Siedem punktów treningu umysłu – sesja druga: praktyka tonglen (oddawania i brania)
21 stycznia 2019Siedem punktów treningu umysłu – sesja trzecia: zrodzony z iluzji
24 stycznia 201921 stycznia 2019 – Pawilon Mynlamu, Bodhgaja
Chciałbym najpierw przesłać pozdrowienia „tashi delek” wszystkim uczestnikom 36. Mynlamu Kagju: wielkiemu regentowi, Goszri Gjaltsabowi Rinpocze, Kjabdzie Jonge Mingjurowi Rinpocze, pozostałym tulku, khenpo, aczarjom, duchowym przyjaciołom, wszystkim mnichom i mniszkom z różnych klasztorów oraz wszystkim świeckim, którzy przybyli na Mynlam z różnych stron świata. W tym roku głównymi darczyńcami Mynlamu jest grupa świeckich i wyświęconych mieszkańców nepalskiego regionu Njiszang. Miejsce to jest nam dobrze znane. Z Njiszangu pochodził jeden z uczniów Dzietsyna Milarepy, Kira (myśliwy) Gonpo Dordże. Od tego czasu ten region Nepalu utrzymuje szczególny i szlachetny związek z tradycją kagju. Wspomniał też o nim Szósty Szamar w swoim przewodniku po Nepalu dla pielgrzymów. Gdy przemierzał on ten kraj i dotarł do Njiszangu, wysoce chwalił jego mieszkańców za ich wielką wiarę w Dharmę, dobroć i życzliwość. Ja sam, podczas przeprawy w 1999 roku, przejeżdżałem przez Njiszang. Znajduje się tam pasmo gór nazywane To-rang. Jest bardzo wysokie i strome. Nigdy wcześniej takiego nie widziałem. Bardzo trudno było je przekroczyć. To doświadczenie sprawiło, że darzę Njiszang wielkim szacunkiem i miłością. Wszyscy ci sponsorzy nie tylko ofiarowali datki pieniężne, ale też pomagali nam, służąc ciałem i mową – roznosząc herbatę, nosząc materace i inne rzeczy, zamiatając, sprzątając itd. Naprawdę ciężko pracowaliście, wykonując większe i mniejsze zadania. Byliście sponsorami nie tylko z nazwy, robiliście to bardzo dobrze.
Myślę, że inni mieszkańcy rejonu Himalajów powinni brać z was przykład. Dajmy na to różne społeczności Sikkimczyków – może w przyszłości oni również mogliby sponsorować Kagju Mynlam i wykonywać taką pracę? Byłoby to bardzo dobre, prawda? Podobnie wierni z Bhutanu oraz innych regionów Nepalu: Dolpo, Nubri, Tsun i pozostałych. Od pokoleń jesteśmy ze sobą związani, jeśli więc skorzystacie z okazji sponsorowania i służenia Mynlamowi, stałoby się to ważną częścią historii waszych społeczności.
Osobiście poprosiłem Ciamgona Situ Rinpocze, że musi przyjechać na tegoroczne Kagju Mynlam, ale w końcu Rinpocze nie był w stanie tego uczynić. Dlatego ponownie przesłałem prośby do Goszri Gjaltsaba Rinpocze, by przybył i przewodniczył zgromadzeniu, jak w zeszłym roku. Rinpocze nie tylko się zgodził, ale też przed samym Mynlamem udzielił dogłębnej abhiszeki tormy Czenrezika – Pięciu Bóstw Gjalły Gjatso. Zaś podczas samego Mynlamu przekazał głębokie nauki na temat „Siedmiu punktów treningu umysłu”. Rinpocze pracował dla nas bardzo ciężko. W imieniu wszystkich kagjupów, a w szczególności tych uczestniczących w Mynlamie, chciałbym mu za tą życzliwość serdecznie podziękować.
Innym pomyślnym aspektem tegorocznego Mynlamu Kagju były dogłębne nauki wielkiego tulku Sangje Njenpy Rinpocze, omawiające „Mahamudrę znad Gangesu” w programie przedmynlamowym. Jestem bardzo wdzięczny Rinpoczemu za spełnienie moich nadziei dokładnie tak, jak je wyraziłem.
