ścieżki. Nie wiem czy to dlatego, że przekład nie był zbyt dobry, czy też stały za tym inne powody. Jest to niezwykle ważna pochwała, a niestety tak mało osób ją zna.
Tak więc starałem się streścić jak najwięcej tego, co zawarte jest w Stu pięćdziesięciu pochwałach i sprawić, by ta treść była przystępna. Z taką właśnie intencją napisałem te pochwały. Mam nadzieję, że pomoże nam to w pamiętaniu o właściwościach Buddhy. Tyle chciałem powiedzieć, nie powinienem mówić za dużo.
Pragnę podziękować Khenpo Rinpocze Gjaltsenowi Phuntsokowi, który wszystko bardzo dobrze określił. I dlatego, jak powiedział Khen Rinpocze, „chciałbym w przyszłości kontynuować”.
Mam więc nadzieję, że nauki o pochodzeniu tajemnej mantry Mar Ngok udadzą nam się dobrze i będziemy w stanie przywrócić wszystkie nauki trzynastu tantr i mantry, w tym takie, które dotąd pozostawały w zapomnieniu. Powinniśmy przywrócić przynajmniej Pięćdziesiąt strog guru i Ocean metod, a także inne. Powinienem więc nauczać trochę tantr. Taką mam nadzieję.
Dziękuję wam bardzo, na tym poprzestaniemy. Brakuje mi już tchu.