Pomaganie innym w czynie i modlitwie
11 czerwca 2018Błogosławieństwo długiego życia dla Khenpo Karthara Rinpocze
30 czerwca 20188 czerwca 2018 – Kagju Mynlam, Nowy Jork
Kolejnego dnia północnoamerykańskiego Kagju Mynlam Jego Świątobliwość Karmapa kontynuował wyjaśnienia do „Trzech aspektów ścieżki” Dzie Tsonkhapy. W poprzednie dni objaśnił już pierwszy z nich – pragnienie osiągnięcia Przebudzenia i teraz przeszedł do tematu rozwijania bodhiczitty mahajany, który ma dwie części: powód i sposoby rozwijania bodhiczitty.
„Aby wzbudzić cenną bodhiczittę, musimy najpierw mieć altruistyczne postanowienie niesienia pomocy innym. Zależy ono od posiadania zarówno współczucia, które dąży do usunięcia cierpienia i przyczyn cierpienia innych czujących istot oraz miłości, która pragnie dla nich szczęścia i przyczyn szczęścia. Te trzy są niezbędne. Jednak spośród nich, tą napędzającą motywacją jest altruistyczne postanowienie przynoszenia pożytku innym, pozostałe dwa z niego wyrastają.
Jednakże początkowo współczucie, które pragnie usunąć cierpienie innych jest ważniejsze i może być uznane za korzeń bodhiczitty. Możemy mówić o trzech rodzajach współczucia. Pierwsze to myśli, które przychodzą nam do głowy, kiedy kontemplujemy współczucie, niezależnie od tego, czy wzbudza w nas jakieś silne uczucia czy nie. Drugi rodzaj powstaje, kiedy widzimy, na przykład, zdjęcia z wypadku samochodowego i odczuwamy silną reakcję emocjonalną. Może nam się wydawać, że jest to współczucie, jednak kiedy przyjrzymy się bliżej, zobaczymy, że nasza reakcja tak naprawdę wynika ze strachu i nadziei, by czegoś takiego nigdy nie doświadczać. Trzeci rodzaj to głębokie współczucie, które świadomie rozwinęliśmy przez praktykę. Nie jest to chwilowa reakcja jak poprzednie dwa rodzaje, lecz wynika z analizowania natury cierpienia i postanowienia, by mu zaradzić. Tego rodzaju głębokie i stabilne współczucie daje nam odwagę.
Wielkie współczucie, którego naucza buddyzm jest czymś więcej niż tylko emocjonalną reakcją zabarwioną smutkiem lub strachem, które pojawia się i znika w odpowiedzi na chwilową sytuację. Głęboka stabilność tego współczucia wynika z faktu, że opiera się ono na mądrości i racjonalnym wnioskowaniu. To współczucie nie jest tylko empatią czy sympatią, ani żadnego rodzaju troską czy uczuciem. Nie polega na mówieniu „Wiem, co czujesz”, czy „Rozumiem twoją sytuację”. Nie jest także czymś, co ktoś w dobrej sytuacji daje komuś będącemu na dnie. Nie jest tak, że osoba, która odczuwa współczucie jest w dobrej sytuacji, a ta druga nie ma szczęścia, więc ta pierwsza, która ma lepiej, łaskawie obdarza swoim współczującym działaniem tego, kto ma gorzej.
Prawdziwe współczucie w zasadzie nie rozróżnia między ja a inni. W naturalny sposób czujemy, że jesteśmy częścią innych, a oni są częścią nas. Odczuwamy ich cierpienia co najmniej w stu procentach i rzeczywiście dość dużo wiemy o tym, jak się czują, dlatego jesteśmy w stanie przejąć cały lub większość ich ciężaru. Tę właśnie zdolność musimy rozwinąć. To znaczy, że różnica między nami a innymi jaką odczuwamy nie istnieje lub jest minimalna. Postrzeganie w kategoriach ja i inni jest bardzo słabe lub wcale nie występuje, ponieważ poczucie rozdzielenia na dwa już wygasło.
Naukowcy stwierdzili, że każdy człowiek rodzi się z wrodzoną zdolnością do empatii, jednak z czasem stępia się ona jeśli środowisko nie wspiera jej rozwoju. Niektórzy twierdzą, że tak jest w przypadku polityków, szczególnie tych odnoszących sukces ponieważ, aby wpływać na ludzi i zdobywać głosy, koncentrują się na tym, jak się sprzedać. Do tego stopnia, że im więcej to robią, tym mniej przejmują się innymi. Ich ambicja przytłacza ich empatię.