Prawda jest taka, że z punktu widzenia Dharmy Kagju Mynlam jest jednym z najważniejszych wydarzeń w roku. A teraz po raz drugi nie mogłem w nim uczestniczyć – to dość znaczące. Dlatego korzystając z tej okazji chciałbym was wszystkich przeprosić. W zeszłym roku zaplanowano w Dharamsali wielkie spotkanie na koniec listopada i zwołano na nie wszystkich przywódców linii. Bardzo chciałem wziąć w nim udział. Również wcześniej, w październiku, myślałem, że przed wizytą w Kanadzie odbędę krótką podróż do Indii. Chciałem spotkać się z Jego Świątobliwością Dalajlamą, gdyż nie widziałem go od długiego czasu. Chciałem też spotkać się i porozmawiać z kilkoma przedstawicielami rządu Indii. Dlatego chciałem pojechać. Ale jak wiecie już wszyscy, mam nowy paszport. Odkąd go otrzymałem, mój stary dokument stał się bezużyteczny. Dlatego gdy tylko dostałem paszport, udałem się do ambasady Indii w Nowym Jorku, by oddać dotychczasowy dokument tożsamości i złożyć wniosek o wizę w nowym paszporcie. Ale pracownicy tego biura powiedzieli mi, że nie są do tego upoważnieni i że muszę rozmawiać z biurem w Delhi. Odsyłano mnie w tę i z powrotem, co zajęło sporo czasu i nadal nie udało mi się tego załatwić.
Potem miałem udać się do Kanady, ale nie byłem w stanie. Nadal jednak myślałem, że muszę przyjechać na to spotkanie przywódców tradycji tybetańskich, które w końcu zostało przełożone z powodu odejścia głowy szkoły njingma, Katoka Getse Rinpoczego. Cała praca wokół paszportu też nie przynosiła rezultatów, więc postanowiłem ją odłożyć i dać sobie na chwilę spokój. Poza tym nie czułem się dobrze, pomyślałem, że odpocznę na odosobnieniu. Doszedłem do wniosku, że dogadywanie spraw wokół paszportu na siłę nie byłoby dobre, że trzeba do nich podejść z rozwagą. Wciąż nie mogę wrócić do Indii, ale kontynuuję rozmowy z rządem Indii. Wrócę tak szybko, jak tylko będę mógł, by was wszystkich znowu zobaczyć.
Istnieje zwyczaj wygłaszania specjalnego przesłania na zakończenie Mynamu, ale dzisiaj nie mam nic specjalnego do powiedzenia. Chciałbym was wszystkich podtrzymać na duchu. Dbanie o Mynlam jest moim zadaniem od 2004 roku. Minęło już ponad 10 lat i wiele się w tym czasie zmieniło. Nastąpiło wiele zmian na lepsze. Uważam, że najważniejszą z nich jest poprawa postępowania mnichów i mniszek.
Tak dobrze jak potrafimy, praktykujemy nauki winaji prawdziwej Dharmy. Włożyliśmy wiele wysiłku, by pogłębić nasze rozumienie tego zagadnienia. Dobrze wiecie dlaczego. W Tybecie, Indiach, Nepalu, Bhutanie i innych krajach wielu ludzi wstępuje do klasztorów nie rozumiejąc zbyt dobrze, co tak naprawdę oznacza bycie mnichem czy mniszką. Aby zasługiwać na miano mnicha czy mniszki, trzeba najpierw wiedzieć, co się z tym wiąże. Dlatego nie mamy wyboru, musimy edukować naszą sanghę.
Wielu myśli, że po wstąpieniu do klasztoru, zgodnie z zasadami winaji, jest wiele rzeczy, których już nie można robić, a które nadal mogą robić świeccy. Myślą, że od tego momentu wiele rzeczy im nie wolno, że muszą przestrzegać wielu reguł. Ale w rzeczywistości święcenia nie opierają się na liście reguł. Najważniejszą sprawą jest dążenie do wyzwolenia poprzez wyrzeczenie. Postawa wyrzeczenia jest niezwykle ważna. Powinna być autentyczna i szczera, bezwysiłkowa – powinna towarzyszyć nam w naturalny sposób. Wówczas jest pozbawiona sztuczności. Gdy w taki sposób jest w nas obecna, dysponujemy czymś, co się nazywa „etyką wyrzeczenia” czy też „doskonale czystym utrzymywaniem ślubowań”. Dlatego ślubowania nie są czymś zewnętrznym, nie są jakimś rytuałem ciała i mowy. Tak naprawdę, ich wewnętrznym znaczeniem jest rozwijanie postawy w umyśle, która dąży do wyzwolenia – rozwijanie autentycznego wyrzeczenia.
Duchowy przyjaciel kadampy, Potoła powiedział w swoich naukach, że najpierw otrzymał ślubowania nowicjatu, a potem pełne święcenia od swego opata. Ale dopiero później, podążając za starym szramanerą z Retrengu naprawdę otrzymał pełne ślubowania. Tym starym szramanerą był Dromtonpa. On był świeckim praktykującym, miał rodzinę. Jednak to właśnie od niego Potoła otrzymał pełne święcenia. Co to znaczy? Otóż właśnie dzięki życzliwości Dromtonpy Potoła rozwinął prawdziwe wyrzeczenie, które jest niezbędne do otrzymania pełnych ślubowań, doskonale czystych ślubowań etycznego postępowania opartego na wyrzeczeniu. Śluby otrzymane wcześniej tylko z zewnątrz wyglądały na ślubowania, nie towarzyszyło im jednak wewnętrzne znaczenie, ich życiowa siła. To wskazuje na bardzo ważną rzecz. Święceń nie przyjmuje się tylko w formie zewnętrznego rytuału. Musi im towarzyszyć ich wewnętrzna istota.
Ja, dla przykładu, do lat siedmiu (licząc wg zachodniego kalendarza) mieszkałem z rodziną. Kiedy zostałem rozpoznany, w obecności posągu Dzioło w Lhasie, Ciamgon Situ Rinpocze i Kjabdzie Gjaltsab Rinpocze udzielili mi ceremonii ścięcia włosów. Podczas tej ceremonii otrzymuje się ślubowania upasaka Trzech Klejnotów Schronienia. Drupon Decien Rinpocze nadal żył. Powiedział mi, że jestem Karmapą, że to bardzo specjalny tytuł, więc powinienem nosić mnisie szaty. Więc od tamtej pory nosiłem te szaty, choć nie otrzymałem mnisich ślubowań.
Po przybyciu do Indii, w 2002 roku, Kjabdzie Tenga Rinpocze udzielił mi pewnej rady. Powiedział: do tej pory nie przyjąłeś żadnych ślubowań, byłoby dobrze, gdybyś to uczynił. Najpierw powinieneś przyjąć barma rabdziung – ślubowania pośrednie, przed nowicjatem. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem o takich ślubowaniach. Powiedziano mi, że Szesnasty Karmapa otrzymał je od J.Ś. Dalajlamy. Potem radzono mi, abym przyjął też ślubowania nowicjatu i pełne święcenia gelonga od Ciamgona Situ Rinpocze i Kjabdzie Gjaltsaba Rinpocze, gdyż powinienem je otrzymać w tradycji kagju. Podzieliliśmy się tą radą i przemyśleniami z Rinpoczami, a oni się z nią zgodzili. Wysłano także prośbę przez Lobsanga Dzinpę, sekretarza J.Ś. Dalajlamy, by ten udzielił wstępnych ślubowań, z wyjaśnieniem, że pozostałe otrzymam w tradycji kagju, że w przyszłości zamierzam przyjąć śluby nowicjatu i pełne od Ciamgona Situ Rinpocze i Kjabdzie Gjaltsaba Rinpocze. J.Ś. zgodził się spełnić mą prośbę.
Zatem w 2002 roku, gdy miałem 16 lat, Jego Świątobliwość udzielił mi tych ślubowań, ale też tego samego dnia udzielił mi również święceń nowicjatu. Nasza prośba dotyczyła tylko wstępnych ślubowań, ale udzielił obu. Musiał mieć ku temu jakiś szczególny powód. W naszej szkole mówiono, że to ważne jest abym otrzymał ślubowania nowicjatu i pełne w tradycji kagju, że ważne jest utrzymywanie naszej tradycji monastycznej, że nie byłoby dobrze od niej odchodzić. Ale w tamtym czasie, szczerze mówiąc, nie studiowałem winaji. W rzeczywistości wstępne ślubowania nie są nawet ślubami mnisimi. Są tylko przyzwoleniem na noszenie szat, symbolem religijnego oddania. Odkładamy świecki ubiór i wkładamy symboliczne szaty, ale nie składamy prawdziwych ślubowań.