Aby nasza empatia rozwijała się, musimy ją ćwiczyć do tego momentu, aż moc naszego współczucia będzie tak wielka, że będzie ono powstawało w nas naturalnie, bez konieczności myślenia o tym. Aby tak się stało musimy ćwiczyć wciąż i wciąż. Jednym ze sposobów, w jaki możemy sobie i innym przypomnieć o współczuciu jest częste używanie łagodnych i miłych słów. Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci. Samo słyszenie słów pełnych miłości zasieje w ich umysłach pozytywny nawyk i ich współczucie będzie się rozwijać. Podsumowując, musimy studiować i ćwiczyć, aby współczucie, z którym się urodziliśmy, rozkwitało.
Aby rozwijać współczucie, musimy zrozumieć cierpienie, jakiego doświadczają inni. To zrozumienie nie bierze się z oglądania zdjęć z jakiejś katastrofy jak wypadek samochodowy czy kogoś wyniszczonego przez głód lub złożonego ciężką chorobą. Nie chodzi o to, by poruszały nas obrazy, ale o to byśmy dogłębnie przestudiowali i przemyśleli naturę cierpienia i znali jego różne rodzaje. Jest to wyjaśnione w kolejnej strofie:
Istoty są porywane przez wartki nurt czterech rzek,
szarpią się z ciężkimi kajdanami własnej karmy,
miotają w żelaznym potrzasku lgnięcia do poczucia ja
i toną w nieprzeniknionych ciemnościach niewiedzy.
Bez końca odradzają się w bezmiarze samsary,
wiecznie dręczone trzema rodzajami cierpienia.
Dumaj nad losem wszystkich matek z minionych żywotów,
budząc w sobie nieprześcignioną bodhiczittę. (tłum. AK)
Rozmyślanie o tym, że nasze matki są doświadczane przez nieszczęścia to pierwszy etap rozwijania miłości i współczucia. Kiedy zachęca się nas do rozwijania miłości, nie oznacza to, że miłości w nas nie ma. Jednak miłość, którą czujemy nie jest bezstronna. Jest tendencyjna i stronnicza na korzyść tych, z którymi mamy związek – członkowie naszej rodziny, przyjaciele i tak dalej. Jest to ograniczona miłość oparta na przywiązaniu, a nie rozległa miłość i współczucie, do których ostatecznie dążymy. Nasza miłość powinna wykraczać poza ludzi, którzy są nam bliscy i sięgać do tych, z którymi nie mamy wyraźnego związku. Z tego poziomu przechodzimy do miłości nawet do tych, którzy nas skrzywdzili lub których uważamy za wrogów. Przechodzimy poza wszelkie uprzedzenia i odczuwanie więzi tylko z przyjaciółmi, ale nie z wrogami. Wielkie współczucie powstaje wtedy, kiedy potrafimy kochać wszystkie czujące istoty.
Zatem współczucie tak jak jest tutaj wyjaśnione, jest oparte na rozumie, a nie emocjach, w sensie przywiązania i niechęci. Współczucie, które odczuwamy do naszych bliskich jest tym samym współczuciem, które rozwijamy wobec tych, których nie znamy, wobec każdego, kto pragnie być wolny od cierpienia. Ponieważ znajdujemy się w samsarze, nie ma tu ani jednej istoty, która by nie cierpiała, od naszych zwierząt po tych, których uważamy za swoich wrogów, a którzy krzywdzą nas tylko dlatego, że sami cierpią. Rozumiejąc, że każda istota pragnie być uwolniona od swoich cierpień, możemy wzbudzić współczucie dla nich. Nawet ci, którzy nas skrzywdzili staną się obiektami naszego współczucia. Nie powinniśmy życzyć im, aby byli nieszczęśliwi czy cierpieli, ponieważ wszyscy mają podstawowe prawo do bycia wolnym od cierpienia i zaznania szczęścia. Nie możemy tego zlekceważyć.