Upłynęło już sporo czasu i rozmyślałem nad tym, czy powinienem przyjąć ślubowania nowicjatu w tradycji kagju czy nie oraz nad pełnymi ślubowaniami. Potem jednak zająłem się pracą nad kolejnymi Mynlamami Kagju. Studiując winaję, pogłębiłem swoje zrozumienie i doszedłem do wniosku, że moje dotychczasowe podejście do święceń nie było właściwe. Nie przyjmowałem ich we właściwy sposób i jeśli chcę je utrzymywać w czysty sposób, powinienem zacząć od początku. Czyste ślubowania wymagają wyrzeczenia. Bez niego byłoby trudno je utrzymywać. Przypominałoby to tradycję naśladowania innych mnichów i mniszek. Ale postawa prawdziwego wyrzeczenia jest bardzo rzadka. Wiele osób zastanawia się dlaczego ja jeszcze nie przyjąłem pełnych święceń. Dlatego, że bez pełnego wyrzeczenia żaden w pełni wyświęcony mnich ani nowicjusz nie rozwinie etycznego postępowania, które prowadzi do wyzwolenia. Takie utrzymywanie ślubowań nie przynosi żadnych rezultatów. Co więcej, dzisiejsze czasy są inne od ery mistrzów przeszłości. Dzisiejszy świat jest pełen zmian, rozwoju i wielu źródeł wewnętrznego i zewnętrznego rozproszenia. Spójrzcie na przykład na mnie – muszę myśleć nie tylko o Dharmie, ale też o polityce, spotykać się z różnymi ludźmi z wielu krajów, uczyć się różnych dziedzin życia. To sprawia, że jestem ciągle zajęty i rozproszony. Prawdę mówiąc, w pewnych sytuacjach trudno jest utrzymywać stabilny umysł wyrzeczenia przepełniony pragnieniem wyzwolenia. A bez tego trudno jest utrzymywać ślubowania w czysty sposób. Z czasem to zrozumiałem. Dlatego staram się rozwijać w sobie stabilne wyrzeczenie. W przyszłości, choć ciężko robić to w czysty sposób, jeśli rozwinę stabilne wyrzeczenie, może będę w stanie otrzymać ślubowania indywidualnego wyzwolenia we wspaniały, kompletny sposób. Wówczas umrę ze wsparciem tych ślubowań. Myślę, że wtedy umarłbym ze spokojem. To moja wielka nadzieja.
Pokrótce chodzi mi o to, że praktyka trzech fundamentów winaji (sodziong, odosobnienie deszczowe i ceremonia na zakończenie tego odosobnienia) jest bardzo ważna. W tekstach winaji mówi się o wielu rzeczach, które trzeba robić, ale te trzy fundamenty są najważniejsze. Jakiś czas temu myślałem, że byłoby cudownie, gdybyśmy praktykowali je w pełen sposób. Badałem tę kwestię. W dzisiejszych czasach w naszych klasztorach ciężko jest zebrać warunki potrzebne do takiej praktyki. Gdybyśmy mieli instytucję skupioną całkowicie na winaji, gdyby choćby jeden procent naszej sanghi praktykował ją w autentyczny sposób, może dałoby się to zrobić. Ale w dzisiejszych klasztorach trudno jest doskonale praktykować te fundamenty.
Gdy zajrzymy do źródłowych tekstów, to dostrzeżemy wiele rzeczy, których nie robimy dobrze. Niewiele udaje nam się robić poprawnie. Z pewnego punktu widzenia istnieje wielka przepaść pomiędzy naszymi nadziejami a rzeczywistością. Możemy tworzyć wielkie życzenia, ale one się nie realizują. Robimy więc, co możemy, ale często rzeczywistość nas przerasta. Szczególnie w trudnych okresach. Tak czy inaczej, gdyby istnieli mnisi utrzymujący śluby jak w przeszłości, ich tradycja by się rozprzestrzeniała, a trzy fundamenty byłyby praktykowane w doskonały sposób. To jest niezbędne. Wcześniej w Tybecie były klasztory utrzymujące winaję w ten sposób. Podobne przykłady widzimy w historii Chin. Głównie chodzi mi o to, ze starania utrzymywania czystych rytuałów i winaji powinny być ważną częścią Kagju Mynlam. Chciałbym was prosić, byście kontynuowali swe wysiłki w tym zakresie, gdyż dbałość o czyste działanie i pogłębianie zrozumienia jest głównym warunkiem sukcesu Mynlamu. Mówi sie, że nie ma takiego zalecenia przekazanego przez Buddhę, którego nie bylibyśmy w stanie dotrzymać, wszystko sprowadza się do indywidualnego nastawienia.