Kiedy medytujemy na jidamy, zazwyczaj siedzą one, rzadziej stoją, na lotosie i dysku księżyca. Ważne jest, aby rozumieć wszystkie aspekty wizualizacji. Tutaj, w kontekście rozwijania bodhiczitty względnej, lotos symbolizuje współczucie, a księżyc bodhiczittę względną. Wyobrażamy sobie pełną tarczę księżyca, ponieważ chcemy rozwinąć wszechogarniające, całkowicie altruistyczne miłość, współczucie i bodhiczittę, które są reprezentowane przez księżyc w pełni. Zazwyczaj mamy ich trochę, ale się niekompletne i przypominają raczej sierp księżyca. Księżyc w pełni symbolizuje wielkie współczucie, które jest tak bogate i kompletne, że przekracza wszelkie preferencje i równomiernie obejmuje wszystkie istoty. Nasza bodhiczitta musi taka być. Jak księżyc w pełni, który pojawia się w rozległej przestrzeni nieba, a jego światło dociera wszędzie, tak samo światło naszego współczucia dociera do wszystkich istot. Jeśli w ten sposób wykorzystamy naszą wyobraźnię, uda nam się ostatecznie doświadczyć tego uczucia.
Kiedy wykonujemy praktykę jidama, powinniśmy rozumieć znaczenie poszczególnych elementów wizualizacji. Jeśli tak nie jest i tylko usiłujemy utrzymać wyraźny obraz bóstwa, praktyka może stać się bardzo trudna. Ludzie często pytają mnie jakiej wielkości jest bóstwo. Trudno na to odpowiedzieć, ponieważ rozmiar jidama może być różny. Podobnie inne aspekty wyglądu bóstwa mogą sprawiać problemy, jeśli nie wiemy, co oznaczają. Na przykład, cztery ręce Czenrezika symbolizują Cztery Niezmierzoności. Jeśli włożylibyśmy całe serce i energię w wizualizację, potrafilibyśmy medytować nawet na tysiącramiennego Czenrezika o tysiącu oczu, formę, która reprezentuje wszechobejmujące, niepowstrzymane i intensywne współczucie do każdej istoty.
Pierwszy wers cytowany powyżej brzmi: „Istoty są porywane przez wartki nurt czterech rzek”. Rzeki tutaj symbolizują narodziny, starość, choroby i śmierć. Niczym prądem rwącej rzeki, jesteśmy porwani przez naszą karmę, bezsilni by cokolwiek zrobić. Doświadczamy tego w niektórych momentach życia. Na przykład, kiedy bardzo ciężko pracowaliśmy, żeby coś osiągnąć, ale rezultat nie jest taki, jak chcieliśmy, jednak jesteśmy bezradni i nic nie możemy zrobić, by to zmienić.
Trzeci wers mówi: „miotają się w żelaznym potrzasku lgnięcia do poczucia ja”. To wskazuje na wąski i ograniczony świat, jaki sobie stworzyliśmy przez błędną wiarę w tak zwane „ja” i w to, co ono myśli, że posiada lub mówiąc prosto w „ja” i „moje”. Uważamy, że to „ja” jest niezależną istotą, jednak jeśli dokładnie je zbadamy, ten koncept rozpada się. Fakty są takie, że „ja” nie mogłoby być niezależną jednostką, nie przetrwalibyśmy bez innych. To inni dają nam ubranie, jedzenie i samo powietrze, którym oddychamy. Mimo tego, przez fałszywą wiarę w „ja” zamykamy się w więzieniu zatłoczonego i ściśniętego świata, tak jakbyśmy weszli do żelaznego potrzasku.
Czwarty wers: „i toną w nieprzeniknionych ciemnościach niewiedzy”. Cechą niewiedzy jest to, że zazwyczaj nawet nie wiemy, że jesteśmy nią ogarnięci. Ciemność otępienia nie tylko zasłania nam inne rzeczy, ale także nie pozwala nam rozpoznać samej niewiedzy. Z powodu własnej głupoty pozostajemy głupi. Gdybyśmy wiedzieli, że jesteśmy głupi, nie bylibyśmy. To dlatego otępienie tak trudno rozpoznać. Pozostałe dwa z głównych zaciemnień są relatywnie łatwiejsze do rozpoznania: intensywność nienawiści sprawia, że jest ona bardziej niż oczywista, pożądanie również potrafimy dostrzec, jednak niewiedza z natury jest spowita niewiedzą, dlatego nie możemy jej dostrzec”.
Tymi słowami Karmapa zakończył wyjaśnienia do drugiej części o rozwijaniu bodhiczitty według „Trzech aspektów ścieżki”, zapowiadając, że kolejny element, właściwy pogląd, zostanie wyjaśniony w następnej sesji.