Po drugie chciałbym wyjaśnić pewne wątpliwości związane z ważnym wydarzeniem zeszłego roku – moim spotkaniem z J.Ś. Thaje Dordże. Dużo się o tym mówiło w mediach i potem miałem okazję sam o tym opowiedzieć. Zastanawiacie się może dlaczego znowu poruszam ten temat. Chciałbym ponownie podkreślić, ze głównym powodem było dobro nauk i istot. Ta motywacja zawsze mi przyświeca. Ludzie mówią, ze jestem Karmapą, Buddhą, Bodhisattwą. Mówią, co mówią, ale kiedy ja na siebie patrzę, widzę tylko zwyczajną osobę pełną emocji i błędów, nie zaś osobę obdarzoną samymi zaletami, którą widzą inni.
Tak czy inaczej, moje pragnienie przynoszenia pożytku istotom i naukom nigdy nie słabnie i modlę się, bym mógł to czynić nie tylko w tym, ale też w przyszłych żywotach. Nie mam pewności ani powodu, by myśleć, że odrodzę się w jakiejś czystej krainie. Ale gdziekolwiek przyjdzie mi się odrodzić, w wyższych światach jako bóg lub człowiek, czy też w niższych światach jako koń czy osioł – chciałbym zawsze z wiarą pamiętać o Trzech Klejnotach i nie zapominać o współczuciu dla moich rodziców, czujących istot.
W szczególności, dzięki dobrej karmie z przeszłości, w tym życiu mogę służyć naukom linii kagju, opiekunom istot. Mogłem także otrzymać błogosławieństwo linii wielkich Karmapów. Dlatego myślę sobie, że nie możemy pozwolić na to, by ocean błogosławieństw siddhów kagju osłabł, że zawsze musimy utrzymywać w sercu imię Buddhy Karmapy – we wszystkich żywotach, nigdy o nim nie zapominać. Proszę was wszystkich, módlmy się, abyśmy byli zdolni to uczynić.
Teraz przebywam na odosobnieniu, jest ze mną tylko kilka osób. Moje ciało i umysł nie są już takie jak kiedyś – miewam okresy smutku i rozczarowania. Szczególnie często rozmyślam o przemijaniu i śmierci. Może z punktu widzenia praktyki rozwijanie świadomości śmierci i nietrwałości jest dobre. Ale z drugiej strony to się zdarza, gdy nie czuję się zbyt dobrze na ciele i umyśle. Nie potrafię tego dobrze wyjaśnić.
Przez dłuższy czas nikt nie słyszał żadnych wieści ode mnie, o tym, co teraz robię, więc pojawiło się wiele plotek i pogłosek na ten temat. Wszyscy jesteśmy tacy sami. Bez względu na to, kim jesteśmy, inni ludzie czasami mówią o nas przeróżne rzeczy, pojawia się wiele nieporozumień czy zmyślonych historii. Przydarza mi się to od dzieciństwa. Ale przecież takie sytuacje zdarzają się wszystkim ludziom. Najważniejsza wtedy jest wiara w siebie – bo przecież sami znamy siebie bardzo dobrze. Jeśli o mnie chodzi, jak powiedziałem wcześniej, pragnę kontynuować pracę dla dobra buddyzmu i istot.
36. Kagju Mynlam przebiegło bardzo dobrze. Było doskonałe na początku, w środku i na końcu. Głównie dzięki życzliwości Goszri Gjaltsaba Rinpocze, innych tulku, lamów i oceanu Sanghi. Chciałbym wam wszystkim za to podziękować. Modlę się, abym mógł osobiście uczestniczyć w 37. Mynlamie Kagju, służąc mu ciałem, mową i umysłem. Dziękuję wszystkim.
(Przekład polski: Beata Stępień)